Na zamówienie, bo taki temat notki zasugerowała jedna z Was. "Jakim cudem obecna partnerka nie widzi jego manipulacji i pustki". Oraz: "Może to ze mną coś nie tak".
Oba te pytania są naturalne, ale świadczą one o niezakończonym jeszcze procesie wychodzenia z bagna. Kiedy go zakończymy, będziemy doskonale wiedzieć, że to nie z nami jest "coś nie tak". A o aktualnej partnerce nawet nie będziemy wiedzieć, bo w ogóle nie będziemy się już interesować jego życiem.
No ale zanim to nastąpi...
Warto zdać sobie sprawę z kilku spraw.
"Szklana kula" to jeden z elementów psychomanipulacji. Naturalną potrzebą, zwłaszcza kobiety, jest to, żeby ktoś się nami interesował, troszczył się o nas, otaczał opieką i adorował. Normalne, ludzkie, zdrowe i konieczne. Tyle że w karykaturze związku, jakim jest psychopatyczne uwiedzenie, naturalne potrzeby są umiejętnie wykorzystywane do tego, aby zastawić na nas sidła.
Normalny związek to bliskość, czułość, radość, troska i wspólnota, ale zarazem różnice zdań, nieporozumienia, gorsze dni czy trudne do zaakceptowania cechy. Związek z psychopatą ma zupełnie inną dynamikę.
Z początku nie ma ŻADNYCH problemów. Jest idealnie, aż... zbyt idealnie. Poznajesz gościa, który okazuje się spełnieniem wszelkich marzeń. W zależności od tego, czy podobają Ci się romantyczni samotnicy, czy rockandrollowi wariaci, taki dokładnie będzie. Jeśli jesteś bieszczadzkim trampem lubiącym wschody słońca na połoninach, gość uzbroi się w gitarę i flanelę oraz nauczy się na pamięć "Siekierezady". Jeśli z kolei lubisz porządek, stabilizację i wysoki standard życia, przyjedzie po Ciebie drogą furą, w nienagannym garniaku i zabierze Cię na dach najwyższego wieżowca w mieście, gdzie przy różowym szampanie od niechcenia wspomni o perspektywach rozwoju swojej kancelarii prawnej na rynkach zagranicznych. O tym, że zarówno perspektywy, jak i sama kancelaria, istnieją jedynie w jego głowie, dowiesz się dopiero, kiedy pożyczysz mu wszystkie swoje oszczędności na "dodatkową inwestycję", która z jakichś powodów wyjątkowo wymaga przelewu z konta innego niż firmowe.
Do czego zmierzam? Rzecz jasna do tego, że każda bez wyjątku ofiara psychopaty, otrzymuje swoją "szklaną kulę" skrojoną dokładnie według potrzeb. To dlatego na początku wydaje nam się, że NARESZCIE ktoś nas w pełni rozumie, zawsze wysłuchuje i afirmuje każdy fragment naszego jestestwa. Wydaje nam się to zbyt piękne, aby było prawdziwe i... mamy rację. Związek z "normalnym Wieśkiem / Cześkiem" to piękne chwile, ale też różnice zdań, nieporozumienia, czasem jakiś foch, czasem kłótnia o bzdurę. Początki związku z psycholem to zero kłótni, pełen zachwyt i spędzanie razem mnóstwa czasu. Nie istnieją mecze, kumple i browary, nie istnieją koleżanki, rodzina ani tipsy. Nie macie swoich osobnych światów - macie jeden, wspólny. Tyle że kompletnie nieprawdziwy.
Wiecie doskonale, co jest dalej, bo każda z nas to przerabiała. Kiedy jesteście już uzależnione i odcięte od bliskich i najczęściej, także od własnego "ja", psychopata pokazuje prawdziwe oblicze. Kontrola, agresja, izolacja, pranie mózgu. Gdyby jednak Dr Jekyll po przemianie w Mr Hyde'a pozostał konsekwentny, ofiara prawdopodobnie w końcu by odeszła. Tu jednak wkracza na scenę inna technika manipulacji, czyli tzw. "pozytywne wzmacnianie". Mr Hyde trzyma ofiarę w piwnicy, do której co jakiś czas wkracza dawny Dr Jekyll zapewniając o miłości i obiecując ratunek ("To nie byłem ja, coś we mnie wstąpiło, wybacz mi." / "Daj mi szansę, tylko przy Tobie mogę znowu stać się dobrym człowiekiem" etc.). Ofiara jest karmiona nadzieją powrotu do okresu "miesiąca miodowego" i usilnie chce wierzyć, że prawdą była "jasna strona mocy", a to, co dzieje się obecnie, to tylko zły sen. I dopóki nie osiągnie dna i nie zawalczy o życie, będzie się starała w to wierzyć.
Zresztą wiemy o tym wszystkie. No to teraz pozostaje zdać sobie sprawę, że ten sam mechanizm dotyczy wszystkich ofiar psychopaty, także nowej partnerki naszego exa. Przeżywa ten sam "miodowy miesiąc", słyszy te same teksty o miłości i tak samo chce w nie wierzyć. Manipulacje zobaczy dopiero po pewnym czasie, kiedy zalany endorfinami rozum zacznie się powoli wynurzać z różowej galarety i dostrzegać FAKTY.
Analizowanie kolejnego związku swojego ex to także element stosowanej przez niego (nawet "zza grobu") triangulacji (notkę na ten temat napisałam jakiś czas temu). Psychopata po związaniu się z kolejną partnerką (następuje to na ogół jeszcze w trakcie związku z poprzednią), zadba o to, żeby było to widoczne. Będzie rozpowiadał wszystkim Waszym wspólnym znajomym o tym, jaki jest NARESZCIE szczęśliwy i jak mu dobrze z PRAWDZIWĄ miłością jego życia. Będzie epatował swoim dobrostanem między innymi właśnie po to, żebyś poczuła się jeszcze bardziej przegrana i samotna. A przede wszystkim po to, żebyś właśnie zadawała sobie w kółko pytania: "a może to ze mną jest coś nie tak, skoro oni są tacy szczęśliwi?". Jeśli zadajesz te pytania, mimo że psychol doprowadził Cię do rozstroju nerwowego, oznacza to, że tkwisz w uzależnieniu. To są pytania narkomana marzącego o kolejnej działce i szukającego argumentów przemawiających za tym, że narkotyki są jednak zdrowe.
Interesowanie się nowym związkiem byłego, to - jak pisałam wyżej - element triangulacji. Psychopata funduje Ci ją po to, żeby się na Tobie zemścić bądź Cię osłabić. Ale fundujesz ją sobie także Ty sama, ponieważ nie chcesz zmierzyć się z własnym uzależnieniem. Uważam, że do takich zachowań należy np. pisanie listów ostrzegawczych do nowej dziewczyny byłego "po to, aby ją ostrzec". Intencje mogą być szlachetne, ale bywa, że przykrywają głębszą motywację, którą jest właśnie uzależnienie i chęć pozostawania z byłym w jakiejś formie "relacji" - choćby pośredniej, negatywnej i bolesnej.
"Szklana kula" ma też swoje dobre strony. Kiedy NAPRAWDĘ dotrze do nas, że wszystko, co wywoływało w nas tak silne i skrajne emocje, było iluzją, całkowicie odejdzie żal i rozkminy. Nie będziemy się już zastanawiać, czy może wypuściłyśmy z rąk "miłość życia". Przeżyjemy mało przyjemny stan obudzenia się po gigantycznej imprezie, na której ktoś przyłożył nam w głowę drewnianą sztachetą. Ale kiedy już wytrzeźwiejemy, wyleczymy kaca i sprzątniemy z grubsza otaczający nas teren, ucieszymy się, że znowu żyjemy. I tego Wam, niezmiennie serdecznie - życzę :)