Kochane Dziewczyny, baaaaaaaardzo dziękuję Wam za wsparcie, ciepło i bezinteresowną życzliwość. To wielka sprawa i kiedy czytałam Wasze komentarze, robiło mi się ciepło na sercu i nabierałam wiary w to, że moja egzystencja nie jest pozbawiona sensu, a dobro mimo wszystko jednak w świecie istnieje :) Odwzajemniam uściskami i serdecznymi myślami!
Co u mnie? Jest chyba trochę lepiej, wkręciłam się w robotę i złapałam trochę adrenaliny, która odsunęła nieco depresję. Nie mam za to kompletnie czasu dla siebie ani siły, żeby o siebie dbać, obiad jem co trzeci dzień, a zmywam raz na miesiąc. Jak tylko mogę, staram się nie spotykać z ludźmi, za mocno oberwałam ostatnio. Nie tylko od psychopaty, ale i od zmanipulowanego przezeń towarzystwa i innych "życzliwych inaczej". Nie mam już siły na zazdrość, podgryzanie, wykorzystywanie i podcinanie skrzydeł.
Nie wiem, czy macie podobne doświadczenia, ale mnie przeczołganie przez psychopatyczne piekło skutecznie oduczyło ulegania złudzeniom i odżywiania się ochłapami. Mogę powtórzyć za Bridget Jones: "Not a fuckwit, alcoholic, workaholic, pervert or megalomaniac". Wolę być głodna niż jeść ze śmietnika. Krótko mówiąc - czekam na księcia :)
Zamiast w/w, wokół skrzeczą Żaby z Dawnych Lat. "Mam co prawda żonę, (horom) córkę oraz cierpię na nieleczony seksoholizm, ale MARTWIĘ SIĘ O CIEBIE, spotkajmy się". "Może kawa? Potrzebuję opowiedzieć komuś o tym, jakie mam powodzenie u pokolenie młodszych modelek. Ale i tak jedyną kobietą, którą kiedykolwiek kochałem, byłaś ty". "Czemu nie chcesz się spotkać? Tylko dlatego, że mógłbym być twoim ojcem, jestem strasznie brzydki, "w trakcie rozwodu" od dekady i wypijam dwa wiadra whisky na śniadanie?".
Mają rozmach, skurwisyny ;) I jeszcze się obrażają. Tyle dobrego ze związku z psycholem potężnego kalibru - odporność na "zwykłych" wykorzystywaczy.
To samo dotyczy innego typu toksycznych znajomości, łącznie z rodziną. Jeśli dzielisz się radością z awansu / podwyżki / zrobienia prawa jazdy albo po prostu ładnie wyglądasz, a od ludzi bliskich i teoretycznie życzliwych słyszysz, że nie poradzisz sobie na nowym stanowisku, że nie masz drygu do prowadzenia samochodu, wyglądasz nieprzyzwoicie, a w ogóle to przytyłaś i robią ci się halluksy - TNIJ.
Życie jest za krótkie na otaczanie się pseudożyczliwością, szukaniem pseudomiłości i pseudoszacunku. Kochający partner czy prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto widzi w Tobie perłę nawet wtedy, kiedy sama czujesz się jak worek gnoju. Nigdy odwrotnie.
Taka to mię refleksja naszła przy jesieni. Spadają liście, maski i złudzenia. Jak pisał Zbigniew Herbert - "Zrobiło się puściej, ale za to jaśniej".
Jak to się ma do leczenia uzależnienia od psychopaty? (Od)budowa poczucia własnej wartości to absolutna podstawa, żeby nie wpaść ponownie w sidła. Myślę, że wymaga to w wielu przypadkach przebudowy życia także pod kątem innych znajomości i układów rodzinnych. Na ogół model "koła ratunkowego" / "tego, kto sprząta śmieci po imprezie" powiela się w wielu naszych relacjach.
Wyjście z relacji z psycholem i zwiazana z tym walka o siebie może zaowocować zmianą tego modelu działania. Życzę tego i Wam, i sobie. Jest mi bardzo przykro, kiedy widzę swoją niegdysiejszą naiwność i głód miłości zaślepiający na wszystkie sygnały alarmowe. Myślę, że to doświadczenie wspólne dla nas wszystkich. Niezależnie od tego, czy i kiedy spotkamy Prawdziwą Miłość, jedno jest absolutnie konieczne i o jedno trzeba się bić, we wszystkich relacjach. O SZACUNEK.
Rzekłam. I, żeby dać dobry przykład, obiecuję okazać szacunek samej sobie i swojemu zdrowiu. Jutro zadbam o mieszkanie i wywalę to, co niepotrzebne, a przez cały tydzień będę jeść jak człowiek, a nie zaniedbywać siebie z powodu tempa pracy. Umawiamy się na cotygodniowe postanowienia? Wpisujcie miasta ;) A, coś mam z zegarem na blogu, przestawiony jest. Teraz u mnie południe, nie zdarza mi się pisać notek nad ranem, śpię w miarę normalnie na szczęście. Ściskam i życzę dobrej niedzieli!