wtorek, 16 lutego 2016

Triangulacja, czyli po co psychopacie trójkąt

Triangulacja to wciągnięcie kogoś w trójkąt wbrew jego woli. Nie chodzi tutaj o sferę erotyczną, choć i o nią często zahacza to zjawisko, ale o uwikłanie emocjonalne. Polega ono na tym, żeby do swojego związku "dokoptować" osobę trzecią - zazwyczaj byłą partnerkę bądź aktualną "koleżankę". O ile normalny człowiek stara się zapewnić ukochanej osobie poczucie bezpieczeństwa, o tyle psychopata zrobi wszystko, aby o tym poczuciu bezpieczeństwa jedynie gadać. "Możesz mi ufać, jesteś jedyna, nigdy nie mógłbym cię zdradzić, prędzej bym umarł niż zrobił ci krzywdę, inne kobiety dla mnie nie istnieją". Słyszymy to jakieś pierdylion razy dziennie - oczywiście jedynie w fazie idealizacji i bombardowania miłością. A co widzimy? Niezamknięte i / lub niejasne relacje z poprzednimi partnerkami bądź "carte blanche" - przeszłości nie ma, wszystko, co było wcześniej, nie istnieje, bo życie zaczęło się dopiero wtedy, kiedy poznałem CIEBIE. Albo - jeśli nasz związek ma już pewien staż, niepokoi nas brak zainteresowania okazywany nam, a jego nadmiar wobec rozmaitych koleżanek - bądź jednej koleżanki. Słyszymy jednak w kółko, że nam się wydaje, że mamy paranoję, że chcemy kogoś ograniczać i że ta koleżanka to w ogóle jak facet, więc cóż znowu takiego się stało, że u niej przenocował. Tyle że to tylko słowa. Intuicja podpowiada nam co innego, ale usilnie ignorujemy jej sygnały, bo przecież nikt nie jest takim zwyrodnialcem, żeby być zdolnym do aż tak podłych kłamstw. Co jakiś czas zadzwoni nam dzwonek alarmowy, coś nam się nie zgodzi, wyłapiemy sprzeczne sygnały, a może nawet złapiemy "misia" na kłamstwie. Co wtedy? Kilka technik:

1. Odwracanie kota ogonem i przerzucanie odpowiedzialności ("No wiesz co??! Jak możesz mnie o coś takiego oskarżać?! Kim musiałbym być, żeby zrobić coś takiego najbliższej osobie?!").

2. Odwracanie uwagi - można w tym celu wybuchnąć na przykład płaczem, dostać zawału albo paść na kolana przed świętym obrazem i zacząć się modlić. (SERIO).

3.  Kolejne kłamstwa w żywe oczy. To pomyłka, przywidziało ci się, przesłyszało, wszyscy naokoło kłamią, bo chcą nas poróżnić, skoro mnie o coś takiego podejrzewasz, to widocznie sama masz na coś takiego ochotę, jesteś wariatką i ci się wydaje.

4. Zalewanie "miłością" w takiej dawce, że aż Ci głupio wobec tego oceanu uczuć wypominać jakieś tam "drobne" sprawy.

Jeśli powyższe zabiegi okażą się jednak nieskuteczne, zawsze jest jeszcze koło ratunkowe w postaci: WYBACZ MI! Zrozumiałem swój błąd, bałem się ci powiedzieć, bo jesteś dla mnie wszystkim i utrata ciebie by mnie zabiła, to nie miało dla mnie żadnego znaczenia, każdy z nas bywa czasem słabym człowiekiem, ale kocham cię ponad wszystko i twoja miłość to jedyne, co mam. Bla bla bla. 

Po co to wszystko? Czy jeśli uznamy, że dotychczasowy związek nie ma sensu, nie prościej jest go zakończyć i dopiero wtedy zaangażować się w kolejny? Tak robi normalny i empatyczny człowiek, który nie chce ranić ani poprzedniej, ani następnej partnerki i posiada minimum szacunku do ich obu. Psychopata zastosuje natomiast triangulację. Upiecze w ten sposób kilka pieczeni przy jednym ogniu. Do czego zatem jest mu potrzebna ta technika?

1. Uzyskanie kontroli nad ofiarą / ofiarami, które w wyniku tego rodzaju operacji stopniowo oduczają się ufania swojej intuicji i zaczynają przedkładać słowa psychopaty nad swój wewnętrzny głos. Po pewnym czasie będą już tak "wytresowane", że komukolwiek z zewnątrz będzie się trudno do nich "przebić". Będą się zachowywać jak członkowie sekty i uważać za wroga każdego, kto kwestionuje słowa ich "guru".

2. Dowartościowanie się poczuciem władzy i kontroli. To psychopata ma dostęp do całej prawdy, bawi go to, jak jego marionetki bezradnie próbują kleić fragmenty rzeczywistości i dopasowywać do siebie niepasujące do niczego puzzle. Dowartościowuje również swoje ego obserwując, jak kilka kobiet cierpi z powodu zazdrości tudzież uczestniczy w chorym współzawodnictwie - o NIEGO.

3. Ofiara słabnie, bo traci godność. Ma do wyboru albo ciągłe awantury i stałe kwestionowanie wierności swojego "ukochanego", albo też machnięcie ręką na sygnały swojej intuicji. Kiedy chore zachowania zaczynają być oczywiste, może albo odejść (co daleko nie jest proste, jak dobrze wie każda ofiara), albo pozwolić się upokarzać "w imię miłości" / lepszej przyszłości / ratowania człowieka czy czego tam jeszcze. W efekcie coraz trudniej jej odejść, bo coraz mniej ma na to siły, a na dodatek - motywacji do walki o siebie.

4. Adrenalina. Za sprawą niejasnych przekazów, wzbudzania zazdrości i niepewności, psychopata produkuje "haj", który go kręci. Ofiary ten "haj" jednocześnie niszczy i uzależnia. Związek pełen dramatów, taki, o który trzeba walczyć, choć destrukcyjny, wydaje się atrakcyjniejszy bądź bardziej wartościowy od normalnej, opartej na zaufaniu i szacunku relacji. Amplituda emocji jest mylona z siłą miłości. Pojawia się tutaj także mechanizm niechęci do porzucenia czegoś, w co tak wiele się "zainwestowało".

Korzyści z triangulacji jest wiele, ale wszystkie one znajdują się po stronie psychopaty. Ofiara za sprawą tej techniki czuje się upokorzona, wymęczona do granic możliwości, bezradna, smutna i zdezorientowana. Do tego dochodzi także wstyd związany z nieumiejętnością zakończenia niszczącej relacji. On z kolei powoduje izolację od otoczenia i jeszcze większą zależność od psychopaty, poza którym nieraz ofiara nie ma już niczego i nikogo.

Technika ta nie musi dotyczyć relacji damsko - męskich, często w grę psychopaty zostają wciągnięci członkowie rodziny lub współpracownicy. Agresor używa ich do wspierania swojego autorytetu, kiedy ofiara zacznie już otwierać oczy i kwestionować zdrowy charakter ich relacji. Wówczas z pomocą przyjdzie psychopacie zmanipulowana przez niego kumpela ofiary, jej współpracownik, a nawet rodzic. Jeśli są naiwni, będą oni namawiać do dania świni drugiej szansy i wzruszać się jej krokodylimi łzami. Na ogół rzecz jasna, do czasu, ponieważ jako osoby nieuwikłane emocjonalnie w takim stopniu, jak ofiara, mają szansę szybciej połapać się w grach napastnika.

Triangulacja ma wymiar nie tylko negatywny, ale również "pseudopozytywny". Może polegać na wychwalaniu pod niebiosa aktualnej zdobyczy przy jednoczesnym skrajnym deprecjonowaniu poprzedniej partnerki. W tym wydaniu służy ona "tresowaniu" ofiary i uczeniu jej, jak ma postępować. "Moja była wydawała kupę kasy na fryzjera i kosmetyki, nie mogłem tego znieść, jakie to szczęście, że Ty nie przywiązujesz wagi do takich rzeczy i cenisz wartości duchowe". Po takim komunikacie zastanowisz się dziesięć razy, czy masz sobie kupić fajny ciuch bądź zaczniesz z oszczędności malować sobie policzki burakiem, a brwi pociągać węglem. Od razu mówię - szkoda czasu. Jak już przywdziejesz karnie wór po ziemniakach i zasiądziesz w papuciach z łyka nad dziełami Arystotelesa, w mdłym blasku świecy dojrzysz swojego psychopatę w objęciach blond Barbie ze sztucznym biustem. Zanim dowiesz się, że to dlatego, że strasznie się ostatnio zaniedbałaś, usłyszysz rzecz jasna: "wydawało ci się". 




65 komentarzy:

  1. O tak! Ja w zgrzebnym worze chodziłam kilka lat, tusz do rzeęs również stał się dobrem luksusowym, do momentu, kiedy usłyszałam, "no weź bądź wreszcie kobietą, jak Ty wyglądasz, zadbaj o siebie, nawet rzęs nie malujesz"...a wcześniej było pranko mózgu, jak to nie pasuje mi makijaż, jak to pieknie mi bez niego...A najpiękniej to się żyje BEZ, ale psychopaty :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było na przemian: jak ty wyglądasz ogarnij się albo : łażenie do kosmetyczki i fryzjera to strata czasu i pieniędzy, zaznaczam MOICH pieniędzy. No i jego ulubiony tekst : zabraniam ci

      Usuń
    2. Ja na przemian słyszałam: jak ty wyglądasz ogarnij się albo : chodzenie do kosmetyczki to strata czasu i pieniędzy, zaznaczam: MOICH pieniędzy

      Usuń
  2. :D Otóż to :) Mi też było "pięknie" bez makijażu, swoją drogą przy codziennych łzach makijaż nie miał większego sensu :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawały serca były. Ostatnio nawet zarzuciłam mu to, że zawsze jak coś zrobił nie tak to później dostawał takiego bólu serca - mówię do niego, że to było podejrzane. Ten na to, że jak mogę tak wymyślać, że odkąd zaczęły się nasze problemy zaczęło go kłuć serce i ma nerwicę przeze mnie... przerzucanie odpowiedzialności "nie ufasz mi? innym wierzysz a mi nie?" też było, bombardowanie miłością też, sprzeczności - wierzysz komputerowi? - były... Oj oj...
    Wadera - a co miałaś na myśli mówiąc, że on mnie "dłużej przetrzyma"? Pozdrawiam R.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wierzysz komputerowi" - dobre :))) Co do "przetrzymania" to słyszałam o akcjach psycholi, którzy chcąc "ukarać" ofiarę za jej "niesubordynację" i niepodporządkowanie się im, pozbawiają ją dostawy tego "dobrodziejstwa", jakim jest kontakt z nimi. Zwłaszcza jeśli wiedzą, że ofiara tęskni i że jej na tym zależy - a z tego, co pisałaś, tak jest/było w Twoim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe owszem dobre, dobre, tez sie wlasnie z tego zasmialam :D bylo kilka takich sytuacji, w ktorych czarno na bialym bylo cos napisane na komputerze np. cena jakiegos produktu (byl uzalezniony od kupowania drogich sprzetow) i potrafil klamac, ze komputer sie myli, aukcja sie myli a na koncu ze cene uzgadnial indywidualnie poza aukcja :D klamstwo na poczekaniu!!!
    Coz - ja troche zaczynam jednak doceniac wolnosc i choc czasem mi teskno, jakos bardziej trzezwo patrze na cala sytuacje.
    Wadera - czyli sugerujesz i wedlug ciebie uwazasz, ze on mnie teraz kaze? I ze predzej czy pozniej w jakims celu znowu "zagada"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, nie znam faceta, różnie może być, ale tego bym się obawiała. Jeśli to psychol, to oni nie bardzo lubią "tracić wpływy". Może niekoniecznie chcieć z Tobą być, ale nie sądzę, żeby rzeczywiście cieszył go fakt, że jesteś szczęśliwa bez niego. Mam nadzieję, że się mylę. Cieszę się, że trzeźwiej patrzysz na tę sytuację, niepokojących sygnałów wymieniłaś naprawdę sporo, sądzę, że naprawdę dobrze się stało, że Twój związek rozpadł się na stosunkowo wczesnym etapie i nie poczynił totalnego spustoszenia w Twoim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm czyli jego ostatnie słowa zyczenia mi wszystkiego dobrego zebym szła dobra droga byla silna nie poddawala sie i wysłała mu zdjęcia z moją drugą połówką uważasz że były nieszczere? Czy to jakis zabieg manipulacyjny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyślij, to zobaczysz ;)) Może tak mówi, bo chce mieć info o tym, kiedy ułożysz sobie życie z kimś innym, nie wiem.

      Usuń
  8. Czytam i czytam...Osmielę się odpowiedzieć-wygląda na manipulacje,ale to czas zweryfikuje..Mój P cieszył się jak głupi moimi osiągnięciami(drobnymi,ale moimi),wychwalał dookoła...Raz otrzymałam info-że luby/P/, powiedział"niby swojakowi",że może podpłaciłam,skoro mi się udało.
    Mam dla Was/Nas taką propozycję na dziś...Mam nadzieję,że Wadera przyzwoli.Chciałabym,żebyście opisały momenty,kiedy poczułyście się wariatkami(albo kiedy ktoś wciskał Wam kit,ale żadnego śladu w przestrzeni z tego faktu) Ja zacznę drobiazgiem...Umówiłam się z P,że o 15.30 spotykamy się tu i tu.O 15.30,tu i tu nie było P. Pierwsze tel.ignorowane,po czym wciskanie-nie,bo umówiliśmy się,że TAK i TAK...
    Swiadoma,że mam problem z parkowaniem auta tyłem-poprosiłam o nadzór z zewnątrz-miał zastukać,kiedy"STOP".Swiadom,że mam problem z parkowaniem(..)Zaparkowałam.Podszedł i stwierdził,że mamy zderzak do wymiany ;)Wysiadam wsciekła i pytam"dlaczego nie dałeś znać?"-"dawałem"...
    To takie codzienne mini...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli gaslighting. Chętnie się podzielę. Kiedyś po ostrej kłótni i pierdyliardowej próbie zerwania z nim, wyproszeniu go z mieszkania etc., obudziłam się następnego dnia w totalnie wyziębionym mieszkaniu. Kaloryfery - zakręcone, zawory - zdjęte. Nikogo poza nami w tym mieszaniu nie było. Przyszło mi do głowy, że może zrobił to po to, żebym zmarzła i w desperacji poprosiła go o pomoc. Pytałam go później, czy tak rzeczywiście było, ale próbował wmówić mi, że nie dotykał nawet kaloryferów i robić ze mnie wariatkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, pelna zgodnosc z faktami.To jedno z 1000 debilnych i absurdalanych zachowan. Moj otwieral korspondencje i zaklejal potem koperty, iczywiscie to nie on, to ten s..yn listonosz.Kdy kradl pieniadze z koperty to zle liczylam , pewnie na cos wydalac. jak zdemolowal paczke, przesylke czesci samochodowej, to pewnie szczury lub myszy podryzly opakowanie.

      Usuń
  10. Wypisz wymaluj mój eks..nawet trójkącik był."Była" z którą skontaktował mnie nie wiem po co...bo jak dzwoniła, to tylko ze stekiem wyzwisk pod adresem psychola i próbą przekonania, że marnuję sobie życie.Mimo to wciąż chciała wiedzieć na bieżąco, co u nas się dzieje."Nowa" przyszła na koniec....sama mnie znalazła, choć wiedziałam wcześniej, że istnieje.Doprowadził mnie do takiego stanu,że spał z nami " na zakładkę". Ja na początku nie byłam pewna, a potem wciąż wierzyłam, że wróci.Skończyło się, że został zupełnie sam.....ja zaś dochodzę do równowagi walcząc o każdy dzień.Pan świnia zaś pewnie poluje na następną ofiarę...on nigdy nie był sam, choć to podobno przy mnie jego życie zaczęło się naprawdę....ha ha i tak kopiuj wklej przez całe życie.Żenada...ale kurewsko boli.Żadna obietnica niedotrzymana, kazde słowo kłamstwem.Nawet te teksty...mnie nie interesują inne kobiety....a jakby mógł przeleciałby wszystko co na drzewo nie ucieka wcześniej łechcąc swoje ego wielogodzinnym bajerowaniem przez telefon...fuj, że takie typki chodzą po świecie.Nie wierze do tej pory, że udało mi się pozbyć z domu, choć wciąż atakuje mnie na różne sposoby jego łabędzi śpiew i różne techniki manipulacji..ale zalałam uszy woskiem, a serce schowałam do zamrażarki.

    OdpowiedzUsuń
  11. co gaslightingu 1.Wróciłam kiedyś do domu z wyjazdu...wchodzę...pościel w sypialni zmieniona, kilka rzeczy nie na miejscu, ktoś grzebał w mojej szufladzie z kosmetykami.Wiem,że coś nie tak, on nigdy sam z siebie nie zmieniał pościeli.Pan śwnia wmawiał mi obłęd i śmiał się ze mnie.PO czasie okazało się, że " Nowa" była w domu i zaliczyła numerek w moim łóżku.Pan świnia wcześniej skrzętnie pochował wszystkie zdjęcia, powiedział jej, że mieszkanie urządziła mu siostra, czysto, bo sprzątaczka przychodzi raz w miesiącu zaś kosmetyki..bo mieszka z dorosłą córką, która studiuje, ale czasem przyjeżdża.To było przed samymi świętami, stała choinka, mieszkanie było ozdobione świątecznie...kreatywny nie??? do wyrzygania."Nowa" nie była świadoma mego istnienia na początku, póki nie znalazła jakiegoś wspólnego zdjęcia na fb, którego Pan świnia nie zdążył usunąć.2 W domu zniknął internet...Pn świnia przy mnie wydzwaniał na infolinię....siedzieliśmy we dwoje w sieci próbując znaleźć powód..bo tylko jego laptop miał dostęp do neta, a inne urządzenia łącznie z moim laptopem nie....okazało się potem, że Pan świnia zahasłował sobie neta robiąc ze mnie show,w którym aktywnie uczestniczył przez 3 godziny z zaangażowaniem.3.Pierdylion razy znikniętych pieniędzy...do tej pory,mimo, że mieszkam sama mam lęk zostawiać torebkę i portfel na wierzchu.4.Znikniecie na całą noc, lub całe dnie bez znaku życia...na prośbę,żeby dał znac ( tym bardziej, że w okresie uwodzenia dzwonił co 30 min)bo się martwię, że coś się stało...wyśmiał mnie, zrobił ze mnie zazdrośnice i wariatkę, bo on potrzebuje przestrzeni...w nocy zaś z pierwszym razem pomagał koledze, za drugim razem...bawił się z synem ( gdzie eks go nawet za próg domu nie wpuszcza)..takich przykładów mam masę...aż wstyd pisać.Raz udawał, że napił się z rozpaczy i jedzie autostradą...umierałam ze strachu, płakałam w słuchawkę prosząc o zjechanie na parking, ze przyjadę go zabiorę,bo zabije kogoś lub siebie...a on bełkotał i nie słuchał.Okazało się później, że stał parę ulic dalej trzeźwy jak świnia i bawił się świetnie moim kosztem.

    OdpowiedzUsuń
  12. ostatni hit...błagał o pomoc, bo jest żebrakiem, je ze śmietników i nie ma za co żyć...ale na dniach wyjedzie do pracy za granicę i czy ja mogę go przyjąć na kilka dni do domu, zanim nie wyjedzie.Że on przeprasza, zrobi wszystko co chcę i prosi o szanse i pomoc, bo zginie, bo miał wszystko i wszystko zmarnował i musi odpokutować i jest bardzo źle....no ręce i cycki mi opadły...dorosły ponad 40 letni facet.....co jeszcze wymyśli, żeby pobawić się moimi uczuciami? jasne, że grzecznie odmówiłam...choć powinnam napisać...spier...j h..u, a ja mu przestawiłam kilka innych opcji i napisałam trzymaj się.
    Tacy ludzie nie mają żadnego poczucia wstydu czy hamulców.

    OdpowiedzUsuń
  13. sama prawda, nie chce mi się aż tego wałkować, była i ta trzecia, raz moja koleżanka, innym razem kochanice...były zawały serca, płacz na zawołanie, po prostu krokodyle łzy, palpitacje, wmawianie czegoś czego nie było, robienie wariatki, kłamanie, manipulacja, ja również na początku tej relacji usłyszałam ze jego siostra to tylko myśli o pieniądzach, wszystko wydaje a ja jestem taka gospodarna i nie szastam pieniędzmi, i ja jak ta głupia latami odmawiałam sobie wszystkiego, zaniedbywałam niejednokrotnie swoje podstawowe potrzeby, kupowałam najtańsze rzeczy albo nie kupowałam nic sobie.... a pan lubił drogie zabawki, zbytki wszelkiej maści, najlepiej żeby epatować bogactwem na zewnątrz... jak dziś o tym myślę to aż strach, ciesze się ze już to wszystko za mną, pozostał mega uraz, nie ufam nikomu, boje się. Przemoc, manipulacja, brak honoru, wstydu, nie zważanie na mnie i moje uczucia. Jak dziś o tym myślę to sama nie wiem jak mi się udało wymknąć, byłam nieświadoma co się ze mną dzieje, tylko instynktownie czułam ze to nie tak powinno być, dopiero pod koniec zaczęłam szukać w internecie i czytać i dotarło z kim mam do czynienia.wszystko się zgadzało, wszystkie sygnały, nieprawdopodobne! Nikomu nie życzę :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja uwazalam sie za wariatke, kiedy skutecznie wmawiano mi ze pieniadze sa najwazniejsze, ze auta trzeba zmieniac co rok, miec drogie meble, itp. Troche to stalo w sprzecznosci z moimi zasadami - uwazam, ze w zyciu dochodzi sie do bogactwa powoli i stopniowo a nie na raz wszystko kupuje. Pozniej sytuacja kiedy wmawial mi, ze komputer sie myli... I pare innych.
    Wadera - jego prosba brzmiala "uwierz bede naprawde szczesliwy jesli wyslesz mi zdjecie ze swoja druga polowka i waszymi dziecmi". Wiec to prosba dlugoterminowa...

    OdpowiedzUsuń
  15. Megi
    Mój P. doprowadził do sytuacji w której pałałam nienawiścią do drugiej takiej panny naiwnej jak i Ja.Wmawiając mi że komplementowanie jej pupy i patrzenie maślanymi oczkami to koleżeństwo i że stara się być miły dla mojej koleżanki i na pytanie "dlaczego" nakręca sytuacje intymną i seksualną w sumie z inna kobieta odpowiadał, że jak będę taka zazdrosna to hmm oszaleje i chyba zwariowałam, że on by tak nie mógł... Ja naprawdę myślałam, że się pochoruje i moja kobiecość itp. zwariowały na jakiś czas. Wyszło na to że jestem roszczeniowa, zazdrosna i "pinda" bo spytałam dlaczego? Minął rok od odcięcia od tego człowieka, to tylko taki smaczek ...z naszej historii, ale byłam uwikłana..jak zaczęłam drążyć zaczęły wyłazić tzw. trupy z szafy , a mój P. to nawet powiedział, że on jak na nie wyjdzie to już nie będzie potrzebował sexu itp, że w ogóle go to nie interesuje i zostanie sam- 35 lat zdrowy chłop..bałachchaaa Dziewuchę wkręcił, ja uciekłam, wszystko działo się przy mnie..Teraz jak to piszę to nie wierzę, że miałam jakieś wątpliwości co do spostrzeżeń i intuicji i się sama obwiniałam..

    OdpowiedzUsuń
  16. Megi
    I taki smaczek -ponieważ byłam taka "pikna" to nie powinnam się malować, po co???wszystko co kupowałam było za drogie- łaziłam już w 7 letnich trampkach i ciuchach z lumpeksu..a jak miałam coś extra na początku znajomości to mówił..hmm ON nie chce znać takiej dziewczyny..byłam przed kupnem samochodu i kupiłam szary..zwykły a chciałam czerwony i bardziej wypasiony- to - On nie chce takiej dziewczyny..ze zbyt fajnym samochodem,a ja to podprogowo łykałam, dobrze że cholernej starej Pandy nie kupiłam..w kolorze Mambo.
    WTF No głupia byłam , no ME Culpa, chce siebie samą za to przeprosić, że takie kuku se robiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Megi fajnie powiedziane: podprogowo. To właśnie na początku tak dociera. Niby dociera niby nie, niby się przejmujesz niby nie.Ale kto by się pierdolami przejmował...zbiera się zbiera i w końcu jest ENOUGH.

      Usuń
  17. Mi sie wydaje, ze nie możemy się obwiniać o to, ze ufałyśmy i ze miałyśmy taki stosunek do ludzi, wcale nie naiwny. Ja z założenia przyjmowałam ze ludzie sa raczej normalni, a trafiłam na psychola. Jeszcze pod koniec wmawiał mi, ze jestem zaborcza a ja wierzyłam i szukałam w necie potwierdzenia. Wierzyłam we wszystko co mówił. Dzis uważam, ze to ze jestem normalna i tak traktowałam ludzi to nie moja wina ze weszłam w taki związek. Miałam po prostu pecha ze kogoś takiego spotkałam na swojej drodze.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dokładnie, a szydlo z wora wychodzi później.

    OdpowiedzUsuń
  19. O. - też tak uważam. Otwartość, zaufanie i wiara w szlachetne intencje drugiego człowieka to zalety, a nie wady. Poza tym nie otrzymujemy przecież pakietu danych potrzebnych do zweryfikowania sytuacji, w jakiej się znalazłyśmy. O tym, że odgrywany jest przed nami spektakl, w którym prawdziwe są jedynie nasze uczucia, dowiadujemy się znacznie później, przecież większość z nas na początku nie ma nawet pojęcia o istnieniu takiego zjawiska.

    Megi - jaką Pandą, uważam, że powinnaś jeździć ciągnikiem ;) I to w żadnym wypadku czerwonym, w spokojnym i nierzucającym się w oczy kolorze KHAKI ;)

    R. - pewnie chce uchodzić za szlachetnego, w swoich albo / i Twoich oczach. Nie przywiązywałabym wagi do słów, patrz na FAKTY. I słuchaj uważnie tego, co mówi Ci Twoja intuicja.

    To, o czym piszecie, jest zarazem przerażające, jak i dobrze znajome. Wydaje mi się, że długo się nabieramy, bo sądzimy innych po sobie i nie mieści nam się w głowie, że można UDAWAĆ zawał albo nawet upozorować samobójstwo. Poziom sk...syństwa tych jednostek przekracza wielokrotnie dopuszczalne normy i dlatego tak długo nie mieści nam się to wszystko w głowie.
    W przypadku związku z psychopatą nie można rozkładać "winy" po obu stronach, tak jak często się to czyni w innych przypadkach. To nie jest normalny związek, to jest wyrafinowany atak i relacja agresor - ofiara.

    OdpowiedzUsuń
  20. Megi
    Po prostu trudno mi zrozumieć jak mogłam być taka ślepa..i omotana .Wiem, że to pech, nigdy wcześniej nie spotkałam takiej osoby jak mój ex, nie da się przygotować na takie pranie mózgu i jak ktoś tego nie odczul na własnej skórze i mózgu to nawet nie wierzy..tylko tych utraconych lat nam już nikt nie odda. Teraz doceniam każdy dzień:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. I poczucie że ktoś się nami bawił. Dla mnie chyba to było najgorsze.pozdrawiam. M.

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak, to fakt. Dla mnie też jest najgorsze to, że to nie była żadna "wielka, ale trudna miłość", tylko SPEKTAKL. Z normalnego, choćby i raniącego związku można zachować jakieś dobre wspomnienia, szacunek, a nawet jakiś sentyment. Ewentualne zranienia przestają po jakimś czasie boleć, rozumie się, dlaczego się nie udało, z czasem się to akceptuje i myśli o kimś życzliwie. Związek z psychopatą przypomina bycie z jakąś perfekcyjnie zaprogramowaną maszyną niszczącą - po jego zakończeniu wnętrze przypomina jedną wielką ranę z poszatkowanymi wnętrznościami. Nie sposób zachować dobrych wspomnień ze związku z robotem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znacie pewnie też to:Wasz tel.dzwoni,odbieracie...Nie macie dokąd uciec w małym mieszkaniu,żeby porozmawiać.Nagle głos Waszego Ppartnera osiaga większą moc.Niemal każde zdanie,jakie próbujecie wyksztusić choćby Mamie,jest rozpraszane...Wasza uwaga...Czy Wasze koleżanki też były dzi.kami?K.wami?

      Usuń
    2. Poczucie,że się bawił?-Hmm,stąd miewam załamania nerwowe co jakiś czas.U mnie wszystko w toku,wszystko swieże.Dzieci z P.Wychodzę z domu ze strachem.Przerwa w dostawie prądu w domu-albo odłączyli mi prąd za niezapłacone rachunki albo przerwa techniczna.Nie zadzwonię do dostawcy,bo nie mam skąd.Boję się otworzyć drzwi,żeby sprawdzić,czy światło na klatce schodowej działa(może KTOŚ wyłączył główny zawór prądu,żebym otworzyła drzwi?)...Mój Ppartner/mąż jest mistrzem manipulacji.Boję się.Nie mam wiele dowodów na przemoc.Mimo wszystko postanowiłam walczyć.I robię to.Wszystko,absolutnie wszystko odbija się na dzieciach.Bo"kochający tatuś"...Poczuł,że nie ma opcji"przepraszam,błagam,poprawię się,jesteś naj,boginią,Wszyskim...".Czas na wroga-zaniedbywanie dzieci przeze mnie ;)/:( Obserwuje mnie.Już wiem.Już boję się wynieść śmieci,zostawiając gromadkę śpiących dzieci o 22.00,bo zaraz będzie policja wezwana,że dzieci zostały bez opieki...ani

      Usuń
  23. DO Wadery:Tak to są kombajny. A w gruncie rzeczy bardzo ulomni emocjonalnie ludzie. Trochę mi się niedobrze zrobiło po wpisie o malpach. To tak jakby smród po gaciach się ciągnął. Dziewczyny uważajcie na manipulantow. Charakterystyczne: mają wręcz hipnotyzerski wpływ na Was. Wiec trzymajcie garde. Kontrolerzy ludzkich emocji kuzwa...

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie kliknęłam w link o eksperymencie na małpach, ale smród po gaciach to fakt, blog stał się interaktywny ;) W komentarzach widać, jakie metody manipulacji i grania na emocjach są na nas ćwiczone.

    Anita - ogromnie Ci współczuję i zachęcam do szukania pomocy na jak najszerszą skalę - poinformowania rodziny, życzliwych przyjaciół. Jeśli nie będziesz z tym wszystkim sama, nabierzesz stopniowo sił.

    Co do rozmów telefonicznych - mój eks nie znosił, kiedy - choćby chwilowo - nie miał nade mną kontroli bądź nie był w centrum zainteresowania. Toteż nie lubił, kiedy rozmawiam przez telefon, choćby właśnie z rodziną. Kiedy zaczęłam się bardzo źle czuć psychicznie i rozpoczęłam terapię, jeśli nie zatelefonowałam 5 minut po wyjściu z gabinetu i nie zrelacjonowałam przebiegu sesji, mogłam być pewna, że zacznie nap...lać telefonami do skutku, a jeśli nie odbiorę - odwiedzi mnie. (z troski oczywiście). Koleżanek nie nazywał dziwkami, ale - za przeproszeniem - niedorżniętymi frustratkami, które ostrzegają mnie przed nim dlatego, że same chciałyby przeżyć tak wielką miłość i po prostu mi zazdroszczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!Słyszałam dokładnie to samo!!!Serdeczne koleżanki,które bywały świadkami ataków,zazdroszczą jedynie "naszemu wspaniałemu związkowi"i psują wszystko.Do niemal dziś winne są koleżanki.Tak mówił też o swoim poprzednim związku,który się rozpadł przez /jej/koleżanki.Ziarenko prawdy,i owszem-kiedy zaczęłam obserwować,jak żyją moje znajome,to ja czułam,że też chcę tak żyć.Zwyczajnie.Wesoło i prawdziwie. To taka dziwna metoda Psychopatów,ale jak widzę-metoda,skoro się powiela.

      Usuń
  25. Omg. Wadera, jak subtelnie. I pewnie lubił tak kogoś dorznac, dojechać, przycisnąć, pchnac, ukrócić, zniszczyć.tez nie kliknąłem, bo nie chciałam powtórki z rozrywki. Anita: Ty się wykonczysz, właśnie wsparcie jak nic jest tu potrzebne. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilami tak czuję właśnie...Ale na szczęscie złe momenty odchodzą ustępując miejsca zwykłej depresji;)

      Usuń
  26. Oczywiście, że tak. Najlepiej słabszego i zza węgła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.anity był/jest/ bardzo odważny.Straszny...Agresor wręcz.Silny i wielki.Proporcje fizyczne z anitą to pół setki różnicy.Ale P.pokazuje niby-siłę tam,gdzie wie,że może...Terroryzuje parkingowego,20-letniego chudzielca...Terroryzuje z samochodu pokazując kij bejsbolowy,terroryzuje anite....Fizycznie tylko po to,by postawić kropkę nad swoim i.Anita przyjęła przez 4 lata tylko krótkie duszenie,płaską w twarz i inne,których nie opisze,bo ktoś może to przeczytać/p/.Anita jest taka,że zaraz by oddała...Zaraz się obroniła...Nie boli tak przemoc fizyczna jak ta psychiczna...Anita jest zależna od/p/w kilku sprawach... :(

      Usuń
  27. Wadera dziękuję za tę stronę. Moje 25 lat życia stracone, żyłam dokładnie w piekle.. w dodatku nie rozumiejąc niczego co się wokół mnie działo. 7 lat temu uciekłam ale cały czas jestem pod jego kontrolą.. boję się go strasznie.. od początku cieszyło go moje cierpienie, zadawał śmiertelne rany a jednak przezywałam ale z depresją i nerwicą.. masakra. Zawsze miał dziewczyny poza mną - żoną ( jak się później okazało przed ślubem też) Wiem ze spotyka się z młodszą o 21 lat znaną mi dziewczyną.nie było by może w tym nic złego gdyby nie fakt że w soboty ze mną- żoną (choć w separacji) a w niedziele ze swoja dziewczyną... i wieczne kłamstwa!!!! A ja chciałam walczyć o niego.. w imię małżeństwa i że kiedyś zrozumie.. oto moja naiwność..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Twoja naiwność, tylko jego perfidia. Nie oskarżaj się o nic, to nie Twoja wina, że miałaś pecha trafić na sk....syna. Obawiam się, że jego "grafik tygodniowy" może być jeszcze bogatszy... :/ Takie kreatury się nie zmieniają, walcz o siebie, a nie o niego, każdy krok w kierunku normalności (choćby była to "tylko" kawa czy film z życzliwą koleżanką albo długi spacer) jest na wagę złota, życie bez psychopaty zyskuje nowy smak i nowe wymiary. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  28. wadera mnie trójkąt sprawił...że poczułam się wyr..ana z 3 stron.Nowa znalazła mnie na fejsie i poprosiła o rozmowe...żałuje do dziś...ona dowiedziała się o wszystkich kłamstwach..ale ja prawdy, której wolałabym nie znać, bo była tak łajdacka i okrutna.Nowa zniknęła..podobno.Nie wiem, nie obchodzi mnie to.Ex zaś w najtrudniejszym momencie, kiedy byłam w apogeum jazd w domu...wyciągnęła ode mnie informacje na temat rożnych dokumentów na psychofaga....i skrupulatnie, bez mojej wiedzy wykorzystała je, by zabrać mu dzieci.O ile do tego nie mam wątpliwości, bo ten człowiek nawet sobą się nie umie zająć, to w jej przypadku znowu czuje się przedmiotem w grze..Po prostu mogla zapytać czy może, lub choć przeprosić.Ale nie....to wszystko moja wina, bo ja najpierw zawalczyłam w jego imieniu,( wtedy jeszcze nie wiedziała, że to chore bydle), żeby miał kontakt z dziećmi i nigdy mi tego nie wybaczyła.Odegrała rolę godną Oskara na koniec odpychając gówno od siebie i odgrywając niewinną lelije.O ile ją rozumiem jako matka....to tak się nie robi...to broń psychopaty kurde czy to jest zaraźliwe jak HIV?
    Konkluzja.....zero kontaktu z kimkolwiek.Niech się nawet pozabijają w swych gierkach...nie dam się więcej "używać" niech sp...ą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to zarazliwe naprawdę. Jak się jest wciąganym w grę to się niestety przestaje ufać.

      Usuń
  29. Współczuję ogromnie, to straszne zostać potraktowanym jak rzecz, też tego doświadczyłam i też z powodu psychofaga i zmanipulowanego przez niego otoczenia. Długo się człowiek z czegoś takiego podnosi. Eks zapewne też działała w stanie skrajnej desperacji, nie ufając już nikomu i niczemu, tylko gorączkowo usiłując ratować dzieci. Na pewno też nasłuchała się sporo kłamstw o Tobie od psychopaty - oni lubią zadbać, żeby ofiary nie weszły ze sobą w żaden sojusz i nie poznały pełnej prawdy o nich. Nie zmienia to faktu, że zostałaś potraktowana okropnie, naturalne jest, że czujesz się strasznie rozczarowana, należy Ci się wsparcie i współczucie, a nie jechanie po Tobie. Skąd miałaś wiedzieć, że padłaś ofiarą terminatora? Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Droga Wadero 25 lat życia z psycholem poczyniło u mnie ogromne zmiany w psychice... nie mogę się odnaleźć.. jak pies nad którym "pan" się całe życie znęcał a on pomimo wszystko wiernie mu służył..wdzięczny że "Pan" go czasem pogłaska łaskawie.. tylko że "pan" znalazł "młodego lepszego pieska" do zabawy a starego zużytego kopnął...puszczony na wolność nie wie co ma z nią zrobić....więc co? próbuje panu się przypodobać a Pan to wykorzysta bo wie że w razie czego może go jeszcze wykorzystać.. oto co psychol może zrobić w naszej głowie.. Dzięki Tobie Wadera zaczynam na to wszystko inaczej patrzeć. Dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Wadera...ona od początku wiedziała, co mnie czeka.Ona początku wydzwaniała do mnie, by mnie ostrzec przed gnidą.co śmieszne gnida sam jej dał telefon, by ze mną pogadała.(Do tej pory tego nie rozumiem).Ja ją olewałam jak rasowa zmanipulowana.Widziałyśmy się kilka razy, bo przyjeżdżałam na spotkania z dzieciakami, one były też u nas.Nigdy jej nie uważałam za wroga, choć uważam za stukniętą.Z perspektywy mnie jako obecnej ex nawet się nie dziwię, bo trzeba mieć masę siły w sobie, by się od wrzodu oderwać...a on nie odpuszcza.Ja zaś choruje i fizycznie i psychicznie. Parę razy w życiu zdarzyło mi się być z kimś..z jednym takim nawet 12 lat ;-) ale zmarł i nigdy przenigdy tak nie odchorowywałam jak teraz.Ex nr 1, ja i Nowa kiedyś spotkałyśmy się raz na kawie...ale to była porażka.Ona na koniec wiedziała co się dzieje, odgrywała moją przyjaciółkę, co wspiera mnie w odejściu i wyrzucaniu gnidy za drzwi....a wspierając, ukręciła też "swoje" na mojej osobie.On się wyniósł...ona przestała się odzywać.Przedtem była na telefon i komunikator prawie całodobowo.No cóż...dopięła swego.Będzie teraz pewnie śledzić kolejną " damę serca" i ją uświadamiać.Ludzie mają różne hobby w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Wadera tak w skrócie.Każda z nas miała inną wersje gnidy...NOwA- Biznesmen z Szwajcarii,firma, rak kręgosłupa (nawet przy niej pił jakieś płyny udając , że to chemia i dostawał delirki), dorosła córka, człowiek sukcesu.Potrafił na weekend wziąć mercedesa z salonu niby do wypróbowania przed kupnem, żeby przed nią się pochwalić, ze to jedno z jego wielu aut.Moje prywatne...też było jego.Ja byłam byłam wariatką, byłą wspólniczką, co go okradła.Prawdą było: niebieski ptaszek z przeszłością kryminalną,który generalnie brzydzi się pracy i ma dwoje małych dzieci na które nie płaci alimentów, do tego jest patologicznym kłamcą, hazardzistą z długami a rodzina nie utrzymuje z nim kontaktu.NOWA była miesiąc po rozwodzie z związku z wieloletnim alkoholikiem, to chyba działała jeszcze na złości i strachu przed powtórką z rozrywki i dała nogę (?). Ja, jak się poznaliśmy : Pan pomocny, pracował w radiu, córka dorosła w Kanadzie, była partnerka zostawiła go i uciekła za granicę wiążąc się jego wspólnikiem biznesowym.Biedny, zdradzony, wykorzystany misiu o gołębim sercu.Była niezrównoważona, na psychotropach etc.Z czasem zaczęły wychodzić " trupy z szafy", ale jak wiadomo proces postępuje stopniowo i człowiek jakoś tak dziwnie sobie wszystko tłumaczy i wybacza.Nie mam pojęcia jaką wersje miała jego pierwsza eks.Podobno znali się krótko, ona była po rozwodzie, nie mogła mieć dzieci...eks mąż z nowa kobietą strzelił sobie od razu ciąże i jeszcze ją o tym zawiadomił.Eks nr 1 poznała psychola i pstryk po 3 mc znajomości ciąża w prezencie.Piszę o dorosłych ludziach zdrowo po 30tce wtedy.Generalnie niby nie byli razem...a tu wpadka i drugie dziecko w prezencie.Podobno uciekła od niego w skrajnej depresji przy pierwszej nadarzającej się okazji ( okazją był pracodawca z zagranicy, żaden partner biznesowy).Film godny Hollywood, tyle że to moje życie z ostatnich dwóch lat.Gnida do tej pory np wysyła mi nasze zdjęcia...że niby pamiątkę powinnam mieć....a ja widzę atrakcyjną, uśmiechniętą,zakochaną kobietę u boku Psychopatycznej gnidy, co jej nie kochał jak nikt inny i wykorzystał w każdej materii.I zastanawiam się, co ja tam robiłam i dlaczego to wszystko "kupiłam" i do jakiego stanu w tak krótkim czasie doprowadził mnie do teraz, kiedy ciężko mi się zwlec z łóżka i spotykam się z terapeutką.Do tej pory jak tylko pomyślę o nim, mam odruch wymiotny, ściska mnie w gardle i czuję agresję.Co tacy ludzie mają w sobie?....wyobraźnie i fantazję do obrzydliwych czynów i kłamstw to na pewno, brak empatii, niezdolność do jakichkolwiek uczuć..choćby odruchów ludzkich.To jedyny człowiek w życiu jakiego znam,który dostawał erekcji na widok czyichś łez, frustracji, nerwów, strachu.Uwielbiał doprowadzać mnie telefonicznie do stanu, kiedy bałam się,że coś mu się stało tak do trzęsących się rąk i histerycznego płaczu.Udawał wypadek samochodowy gdzie niby stracił przytomność i się rozłączył, a potem nie odbierał....potem odebrał, kiedy już odchodziłam od zmysłów i zawiadomiłam policję i jakby nic powiedział,że już po wszystkim i jest ok, że to był tylko atak żołądka i trochę przetarł auto.. i jak pisałam kiedyś wcześniej, że pijany jedzie autem i inne.Chore, chore do bólu zabawy drugim człowiekiem.Sorry, że się powtarzam..ale potrzebuje czasu,żeby się wygrzebać, a to nie przychodzi tak szybko i łatwo...to wciąż wraca i nie daje spać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego, że wraca, musisz to z siebie wyrzucić, a to trwa, trwa i trwa. Ale z czasem robi się coraz lepiej i jaśniej. Nic dziwnego, że jesteś wściekła i załamana, co innego może czuć perwersyjnie wykorzystany człowiek? Najgorsze jest chyba właśnie to poczucie, że zostało się wykorzystanym z premedytacją i dla funu - nie przez pomyłkę, nie z powodu nieporozumienia ani czyjejś zwykłej, ludzkiej ułomności. To są jakieś szatańskie kreatury, nic dobrego nie jestem w stanie o nich powiedzieć, oni karmią się destrukcją i nie odczuwają przy tym cienia dyskomfortu. Wiem, o czym piszesz, mój eks symulował zawały serca i lubił opowiadać o tym, że być może umrze na raka albo zginie na wojnie i napawać się moim niepokojem. Pamiętam też znamienną sytuację, kiedy wykrzyczałam we łzach, że straciłam przez niego godność, system wartości, zdrowie, pracę, dobre imię, relacje z rodziną i przyjaciółmi, a on na to... uśmiechnął się z satysfakcją i powiedział: "no i straciłaś to wszystko... dla mnie". Obrzydliwe i przerażające, ogromnie Ci współczuję tego koszmaru i solidaryzuję się z Tobą w drodze do zdrowia. Pozdrawiam Cię serdecznie, wszystkiego dobrego!

      Usuń
  33. błagam niech ktoś powie, że sprawiedliwości stanie się zadość!!! inaczej można zwariować... niech ktoś pocieszy że prawda wyjdzie na jaw... że cierpiący się uśmiechną a oprawcy jeszcze zapłaczą... bo obecnie wszystko jest odwrotnie.. to cholernie boli!!!!! Jak długo tak można żyć????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to prawdziwy psychol a do tego z wpływami to niestety przygotowywał się na taką ewentualność dluuugo czyli ma plecy. I interesowne jednostki będą nadal mu jeść z ręki: to jest taka siatka pleciona przez długie lata. Towarzystwo wzajemnej adoracji.

      Usuń
  34. Tak się stanie, ale dopiero w nowym, lepszym świecie. Tu na ziemi oprawcy owszem, zapłaczą, ale krokodylimi łzami i to tylko po to, żeby kogoś znowu zmanipulować. Prawda wyjdzie z czasem na jaw, ale nie wszyscy w nią uwierzą. Nie znaczy to jednak, że cierpiący się nie uśmiechną! To prawda, chodzą po świecie kreatury z piekła rodem, "lecz ludzi dobrej woli jest więcej"! I dbajmy o to, żeby to oni nas otaczali - bo taki będzie nasz świat, jakich ludzi wybierzemy sobie na towarzyszy drogi. Zdaję sobie sprawę, że to nie takie proste, zwłaszcza nie jest to proste, kiedy usiłujemy pozbyć się psychola ze swojego otoczenia. Ważne jest jednak, żeby złapać azymut - starać się wybierać tych dobrych, a złych starać się unikać. Wiem, że łatwo mówić, ale wiem też, jak bardzo potrzebowałam to usłyszeć choćby i sto razy za czasów uwikłania w psychola - koszmar nie będzie trwał wiecznie. Uszy do góry!

    OdpowiedzUsuń
  35. Ratunku!! Byłam 18 lat w związku małżeńskim a raczej w piekle (typowy związek z psychopatą a może i nawet gorzej!!!!!) o niczym nie marzyłam jak o odejściu... w końcu zdobyłam się na odwagę i zostawiłam go... ale były prośby, groźby itp.. uległam dając mu szanse i zrobiłam sobie wielką krzywdę- pomimo, że jestem w separacji to spotykałam się z moim mężem ( myślałam że to się kiedyś zmieni..)to coś dziwnego bo jakbym nagle zapomniała jaką mi krzywdę robił, nie wiem czy na nowo się w nim zakochałam???? nie wiem co to jest???? Chciałam walczyć o mojego męża...!!! No i masz babo!!! dowiedziałam się , że od wielu lat spotyka się z laską (chociaż z nią nie mieszka ...) ona młodsza 20 lat i zakochana w nim po uszy...( wiem ze znanych źródeł)załamałam się!!! zaczęłam szukać w Internecie pomocy i znalazłam tę stronę. Po czytaniu tych artykułów już miesiąc próbuję nie spotykać się z nim... wyglądam jak załamana znerwicowana babcia... a dziś widziałam jego laskę - młodą promienną i zakochaną w moim psycholu.. szła dumnie jakby chciała mi powiedzieć " co ty jeszcze chcesz stara babo od tego wspaniałego mena..." Wierzcie mi - czuję pustkę i rozdzierający ból. Jestem załamana, a ONA szczęśliwa... co to jest???? jakieś fatum?????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy Ci to pomoże ale ja po Waderowej ;-) terapii wywaliłam chipa po 6 miesiącach-nie był moim mężem ale doskonale rozumiem jak wygląda omotanie, uzależnienie mentalne(ja emocjonalnego nie miałam) i to szaleństwo w głowie bo sama nie wiesz czy to jest wspaniały człowiek czy ohydny człowiek. A tydzień wcześniej miałam fazę "pozytywnego obiektu". Nie wspominając o wszystkich innych fazach ze stresem postraumatycznym włącznie. JEdyne czego nie doświadczyłam to rozsypka i depresja ale czułam jak ostatkiem sił siłą woli trzymam w sobie wszystko w kupie.I co? I okazało się, że da się. Ja wiem że to mąż i co ja głupia baba mogę wiedzieć ale: Jeśli naprawdę chcesz się od niego uwolnić, masz jakiś minimalny pomysł na ułożenie swojego życia to trzymaj się swojej drogi, trzymaj kurczowo. Będą wzloty i upadki, będą pytania jak ktoś mógł Ci zrobić takie świństwo, będzie zazdrość, złość, poczucie porażki itd itp. Ale jeśli jesteś przekonana, że NIE MA INNEGO WYJŚCIA, to obierasz kurs: wolność. Prędzej czy póżniej dopłyniesz na spokojne wody: może samotne, może czasem smutne ale spokojne:-)

      Usuń
    2. A, TO nie fatum, to nowy model.

      Usuń
    3. Popieram - kurs: WOLNOŚĆ! Nie ma miłości bez wolności, bez wolności nie ma niczego wartościowego ani normalnego, może być jedynie iluzja i degradacja. Zgadzam się, że tej drogi trzeba trzymać się kurczowo, nieraz wbrew emocjom. Bywa barrrrrdzo trudno, ale jeśli się wytrzyma - emocje się uspokajają i wskakują na właściwe tory. Z powrotem zaczynają nas informować o tym, co dobre, a co złe, a nie fundować nam rollercoaster w głowie i w życiu. Także - uszy do góry i konsekwentnie do przodu, ku jasności :)

      Usuń
  36. A laska wie, że jej "men" ją zdradzał z Tobą i prowadził podwójną grę, zapewne oszukując Was obie (albo Was sześć, z nimi nigdy nie wiadomo, ile aktualne kobiet "posiadają"). Jeśli wie i jest szczęśliwa mimo to, to znaczy, że - mówiąc łagodnie - przejawia nieco krótkowzroczny sposób myślenia. Psychopaci się nie zmieniają, żadna kobieta nie będzie z takim typem szczęśliwa na dłuższą metę, może najwyżej ulec chwilowej iluzji "szczęścia" w fazie miesiąca miodowego. Skończy się najprawdopodobniej wtedy, kiedy razem zamieszkają. Zapewne z Tobą było podobnie - cudowny "miesiąc miodowy", a po usidleniu - prawdziwe oblicze agresora. Nie ma znaczenia, że kobieta młodsza, po paru latach z psycholem będzie wyglądała na 120 lat. A Ty będziesz się wtedy cieszyć, że to już "nie Twój cyrk, nie Twoje małpy". Pamiętaj, że psychole nie mają krzty honoru i poczucia wstydu, toteż manifestacje w rodzaju: "patrz, jaki jestem szczęśliwy w nową kobietą, ona nareszcie mnie docenia, nie to, co Ty!" są na porządku dziennym. Twoja wściekłość jest zupełnie naturalna. To, co piszesz o ponownym zakochaniu też przeżywa wiele ofiar psychopatów - oni umieją perfekcyjnie grać na naszych emocjach i roztaczać uwodzicielski czar. Dlatego WIEDZA o psychomanipulacjach to potężna broń. Trzymaj się! Ja rok temu też wyglądałam na swoją własną prababkę, przestałam jeść i spać, bez leków w ogóle nie było to możliwe. Dziś jem, śpię, wyglądam znów jak człowiek, odnowiłam dawne przyjaźnie (za chwilę wpada do mnie kumpela z PODWÓRKA ;), z psychopatą nie mam żadnego kontaktu i ogromnie współczuję sobie sprzed roku. To najgorsze doświadczenie, jakie spotkało mnie w życiu, ale jestem - ja i inne kobiety podobnie - żywym dowodem na to, że można z niego wyjść na prostą. Serdeczne pozdrowienia, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  37. szkoda,że nie można lajkować postów..bo ten powyżej zalajkowałaby na maksa.Nawet make up czasem nie pomaga.Cierpię na bezsenność, byle pierdoła wzbudza we mnie myśli samobójcze, uśmiecham się wyłącznie służbowo i nawet spotkania z terapeutką pomagają tylko na chwilę.Jestem słaba jak kurczak i wszytko mnie boli.Teksty pt. olej go to tylko facet,tego kwiatu pół światu doprowadzają mnie do furii.I to wszystko przez taką pierdołę jak niewłaściwy wybór faceta,,,śmieszne...a żyć się nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wcale nie śmieszne, to jest straszny ból. Nie dziwię Ci się, że Cię tego typu teksty doprowadzają do furii, też słyszałam, że "trzeba żyć, weź się w garść, na kaca najlepsza praca" albo - jeszcze gorsze: "no przecież od razu było wiadomo, że tak to się skończy". Ktoś, kto tego nie przeżył, nie wie, o czym mówi i nie wie, że to nie jest "normalne rozstanie", tylko odbudowywanie miasta zburzonego przez bombę atomową. Na dodatek w terenie radioaktywnym. Wychodzenie z tego piekła trwa naprawdę długo, ale JEST MOŻLIWE. Na dziś zaplanowałam notkę o zdrowiu, doskonale rozumiem Cię z tą słabością - też tak miałam, ledwo żyłam. Jeszcze długo po ucieczce budziłam się cała obolała od zaciskania pięści w geście obronnym. Make up też nie pomagał, czułam się jak wymalowany smutny Pierrot. Dobrze, że jesteś pod opieką terapeutki, jeśli nadal będziesz cierpiała na bezsenność, może rozważ leki? Sen jest konieczny, żeby mózg mógł się stopniowo zregenerować po tym koszmarze. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wadera,w pewnym momencie na kaca najlepsza praca :-) ale to dopiero po jakimś czasie, jak sama pisałaś w celu ostatecznego wywalenia z siebie fizycznych trucizn:-)myślę że po paru miesiącach-mi przyrost muskulatury naprawdę poprawił samopocucie bo poczułam się silna. Do autorki powyżej, Co do tego że wszystko Cię boli: vit B complex i magnez w bardzo dużych dawkach- przepraszam za rady spod lady ale ja czułam się po umyciu podłogi jak po maratonie i ruszyć się nie mogłam przez następny tydzień. Meczyłam się przez parę miesięcy w końcu sama wyszperałam w necie że nawet jeśi we krwi nie ma niedoborów to w mięśniech i tkankach mogą być bo organizm zuzywa zapasy przy stresie. Efekty dopiero po ok. miesiącu.No dobra emocjonalnie może wspierać nie umiem ale mamine rady w stylu "pomidorowa, Twoja ulubiona" czasem nie są takie niemądre...

      Usuń
  39. Jestem już dwa miesiące po odejściu od psychola.... Niestety kiedy widzę go lub osoby z nim związane w tym momencie ( np. nową ofiarę) zaczynam mimowolnie odczówać stres, zaczynam drżeć. Biorę kilka głębokich oddechów i idę dalej. Dziwi mnie to, że po odejściu od tego patologicznego kłamcy nadal tak reaguję. Odejście od takiej osoby to dopiero początek drogi do osiągnięcia ustabilizowanego wnętrza, psychiki. Mam nadzieję, że się uda osiągnąć stan spokoju nawet podczas takich sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  40. Byłam w takim czyms ..przeczytalam kazdy tekst Wadero bardxo ci dziękuję ..jestem na tym blogu juz rok pierwszy raz napisałam od bardzo dawna ale dziekuje ..narcystyczny Piotruś pan to on mnie zniszczył..

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie mam slow dziewczyny. Przeczytalam komentarze od dechy do dechy. Zaluje, ze ja wczesniej nie mialam tej wiedzy na ten temat. Wczesniej tzn.przed poznaniem psychopaty. On wyciagal swoje macki do mnie, ale nie doszlo do zwiazku na szczescie. Mimo tego przezylam dokladnie podobne sytuacje jak Wy. Oczywiscie on nazywal TO zwiazkiem...Opisujac takie historie pomagacie innym. Wlasnie mialam leki i mysli, ze stracilam TAKIEGO faceta, ale znalazlam ta strone i czytalam komentarze i mowie sobie CZY TO DOTRZE DO CIEBIE, ZE WYGRALAS? Jednak spustoszenie emocjonalne jest potworne

    OdpowiedzUsuń
  42. Dziewczyny, czuję się strasznie, dziś poznałam jedną z byłych psychola - fajna, inteligentna dziewczyna a ja zawsze myślałam że jest walniętą psycholką

    OdpowiedzUsuń
  43. Co do tematu postu -moj ex od początku obgadywał byłą żone,i swoje ex.W fazie adoracji wspominał o tym że nie jestem taka i taka jak ta zła żona. Ukradkiem zerkał na inne lub wkręcał że inne np.szefowa na niego lecą.Później gdy miałam dwie prace było źle,jak straciłam zdrowie i prace,jeszcze gorzej! Byłam wykorzystującym go pasożytem( to nic że mieszkał u mnie i po połowie płaciliśmy rachunki!) Wtedy też jego ex pomimo wcześniejszych oszczerstw stała się wzorem cnót(alkoholiczka) i ogniska domowego a ja nieudacznica.Zmuszał mnie do spotkań z jego dzieckiem, które zawsze było niedobre(wieczne fochy,rozkazy co chce żeby mu kupić i gdzie iść dodatkowo zawsze głośne, )kiedy zwracałam uwage na zachowanie syna, obgadywał mnie za plecami, zresztą często to robił,po czym przychodził ze spontanicznym bukietem..wciągał wspólnych znajomych przeciw mnie że,mu z dzieckiem nie pizwalam sam na sam i go kontroluję,choć wcześniej sam mnie zapraszał na wspólną wycieczke ..albo kiedy przestałam spędzać z nimi czas,to na siłę bez zapowiedzi od rana do nocy przychodził z nim do mnie,bo on biedny nie ma gdzie spędzić czasu z dzieckiem ..po takich spotkaniach byłam odpychana,karana lekceważona bo nieumiałam się dostosować,lub nie akceptowałam chamskich zachowań i zwracałam uwage...Dodatkowo był uzależniony od alko i non stop znikal po kłutniach o pierdoły,zawsze mnie obwiniając,co jakiś czas żyjąc niby normalnie i zabierając mnie na wycieczki max 3 dni na 7 gówna.. myslalam że to kwestia uzależnienia od alkoholu..w miare zwiazku,docierało do mnie że jest psychiczny..czytam bloga i praktycznie to o mnie...omamił mnie w kryzysie,był jak odkrycie roku,super pomocny, choć dziwnie w srodku opanowany.Ja byłam taka piękna,choć zawsze czułam sie nie dość przy nim...teraz wygladam jak babcia...po roku .po poł gdy pił znikał szarpał,popychał miał paranoję,uciekłam i wrociłam on łaskawie wrócił,już wiedział że ma mnie w garści..kolejne poł roku ostrych jazd,alkoholizmu prania beretu.poszłam na terapie,nie umiałam odejść...a on uczuciowy rollercoaster,i te dni gdy wydawał się taki normalny sensownie dyskutował i buum znowu gówno..zawsze mnie zostawiał a ja po trzech dniach błagałam zeby wrocił,kuurwa:( po ostatniej kłutni,pretekstem było to,ze poprosiłam aby zwrócił na mnie uwage,po kilku godz gapienia sie w tel...zrobił ze mnie zbyt wymagającą wariatkę,(pomimo że codzień gapił się po pracy w tv a potem w kom) stwierdził ze jeszcze raz go doprowadze do pakowania rzeczy(zawsze robił mi takie pokazy)to nie wroci..w szale sie spakowal po czym piszedl spac do rodziny..i napisał dobranoc.Kokejnego dnia już stwierdził że nie wróci,bo nie bedzie z siebie idioty robic,pozatym ja go nie doceniałam to mam siedziec sama...sam zaczoł chlać z kolegami a im więcej dzwoniłam tym mnie odtrącał,blokowal..uciekłam po kilku tyg.terapia nie pomaga odstawilam leki bo przytyłam dużo, wszystko wróciło ja za nim tesknie...pomocy!!! Jakie polecacie antydepresanty? Jestem tak strasznie zryta,i wspoluzalezniona:(( a najgorsze że ten h..j mieszka obok mnie,usmiechniety zrelaksowany a ja tesknie,oszalałam.Nie moge pojąć jak z dnia na dzień można nic nie znaczyć dla kogoś,być rzeczą..moja tetapeutka nie rozumie chyba tematu psychopatii,jestem dwa miediace pi pirzuceniu i boje sie jej mowić ze myśle o nim segreguje myśli to co ukrywałam przed sobą , bo jest niezadowolona ze zyje dalej tym związkiem,ale inaczej nie umiem...pomocy

    OdpowiedzUsuń
  44. Jeśli nie wdrożysz zasady ZERO KONTAKTU to sama siebie pogrążysz. Wykasuj numer psychola z komórki, uprzednio go blokując, maila przekieruj do spamu, poblokuj (pousuwaj) komunikatory, a jego samego omijaj jak zarazę. Nie reaguj na zaczepki, nie zaszczycaj spojrzeniem zlej dziada. Tylko wtedy zyskasz czas na detoksykacje po nałogu, jakim jest związek z psychopatą. Postaraj się też nie utrzymywać relacji z osobami z jego otoczenia. Nie dopytuj co u niego, nie obserwuj. Nie analizuj jego zachowania, bo to czysta abstrakcja, to tak, jakbyś chciała zrozumieć jak wpływa nów księżyca na porost sierści u mamutów. Zajmij się sobą. Umów się do psychiatry (jest możliwość teraz konsultacji on-line), on zadecyduje czy i ewentualnie jakie leki mogłabyś brać. Wybór psychoterapeuty też jest ważny, bo taki, który ma pojęcie o przemocy emocjonalnej i psychicznej, będzie się starał uświadomić Ci co się wydarzyło i pokieruje terapią tak, byś mogła zrozumieć SWOJE zachowanie m.in. co spowodowało, że godziłaś się na niegodziwe? Co Ci ten związek dawał? Ale podstawą jest, że SAMA MUSISZ TEGO CHCIEĆ. Czytaj co tylko możliwe w temacie psychopatii ( blog Wadery i książka „Moje dwie głowy” Mai Friedrich to absolutne „niezbędniki”), żeby zrozumieć całe zjawisko i skutecznie uciec, wybierając dobre, spokojne i LEPSZE życie niż to, które wiodłaś u boku moralnego degenerucha!

    OdpowiedzUsuń
  45. Nawet nie wiecie jak mi to pomogło. Jestem z psychopatą.Wczoraj wróciłam z pracy i mówię jaki miałam ciężki dzień w pracy. Odpowiedz " bo masz tą podły charakter i dlatego nikt w pracy ciebie nie lubi", ale były wcześniej sygnały po śmierci mojej mamy powiedział " uważaj bo wszyscy ci umrą" ....

    OdpowiedzUsuń
  46. Najpierw myślałam, że jest tylko alkoholikiem i pewne zdania, zachowania są pod wpływem alkoholu, ale od czasu ostatniej awantury, przy której mnie uderzył w twarz nie pije. Myślałam, że się próbuje zmienić, a wczoraj po trzeźwemu taki tekst, ten że nikt mnie w pracy nie lubi. Mówi że aby być ze mną musi płacić mi kasę, bo powiedziałam że wydatkami na mieszkanie i jedzenie mamy się dzielić po połowie. Mieszka u mnie. A z resztą to wszystko wina kota, bo odkąd, na moje prośby wzięliśmy kotkę że schroniska, to wszystko się psuje.

    OdpowiedzUsuń
  47. Jak ja wszystkim współczuje..i sobie również..(14 lat)my mamy syna i muszę tego gn..ja znosić....nie wiem jak dlugo jeszcze bedzie powracał ten ból..pamietam ten rolerkoster kłamstwa..i drganie całego ciała na jego widok na jego głos ..chcę juz spokoju,minoł rok

    OdpowiedzUsuń