- Kocham Cię, oszaleję bez Ciebie, nie mogę spać, nie mogę jeść, nie mogę pracować, jesteś moim wszystkim, królowo mojego serca, moich nocy i dniiiii!!! - wersja brazylijska.
- Jesteś obłędna, Twoje ciało doprowadza mnie do szaleństwa, wciąż mam pod powiekami milion spojrzeń Twoich oczu, kociość Twoich ruchów, grację i wdzięk, które wokół siebie roztaczasz, wciąż pamiętam ekstatyczne drżenie Twego ciała i czuję Twój niesamowity zapach... Kocham Cię, moja najcudowniejsza! - wersja francuska.
- Nareszcie znalazłem swoje dopełnienie, brakujący puzzel w moim życiu, wreszcie nastał w nim ład, harmonia i spokój - wersja niemiecka.
- Chyba się zabiję, moje życie bez Ciebie jest długim pasmem ponurych i ciemnych dni, Ty jesteś jedynym kolorem mojego życia, bez Ciebie tylko chłód i szarość, szarość i chłód... - wersja szwedzka.
- Jesteś MOJAAAAA!!! Wróć do mnie albo gorzko tego pożałujesz!!! - wersja sowiecka.
***
Jak widać, sposobów na podryw trochę jest ;) Nie chcę oczywiście powiedzieć, że każdy egzaltowany, zakochany sms to sygnał alarmowy - taka diagnoza zawsze musi iść w parze z innymi komponentami. Warto jedna zwrócić uwagę na kwestię SŁÓW, bo w mechanizmie psychopatycznego uwiedzenia odgrywają one kluczową rolę. Jak zatem odróżnić zwyczajne, piękne zakochanie od manipulacji?
1. Zwracaj uwagę na to, co mówi Ci Twoja najgłębsza intuicja. Jasne, że można ją zagłuszyć na różne sposoby i z pewnością silne emocje wydatnie w tym pomagają. Bywa jednak, że nawet mimo dzikiego zakochania, odczuwasz jakiś bliżej nieokreślony niepokój, brak zaufania czy lęk. To zawsze powód do zastanowienia.
2. Zgodność słów z czynami. Jeśli słyszysz w kółko "kocham Cię", a jednocześnie czujesz się upokarzana, lekceważona, jesteś okłamywana, doświadczasz nielojalności, chłodu bądź okrucieństwa - nie ma się nad czym zastanawiać. To nie jest miłość, a słowa używane są tutaj w charakterze weksli bez pokrycia.
3. Uwaga na banał! Jeśli smsy / maile Twojego chłopaka nie mają charakteru indywidualnego, ale przypominają jakieś "kopiuj / wklej", prawdopodobnie masz do czynienia z klimatem: "wyślij do wielu". Niekoniecznie oczywiście na raz i w sensie dosłownym. Doświadczenie jednak nauczyło mnie, że naprawdę zakochany facet zanim powie "kocham Cię", będzie się wcześniej zastanawiał, czuł niepewnie, będzie się obawiał, czy to wszystkiego między Wami nie zepsuje i wybierał właściwy moment. A przede wszystkim coś ładnego, delikatnego, a zarazem niesamowitego będzie między Wami wisiało w powietrzu i oboje będziecie się bali to nazwać, żeby tego nie "spłoszyć". Psychopata takich problemów nie ma. On walnie z grubej rury, najlepiej na drugim spotkaniu: "kocham Cię, zostań moją żoną i matką moich dzieci, wiem, że to Ty i żadna inna, po co czekać ze ślubem, patrz, akurat przypadkowo przyprowadziłem ze sobą księdza i obwoźny ołtarz". Nie będzie się bawił w stopniowe tworzenie więzi i zdobywanie Twojego zaufania, on Cię "zdobędzie" niemal siłą. Z początku będzie Ci się to wydawało fantastyczne, dopóki jednak nie zorientujesz się, że to jest PRAWDZIWA przemoc. Wtedy jednak będzie Ci bardzo trudno się z tego wyplątać. Dlatego też proponuję obejrzeć jeszcze raz Shreka i wybierać raczej facetów, którzy może niekoniecznie posiadają wszystkie cechy stereotypowego księcia z bajki, ale zachowują się naturalnie i emanują ciepłem. "Perfekcyjnych" lordów Farquaadów należy unikać za wszelką cenę.
4. Uwaga na ukryte manipulacje słowne. Słowa służą komunikacji, budowaniu więzi, wspieraniu, okazywaniu serdeczności etc. Mogą rzecz jasna także ranić i poniżać, niszczyć więź bądź czyjeś poczucie wartości. Słów z tej pierwszej kategorii szukamy, tych z drugiej - unikamy. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy manipulacje ukrywają się pod pozorami dobra. Przykłady? "Jesteś sensem mojego życia". "Bez Ciebie bym umarł". "Tylko ty mnie naprawdę rozumiesz". "Tylko ty możesz mi pomóc". To czasem może i przyjemne dla ucha, ale to jednak manipulacje mające na celu wzbudzenie poczucia odpowiedzialności za czyjeś życie i przygotować do odczuwania jej także wtedy, kiedy związek będzie dla Ciebie raniący.
Reasumując - podstawą oceny tego, czy dany związek jest dobry, jest to, jak się w nim CZUJESZ, a nie to, co SŁYSZYSZ o jego wyjątkowości od swojego partnera. Zasada mówiąca o tym, że zbyt nachalna reklama świadczy o kiepskiej jakości produktu, sprawdza się także w relacjach międzyludzkich.
Wadera,słuchałam ostatnio wywiadu Mai, w którym mówiła, że nawet po 3 latach psychofag nie odpuszcza i potrafi się odezwać, bo może coś jednak ugra...Przeraża mnie to. Minął niecały miesiąc od odcięcia, od kilku dni"cisza". Ale ja wiem, że zaatakuje.I to tylko po to, żeby do głowy nie przyszło mi myśleć o innych.Po ostatnim zerwaniu 2,5 roku temu, kiedy p.kazał mi wyprowadzić się z dzieckiem z domu(bo mnie już nie kocha)wracał i mamił i kusił i udawał związek, i to nieprawda, że nie kocha. A na boku regularny drugi związek zapoczątkowany pół roku przed zerwaniem ze mną. Tylko po to zawracał mi tyłek, łudził i oszukiwał, żebym tylko nie ułożyła sobie życia-prawie wprost mi to zakomunikował.To wszystko jest tak niegodziwe i
OdpowiedzUsuńniewiarygodne...Mam wielką ochotę na kampanię społeczną wymierzoną w te ludzkie męty. Zróbmy coś ludzie,zwróćmy na to społeczną uwagę.PRZECIEŻ ONI SĄ ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNI.A tu ani paragrafu,ani napiętnowania.Depczą buciorami wiele istnień i żyją sobie beztrosko dalej. Nie tylko ja borykam się z całkowicie rozmontowaną psychiką, niestety również moja 14-letnia córka przechodzi epizody depresyjne. Terapia kosztuje...
Agnieszka
Eureka!!!Ja też nie mogę się pogodzić z tym wszystkim...Trudną sprawą zdiagnozowanie/p/...Owszem,niebezpieczeństwo realne.Ale teraz udowodnij to!Udowodnij w sądzie,że kiedy prowadziłaś auto,zaciągnął Ci hamulec ręczny...Kiedy jako pasażer odpięłaś pas,żeby podać dziecku smoczek,nagle hamował,żebyś poczuła się jak worek kartofli,udowodnij,że zniszczył coś,co było Twoje,rzucając tym o podłogę...Udowodnij,że umówiłaś się z nim o 15.00,żeby odebrał Cię od lekarza,po czym on twierdzi,że nie było tak...Udowodnij,że jak robiłaś siusiu,on wział Twój tel.i skasował z niego wszystkie wiadomości,jakich był autorem(te przykre,dlaczego? ;) ),udowodnij,że kłamie,kiedy kłamie akurat Tobie...Udowodnij,że uderzył Cie w twarz.Udowodnij,że Cię dusił-bo nie ma śladów na szyi...Walka z P przypomina walkę z wiatrakami...Anita
UsuńDokładnie tak, a na Twoje błędy założył sobie pewnie zeszycik...to dupki są pospolite.
UsuńKontaktuję się z nim i stało się to nawet szybciej, niż mogłem sobie wymarzyć. Dziękuję za poświęcenie czasu na wysłuchanie mnie i odpisanie na wszystkie moje e-maile, doktorze Agbazara. Znowu czuję siłę emocjonalną. Wróciła mi pewność siebie i jasno widzę swoją przyszłość. Jestem na zawsze wdzięczny za twoją pomoc w ponownym zjednoczeniu mnie z moim starym kochankiem, który rozwód zostawił mnie wiele lat temu dla innej kobiety. Sam zobaczysz, co mówię, kontaktując się z tym wielkim rzucającym zaklęcia, doktorem Agbazarą, pod adresem: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń do niego pod numer ( +2348104102662 ) i rozwiąż swoje problemy.
UsuńZ moich skromnych obserwacji wnioskuje, że niektóre kobiety to emocjonalne narkomanki które uwielbiają takie jazdy od rozpaczy do euforii. Normalność je przeraża.
OdpowiedzUsuńŁadnie pani pisze aż się prosi o książkę.
Tak.Niektóre kobiety tak.-Anonimowy nie w temacie.Polecam tatkę google na początek. Autorka zasługuje na to,żeby czerpać ze swojej wiedzy/doświadczeń i pracy pełnymi garsciami-i wierzę,ze właśnie to robi.Jeśli teraz tylko TU,to AŻ TU.Tu otrzymałam wsparcie.
UsuńProszę mi wierzyć,one tego nie uwielbiają.Rozpaczliwie pragną uniknąć "dolow".Pragną uniknąć tego co w związku z psychopata
OdpowiedzUsuńnieuniknione.To bardzo złożony mechanizm.Swoisty gwałt na uczuciach.
Agnieszka
A to prawda,ze Wadera świetnie pisze.Z ogromnym poczuciem humoru.Z tego psychopaci też czerpią.Śmiem twierdzić,ze gdybyśmy w końcu tego nie obsmialy,to z pewnością oszalalybysmym.A jesteśmy za fajne,żeby pozbawiać nas świata.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Żeby świat pozbawiać nas - miało byc��
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Hihi - jedno i drugie ;) świat potrzebuje nas, a my - świata ;)) Dziękuję za dobre słowo, to duża zachęta do pisania :) Co do "emocjonalnych narkomanek" i "uwielbiania" takich jazd - myślę, że jest różnica między "uwielbianiem" a "uzależnieniem". Ale uzależnienie - jak najbardziej. Silne emocje (także negatywne) to podobno równie silny i trudny do opanowania nałóg jak uzależnienie od heroiny. I równie niebezpieczny, bo w skutkach - śmiertelny. Zgadzam się jednak z Agnieszką, że w związku z psychopatą ciągle ma się nadzieję na uniknięcie "dołów". Paradoksalnie - tym większą, im więcej w taki związek "zainwestowałyśmy". Ciągle wydaje nam się, że w końcu "wyjdziemy na prostą", że już udało się osiągnąć porozumienie, bliskość, zaufanie, bla bla bla. I potem znowu - jjjjeb. A nam "głupio" powiedzieć "tym razem dość", bo niby dlaczego "ten raz" miałby być inny od poprzednich, kiedy przeszłyśmy nad doświadczanym złem do porządku dziennego. Na szczęście jednak w końcu przychodzi jednak taki moment - na coś się nareszcie nie godzimy. Tylko że później "oderwanie" psychopaty od siebie jest niezłą jazdą. Zaraz chyba napiszę o tym notkę :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka - oczywiście, że trzeba złapać dystans nawet do takiego horroru, poczucie humoru bardzo w tym pomaga :) Nie znaczy to, że nie ma ran, leczenie depresji jest trudne, także domyślam się, przez co przechodzisz Ty i córka. Są terapie na NFZ, czeka się w kolejce, ale poziom dobry - albo to tylko moje pozytywne doświadczenie. Co do kampanii społecznej - podzielam Twoje zdanie, wiedza jest najpotężniejszą bronią. Myślę jednak, że taka kampania może uratować tylko ofiary będące już w potężnych tarapatach i zastanawiające się, jak z tego wyjść. Ofiar znajdujących się "na początku drogi" raczej się nie ustrzeże. Za silnie mamy wdrukowaną przez popkulturę tęsknotę za "księciem na białym koniu" (k... jego /księcia i konia/ mać ;) ). Chociaż... z pewnością ostrzeżenie, że takie zjawisko jak psychopatia w ogóle ISTNIEJE i podanie paru charakterystycznych jego objawów to wielka sprawa. Nie sposób walczyć z wirusem, o którego istnieniu nie mamy nawet pojęcia. Masz rację, że prawne instrumenty, z których możemy korzystać są bardzo ograniczone. Karana jest oczywiście przemoc fizyczna i stalking (a i on od niedawna), ale wyrafinowane dręczenie psychiczne pozostaje bezkarne. A przecież może ono doprowadzić do śmierci - choćby "tylko" takiej za życia. Brrr. Anyway - jeśli masz ochotę na konkretne działania - napisz proszę na adres trampolina.bak@gmail.com, chętnie o tym porozmawiam :) Pozdrowienia!
Na pewno sie odezwę.A propos wirusów.Poruszamy bardzo głęboko kwestie zdrowia psychicznego i emocjonalnego,moze wart przestrzec rowniez przed zagrozeniem jaki niesie ze soba seks z psycholem,ktory napewno zdradza.Bedac w zwiazku umawialam sie na dwie osoby,teraz wiem,ze "było"w naszej sypialni co najmniej kilkanaście kobiet.To jest dopiero plugawe-narażać kogoś kochającego i ufajacego na choroby intymne.
OdpowiedzUsuńTe nawracajace infekcje,kiedy bardzo debacie o zdrowie.
Pomyślcie dziewczyny.
Agnieszka
To prawda, super, że zwróciłaś na to uwagę! Też tak miałam, non stop infekcje, zapalenie pęcherza to była po jakimś czasie norma, wylądowałam w końcu przez to na ostrym dyżurze z mega infekcją nerek. Po zerwaniu związku - jak ręką odjął. "Pół biedy", jeśli taki gość zaraża "tylko" infekcjami intymnymi, gorzej, jeśli jest np. nosicielem wirusa HIV - a przecież i tak się może zdarzyć.
OdpowiedzUsuńZnalazlam niedlugo przed rozstaniem z moim bawidamkiem, w jego kalendarzyku kieszonkowym, wizytowke Przychodni Chorob Wenerycznych.
UsuńOpryszczka (jak sie poluje na portalach randkowych i erotycznych, to skutki moga byc takie, lub jeszcze gorsze).
Na szczescie ominelo mnie to swinstwo.
Może Paniom się wydaje? Psychosomatyczne? Albo zbieg okoliczności? W nerkach bardzo szybko odbija się stres i ulegają różnym dysfunkcjom. Lata temu byłem z kobietą, która była przesadnie zazdrosna (jej przeszłość rzutowała na nasz związek). Oskarżała mnie bezustannie o zdrady, etc. Najlepsze z tego, że nic mi z tego nawet w głowie nie było. Wszystko było w jej głowie wobec jej mężczyzn. No i oczywiście bardzo często chorowała na nerki. Było to psychosomatyczne. Też byłem oskarżany, że ja ją czymś zarażam i w ogóle. Jakieś absurdy. Panie sobie być może również dopisują taką rzeczywistość. Macie Panie dowody zdrad, czy też tam sobie wyobrażacie, jak moja dawna kobieta? I placebo potrafi rozstroić, albo uleczyć. Także Pań myślenie to takie swego rodzaju szukanie, obwinianie, a być może mające tyle samo z prawdą, co i szukanie zdrad i źródeł infekcji przez kobietę, z którą kiedyś byłem.
OdpowiedzUsuńO tym, że nam się "wydaje", nasłuchałyśmy się już od naszych eks, proszę zatem powstrzymać się przez tego rodzaju wypowiedziami, formułowanymi na dodatek wyłącznie w oparciu o pryzmat negatywnych doświadczeń z Pańską byłą partnerką. Swoją drogą to ciekawe, co Pan pisze. Na jakiej podstawie stwierdził Pan, że zachorowała na nerki z powodów psychosomatycznych? A propos tego, co się komu "wydaje" - uwierzyłby Pan, że można komuś wmawiać, iż nie pamięta się, czy z kimś się spało, czy też nie? Albo że komuś WYDAWAŁO się, że spał z naszym partnerem? Trudne do uwierzenia, ale jednak prawdziwe. Przeżyłam coś takiego, a wcześniej, podobnie jak Pańska była partnerka, byłam oskarżana o nadmierną zazdrość. Problem w tym, że to była intuicja.
UsuńDlaczego mam się powstrzymywać, jeśli takie miałem doświadczenie i nie tylko ja, ale i koledzy od chorobliwie zazdrosnych kobiet? Też to były psychopatki?
UsuńNa podstawie tego, że problemy ustały wraz z uspokojeniem emocji. Lekarze niczego nie znaleźli.
Widzi Pan, my miałyśmy do czynienia z mężczyznami zdradzającymi, patologicznie kłamiącymi i stosującymi przemoc emocjonalną i / lub fizyczną. Trudno będzie nam się porozumieć. Inny kaliber. Proponuję zatem założyć własną stronę internetową, nazwać ją np. "Koledzy od Chorobliwie Zazdrosnych Kobiet" i tam dzielić się doświadczeniami. Mogę ją nawet zareklamować na blogu, kiedy będę pisała notkę o wtórnej wiktymizacji ;)
UsuńProszę pana,proszę nie obrażać mojej inteligencji i nie insynuować mi paranoi.Chciałam żartobliwie skwitować pana wpis,ale jakoś nie mam dystansu do swojej d..y.Nie nienawidzę mężczyzn,nie obwiniam ich o wszystko bezpodstawnie.Na swojej drodze spotkałam psychopatę(lub jak pan woli TYLKO łajdaka)i to prawdziwe nieszczęście.Uspokajałam sama siebie,że może przyczynami nawracających dolegliwości są wizyty na basenie, nieodpowiednie specyfiki do higieny intymnej, może gorszego sortu papier, którym sobie podcieram tyłek w pracy." Uświadomił" mnie mój ginekolog-bo gdzieś tam coś przeczuwałam,ale spychałam głęboko.I tak proszę pana,NIESTETY (albo na szczęście)mam dowody.17 grudnia wtargnęła do nas pani(jedna z wielu o czym teraz wiem) z awanturą do mojego psych.(romansik,te sprawy)i zażądała przelewu za "dawanie dupy",jak się wyraziła,obrzucając mnie jednocześnie niewybrednymi epitetami.A mój psych.co? No potulnie przelał "pani" 3 tysiące i wzbraniał się przed wezwaniem policji,bo co ludzie powiedzą.A "pani" w tzw.międzyczasie zniszczyła kilka sprzętów i zamierzała rzucić WE MNIE dość ciężkim wazonem.To brzmi jak scena z filmu,i można by ją obśmiać,ale zdarzyła się naprawdę...
OdpowiedzUsuńPo wszystkim mój psych,powiedział,że jak zawsze zachowałam się z klasą i najlepiej zapomnijmy o wszystkim.
Chciałam zwrócić uwagę dziewczynom,że o swoim zdrowiu mają prawo decydować same.
Agnieszka
No to jeśli była Pani z łajdakiem i miała Pani dowody - to inna sprawa. Ja mam osobiście - i od przyjaciół - doświadczenia pokazujące, że kobiety również bardzo często "kręcą sobie filmy" w głowie na temat zdrad. I jest tego nawet sporo.
UsuńAle to nie to miejsce i nie ten problem. Tu dzielimy się poważnymi traumami po to, żeby dojść do siebie. Proponuję zatem umowienie się na piwo z przyjaciółmi i pogadanie sobie z nimi o zazdrosnych kobietach. Nas proszę zostawić w spokoju.
UsuńJeśli wpadłyście w taki związek, to zastanówcie się, dlaczego wybrałyście takich mężczyzn. Zamiast skupiać się na innych, skupcie się na sobie.
UsuńDlaczego? Bo Ty tak sobie życzysz? Zapomnij.
UsuńWłaśnie skupiamy się na sobie, co i Panu proponujemy.
UsuńCzyżby "jedynie słuszna prawda" była tu preferowana? Jest jakaś obawa?
UsuńPodobno chcecie dojść do zdrowia... po traumatycznych przeżyciach. Jeśli skupicie się nas skutkach, a nie przyczynach, to gdzie tu wyleczenie?
UsuńAle przyczyny juz dawno hen hen za nami (w większości). Doprawdy :-)odstawilysmy toksyne teraz potrzebne nam witaminy a nie analiza jej składu ja ten skład znam na pamięć:-) Co się tak Pan uczepił tego doszukiwanie winy w ofierze. To już natretne jest i mało konkretne. Taki powiedziałabym trochę pijacki bełkot. M.
UsuńA Pan z jakąś misją tu zagląda? Z dbałości o nasze zdrowie psychiczne, czy co?
UsuńPijacki bełkot? No, to zaprawdy bardzo konkretna odpowiedź. Wiele wyjaśnia i wskazuje szczegółowo, z czym się ktoś nie zgadza. No brawo.
UsuńBlog jest platformą publiczną, skoro dopuszcza komentarze. Więc dopuszczając komentarze, zgadza się Pani na dyskusję, a nie bezkrytyczne zgadzanie się z jednostronnym poglądem. Zaglądają tu różne osoby, więc zobaczą być może, że świat nie jest czarno-biały.
Eh ja chciałabym Pana zrozumieć ale to same ogolniki są. Dlatego wolę ufać intuicji i autorytetom którzy jak jeden mąż powtarzają że od psychopaty się ucieka. Ja się z jednym zgodzę, uważam że zmiany osobowosci mogą być przejściowe np.paranoja rodzić się pod wpływem dużego stresu. Narcyzm z dużego niedowartosciowania i poczucia ze prawdziwe ja nie przetrwa w danym hmmm środowisku. No ok. Tylko jeśli problem z leczeniem mają terapeuci tym bardziej nie będę brała się za to ja. Nawet po to by nie zaszkodzić. Co do trafienia na takich ludzi.Wie Pan co, powiem tak zyciowo: to z reguły jest czysty przypadek. Między ludźmi pojawia się zwykła chemia, jakaś tam. Ludzie w dzisiejszych czasach bywają samotni, potrzebują bliskości itd itp...I ZA Szybko decydują się na związek.Jak miałam 20 parę lat nikt mi nie mówił: weź karteczkę i poddaj delikwenta badaniom. Albo jak idziesz do pracy i coś Ci nie gra nie podejmuj jej. Mądrości nabiera się z wiekiem i doświadczeniem. M.
UsuńOgólnie to chyba szkoda Pańskiego czasu...Tak sobie pomyślałam właśnie ze człowiek nie powinien za bardzo empatyzowac ze świnia.A ja to w powyższym po niestety zrobiłam. (Nie mam na myśli pana)
UsuńCzasu tego pana nie szkoda, on się najwyraźniej czuje w swoim żywiole siejąc zamęt, pouczając innych i posługując się sarkazmem, jednocześnie nie wnosząc tutaj kompletnie nic konstruktywnego. Czasu owszem szkoda, ale naszego.
UsuńDo A. - nigdzie nie pisałem, że należy trwać w takim związku. To już indywidualna decyzja. Tak samo nigdzie nie pisałem, że ktoś bez przygotowania może wyprowadzać inną osobę z zaszłości emocjonalnych. Można pomagać, wspierać, ale w skrajnych przypadkach trzeba profesjonalnej pomocy.
UsuńLudzie się dobierają podświadomie według pewnych systemów rodzinnych. To nie jest przypadek. Nie ma takich przypadków. Może być na chwilę, ale nie na związek.
Do autorki - nie musi pani odpisywać. Natomiast jeśli się z czymś nie zgodzę - wyłożę to. Co zaś do pouczania, brakuje pani nieco samokrytyki.
Postawił Pan tezę i tezą Pan się cały czas posługuje. Ciężko ciężko....jakby Panu to wytłumaczyć. Gdyby Pan miał córkę i facet by ją bił czy się nad nią inaczej znecal: wysłał by Pan córkę do specjalisty czy przysolil draniowi porządnie w oko???? M.
UsuńMoja córka nie dokonuje takich wyborów.
UsuńBuahahahahaa :))) Dziękuję za zezwolenie mi na robienie tego, co zechcę, na własnym blogu :)) Oraz za cenne pouczenie :) Jakie jeszcze wady we mnie pan dostrzega? Rozumiem, że zalety przeważają, skoro uparcie pan tu zagląda? :)
UsuńWiesz brawo to bić sobie możesz na spektaklu.to spektakl nie jest. Wykladac to możesz sobie kawę na ławę lub nogi na stół. I chwała Bogu ze nie dokonuje wyborów ale wyobraźni tez nie masz, pytanie było hipoteczne poprzedzone słowem gdyby. Po co tutaj wchodzisz? Tak szczerze?
UsuńDo autorki - nie zaglądam tutaj dla zalet już. Owszem, pewne rzeczy przenosi pani słusznie. Ale generalnie to sporo tu takiego poplątania, grochu z kapustą i braku wizji wynikającej z braku systemowego wykształcenia w tym kierunku i poukładania. W dodatku widać wciąż ogromną złość i agresję na byłego partnera. Nie pozbyła się nadal pani tego. To znaczy, że wcześniejszych emocji - które panią pchnęły ku niemu - nadal są za kotarą. Albo może uchylone, uświadomione, ale jednak nie przebite, nie połączone rozum-emocje, nie wybrzmiałe w pełni. Dlatego taka złość w kierunku niego.
UsuńZaglądam tutaj, tak jak i ostrzegam innych o warsztacie samochodowym, gdzie np. nieuczciwie się rozliczają. Nie mówię, że robi to pani z nieuczciwości. Ale nie daje pani zagubionym osobom, zaglądającym tutaj, pełnego i prawdziwego obrazu. Taki skrzywiony.
Uparcie zaglądam? Widzę, że i druga pani się dołączyła "po co wchodzisz". Taka obrona podwórka? Negatywne odepchnięcie? Będę zaglądał i będę pisał, jak tylko będę miał czas.
Do pani A. - niezbyt kulturalna pani wypowiedź. Pytanie hipotetyczne było bez sensu. Skoro tak córki nie wychowuję, to nie wtrącałbym się w jej dorosłe życie. Skoro bym wychował tak ułomnie emocjonalnie, że związałaby się z takim mężczyzną, musiałbym właśnie zareagować. Bo tak nakazywałbym pewien schemat, który do tego doprowadził. Miesza pani porządki. Nie rozumie momentu przejścia.
Pan Mojżesz, specjalista od momentu przejścia ;)))
UsuńI tak po wszystkich blogach sobie Pan chodzi i ostrzega czytelników, czy akurat ten przykuł Pana uwagę jakoś szczególnie?
O i właśnie to chciałam usłyszeć!. Ulomne emocjonalnie. M.- to ja jestem ta niekulturalna. Dziękuje ze niesiesz nam oświecenie! Ale Twoje prawdziwe intencje właśnie wyszły na jaw.
UsuńJakby nasze emocje wybrzmialy w pełni to bój się systemie i momencie przejścia!!! No nie wybrzmialy Panie szanowny nie wybrzmialy, dlatego sobie wybrzmiewaja tutaj:-))))
UsuńPo co tutaj wchodzisz? To było pytanie nie obrona podwórka. Chciałam byś jasno określil swoje intencje. Teraz juz wiem: chcesz nieść kaganek oświaty. Tylko jesteś w tym bardzo zagadkowy i nawet gdybym się chciała czegoś dowiedzieć nic z tego. Braki, przeniesienia, ułomności emocjonalne.A do mnie nic nie dociera. Może dlatego, że ja inżynier a Pan profesor, nie ten poziom zaawansowania i abstrakcji. Może. Także proszę się nie obrażać i nie uciekać.postaram się uszanować tę przepaść między nami. Zreszta ja dzięki Waderze zamknęłam lub powoli zamykam ten etap.
UsuńOczywiście pozdrawiam.M.
UsuńNie widzę nic zagadkowego w moich treściach. Problematyka jest złożona, choć nie w takim kierunku jak pokazuje ten blog.
UsuńZaś autorka wyraźnie poddenerwowana. Dlaczego? Przecież rzeczowa polemika jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Eh bo tu Panie szanowny nie chodzi o polemikę, tzn. Ja już się postaram nie wtrącać ale: będąc kobietą rozumiem co pchnelo autorkę w sidła. Pozorna siła.Czy Panu się to podoba czy nie, my kobiety lubimy silnych i zaradnych mężczyzn, rozmemlane kluchy Hmmm no ok ale nie do końca. Ale jeśli zaczynają "siłę" kierować przeciwko nam lub robią takie rzeczy jak opisują tutaj dziewczyny następuje stanowczy odwrót. Niestety czesto nieprosty.To jest problem u mężczyzn z pojmowaniem męskości i to jest niestety bolączką u płci przeciwnej z moich obserwacji dość częsta i skupiła bym się na tym kierunku. Problem jest bardziej złożony i systemowy prosze Pana zapewne bo mężczyźni stracili takt i szacunek dla kobiet.I my niestety odwdzięczamy się tym samym.Gdyby mężczyzna chciał nad sobą pracować i zależało by mu na tej drugiej stronie owszem może dalybysmy jeszcze jedna szansę. Wystarczyłoby zapytać co robię źle wobec Ciebie i chodź postaramy się to naprawić. Ale gdzież tam. Męska duma i skrzywiona narcystyczna psychika nie pozwala przyznać się do błędów. Szkoda życia na próbę zmian.pozdrawiam. M.
UsuńJednak wielu kobiet nie pociągają mężczyźni z pominiętymi etapami emocjonalnymi. Wybierają sobie w pełni zdrowych. Dlaczego? Czyżby nie pociągała ich "siła"? Wręcz przeciwnie. Uważają swoich wybranków za odpowiednio silnych, odpowiedzialnych. Problem właśnie w tym, że osoby z pewnymi niewyrównanymi etapami z dzieciństwa szukają podświadomie podobnych sobie w nadziei, że im pomogą to przejść. Paradoks polega na tym, że tak się właśnie stać nie może. I takie związki się rozpadają. Bardzo rzadko udaje się to przełamać dwojgu takim ludziom. / Mężczyźni stracili szacunek do kobiet? Są inne czasy, a niestety można to także rozpatrywać, iż wraz z emancypacją kobiet również nastąpiła strata tego, co było właśnie pozornie nierówne. Równość przestaje być atrakcyjna tam, gdzie ma być potrzeba dopełnienia. Proszę nie winić za to wyłącznie mężczyzn. Poza tym rozbicie rodziny, praca kobiet czyli brak właściwego wychowania chłopców, rozmaite czynniki, iż chłopcom i dziewczynkom brakuje wzorców. Jak nie ma wzorców, to skąd dziewczynka czy chłopiec ma potem wiedzieć, jak postępować lub jak nie postępować? Bo chłopiec nie ma ojca, który by mu pokazał, jak postępować z kobietą? Bo ojciec odszedł, albo kiedyś zginął na wojnie, etc.? To się wdrukowuje podświadomie. Impuls myśli nie zmieni tak potem systemu nerwowego. To trzeba do tego właśnie lat ogromnej terapii. / Pisze Pani ponadto, iż gdyby to mężczyzna chciał nad sobą pracować i zależałoby, to może dałybyśmy jeszcze jedną szansę - tu jest także problem. Dlaczego Pani jako kobieta nie pisze, że gdyby kobieta chciałaby nad sobą pracować? Jest takim samym człowiekiem pod tym względem jak mężczyzna i taki sam ma obowiązek pracy nad sobą, aby się nie cofnąć. Proponuję więc znów skupić się na sobie. Jak i mężczyzna na sobie, a nie na poprawianiu kobiety. Tak i Pani na sobie, a nie poprawianiu mężczyzny. Proszę nie myśleć, że daje Pani szansę komuś, ale sobie. Tak samo mężczyzna, że nie robi łaski jej, ale sobie. Może Pani też nieco trąci narcyzmem tak pisząc o mężczyznach a mniej o sobie? Iż oni tacy skrzywieni, a kobiety nie? To powiem Pani, że jeśli mężczyzna jest skrzywiony narcyzmem, to przeważnie jest to "zasługa" mamy, a nie taty. No, niestety. To kogo winić? Chłopaka, czy tego, kto go tak wychował? I dalej wstecz, jego mamę, czy z kolei jego babcię, która tak nauczyła mamę? To nie ma co mówić o winie. Trzeba starać się przełamać własny system rodzinny jeśli spojrzymy na swoje życie i powiemy: co takiego się dzieje, że mi się nie udaje, że nie jestem w trwałym, szczęśliwym związku?
UsuńP.S. Edit. Nie powinno być "nie udaje mi się". Powinno być "dlaczego nie potrafię". To bardzo duża różnica. Mój błąd, źle wyraziłem.
UsuńHmmm bo my kobiety częściej mimo wszystko częściej wskazujemy się dobrą wolą. Dobrą w sensie dobra drugiej osoby.Tego czego ona pragnie a nie my.A siła: no to proste jest jedyną rzeczą której współcześnie nie potrafimy przeskoczyć jest siła fizyczna. To jest ten brak który my kobiety mamy.Psychiczna to bardziej chodzi o zdecydowanie jakieśle tu pod tym względem potrafimy dorównać mężczyznom. Cała reszta powinna być oparta na partnerstwie, i kompromisach a nie dążeniem do bycia hmmm przedłużeniem czyjegos ego. A w dodatku jednym z przedluzen. Widzi Pan, ja miałam problem z narcystycznymi Panami bo byłam kiedyś dosyć atrakcyjna. I jedyna rzeczą której się w życiu nauczyłam to traktować Panów takich na dystans, bo nie życzę sobie być tą drugą w pracy. Nawet jeśli są to flirty i tani podryw."Pan ma żonę, Pan odejdzie" a i tak nie skutkuje.Ciesze się ze się postarzalam i nie jestem już atrakcyjna, naprawdę przyjmuje to z ulgą.Nie posiadam cech narcysystycznych oprócz wysokiego poczucia kobiecej godności. Co do reszty: ustosunkuje się jutro.pozdrawiam.
UsuńPanie,ja już tego po prostu czytać nie mogę.My na tym blogu nie rozważamy jakie kto wyniosl z domu wzorce i jakie ma deficyty emocjonalne. My się tu nawzajem ratujemy po zderzeniu z ...już sama nie wiem jak określić psychopate.Psychopata to nie jest jakiś biedny zaburzony kolo, to jest samo zło bez kawałka mozgu-tu nic nie pomoze. Mialysmy pecha,teraz potrzebujemy dużo milosci i czułości, żeby zacząć jako tako funkcjonować. Nie potrzeba nam dodatkowego dolowania. I to prawda,ze ktoś kto nie przeżył takiej relacji nie wie jak zmasakrowane sa dusza, umysł i ciało.Rozumiem i wiem, ze ludzie bardzo często dobierają się w pary,bo ich "niedobory "z dzieciństwa pasuja do siebie jak puzzle.Ale proszę nie pisać, ze zwiazalysmy się z psychopatami, bo jesteśmy do nich podobne.Kazdego moglo to spotkac, a im czlowiek bardziej uczuciowy, ufny i pełen empatii tym większą chrapkę ma na niego P.Przeżylyśmy hardcore,próbujemy nie palnac sobie w łeb, więc proszę nie pouczać nas i po prostu się odwalić.
UsuńAgnieszka
Do Agnieszki - jak pani nie może tego czytać, to po co pani sprawdza komentarze i to czyta? Znów ten sam schemat?
UsuńNie rozumie pani i nie wie, skoro dalej pisze takie rzeczy. Tak, w pewien sposób szukała pani właśnie takiego człowieka i takiego dostała. To nie był pech. Nie ma przypadków.
Nie pasuje? To "walenie" i "odwalenie" zachowaj dla siebie i po prostu tego nie czytaj. Proste. Czy dalej będzie cię ciągnęło do czytania tego, czego nie lubisz, tak jak ciągnęło do związku z określonymi mężczyznami?
Winić nie winić trudno mi zrozumieć że to matka lub ojciec jest odpowiedzialny za brak wyksztalconej moralności. Chociażby żeby nie kłamać.lub nie zdradzać. Nie bić. Nie manipulować. I zdziwi się Pan im wyższy status materialny tym widzę więcej patologii w związkach. Akurat obracam się w różnych środowiskach. Czyżby pieniądze miały duży współczynnik korelacji z zachowaniami przeciwko drugiej osobie? Czy może z narcyzem? Czy rozbuchanym ego? Czy może związek staje się podrzedna wartością w świecie innych wartości? I ma być łatwy a łatwy jest wtedy jak jedna osoba podporzadkuje się drugiej? Nie wiem. Wiem natomiast że ja nie mam zamiaru się podporządkować.Zwlaszcza osobom pokroju wspomnianych na tym blogu. Zwłaszcza a to dlatego że na takiej relacji jedynie się traci.
UsuńTo jest pani widzenie, że kobiety częściej wykazują się dobrą wolą. Nie jest tak. Jest mniej więcej tak samo u obu płci, jeśli już mamy to określać takim zestawieniem "dobra wola". Samemu trudno się określić, tak naprawdę obiektywizm wobec własnej osoby, a raczej, poznanie własnej osoby bez odbicia w drugiej - jest niemożliwe.
UsuńProszę sobie przeczytać o tym eksperymencie na małpkach. My jesteśmy tacy sami, my, ludzie. Może to pomoże Pani zobaczyć, jak wychowanie odpowiada za moralność, związki. Pod linkiem jest dokument w Word.
Usuńhttp://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=3&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwial-KB8v_KAhWDWywKHdYsAqgQFggsMAI&url=http%3A%2F%2Fwww.charaktery.eu%2Fzdjecia%2Ffiles%2Fnarodziny_milosci_czyli_potrzeba_przytulenia_silniejsza_niz_glod_brzemyslaw_babel.doc&usg=AFQjCNGHceNZK2qiPfIhUJecT4BlAhVZXg&sig2=GUl79K_kRF-rVzS0Ux1uAw
Po raz chyba dziesiąty: jakie Pan ma kwalifikacje i tytuł do pouczania nas? W jaki sposób i z jakim problemem trafił Pan na tego bloga i czego Pan tu poszukuje? Czy i tym razem zignoruje Pan te pytania? Proszę łaskawie nie obrażać moich czytelniczek. Jak słusznie zauważyła Agnieszka, to jest blog dla ofiar, które ciężko pracują nad sobą, aby dojść do siebie po zderzeniu z emocjonalnymi przemocowcami. Każda ofiara psychopaty poszukująca pomocy jest tutaj mile widziana. Pan - niekoniecznie.
UsuńZdaje się, że Pani poucza. A teraz w dodatku jest agresywna. Agresja wynika z niepokoju? Nie będę odpowiadał po kilka raz na to samo. Na część już pisałem, a na przesłuchaniu nie jestem. Proszę też pozwolić każdemu decydować za siebie, a Pani wypowiada się za innych.
UsuńBlog jest publiczny. Takie są reguły gry. Zaakceptowała je Pani zakładając bloga i pozwalając na komentarze. Nie może się Pani z tym pogodzić? Proszę więc zignorować moje komentarze.
Nie musi Pan odpowiadać kilka razy na te same pytania. Wystarczy raz.
UsuńZależy mi na tym, aby było to miejsce, w którym ofiary wymieniają się doświadczeniami, czują bezpiecznie i znajdują wsparcie. Pan funduje nam tylko zamęt. Myli się Pan sądząc, że jest to blog publiczny. Reguły ustala autor. Wprowadzam zatem moderację komentarzy i tym samym - już Panu dziękuję. Jeśli któraś z Czytelniczek ma ochotę na dalszą wymianę zdań z Panem, proszę pozostawić namiary, chętnie je udostępnię i przekażę. Ja natomiast z Pańskich porad nie skorzystam, żegnam.
UsuńTo Pana blog, ze dyktuje Pan warunki? Uzurpuje Pan sobie prawo do oceny i wydawania sadow, ale Pana ruszyć nie
Usuńmozna? Bo pojedzie Pan "schematem" i manipulacja? Nie myślałam,ze mam moc wyprowadzenia z równowagi "Pana wszechwiedzacego".Dwa pytanka: ma Pan jakies
niedomkniete etapy? Przeoczyl pan moment przejścia?
Swoją drogą, czy ja przeoczyłem
moment wypicia bruderszaftu?
A komu zależy najbardziej na wprowadzaniu zamętu i dezorganizacji?Kto prowokuje?Kto manipuluje?Wadera,proszę w imieniu swoim i pewnie nie tylko-blokuj osoby,które zajmują Twój i nasz cenny czas.anita
UsuńPowinno być przeoczylam moment hihi.
UsuńDzięki Wadera.Spokoju nam trzeba.
Pozdrawiam serdecznie.
Agnieszka
Nie Wadera juz nie mam. Chciałam napisać o jednym z ludzi który sugerował mi jak motywować ludzi w pracy przytaczając eksperymenty na zwierzętach. Po czym z uśmiechem na ustach ich zwalnial. W moich oczach wlasnie sie zdemaskowales czlowieku.Nie ma Pan żadnych kwalifikacji terapeutycznych o czym się właśnie przekonałam. Przyszedł Pan tu siać ferment. Nazywa Pan osoby które są ofiarami ubogimi emocjonalnie. Obrzydliwe. Może i ma Pan jakieś swoje refleksje ale dla nas są one bezużyteczne. M.
UsuńŻadnego bruderszaftu. Próba wbicia się w tok myślenia tego Pana i rozmowy hmmm mm na jego poziomie. Jak widać wyszło parę szczegółów, nieludzkich szczegółów:-))) spodziewałam się tego, chociaż miałam cichą nadzieję że jednak ma problem jedynie z dojściem do sedna. Przepraszam za mała prowokację.i pozdrawiam.M.
Usuń"Pan Mojżesz", specjalista od "przejścia", musi przejść sobie gdzie indziej, tutaj już nie ma wstępu. Styl tego pana bardzo przypomina mojego eksa, ta sama buta, arogancja i zakłamanie. Nie chciałam wprowadzać moderacji komentarzy, bo to zawsze pewne utrudnienie, ale nie ma wyjścia - komfort i bezpieczeństwo są ważniejsze. Pozdrawiam Was, Dziewczyny!
UsuńAgnieszka, przeżyłaś prawdziwy koszmar, bardzo Ci współczuję. Z tej "klasy" to oni czerpią niestety pełnymi garściami. To bardzo pozytywna i rzadka cecha, ale niestety w związku z psychopatą oznacza ona totalną bezbronność - Ty czegoś nie zrobisz, bo jest to poniżej Twojej godności, a on świetnie o tym wie. Na ogół przez długi czas będziesz wierzyć w każde jego kłamstwo, bo osiągany przez niego kaliber łajdactwa po prostu nie będzie Ci się mieścił w głowie.
OdpowiedzUsuńWadera,czy wiesz,ze po tej "akcji" mnie się chciało śmiać?Myślałam,ze zwariowalam,bo przecież powinnam oszalec z gniewu i rozpaczy.A ja nic...Chodzilam do pracy (zarzadzam duzym salonem-10 osob,okres przedswiateczny-mnostwo pracy i odpowiedzialnosci),wlasciwie unosilam sie jakby w bance mydlanej,jakbym byla na "haju"-trudno to wytlumaczyc.Dopiero po Nowym Roku zaczelo do mnie powoli docierac.Tym bolesniej,ze p.atakowal mnie,albo lekcewazyl.13 stycznia odeszlam.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Ja Cię doskonale rozumiem, też tak miałam - kiedy usłyszałam: "NIE PAMIĘTAM, czy z nią spałem", jednocześnie się śmiałam i odchodziłam od zmysłów. To reakcja na szok. Teraz pewnie czujesz wściekłość, prawda? U mnie tak było - najpierw szok, potem mega wściekłość, a jednocześnie euforia, że nareszcie koniec koszmaru, później "zamrożenie uczuć" i apatia, a w końcu stopniowe odzyskiwanie siebie. Dziś na szczęście mam go w pompie :)
OdpowiedzUsuńTo również sprawa,której doświadczałam.4 lata z jedynym Ukochanym/P/...Ciągłe infekcje i ciągłe leczenie...Pomimo max.higieny itp.itd.Odwieczny problem...Wieczne szukanie przyczyn we wszystkim,co dotyczyło mnie osobiście.Kiedy już postawiłam nogę na pierwszym szczeblu drabiny ucieczki,usłyszałam od Przyjaciólki,że odkąd Ona jest w stałym związku,zakończył się ten przykry i dla niej kłopot...Kolejne wnioski dla mnie...Ile można zbiegów okoliczności przeżywać,wiedzą tylko partnerki/P/...Nie łajdaków,ale Rasowych/P/.Anita
UsuńTak, to prawda. Psychopaci bazują na tym, że normalny człowiek prędzej uwierzy w to, że zwariował niż w to, że ktoś może z zimną krwią dopuszczać się najgorszych podłości i nazywać to "miłością". Czasem "wolimy" też ignorować sygnały alarmowe w obawie przed mega bólem i utratą złudzeń. To jednak tylko odraczanie przeżycia tego bólu i rzucanie w nicość kolejnych kawałków siebie.
UsuńDo tych,które mają wątpliwości...W wieku prawie chrystusowym zdobyłam się na to,żeby postąpić całkiem wbrew swoim zasadom,swojej dumie i poniekąd charyzmie.Schowałam swoją"klasę"(zycie starałam się prowadzić z klasą)...W celu potwierdzenia swojego"otrzeźwienia"spotkałam się z tą wyrodną jędzą,eks mojego P.Dużo mnie to kosztowało.Tym bardziej,że byłam swiadoma,że jest ona kobietą sukcesu.Zajechana psychicznie i fizycznie(z posturą 12-latki)nie czułam się głupio jednak...Jak wypłosz słuchałam rówieśniczki.Bo Ona miała"to"za sobą.Dziewczyna jak ja,tylko z większym zapleczem rodziny.Okazało się,że Ona szybciej odeszła.Ale schemat początkowy jednakowy...Postępowanie...Zachowanie...I jak to przeczytałam wyzej-powielanie cudzych zdan i przezyć...Przez ok.2 lata z 4 lat związku puzzle zaczynają się układać...Tel.Psychopaty do brata"Cześć,bracki-wiesz,co ona właśnie mi pokazała?Mój profil na jakimś profilu randkowym!!!W zyciu nie kojarzę takich fotek z rozchelstaną koszulą!Masakra!Czy jakiś dureń się podszywa?Co za cuda w tm swiecie,Bracie.Pozdrów mamę."Mój P zapomniał,że dał mi dostęp do swojej poczty...Dziewczyny!Nie dajcie się!Zeby ratować siebie czasami potrzeba honor do kieszeni schować.Ja schowałam.Ileż to zbiegów okoliczności,niejasnych sytuacji można przetrwać???Nadmienię,że spotkanie z Eks stanowiło 3 szczeble drabiny w kierunku zdrowego rozsądku.A.
OdpowiedzUsuńTak samo postąpiła Maja Friedrich, autorka książki "Moje dwie głowy". I też okazało się to dla niej milowym krokiem ku normalności. Uważam, że w tych zmaganiach niestety potrzebne są czasem takie środki, jakie stosuje się w walce z przestępcą, a nie z kimś normalnym, z kim po prostu nie udał nam się związek. De facto tak właśnie jest, ale trudno nam sobie z tego zdać sprawę, ponieważ w kółko słyszymy słowa o "wielkiej miłości". A to zwyczajny WRÓG, a nie żadna miłość. Nie widzę nic złego w spotkaniu z Eks, może nam ono pomóc otworzyć oczy.
UsuńTak czytam i czytam i mysle sobie, ze ten pan to pewnie kolejny psychofag,ktory podazajac sladami swej ofiary trafil na forum.Moj eks probowal tez podwazac wiarygodnosc terapeutki,ktora pomogla mi wygrzebac sie z tego gowna.Do Pana Mojzesza:Panie,jak pan dajesz auto do naprawy, to nie wiesz pan co bedzie potem.Tak samo jest ze zwiazkiem...
OdpowiedzUsuńMoze to byc autoryzowany serwis samochodowy...auto nowe,tylko na przeglad gwarancyjny dane..a dostajesz pan z powrotem szajs z wymieniona polowe czesci w srodku na chinskie lub uzywane zamienniki.No, ale zalozenia i zaufanie bylo dobre.I tak to jest w zyciu ze wszystkim....poki sie pan nie przekonasz, to na poczatku wszystko jest jak z reklamy...a potem czlowiek czuje sie wyr...ny i pisze po forach szukajac wsparcia wsrod innych frajerow(ek)jak on sam.