sobota, 5 marca 2016

"Kocham go i nienawidzę"

Co to takiego? Sprzeczne, skrajne emocje, standard w każdym toksycznym związku i podstawa jego trwania. Emocje są niezbędne w każdej relacji, w związku z psychopatą odgrywają jednak szczególną rolę. Mechanizm psychopatycznego uwiedzenia polega w skrócie na "złamaniu kodu dostępu" do nich. Nie jest to wbrew pozorom trudne, ponieważ każdy kochający i szczery człowiek otwiera się przed drugą osobą, pokazuje swoje słabości, ufa jej i zwierza się w poczuciu ulgi bycia nareszcie wysłuchiwanym, rozumianym, kochanym i akceptowanym ze wszystkimi wadami, potknięciami i ułomnościami. 

Kiedy dowiemy się, że te niezmierzone pokłady serdeczności i cierpliwości były jedynie INWESTYCJĄ, której celem stało się zeskanowanie naszej osobowości, czujemy się strasznie. To gwałt na duszy, intelekcie i uczuciach. To dlatego między innymi proces dochodzenia do siebie po związku z psychopatą różni się znacznie od wychodzenia ze "zwykłego, nieudanego związku". Tutaj rany są o wiele głębsze, dotyczą nie tylko konkretnej relacji, ale przede wszystkim utraty wiary w ludzi, w miłość, w wartości, w siebie i własny osąd rzeczywistości. Kiedy wyłapywane przez intuicję sygnały ostrzegawcze zaczynają układać się w przerażającą całość lub wtedy, kiedy nasz "towarzysz życia" ujawni swoją prawdziwą, podłą twarz, ból jest tak ogromny, że wydaje się nie do zniesienia. To dlatego tak długo zaprzeczamy rzeczywistości, szukamy tłumaczeń o "ciężkim dniu" czy "trudnym dzieciństwie" albo bierzemy winę na siebie. 

Psychopata chętnie z tej naszej dezorientacji skorzysta. Odegra parę łzawych scenek, przeprosi, "zrozumie", zapewni o miłości, rzuci parę słownych ochłapów, żeby podtrzymać naszą iluzję i zaangażowanie. To naturalne, że chcemy się na to wciąż i wciąż nabierać, że chcemy widzieć dobro nawet tam, gdzie go nie ma, że ulegamy dezorientacji i żywimy sprzeczne uczucia. Miotamy się, nie wiemy, co myśleć - a na tym niestety bazuje nasz oprawca. Dopóki nie zaczniemy wyciągać wniosków z FAKTÓW, a nie z jego SŁÓW i własnych UCZUĆ, będziemy biegać w wyniszczającym kołowrotku. Dlaczego raz go "kochamy", a raz nienawidzimy? Ano dlatego:


Potrzebujemy uczuć i jest to zupełnie normalne. Nie znajdziemy jednak z związku z psychopatą. Tam otrzymamy jedynie ich perfekcyjnie sporządzone falsyfikaty. Na dodatek uzależniające i trujące. Wiem, jak bardzo jest to trudne, jak bardzo bolesne i jak wiele wymaga siły, ale JEDYNĄ drogą do PRAWDZIWEJ wolności, godności, spokoju ducha i szacunku dla siebie jest zmierzenie się z prawdą. Ona na początku bardzo boli, to fakt. Ale razem z nią przychodzi pocieszenie - tyle że już nie od psychopaty, ale od innych ludzi - tych, od których nas psychopata odciął bądź dla których nie było w naszym życiu miejsca w wyniku trwania w chorym związku. Z czasem przychodzi też pocieszenie od... siebie samej, od swojego prawdziwego "ja", ukrytego gdzieś w piwnicy, pobitego, zagłodzonego i zrozpaczonego. Ono wymaga długiej rekonwalescencji, ale po niej zaczyna jaśnieć coraz piękniejszym blaskiem. Dochodzenie do siebie wymaga przedarcia się przez gąszcz emocji. Nie da się dojść do zdrowia unikając ich. Trzeba żelaznej konsekwencji, żeby wytrzymać ich napór i żeby je okiełznać. Kiedy jednak to się uda, odzyskujemy władzę nad sobą. I wtedy to my kierujemy nasz "zaprzęg" tam, gdzie będzie nam pięknie i dobrze, zamiast rozbijać się o kolejne mury albo tonąć po uszy w lodowatym bagnie. 

Jakie emocje czekają nas w procesie wychodzenia z toksycznego związku?

Pierwszy etap to ROZPACZ. Zero siły na cokolwiek, chcemy przestać istnieć, staramy się jakoś wegetować z dnia na dzień, ale nic nam się nie chce, jesteśmy jednym wielkim bólem. Jeśli ten stan się przedłuża i jeśli pojawia się uporczywa bezsenność i jadłowstręt - namawiam do wizyty u psychiatry i zdiagnozowanie zaburzenia (możemy cierpieć na depresję lub / i zespół stresu pourazowego). Rozpacz sama nie minie, musimy w pewnym momencie wypowiedzieć jej wojnę. Żeby wyjść na prostą, musimy ZROZUMIEĆ, co się stało - czytajmy jak najwięcej o zjawisku psychopatii, szukajmy wsparcia innych ofiar, przyjaciół, życzliwej i wspierającej rodziny, grup terapeutycznych etc. Ważne jest również, aby nie oskarżać się o przeżywane emocje - nawet jeśli czujemy gigantyczną wściekłość i żądzę mordu. Emocje nie mają wartości moralnej, to są INFORMACJE. Ciężar moralny mają dopiero podjęte pod wpływem emocji DECYZJE i wynikające z nich CZYNY.

Kiedy zrozumiemy, że padłyśmy ofiarą wielkiego oszustwa, że zostałyśmy cynicznie wykorzystane, pojawia się ZŁOŚĆ. Bywa ona tak silna, że wydaje się wszechogarniająca, wręcz rozsadzająca nas od środka. Boimy się siebie w takim stanie, nierzadko nie akceptujemy go. Ważne jednak, żeby tę złość przeżyć, nie wypierać jej ani nie tłumić. Nie musimy jej wyrażać agresją, to nic nie da. Lepiej rozładować ją sportem (choć nie widzę nic złego w rzucaniu talerzami (albo mięsem), jeśli nikomu nie zrobimy przy okazji krzywdy). Złość jest NORMALNĄ reakcją na zło. To informacja, z której powinnyśmy zrobić użytek. Pojawienie się złości świadczy o odzyskiwaniu kontaktu ze sobą. Daje też siłę konieczną do wprowadzenia zmian. Uwaga jednak na uzależnienie od złości. To stan dający energię, chroniący przed rozpaczą, ale jeśli trwa on za długo, prowadzi do dalszej destrukcji, zamiast do zdrowienia. Dlatego namawiam do wprowadzenia koniecznych zmian "na wkurwie", ale odradzam pielęgnowanie go w nieskończoność, to niszczy nas same, a nie obiekt naszej wściekłości.

Rezygnacja ze złości prowadzi do SMUTKU. To też jest zupełnie naturalny objaw, nie ma sensu przed nim uciekać albo zaprzeczać mu. Jak mamy się czuć, kiedy "miłość" okazuje się nie tylko fikcją, ale i cyniczną grą obliczoną na skorzystanie z naszych zasobów uczuć, dobrej woli, serdeczności i ciepła? Musimy czuć się strasznie i nie ma co zaklinać rzeczywistości. Trzeba ten smutek przeżyć, nie ulegać presji bycia zawsze na "tip top", uśmiechania się za wszelką cenę nawet wtedy, kiedy jest nam bardzo źle. To nie jest normalne, to fałsz. Kiedy jest nam bardzo źle, powiedzmy o tym - oczywiście jedynie ludziom życzliwych, a może na pewnym etapie, kiedy boimy się własnego cienia - jedynie anonimowym. A może "tylko", a raczej "aż" - sobie. Powiedzmy to, napiszmy, przeżyjmy, nie udawajmy. Udawanie uczuć zostawmy psychopatom. Nie chodzi o to, żeby wiecznie trwać w smutku, ale żeby nie odciąć się od własnych emocji i ich nie "zamrozić".

Skoro już mowa o "zamrożeniu", to jest to coś, co po ucieczce z toksycznej relacji występuje dość często. Zjawisko nazywa się mechanizmem DYSOCJACJI i polega na "odcięciu" od własnych emocji, a nawet własnego "ja". To mechanizm obronny naszej psychiki, która w ten sposób usiłuje poradzić sobie z nadmiarem bólu. Na pewnym etapie takie odcięcie bywa konieczne - kiedy uciekamy od agresora, nie możemy sobie pozwolić na przeżywanie rozpaczy czy wściekłości. Musimy działać jak precyzyjny komputer, ponieważ po drugiej stronie mamy do czynienia z perfekcyjnie zaprogramowaną "maszyną do zabijania" (jeśli nie ciała, to na pewno duszy). W walce na śmierć i życie nie ma czasu na przeżywanie bólu. Przychodzi on dopiero wtedy, kiedy odzyskamy względny spokój. 

Skoro mowa o walce, nie sposób nie wspomnieć o LĘKU. To kolejna emocja nierozerwalnie związana z toksyczną relacją. Strach bywa tak silny, iż nierzadko uniemożliwia codzienne funkcjonowanie. Jeśli mamy do czynienia z agresorem, konieczne jest podjęcie działań na zewnątrz - zawiadomienie rodziny, policji, prawnika, przyjaciół. Im dłużej tkwimy w izolacji, tym mocniej agresora trzyma nas w garści. Nie dajmy się uwikłać w fałszywą "lojalność" wobec oprawcy bądź fałszywy wstyd i hołdowanie przekonaniu o tym, że kiedy źle się dzieje w związku, odpowiedzialność ponoszą obie strony. Kiedy pojawia się przemoc, odpowiedzialność ponosi tylko jedna strona - agresor. Dręczenie psychiczne to także przemoc, podobnie jak stalking (artykuł 190a Kodeksu Karnego). 

Tyle o trudnych emocjach, pamiętajmy jednak, że nawet jeśli jesteśmy w czarnej d..., to w pewnym momencie pośród tego całego syfu, pojawi się gdzieś jakiś promyk RADOŚCI. Choćby z miłego gestu życzliwej osoby, ciekawej rozmowy, pięknego widoku (gorrrrrąco polecam góry, nic tak nie oczyszcza duszy z wszelkiego syfu), pięknej muzyki, fajnego ciucha albo nawet... ze zrobienia prania (w ostrym stanie depresji to może być wyzwanie na miarę zdobycia Mount Everest). Radość to potężna broń przeciwko złu, także pielęgnujmy ją troskliwie, kiedy zacznie się pojawiać. I nie martwmy się tym, że bolesne emocje będą początkowo przeważać i powracać falami wtedy, kiedy myślimy, że mamy już to wszystko za sobą. To normalne zjawisko. Jeśli zachowamy konsekwencję, z czasem będzie słabło, a radości i spokoju będzie coraz więcej. Dajmy sobie dużo czasu, bądźmy dla siebie łagodne i cierpliwe. Przeżywamy żałobę. Nie wszystko przyjdzie od razu. Naszym zadaniem jest tylko i aż - trzymanie kursu na Słońce. Poniżej fota uczennicy SP im. Mariusza Zaruskiego w Warszawie - taką dziewczyną jest każda z nas, nie pozwólmy jej więcej nikomu skrzywdzić. 


91 komentarzy:

  1. A nienawiść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że nienawiść jest w przypadku wykorzystania przez psychopatę naturalna. Nie wiem, czy da się ominąć ten etap, może potrafią to ludzie niezwykle rozwinięci duchowo, ja na pewno nie. Choć nienawiść pomaga wyzwolić się od psychopaty, to jednak wiążą się z nią dwa niebezpieczeństwa - po pierwsze infekuje ona nas wewnętrznie i zatruwa także inne relacje, powoli i podstępnie niszczy naszą osobowość. Po drugie - to wciąż silna emocja, która nadal wiąże nas z psycholem. Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, ale obojętność. Warto sobie pozwolić na przeżycie nienawiści, nazwanie jej po imieniu, mamy do niej pełne prawo. Ale warto też w pewnym momencie powiedzieć jej: "dzięki, już dość, żegnamy się". Inaczej grozi nam chroniczna frustracja i zgorzknienie, a to na pewno nie byłoby zwycięstwem naszym, ale psychopaty.

      Usuń
  2. Dziękuję,Wadera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja znów jestem w piwnicy:((( Nie dalej jak w czwartek pisałam, ze to już 51 dni bez psychopaty (wirtualne ataki były, ale najważniejsze, ze go nie widziałam i nie slyszalam). Niestety postanowił na bezczelnego zjawić się u mnie w pracy. Bardzo za mną tęskni kocha i chodzi na terapię. Jak tylko skończy terapię i załatwi swoje sprawy majątkowe to podejmie decyzje (?!)Bo on przyszłość widzi tylko ze mną i moja córka. I taka nic porozumienia chciałby zadziezgnac...
      Aha, to mu nie przeszkadza być teraz z tą panią, która niedawno chciała rzucić we mnie wazonem (Wadera myślę, ze pamietasz).
      Tak zgadlyscie, usłyszał "S........j"
      A ja zostałam ze stanem przedzawalowym i bolem rozsadzajacym czaszke...:(((
      Agnieszka

      Usuń
    2. Kochana, brawo! Szacun za "s...........j"! Też przerobiłam pojawianie się p. pod pracą albo pod domem / w metrze. I na początku dawałam się namówić na "wyjaśnianie" / "5 minut rozmowy", które kończyły się ponownym wpadnięciem w czarną dziurę. "Sp.....laj" nauczyłam się mówić (a co najważniejsze - myśleć i czuć) dużo później. Nie dziwię Ci się, że wpadłaś w stan przedzawałowy, jak masz się niby czuć po spotkaniu z podłym, bezczelnym manipulatorem? Trzymaj się, jestem z Ciebie dumna, nie przejmuj się zrobieniem nawet jednego kroku do tyłu przed wykonaniem trzech do przodu, ważny jest kierunek. Ty idziesz ku dobru i radości, a on niech zostanie ze swoim WAZONEM. Z FAJANSU.

      Usuń
  3. Co do nienawiści: człowiek z rysem psychopatycznym moim zdaniem może ją specjalnie wzbudzać i jesli już jest totalnie skrzywiony bedzie go to "jarać". Wadera wspomniała coś o obojętności. Oni najbardziej nie lubią obojętności, gubią się w relacjach z zimnymi osobami. Jednostka nastawiona na eksploatację drugiej osoby musi widzieć w niej jakieś zasoby: wiedzę, emocje, dążenia, umiejętności, wygląd, marzenia, wiarę. Wzbudzenie nienawiści do siebie ma też na celu pchnięcie kogoś do czynu który potem można wykorzystać przeciwko tej osobie. Także uwaga na emocje prezentowane psycholowi. Najlepiej odreagować sobie chociażby na forum, przekląć kogoś pod nosem no i o czym wszystkie już wiemy: pójść w swoją stronę...Warto do ostatniego momentu kontaktu z psycholem mimo wszystko zachować zimną krew tak mi się wydaje:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się! Tak, oni jarają się naszymi emocjami i potrzebują ich do manipulowania nami i osłabiania nas. Dlatego oczywiście, że w kontakcie z psycholem to, co nas chroni, to obojętność. A że na ogół nie da się zachowywać obojętnie wobec kogoś, kto nas skrzywdził / krzywdzi, stąd najlepsze jest niekontaktowanie się z nim w ogóle. Wybuch wściekłości z całą pewnością zostanie wykorzystany do tego, żeby oczernić nas w oczach innych ludzi, a czasem także i... w oczach nas samych.

      Usuń
    2. O to to! Ja zaraz po moim "s........j" uslyszalam:nie poznaje cie, taki obraz chcesz po sobie zostawić?
      A on przecież jest bliski samobójstwa.No ręce opadają...
      Dzięki Wadera,Twoje wsparcie jest bezcenne:)
      Modlę się z całego serca o obojetnosc, choć teraz najchętniej stanelabym naprzeciw niego z bazuka.

      Usuń
    3. Dodam jeszcze,ze bardzo się jaraja. Az zacieraja lapki z podniecenia. Na koncu uslyszalam: dlaczego tak sie nade mna wytrzasasz (ja???), wiesz jak ja to będę teraz PRZEZYWAL?
      Agnieszka

      Usuń
    4. Bazuka to adekwatna reakcja na agresora, gorzej by było, gdybyś nadal go usprawiedliwiała. Zdrowiejesz, kochana ;) A w miarę zdrowienia coraz mniejszą będziesz miała ochotę krzywdzić SIEBIE nienawiścią. Wszystko z czasem, ja też się długo modliłam o obojętność i nareszcie ją mam - ale uciekłam od niego już rok temu.

      Agnieszka - "przeżywał", dobre :) Nic nie będzie przeżywał, bo nic przeżywać nie potrafi. Umie się tylko JARAĆ (plan wypalił, zachcianka spełniona) albo WK...Ć (coś poszło nie po jego myśli).

      Usuń
    5. Agnieszka no moim zdaniem chłop po zdradzie z poczucia winy powinien schudnąć 10 kilo, a po uswiadomieniu winy wyoddalic się honorowo czekając na wybaczenie a nie postawa: przemyślalem sprawę i mimo wszystko Ty jesteś lepsza.Czyli znowu on zadecyduje co ma być bo tak mu się podoba i tyle.Tacy oni są, to oni pociągają za sznurki i ciężki szok jak się okazuje ze ze sznureczka zerwała się marionetka. Widziałam minę takiego jednego, zero klasy i do ostatniej minuty próba pokierowania Twoim losem. Pewnie wszystko w Twoim życiu się wyjaśni i zobaczysz czy coś go naprawdę ruszyło. I ten charakterystyczny sposób wypowiedzi: no czemu jesteś taka niedobra no, przecież i tak będzie jak ja zechce. Potrzebują naprawdę mocnego kopa żeby DOTARŁO, a jak już wspominałam obojętność dla nich najgorsza.

      Usuń
    6. Dokładnie tak jest! Ja, po jednym z takich niekontrolowanych wybuchów nienawiści, suto okraszonym wyzwiskami i niecenzuralnym słownictwem, usłyszałam spokojną "rozumową" poradę: "Asia, a może ty powinnaś porozmawiać z lekarzem?"... Także przestrzegam przed kontaktem słownym, bo nawet niewinny (w tym przypadku chodziło o spotkanie z dzieckiem), może doprowadzić do tego,że oprawca w sposób zawoalowany może sprowokować nas (mi wystarczyło, że jest mu teraz zajebiście- a wiedziałam, że już gna na niby spotkanie z synem ze swoją nowa zdobyczą!) i nic nie zyskamy, a on będzie się napawał władzą swego spokoju i cynicznej mądrości.

      Usuń
  4. Rzeczywiście był taki moment, kiedy mówiłam mu ze go nienawidzę, sama tez to czułam i życzyłam mu najgorszego, dzisiaj kiedy go widzę (a musimy się spotykać) to czuje obojętność, nie interesuje mnie on, jego życie i aktualna żywicielka

    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo, gratuluję wytworzenia takiej odporności. Mnie wieści o nim i żywicielce absolutnie nie ruszają, raczej śmieszą tandetą, ale cieszę się, że nie muszę się z nim w żaden sposób kontaktować.

      Usuń
  5. A czy po opuszczeniu psychola, który wiele,wiele krzywd w życiu mi wyrządził mogę odczuwać jeszcze zazdrość? Nie wiem czy to zazdrość o niego, czy bardziej o to że on świetnie bawi się z następną kobietą a ja jestem samotna... a może ze mną coś nie tak???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie z Tobą. On chce, żebyś wiecznie myślała, że to z Tobą jest coś nie tak, nie wierz w to. To normalne, że odczuwasz zazdrość, przecież z pewnością kiedyś opowiadał Ci bajki o tym, jak Cię kocha i jak bardzo jesteś "jedyna". Trudno nie czuć teraz takich emocji, myślę, że one wynikają raczej z poczucia, że zostałaś oszukana i wykorzystana. Psychopata mógł też Ci wkręcić, że związek z kim jest czymś niesamowitym, a on sam - kimś absolutnie wyjątkowym. Być może Twoja podświadomość nadal jeszcze nie oczyściła się z tych kłamstw i działa tak, jak ją zaprogramował psychol. Z czasem zaczniesz zapewne patrzeć na to trzeźwiej i raczej będziesz się cieszyła, że masz ten psychopatyczny rollercoaster za sobą. Spisz sobie dziesięć najstraszniejszych momentów ze swojego związku i uświadom sobie, że prawdopodobnie wszystkie one - choć w różnych wariantach i dekoracjach - przeżyje kolejna uwiedziona ofiara. Wtedy być może Twoja zazdrość się zmniejszy. Oni się nie zmieniają, zobacz, jakie nasze przeżycia są podobne, mimo że jest nas tutaj trochę.

      Usuń
    2. Ta zazdrość to raczej zazdrość o to, że ktoś nie jest sam, że jest niesprawiedliwość jakaś, że Ci co zadają cierpienie jeszcze mają to co chcą.
      Tak jak pisze Wadera działa jeszcze to zaprogramowanie - że on tyle mówił pięknie a to były tylko słowa i teraz mówi innej i może myślisz - a może dla niej spełni te słowa. Podświadomość jest skomplikowana. Szczególnie jak jest zaburzona przez chore relacje i człowiek jest tak pogubiony, że nie może się odnaleźć.

      Nie rozumiem jak można jarać się krzywdą innych - niepewnością, smutkiem drugiej osoby itd. Świadomie prowadzić do zaangażowania a potem się cieszyć, że można te uczucie zabierać, urywać relacje. Tego się nie da zrozumieć. Tyle w tych czasach jest osób, które nie chcą mieć trwałych związków chcą się bawić -nie angażować... dlaczego takich nie wybierają? Przecież byłaby to obopólna korzyść. Czy umysł może być aż tak chory?

      Usuń
    3. Nie wybierają takich związków (a raczej wybierają je na krótko i RÓWNOLEGLE ze stałym związkiem), ponieważ oznaczałoby to przyjęcie zasady RÓWNORZĘDNOŚCI, a to dla nich nie do przyjęcia, oni muszą mieć PRZEWAGĘ i KONTROLĘ.

      Usuń
    4. Polecić chcialam ostentacyjnie ziewanie. Ale to pod warunkiem, że nie jest zdolny do przemocy. Werset: okazuj panu i władcy lekceważenie, ziewaj na zawołanie, po czym rzuć uszczypliwa uwagę a zobaczysz jego prawdziwą twarz. Dodam że normalnej osobie byłoby przykro. Psychol się wscieknie.

      Usuń
    5. A i oczywiście nie namawiam do lekcewazenia normalnych ludzi!!! To po tym jak już będzie oczywiste że dla typa słowa znaczą tyle co nic i służą jedynie wywołaniu określonej reakcji.

      Usuń
    6. No właśnie Wadera, to tak jak niektórzy piszą o pochłanianiu tej życiowej energii ofiary a zobojętniała ofiara to ofiara nie dająca energii. To jest jak w matrixie. Może dlatego o nich długo się myśli, bo to co spotyka innych z ich strony jest jakieś wykraczające poza granice normalnego pojmowania.
      A wracając do artykułu - zwątpienie w osąd rzeczywistości - z tego najtrudniej wyjść. Bo niektóre ofiary nie przechodząc wszystkich etapów ich działania czują się często zdezorientowane. Fakt - degradacji ulega sfera uczuć ale nie ma czasami tych najbardziej charakterystycznych zachowań. Są czerwone światełka- jakieś dziwne zachowania. Czasami zastanowienie - taki facet na poziomie - co jest grane, o co chodzi. Może źle coś się zrozumiało, może my coś źle powiedziało. Jest nietypowo - ale myśli się - czy to to czy może nie. Wtedy właśnie zostaje chyba to bardziej ''kocham'' niż ''nienawidzę''. Jeżeli dochodzi do przemocy fizycznej to jest to bardziej oczywiste ale jak tej fizycznej przemocy nie ma a bardzo inteligentne teksty (czasami to jednostki o ponadprzeciętnej inteligencji), które powodują, że się nie wie o co chodzi - to droga do wyzbycia się kłamstwa jest długa.

      Usuń
    7. Bo ten "poziom" to często zwykła fasada! Która pęka w odpowiednich okolicznościach. Ja odnosiłam wrażenie ze jestem królikiem doświadczalnym na którym testowana jest nieprawdziwa ale wręcz idealna maska.Jak się potem okazało eksperyment nie wyszedł, bo widziałam spontaniczne zachowania typa. No cóż były zwykle, a czasem wręcz niezwykle chamskie, nieszczere, obludne, paranoiczne itd, itp. No ale czego się nie robi dla zdobycia władzy w pracy, kiedy w grę wchodzą duże pieniądze. Strategia jest prosta: podjechać jak najdłużej się da na maseczce.Potem nawet jesli popelni się poważne błędy i tak lista zasług jest tak długa.....nieważne czy to zasługi typa czy innych. I w życiu osobistym podobnie.Tez typ podjedzie daleko na uwiedzeniu....Dostanie tyle miłości i uwielbienia, zainteresowania...opłaca mu się? Widocznie tak, to taka gra w zdobywanie. Czy nam się opłaca? Myślę że żadna z nas w relacjach z ludźmi nie pyta o to czy nam się opłaca no chyba że dochodzi do nadużyć.I tak też twierdzę że już lepiej dostać szczerego plaskacza w twarz niż być poddawanym dlugotrwalej manipulacji czy być urabianym, czy też uwodzonym. Droga do wyzbycia się kłamstwa jest długa dlatego, że trudno Ci ocenić intencje gościa. Pewnie dalej myślisz, że może chciał dobrze itd.itp. No może chciał dobrze, ale głównie dla siebie.

      Usuń
    8. Zgadzam się z tym, co napisałaś, zbudowany fałszywy obraz psychopaty i jego "miłości" do nas jest tak wspaniały, że nie chcemy z niego rezygnować. Skoro już raz uwierzyłyśmy, że to fantastyczny i szlachetny człowiek, późniejsze zwyrodnialstwa - paradoksalnie, zwłaszcza te wielkiego kalibru - po prostu nie mieszczą nam się w głowie. Nie chcą ich przyjąć także nasze rozhuśtane emocje, uzależnione już na wstępie od adoracji, zapewnień o miłości i wyjątkowości tej relacji. W efekcie wolimy uwierzyć we własną winę albo w to, że zwariowałyśmy i źle oceniamy rzeczywistość, niż przyjąć do wiadomości, że zostałyśmy aż tak perfidnie oszukane i że wszystkie zachwyty nad nami były częścią gry. Wolimy często żyć na pół gwizdka, w dysonansie poznawczym, na karuzeli albo na pograniczu obłędu niż uznać i przyjąć prawdę. W końcu jednak i tam musimy się z nią zmierzyć - na ogół w momencie, kiedy psychopata decyduje się nas opuścić. Lepiej zatem pójść za ciosem przy pierwszych dziwnych sygnałach i niespójnościach. Miłości od niego i tak nie dostaniemy, on się nie zmieni, zmienimy się my - z radosnych i pełnych życia kobiet staniemy się ludzkimi wrakami. Na szczęście jest to proces odwracalny, choć czaso- i pracochłonny. Z okazji Dnia Kobiet życzę nam wszystkim PRAWDZIWEJ miłości i pełni życia!

      Usuń
    9. anonimowa z 8 marca 02:53 masz rację - trudno ocenić intencje-tym bardziej jak są one tak subtelne, że aż jakby zapętla się prawda i kłamstwo razem. Tak - tak to wszystko jest tak doskonałe i piękne, że jak coś przypadkiem się wydarzy ''niepięknego'' - to mówimy sobie ''każdy ma jakieś wady''. a przynajmniej mówimy tak na początku.

      Tak, Wadera - te początki trzymają najbardziej-masz rację. To takie stawianie mocnych fundamentów pod kolejne etapy.

      Usuń
  6. poza spisaniem najważniejszych momentów, ważne jest moim zdaniem powtarzanie jednego zdania, jak mantry: to mój największy wróg!!!

    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ogromnie ważna jest jednoznaczność i nierelatywizowanie doznanych krzywd. Kiedy nabierzemy odwagi do nazwania rzeczy po imieniu, nasza podświadomość stopniowo będzie się oczyszczać i odzyskiwać kontakt z bazą.

      Usuń
  7. Masakra, czytam komentarze, wiele spraw znowu sie powtarza i ze mna. "Nie taka cie poznalem" "Ani przez sekunde nie przestalem cie kochac" (mimo ze calowal sie z inna i nie wiadomo co innego jeszcze robil). Porazka, jaki ten schemat postepowania jest podobny.

    Kto sledzi moja historie - psychol pojawil sie u mnie w domu, prawdopodobnie chcial przed wyjazdem grac na dwa fronty. Klamstwa i manipulacje, jakie uslyszalam laduja w jego TOP 100 :D niektore byly mistrzowskie, problem (dla niego) w tym, ze ja tez powoli staje sie mistrzem w odczytywaniu bezczelnych gierek.
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Good for you! :) Gra na dwa(dzieścia) fronty/ów to ich pakiet standardowy. Szkoda, że nie wiemy o tym od samego początku, byłoby nieco łatwiej ;)

      Usuń
  8. Przyszło pismo od adwokata...bo jeszcze z czasów kiedy walczyłam o dobre imię biednego misia...przyszło na mój email...w ramach piep...nej odpowiedzialności odesłałam, bo był termin przesłuchania w M.W ramach podziękowania otrzymałam propozycję...życzenia na dzień kobiet i pytanie: pojedziesz ze mną do M? mam wolne miejsce w aucie....nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. No i ta wizja..my dwoje w aucie..brrrr Mój organizm od pewnego czasu totalnie się rozsypał. Antybiotyki plus środki na sen. No ale cóż, ja mogę udawać, że to tylko pomyłka życiowa, ale moje ciało nie. Taka myśl...zawsze mnie dziwiła ta poprawność i chłód wypowiedzi toksyny.. jakby nic do niego nie docierało. Tylko kiedy złapałam go na kłamstwie, rzucał talerzami...na co dzień do teraz- pełny wersal. Tylko ja taka jakaś rozedrgana i rzucająca kurwami...ale już teraz niewiele.. teraz mówię..bujaj się gościu i tyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tjaaaa, talerze / Wersal służą zastraszeniu i dezorientacji. Mój eks nie rzucał talerzami, bo mieliśmy tylko dwa :D Jako osoba pragmatyczna wolał zapewne na czymś jeść. Rzucił za to np. tosterem, który dostałam w prezencie, rzucał butelkami, walił pięścią w ścianę albo w stół w knajpie, a zaraz potem płakał, że mnie skrzywdził. Pod koniec związku to ja zamieniłam się we wrzeszczący i rozwalony zupełnie kłębek nerwów, on za to - w oazę spokoju, dobroci i wyrozumiałości. Prawdziwą twarz pokazał na nowo, kiedy już wiedział, że go przejrzałam. Tak, ciało wie bardzo wiele, moje do tej pory wymęczone i wyczerpane, choć na szczęście już nie choruję i spać też mogę w miarę normalnie. Jedyna metoda - TOTALNA olewka i skierowanie całej tej wyrozumiałości, jaką okazywałyśmy psychopatom - na siebie.

      Usuń
  9. Podobno jak się człowiek przeszkoli...czy na sobie czy w teorii..muchomora można rozpoznać po wyglądzie :-) cytat kobiece serca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, oczy mówią bardzo wiele. I sygnały płynące z ciała - jeśli czujemy przy kimś potężny niepokój i coś nam każe nie ufać mimo pozorów wielkiej dobroci i wrażliwości, NIE IGNORUJMY TEGO. Tak jak z grzybem - lepiej wyrzucić podejrzany, niż zatruć śmiertelnie siebie i wszystkich bliskich.

      Usuń
    2. O tak! Ja na początku swojej relacji byłam bardzo sceptyczna, właściwie po pierwszym spotkaniu, chciałam uciąć kontakt, bo za szybko wszystko się odbywało i coś mi nie grało w jego osobie. Ale przecież tak zaczęło mu zależeć, tak często kontaktował się ze mną, utrzymywał relacje, starał się a jednocześnie nie naciskał na mnie, że pomyślałam kurde trafiłam na ideał! Ale ze mnie szczęściara. W ciągu miesiąca zostaliśmy parą, co normalnie w ciągu miesiąca znajomości nie nazwałabym kogoś przyjacielem. Ale my o sobie wiedzieliśmy już wszystko, on nigdy się tak nie zakochał i nigdy mu tak nie zależało, jak na mnie.

      Ciekawi mnie, skąd oni wiedzą co nam mówić? Jak łatwo badają nasze kompleksy i czułe punkty, że wiedzą w jaki sposób podnieść naszą samoocenę, jak nas podnieść na duchu. Mój były doskonale mówił to co zawsze chciałam usłyszeć od faceta, moje kompleksy obracał w idealne zalety. Jak można tak kogoś szybko rozpracować, w głowie mi się to nie mieści.

      Pozdrawiam R.

      Usuń
    3. Większość informacji na swój temat same im udzielamy, część wynika z praktyki (a mają ją naprawdę sporą), a część z kolei to uniwersalne prawdy o człowieku. Kto nie chce usłyszeć: "Nigdy jeszcze się tak nie czułem", "Nigdy nikogo tak nie kochałem" czy "Nigdy z nikim nie było mi tak dobrze"? Gdybyśmy usłyszały: "Jest mi z Tobą super, ale zawsze tak jest na początku znajomości, zobaczymy, co będzie dalej", czułybyśmy się niedowartościowane, nieatrakcyjne i miałybyśmy poczucie, że temu komuś wcale na nas tak bardzo nie zależy. A to niekoniecznie prawda, być może po prostu jest uczciwy.

      Usuń
    4. Anonimowy11 marca 2016 06:43 do R. - czułaś tak, jakbyś rozmawiała z psychologiem? Jakby ktoś czytał w Tobie jak w otwartej książce? Że aż czasami się milknie, bo myślisz, że to aż niemożliwe? Jakiś żart.

      I właśnie to uzależnia - ten częsty kontakt na początku - potem tego strasznie brakuje. Bo przecież rozmawia się z kimś, kto Cię tak zna - nawet z koleżanką tak nie pogadasz czy z kolegą. A tu 2in1 - czujesz to coś i na dodatek masz ''przyjaciela''.
      Ja myślę - i to jest najgorsze - i nie wiem, czy ktoś się ze mną zgodzi czy nie - że niestety ale taki ''normalny'' facet nie jest w stanie przebić charyzmy takiego człowieka. To nie ten ''klej''. Człowiek ziewa rozmawiając z innymi. To nie to po prostu. Jakby stracił lustro, w którym dobrze wygląda, i które chociaż ''kłamało'' to przeglądanie się w nim dawało taką energię do życia - jak w bajce. A w tym zwykłym przeglądanie się przyprawia o złość, frustrację i niechęć i takie poczucie gdzieś w środku, że pomimo, że to było to, co było - to już nikt nigdy nam nie da takich wrażeń. Że to było inne - takie ponad. Nie wiadomo dlaczego ale ponad.
      W artykułach piszą, że należy unikać charyzmatycznych, elokwentnych osób - ale ja tego nie rozumiem. Znacie jakiś normalnych facetów którzy przyciągają z taką samą siłą a są normalni? Ja po czytaniu wielu art. zwątpiłam.

      Usuń
    5. Hmmmmm tylko ponad można być. ..jak długo?Życie składa się niestety w większości z przyziemnych choć często przyjemnych rzeczy. Ludzie w sektach są ponad;-) Tak znam to uczucie że psychol bawi się w psychologa.Tylko ze typ którego ja poznałam był na tyle ulomny ze z niczym, z żadnym osadem nie trafiał. Dlatego głuplam. Może jeszcze za wcześnie żeby polubić innego faceta☺?

      Usuń
    6. No ja Ci powiem, że teraz ziewam jak słucham wszelkiej maści oszołomów lepkich; -)Poza tym nie każdy psychol ma charyzmę i nie każdy facet z charyzmą to psychol :-)więc pewnie jeszcze znajdziesz!

      Usuń
    7. Strach w ogóle kogoś polubić!:). Bo co poradzić, jak się przyciąga tylko zaburzone jednostki. Niby się mówi, że to co nas nie zabije, to nas wzmocni ale - ja myślę, że to jest ''do czasu''.
      Niestety znam nie jeden przykład wśród znanym mi ludków, którzy ''źle'' trafili - i pojawia się myśl - na jaką to jest skalę?! Bo to nie jest chyba 4% społeczeństwa. Chyba, że po prostu ktoś ma szczęście ich spotykać. W jakim my trudnym świecie żyjemy.

      Tak życie składa się z przyziemnych spraw - pewnie dlatego coś innego - wyrazistego przykuwa uwagę.

      Usuń
    8. Ja mam teraz odrzut na lepkie gadki i uwodzicielski ton. Zdarzyło mi się poznać gościa o równie przeszywającym i drapieżnie "pożerającym" spojrzeniu, jak mój eks. Zareagowałam na to natychmiastowym urwaniem rozmowy i szybkim pożegnaniem się. Zupełnie mnie nie ciągnęło w tamtą stronę, wręcz przeciwnie. Wydaje mi się, że dużo zależy od tego, czy przepracujemy w sobie chęć stałego życia "niezwykłością" i poszukiwania fikcji. To jest nic innego, jak uzależnienie, po odstawieniu substancji psychoaktywnych świat wydaje się szary,. Ale to mija :)

      Usuń
    9. Tak, czulam sie jakbym rozmawiala z przyjaciolka i facetem jednoczesnie, gosc potrafil wszystkie moje kompleksy obrocic w zalete. To prawda - bardzo to uzaleznia niestety, a inni faceci rzeczywiscie wydaja sie jacys tacy... bezbarwni. Tyle piosenek romantycznych mi pokazywal, wysylal i w ogole, no po prostu cud znalezc tak wrazliwego faceta! Dzis juz niestety wiem ze to tylko udawana wrazliwosc :(
      R.

      Usuń
    10. Prawda Wadera, że uśmiechnięty chłopak przynoszący pizze wydaje się teraz jakimś zjawiskiem po przetrzepaniu przez psychopatę? to trzeba doświadczyć ciemnej strony ideału żeby wiedzieć o czym mowa:-) A ciemna strona to mściwość, zawiść, rywalizacja, kontrola, rozbuchany popęd seksualny, uwielbienie w dominacji, wykorzystywanie i kłamstwo.

      Usuń
    11. Prawda :) Wyleczyłam się z mitu "odkrywania jasnej strony niegrzecznych chłopców". Pod maską "zagubionego, ale wrażliwego" faceta kryją się zwykli, nudni i wygodniccy wysysacze dusz i emocji, uzależnieni od okazywanego im podziwu. Totalnie nie jest to pociągające, pociąga jedynie stworzona przez nich ILUZJA. Kiedy znamy kulisy, a na dodatek także żałosne niesmaczne zakończenie ostatniego aktu, już nie mamy ochoty wydawać kasy na bilet w pierwszym rzędzie.

      Usuń
    12. Wadera: ''To jest nic innego, jak uzależnienie, po odstawieniu substancji psychoaktywnych świat wydaje się szary'' - tak to jest to.
      Dochodzi do tego rozczarowanie, utrata nadziei itp. To wszytko co się budzi, gdy człowiek myśli, że może się uda bycie z kimś i dzielenie życia.
      Niestety to spojrzenie pozostaje.
      R- masz rację - tylko chyba czasami ten uśmieszek niby do ciebie a tak chyba mówiący ''łykasz to co mówię, ale mam frajdę''.

      Usuń
  10. A ja mam już w nosku...(Poniekąd)...Bezczelne gierki,durne manipulacje,tworzenie mojej choroby...Wiecie,czego zaczęłam się bać??Ze nie odpusci tak szybko jak swojej byłej...P...Prawo działa tak powoli,a ja walczę o przetrwanie...Kolejnej aż tak dobrej nie znajdzie...Boję się.Autentycznie...Czuję jego frustracje(czy psychole miewają frustracje?)-na odległość..?Jak żyć?-błagać o jego kolejną ofiarę,czy żałować jego kolejnej ofiary i nie życzyć sobie tego stanu rzeczy? ;) kwo wadis? ;P-Tak,to ja,Anita:)Człowiek z empatią doświadczający psychola!Bardzo sprytnego manipulanta(zaraz minie 7 miesięcy walki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychole miewają GŁÓWNIE frustracje ;) Wiecznie szukają ofiar, które będą im bezwzględnie i bezgranicznie oddane, eksploatują je, a kiedy ofiara zacznie wyrażać sprzeciw - zastraszają ją, manipulują, a na boku zaczynają szukać już kolejnej. Spodziewam się, że Twój eks nie był przez te 7 miesięcy sam. Tyle że w niczym nie przeszkodzi mu to w dalszym dręczeniu Ciebie - zwłaszcza, jeśli to Ty powiedziałaś "dość". Niezależnie od modłów o kolejną ofiarę, polecam obok żelaznej konsekwencji w unikaniu kontaktu i realizowaniu wszystkiego, co tylko się da, żeby zwiększyć swoje bezpieczeństwo na drodze prawnej, szukanie jak najszerszego wsparcia na zewnątrz i budowania takiej pewności siebie, która pozwoli Ci mieć głęboko w pompie jego gierki. Da się, ja już przez większość czasu patrzę na ten syf jak na science fiction i inny wymiar.

      Usuń
    2. Frustracja to ich drugie imię, każdy człowiek żeby coś osiągnąć, coś dostać musi w cywilizowany sposób pokonywać przeszkody. Oni się tego nie nauczyli niestety. Zresztą jakie ich zachowanie po rozstaniu? Normalne? Zresztą ten brak poczucia winy, czasem demonstracyjnie okazywany ale czy widziałyscie kiedyś psychola w dłuższym niz 5 minut stanie smutku? Ja nie...No i oczywiście jak mogliście dopuścić do tego ze czuje się winny...jak śmiałyscie. Jeśli któraś z Was chce poeksperymentować to spróbujcie przez miesiąc zrzucać winę za wszystko na innych.Poczujecie się naprawdę świetnie! Tylko możecie zostać same a jako niepsychopatki nie wyjdziecie z tego stanu szybko,także lepiej nie próbujcie☺ja wytrzymałam właśnie około miesiąca i powiem Wam samopoczucie wzrasta, ego również, czujecie się zdrowsze, ale...hmmm mniej wartościowe? Nie wiem jak to nazwać ale coś jak nadmuchany balon.I myślę że oni też tak maja, zresztą czytałam ostatnio ze większość facetów w ten sposób myśli i dlatego im łatwiej w życiu:-) My kobiety szukamy winy w sobie i niestety chyba mamy to gdzieś zakodowane. Ale pora się odkodowac ale w granicach przyzwoitości:-) Co ja mogę dodać, taaak czas leczy rany, i już wiem że nie warto nikomu poświęcać więcej czasu i uwagi niż sobie, trzeba ufać sobie, i postępować zgodnie ze sobą.A jak się mi kiedykolwiek zdarzy znowu zderzyć z predatorem który będzie chciał mnie wewnętrznie zabić lub urobic na wzór i podobieństwo swoich fantazji o kobiecie-zabawce cóż ziewne sobie☺

      Usuń
  11. I dziękuję(poza Waderą w okresie"po"),za swoją intuicję.Przepraszam Ją za ignorancję.W zdrowym związku nie może być tyle niepewności...A już najmniejsza pierwsza ściema powinna nas gonić z zakłamanej relacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak! Dobrze wykształcona intuicja to w pewnym momencie jedyna broń, jaką mamy. A o broń trzeba dbać - czyścić, oliwić, pielęgnować ;)

      Usuń
  12. Jacy oni są do siebie podobni i jak podobne są nasze reakcje. Któraś z Was pisze: jak gładkie były jego wypowiedzi...nieprawdaż? Tak gładkie, że aż rozpływasz się w tych słowach...a jak już się rozplyniesz to kaplica. Gladziutko to typ potrafiłby opowiadać nawet o zbrodni hitlerowskiej...a Ty patrząc na niego zastanawiałabys się czy rozumie sens swoich wypowiedzi. Nie - nie rozumie tak jak my.Anita piszesz ze czujesz jego frustrację na odległość. O tak. To nadal zasysanie przez czarna dziurę. I to charakterystyczne dosyć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zasysa hardcorowo...A ja już wiem,że bez prawnika pro bono,nie ogarnę!!!Mam 3 dzieci,o które sama dbam 24h/dobę przez 7 dni w tyg.Bez babci.Zadnej.Mam 5 spraw pozakladanych w instytucjach państwowych...I dziś totalna porażka na zakończenie miłego dnia...Ile można???Jak nie znajdę wsród znajomych prawnika,który mi pomoże,to chyba do Tvn się poślę :)Chciałabym Wam napisać szczegóły,bo potrzebuję z siebie wyrzucać...Ale się boje!!!Tak,te same schematy wobec róznych sytuacji...Jestem zasysana przez czarną dziurę...Zmęczona.Chcę odpocząć.Nie mogę,bo mam dzieci,które psycholowi narzędziami ...Dziesiątki tel.dziennie o stan i przebywanie dzieci...Moja obojętność na tel.-uprowadzenie dzieci zgłaszane na policji...Niewiele na ten temat wyżej,ale napisałam ku przestrodze...Mam więc wszelkie objawy psychola,niewielkie wsparcie z zewnątrz,mam Dzieci z psycholem...Jestem dziś w... .Mam do wyboru-targnąć się na życie(by zwrócić uwagę)albo błagać o pomoc z podkulonymi uszami...Nie wszędzie mogę błagać,by nie zostało to wykorzystane przez psychola...

    OdpowiedzUsuń
  14. A na niebieskiej linii próbowałas Anita? Czytałam właśnie ze jakaś pomoc prawników. ..ale kto wie, może tylko tak piszą...No wsparcie jak najbardziej ale chyba najważniejsze żeby ktoś dotarł do Twojego i wpłynął na niego żeby dał Ci spokój dla dobra dzieci...Szantażowanie i nękanie telefonami to tez przemoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ośrodki interwencji kryzysowej w każdym większym mieście świadczą darmowe usługi prawnika, psychologa, spróbuj tam
      O.

      Usuń
  15. Dotrzeć to się chyba nie da, bo oni doskonale wiedzą, co robią i sumienie ich nie rusza. Jedyne, co ma sens, to sprawienie, żeby się gadowi NIE OPŁACAŁO czegoś robić. Dba o reputację? Jeśli tak, policja może pomóc. Z Niebieską Linią na pewno warto się skontaktować, jeśli zaś otrzymywałaś w ubiegłym roku świadczenie z pomocy społecznej, przysługuje Ci darmowa pomoc prawna Ministerstwa Sprawiedliwości: http://www.darmowapomocprawna.ms.gov.pl/pl/aktualnosci-glowne/news,7457,darmowa-pomoc-prawna.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Znalazłam jeszcze coś takiego: Centrum Praw Kobiet - www.cpk.org.pl
    - pomaga ofiarom przemocy oraz dyskryminowanym. Udziela porad i pomocy w sprawach z zakresu prawa karnego (przemoc domowa), rodzinnego (sprawy rozwodowe, alimentacyjne, związane z władzą rodzicielską) oraz pracy. Zapewnia porady prawnika, porady psychologiczne, zapewnianie pełnomocnika kobietom, których sprawa może mieć charakter precedensowy oraz udziela wsparcia kobietom w kontaktach z organami ścigania i wymiaru sprawiedliwości.

    ul. Wilcza 60 lok.19
    00-679 Warszawa
    tel. (0-22) 622-25-17, tel./fax (0-22) 652-01-17
    e-mail temida@cpk.org.pl

    Nie mam doświadczenia z tą instytucją, ale może warto spróbować? Trzymaj się, Anita!

    OdpowiedzUsuń
  17. http://www.kobieceserca.pl/toksyczni-mezczyzni/

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkolenie :brzmi nieźle ale ciekawa jestem czy Pani terapeutka powie wprost, że tu nie trzeba się szkolić tu trzeba wiać:-) No jak facet jest perwersem to będzie lubił małą zdezorientowaną dziewczynkę. Brzydko powiem: ale inaczej może mu nie sta...;-) niestety taka prawda, tym się będzie dowartościowywać i nie będzie chciał innej kobiety obok siebie. Moim zdaniem trzeba wiać a nie szkolić się. Chyba, że przyjść na terapię razem z facetem wtedy może się coś zmieni w toksycznej relacji. No ale idea zacna, może są kobiety które będą chciały się zmieniać i szkolić DLA TEGO JEDYNEGO UKOCHANEGO CHOĆ TOKSYCZNEGO. Ja nie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak ku przestrodze...P.może wszystko.I zaden artykuł nie tyka molestatora-hasło"dzieci".Mam zatem legalne nękanie.Zazwyczaj po 20.00,kiedy dzieci śpią.W moje urodziny na początku marca zjawiło się 3 panów 200cm.wzrostu,w cywilu(liczyli chyba na jakiś hardcore)...Wylegitymowałam,dlaczego miałam nie wpuścić(po 22.00)nie miałam nic do ukrycia...A po tej interwencji zostałam zmiażdzona psychicznie(ja kat,psychol ofiarą)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzech panów po 2 metry? Mam nadzieję, że wyszli od Ciebie ze świadomością, kto tu jest prawdziwą ofiarą i pojechali tym razem odwiedzić eksa. Wiem, że to trudne, ale spróbuj się nie poddawać i nie pozwól, żeby zabiegi psychola wbijały Cię w czarną otchłań. Trzymaj się!

      Usuń
    2. Trwało to jakieś 48 godzin.Moje docieranie do siebie.Wiecie,co jest zabawne?-że przynajmniej jeden z tych facetów był psycholem...Drugi uciekł szybciej,bo "dostał tel."-tylko jeden przejawiał postawę normalną...Aczkolwiek wszyscy mnie atakowali!!!Przyjechali,bo uprowadziłam dzieci,bo jestem złośliwa świnia,która nie pozwala ojcu na kontakt z dziećmi...Nie!!!Ofiarą chyba psychol!Straszyli mnie,że moje działania sprawią,że będę miała ograniczone prawa!!!!(praca męża psychola na kontraktach zagranicznych miesięcznych-dwumisięcznych)...Udałam się zatem do dzielnicowego...I mówię,jak jest...Dzielnicowy odpowiada...Super.Zatem na hasło troska o dzieci Psychol może Wszystko.

      Usuń
    3. No tak, najgorzej, jak się trafi na policjanta - psychola, i tak przecież bywa, to zawód, który daje poczucie władzy i siły. Psychol znęca się nad Tobą w ten sposób, ponieważ chce Cię "ukarać" za odejście od niego, myślę, że ważne, żeby nie spuszczać z tonu i szukać pomocy, gdzie się da, ja bym dzwoniła na Niebieską Linię, zbierała dowody i informowała bliskich. Nie sądzę, żeby naprawdę chciał Ci odebrać dzieci, psychole są leniwymi hedonistami, raczej będzie wolał zabierać kolejne laski do Saint Tropez niż na co dzień zajmować się trójką małych dzieci.

      Usuń
  20. powiedzcie proszę, czy można jeszcze wrócić do normalności i jak to zrobić? gdy przez 25 lat w małżeństwie było się poniżanym, oszukiwanym, zdradzanym.. itp.. Ja już się przyzwyczaiłam do tych zdrad - fakt że bolą... ale gdy w końcu to przerwałam nie widując się już z mężem to mi go brak. Przecież to jest CHORE!!! To jest detoks nie do wytrzymania... może też przez to, że człowiek boi się samotności na starość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, z tym dziadem to i tak byłaś cały czas samotna. Twoje serce na pewno to czuło - nie sposób być bezpiecznym przy kimś, kto kłamie, zdradza i poniża. Tęsknisz za ILUZJĄ i narkotykiem, wiem, że to bardzo trudne, ale staraj się poszukiwać towarzystwa ciepłych, dobrych i wspierających ludzi, samotność zniknie albo będzie o wiele mniej dotkliwa :) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Każdy boi się samotności. Tylko, że prawda jest taka, że każdy z nas niezależnie kogo ma może na starość zostać sam. A dlaczego - bo życia nie przewidzisz. Przyjaciele mogą się rozjechać po całym świecie i nagle nie masz z kim wyjść na kawę, z kim pogadać. Jak ktoś ma dzieci - też mogą się wyprowadzić daleko od miejsca zamieszkania. Śmierć też rozłącza więzi. Nic nie zrobisz. Nie zaplanujesz sobie nic. Niektórzy nie mając kogoś cudem zyskują czy grono przyjaciół czy partnera i na odwrót.
      25 to szmat czasu - nie sposób nie myśleć.

      Usuń
    3. :-( że lepiej być z kimś takim niż samemu? Wydaje mi się że pożegnanie z człowiekiem-toksyną jest jak żałoba po stracie , niestety czyli cięzko. Bo nie można się spotkać i pogadać, nie ma porozumienia itd itp...a żałoba może trwać nawet rok. Psychopaci podobno w pewnym wieku się statkują :-) ale czy warto ryzykować? Chociażby dla własnego zdrowia??? Tak my kobiety boimy się samotności, samotne czujemy się niepełnowartościowe itd itp to współczucie/politowanie koleżanek po rozstaniu z facetem...ale czy ten człowiek na starość opiekowałby się Tobą? Troszczył? Czy psuł by Ci nadal krew? Najchętniej pożyczyłabym Ci żeby Twój mąż przeszedł cudowną przemianę, a bez porządnego kopa nie ma pewnie na to szans...

      Usuń
    4. Żałoba po rozstaniu z psychopatą dotyczy nie tylko opłakiwania tej konkretnej relacji, ale także - a może przede wszystkim - straconych marzeń, złudzeń, kawałka (na ogół baaaaaardzo sporego kawałka) siebie, uczuć, emocji, okazanego serca, cierpliwości, dobrej woli... To coś dużo poważniejszego niż utrata relacji z innego powodu, to zarazem rodzaj utraty siebie. Trudno się z tego podnieść, ale DA SIĘ. Z doświadczenia wiem, że lepiej rzucić "starą siebie" psychopacie na pożarcie i odpuścić walkę o dobre imię, kasę (chyba że w grę wchodzą alimenty dla dzieci), wspólnych znajomych czy posiadanie RACJI. To niestety strata czasu i energii, więcej sensu ma zbudowanie NOWEJ SIEBIE. Z początku wydaje się to totalną abstrakcją, bo nie jesteśmy w stanie nawet przeżyć jednego dnia bez lęku, rozpaczy i wściekłości, ale z czasem - jeśli będziemy konsekwentnie nad sobą pracować i dbać o siebie - może zacząć nam się udawać. Skoro psychopata okazał się w naszym życiu tajfunem, który zmiótł wszystko, to teraz, zaczynając od zera, zbudujmy taką siebie, jaką zawsze chciałyśmy być, a nigdy nie zdołałyśmy się ta to odważyć, spełniając zawsze jakieś cudze oczekiwania. A co nam zależy! Spróbujmy :)

      Usuń
  21. Zaciagnelam sie dzis narkotykiem....przylazl, molestowal od kilku dni blagajac o spotkanie tylko krotki spacer po parku.Dla swietego spokoju o naiwnosci sie zgodzilam.Po 1.5mc odwyku on jakby nic proponuje mi przyjazn? wczasy i kawe od czasu do czasu...moze lozko.Ja przyboczna dupa....sp...l.j.Skonczylam z przypomnieniem mu swinstw i odwroceniem sie na piecie.Niby nic...a czuje sie znowu zbrukana, podle z sciskiem w zoladku.A bylo mi juz tak dobrze i chyba h...j to wyczul.No to mam za swoje.A on...jak bryla lodu,kawalek drewna.Plulabym mu w twarz..mowilby ze deszcz pada.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie przejmuj się, wypadki przy pracy nad sobą przecież się zdarzają, walnęłaś kielicha, masz kaca, ale nie skończyło się to ciągiem. Otrzep się, spluń za siebie, popraw fryzurę i ruszaj do przodu ;) Ja też zaliczyłam krótką wpadkę zeszłego lata - po trzech miechach odwyku dałam się złamać i poszłam na... "15 minut wyjaśniającej rozmowy" ;) Płakał z radości, że mnie znowu widzi, był potulny, spokojny i bardzo zakochany, ale jednocześnie BARDZO PRAGMATYCZNY. Umiejętnie mnie przesłuchał - co robiłam, gdzie byłam, z kim, dlaczego, a przede wszystkim - w tym całym niby - romantycznym niby - szale uporczywie namawiał mnie, żebym ponownie dodała go do znajomych na fejsie. Wtedy zadzwonił mi dzwonek alarmowy - kurde, to albo "szał", łzy i szok z radości, albo fejs. Jeśli jest się w amoku, to nie myśli się o takich pierdołach, A tu - zazgrzytała mi dobrze znana niekonsekwencja i zapachniało teatrzykiem. Wymiksowałam się, więc kolejną odsłoną było jego koczowanie pod moim domem, a następnie inscenizacja pt. "samobójstwo". Później już byłam bardzo konsekwentna, ale rozumiem Twój stan doskonale. Detoks chwilę potrwa, ale dojdziesz do siebie, zobaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni chyba są na ogół tacy pragmatyczni...

      Usuń
    2. Oj, tak. Tylko udają wariatów, jak im to do czegoś potrzebne.

      Usuń
  23. Dzieli Wadera..juz mi dzis lepiej.Wskoczylam na swoje tory..tylko niech on zniknie!!

    OdpowiedzUsuń
  24. A po co chciał żebyś go dodała do znajomych na fejsie? Ciekawa zależność - miałam dwukrotnie taką samą prośbę + zaproszenia wysyłane, kasowane i znowu wysyłane.
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciał, żebym go dodała do znajomych, ponieważ po pierwsze miałby w ten sposób większy dostęp do informacji o mnie (kto lajkuje moje posty i jakim prawem), a poza tym chciał po tych kilku miesiącach mojej nieobecności w jego życiu (a co za tym idzie, groźby obrobienia mu przeze mnie d... u wspólnych znajomych), pokazać całemu światu naszą zajebistą komitywę i machnąć mną wszystkim przed oczami niczym islamista uciętą głową niewiernego. W ten sposób anulowałby to, co mogłam powiedzieć innym na jego temat - wytłumaczyłby to jako nieszkodliwy kaprys swojej ukochanej.

      Usuń
  25. Wadera, facebook służy im do 2 rzeczy:do odstawienia teatrzyku ale również do czytania ofiary. Ja doświadczyłam tej drugiej rzeczy, wrzoda wyjątkowo bardzo interesował mój stan emocjonalny: wrzuciłabym zdjęcie hmmm śnieznego bałwanka zinterpretowałby to jako obelgę. Zdjęcie spokojnego oceanu oznaczałoby dla niego to że trzeba mnie wkurzyć bo mi zbyt dobrze i spokojnie. Poddawana byłam psychoanalizie a oczy robiły mi się wielkie jak u jelonka bambi ze zdziwienia. Oczywiście były bardziej hardcorowe interpretacje. A najzabawniejsze w tym wszystkim było to że żaden z komunikatów nie był zupełnie związany z nim a wszystko odnosił do siebie. Musiał się uważac za niezwykle WAŻNĄ osobę. Swoją drogą co za idiotyzm z tym facebookiem chyba każda osoba traktuje to medium z lekkim przymrużeniem oka. Może psychopatia pofacebookowa istnieje? Niewolnicy wizerunku na fejsie? Albo to nowa schizofrenia? Inna sprawa, że kradną "złote myśli", grafikę itp...jakby to ująć: "szukają inspiracji" :-))) "Kim jesteś kochana i co Cie kręci, żebym wiedział za jakie sznurki pociągnąć i którą z twarzy Ci pokazać" a przy okazji ładnie sformuowane przez Ciebie zdanie przyda mi się na spotkaniu biznesowym;-))) kurcze autentycznie mi ich żal....;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A MI NIE :) Mi żal wkręconych ofiar, oni niech spi....lają :) Facebook - tak, do zdobywania informacji (btw - chyba zaraz se pieprznę jakąś spokojną taflę jeziora, hahahaha ;))) i do budowania wizerunku, czyli, zbierając do kupy - do KONTROLI.

      Usuń
    2. Mi tez ich nie jest zal.
      Ja polecam dodac zdjecie z broda:)
      R.

      Usuń
    3. Moj tez mial bzika na punkcie fejsa. Strasznie razilo mnie to po oczach, az w pewnym momencie po prostu zaczelam mu robic wyrzuty, ze po co zyje facebookiem. Gdziekolwiekby nie pojechal od razu fotka, oczywiscie z nim w roli glownej. Wiecie co zrobil? Przez kilka tygodni byla praktycznie zerowa aktywnosc na fb, mowil mi "patrz kochanie, zmienilem sie dla ciebie, nie wstawiam juz codziennie kilku zdjec na facebooku". Cos mnie podkusilo zeby zapytac "a moze ukrywasz?". Oczywiscie zaprzeczyl.
      Wiecie co sie okazalo? UKRYWAL PRZEDE MNA TRESCI! :D DZIECINADA.
      R.

      Usuń
    4. :-))) z tego co wiem parę osób po spotkaniu z....zaostrzyło kontrolę prywatności na facebooku :-)nie wiem czy były ofiarami ale dziwnym zbiegiem okoliczności pojawiał się on, po jakimś czasie pojawiały się blokady:-) żal w sensie uczucia pożałowania. to może następny etap że człowiek już wydaje mi się po prostu żałosny...;-) dziewczyny które nie doświadczyły: uważajcie na takie osoby na facebuniu, to niezła zabawa i pożywka dla nich...a tak poza tym to wiosna.

      Usuń
    5. Ta, wiosna, ŚNIEG U MNIE PADA! :))) Ale powietrze inne, nadchodzi ONA :) Zagadywał mnie dziś jakiś anonim na fejsie tak a propos - wylądował na czarnej liście razem z moim eksem, także chłopaki znalazły się w doborowym towarzystwie ;) Popieram: bardzo trzeba uważać i przy pierwszym ostrzeżeniu intuicji - sp...lać i nie oglądać się za siebie :)) Jeśli to Miłość Życia, to nas znajdzie i przekona do siebie ;)

      R. - patrz, jaki spryciarz ;))) I jeszcze pewnie na pytanie o to, dlaczego to robi, usłyszałaś: "bo mnie do tego zmusiłaś swoją podejrzliwością" albo coś w tym stylu ;)
      Tak, zdjęcie będzie z BRODĄ :D Baba z brodą i bazooką! :D

      Usuń
    6. Ja tu też pisałam jakoś ostatnio, a staż "po" mamy podobny z Waderą że wpierniczył mi się pod fałszywym kontem!Moje rozsądne koleżanki powiedziały mi że dlaczego przeżywam, skoro sama go dodałam. Nosz kuźwa nie zrozumie ten kto nie przeżył. Przecież nie robię wywiadu kto po co i dlaczego tylko walę akceptuj. Wrogów raczej życiowych nie mam ewentualnie jak ktoś mnie nie lubi to nawet nie prosi o dodanie.Dlatego potem jak przeanalizowałam treści przyczajonego tygrysa ukrytego smoka i parę charakterystycznych polubień: zorientowałam się: osz Ty bratku, myślisz że jestem glupia...Oczywiście prawdziwe konto usunełam z wiadomością SPIERDALAJ:-) Pewnie wiesz Wadera jak człowiekiem trzepie jak się szuja dobija do Ciebie...Ja jestem matka miłosierna i jakby człek normalnie do mnie zagdał TERAZ powiedziałabym mu zupełnie spokojnie że powinien się nad sobą zastanowić, może terapia ale generalnie niech mu się wiedzie. PO LUDZKU. A ten SHIT musi się bawić w kotka i myszkę? Kogo ja pytam! przecież już wszystkie jesteśmy ekspertkami. PRZECIEŻ TU OD POCZĄTKU CHODZIŁO O ZABAWĘ I GRĘ A JA TU O JAKIMŚ PO LUDZKU PISZĘ :-))))

      Usuń
  26. Ty Wadera potrafisz trafnie wszystko skomentować. Zawsze jak mam odpowiedź od Ciebie lepiej się czuję. To tak jakby "zastrzyk prawdy" dla mojej chorej zdradzonej duszy. Jestem zdezorientowana emocjonalnie i dlatego dziękuję za Twoje słowa. Kiedy po 18 latach uciekałam od mojego męża to chociaż wiedziałam, że go mam naprawdę dość za zło które mi robił ale te ponad 6 lat separacji i jego piękne (ale fałszywe jak się okazuje) słowa zrobiły mi paskudny mętlik w głowie. Chciałabym do niego nic nie czuć - ani miłości ani nienawiści. Tylko jedno obojętność!!!! ale 25 lat nie wymaże tak szybko... byle bym na tę obojętność nie musiała czekać następne 25 lat bo chyba nie doczekam... tym bardziej że on chodzi z młodą laską a mnie jeszcze nęka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadne 25! Obojętność nadejdzie dużo szybciej - konieczne jest: 1. ZERO KONTAKTU, 2. WIEDZA (czytaj, czytaj, czytaj), 3. WYRZUCENIE EMOCJI (gadaj, gadaj, gadaj), 4. CZAS. Jasne, że nie wymażesz tego szybko, to by było zresztą nienaturalne i świadczyłoby o zupełnym odcięciu się od emocji, a to nie jest nikomu potrzebne. Myślę, że te 6 lat separacji to w gruncie rzeczy była kontynuacja związku, tyle że on się czuł na innych prawach, co dodatkowo Cię raniło. Prawdziwą drogę ku wolności zaczęłaś zatem niedawno i nic dziwnego, że jesteś wciąż zdezorientowana i obolała. Jeśli moje słowa Ci pomagają, to się bardzo cieszę, przynajmniej jest jakiś pożytek z tego całego koszmaru - wierzmy w to, że wszystko jest po coś :) Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  27. Wadera byle nie bazooke hehe bo się przestraszy. Tak sobie myślę co za KURNA MAĆ pech, że się mu napatoczyłam. Ale to dzięki niemu stałam się panzerfaustem w sumie nie ma tego złego co by na dobre....

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja chyba wolałabym żyć w nieświadomości co do istnienia tego rodzaju kreatur, no ale skoro już stało się to, co się stało, to wyciągnijmy z tego tylko dobro! :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja dwa dni temu dostałam zaproszenie z fikcyjnego konta. Ciekawe czy to atak byłego czy przypadek, ale w sumie już drugi raz w ciągu ostatnich tygodni dostaję takie zaproszenie do grona znajomych.
    Wadera - tak jak go zmusiłam do tego tym czepianiem się o dodawanie codziennie nowych fotek;) dokładnie to samo usłyszałam po czym zerwał ze mną pierwszy raz na poważnie (za kilka dni próbował wrócić oczywiście;)).
    Typowy narcyzm - nie jeździł gdzieś dla siebie, tylko dla udostępnienia fotek na fb. CHORE.
    R.

    OdpowiedzUsuń
  30. Kocham Twojego bloga.

    Tak bardzo wiem co przeżyłaś. Czytając Twoje słowa czuję się rozumiana. W końcu ktoś mnie rozumie i rozumie ten cały popieprzony proces wychodzenia z bagna. Jesteś moim źródłem. Chłonę Twoje posty. Jestem na etapie zmiany środowiska i prób całkowitego odcięcia kontaktu.

    Mój organizm jest zmęczony. Zaczynam trzeci miesiąc od dnia "0".

    Czekam na kolejne posty.
    Ściskam i gorąco pozdrawiam,
    Kama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, to ostatni tak koszmarnie trudny miesiąc, wytrzymasz 90 dni - będziesz żyć ;) Zmęczenie jest potężne, wiem doskonale, o czym mówisz, to wręcz wycieńczenie. Ale dojdziesz z czasem do siebie, tylko pamiętaj - dużo dobrych ludzi, cierpliwość, łagodność dla siebie i żelazna konsekwencja w utrzymaniu braku kontaktu. Powodzenia!!!

      Usuń
  31. Dałam sie po raz kolejny wkrecic przez to kocham go. Wiedziałam ze to bedzie takie. Przeczytalam caly internet. Caly. I 2 glowy. I uciekamy do przodu. Wadere znam na pamiec. I zas sie dalam wkrecic. Przez to kocham. Skad sie biora tacy ludzie. Jak można miec wiedzę na ich temat i nie skorzystać tylko się oszukiwać. Zniszczylam swoje małżeństwo. Za chwile stracę prace. Nie umiem dnia bez alkoholu przetrwać. Bylam u psychiatry. I na terapii.. Nie moge na siebie patrzeć w lustrze. On oczywiscie standard 1 kochanka w trakcie malzenstwa potem ja potem ..noc z kolejna. Napisalam do zony. Wstydze sie tego. Nie jestem kims zwyrodnialym. Zawsze bylam towarzyska pogodna otoczona ludzmi .teraz chce zniknac zapasc sie pod ziemie. Brzydze sie soba. Szukalam u siebie choroby psychicznej bo myslalam ze to ze mna cos nie tak. Nie chce zyc. W glowie kołowrotek w sercu dziura zamiast mozgu sieka i krew sie wylewa w przenosni uszami. Kim ja sie stałam? Boje sie . 2 próby samobojcze. Obie nieskuteczne. Wiem wiedziałam od 1szego dnia ze musze wiać. A nie zrobilam tego... Teraz upadlam juz tak nisko ze sie nizej nie da...nie wołam o pomoc moze ktos to przeczyta i ucieknie bo nie bedzie chcial stac sie mna potworem

    OdpowiedzUsuń
  32. Życie przychodzi z różnymi doświadczeniami.Nie wiem, czego doświadczasz, ale to jest moje krótkie świadectwo, jestem szczęśliwy, pisząc to, ponieważ znowu mam spokój w moim małżeństwie, a wszystko dzięki wspaniałemu człowiekowi o imieniu Dr Ajayi, on jest potężnym zaklęciem rzucający, który pomaga pogodzić spór między mną a moim mężem z zaklęciem miłosnym, mój mąż opuścił dom i mieszkał z inną kobietą przez 7 miesięcy, nie dbając o mnie i naszą 4-letnią córkę, finansowo mam się dobrze, ponieważ jestem bankierem, ale potrzebuję troskliwa opieka nad mężczyzną, ale mojego męża nie ma nigdzie blisko, błagam go, żeby wrócił do domu kilka razy, ale nic nie działa, poprosiłem nawet jego starszego brata o pomoc. Przeczytałem świadectwo mężczyzny, który opisał, jak dr Ajayi pomógł mu powstrzymać żonę przed rozwodem zaklęciem miłosnym, więc skorzystałem z jego kontaktu i wyjaśniłem mu swoje problemy, powiedział mi, co jest potrzebne do zaklęcia miłosnego, a ja dałem mu finansowanie na zakup za trzy dni mój mąż wrócił do domu. Kontakt: Viber / WhatsApp: +2347084887094 lub e-mail: drajayi1990@gmail.com w przypadku jakichkolwiek problemów nurtujących Twoje serce, a on pomoże Ci je rozwiązać.

    OdpowiedzUsuń