niedziela, 11 października 2015

JEDZ!

Co robi wampir? Pije. Krew można rozumieć metaforycznie, chodzi wszak o życiodajne soki. Psychopata żywi się twoją uwagą, emocjami, a wkrótce i nieszczęściem. Łamanie kodu dostępu do Ciebie przypomina przebijanie skóry na szyi przez wampira. To może na początku wydawać się interesujące, dziwne, tajemnicze, mroczne i ekscytujące. Po chwili jednak jesteś półprzytomna, kręci ci się w głowie, jest ci niedobrze i marzysz o natychmiastowej transfuzji. A to już nie takie proste, bo wampir nie pozwoli dobrowolnie zabliźnić się ranie na twojej szyi. Ty z kolei nie masz siły, żeby go od siebie odpędzić. Nie masz jej, bo sama nakarmiłaś go swoją krwią - on jest przez to silniejszy, a ty - słabsza. 

No i co teraz? Konieczne jest wezwanie dzielnych rycerzy ze świata Dobra. Modlitwa, prośba bliskich o pomoc, wizyta u psychiatry, terapia, grupa wsparcia, warsztaty 12 kroków - wszystko to wydaje się trudne, nierealne i niemożliwe, kiedy jest się w Fazie Rozjechanego Jeża, ale to tylko pozory - kiedy już się ZACZNIE, okazuje się, że bliskość innych ludzi działa jak transfuzja. Powoli odzyskuje się siły i wraca do normalnego świata.

...z naciskiem na "POWOLI". Pewnie bywa różnie, ale z tego, co czytałam, dochodzenie do siebie po ataku wampira trwa dość długo. Najtrudniej oczywiście wyłączyć mózg - ten męczący tryb stałej czujności i strachu. A kiedy to się nareszcie uda, wtedy z kolei PADA SIĘ NA PYSK. Tak czułam, że życie non stop na adrenalinie (bo tak spędziłam ponad rok) musi odbić się na zdrowiu. Zwłaszcza, że nie da się wtedy za bardzo jeść ani spać. Odsypianie wampira trwa u mnie też już któryś miesiąc. Spałabym non stop, chodzę nieprzytomna i myśl o tym, że miałabym zarwać noc, napawa mnie przerażeniem. Z rockandrolla został jedynie "roll". Ale nic to, po rekonwalescencji znów będę tańczyć na stole. Tym razem w rytm WŁASNEJ muzyki, a nie w jakimś chorym transie.

Rady dla uskarżających się na Powampiryczny Brak Sił Witalnych (PBSW):

1. JEDZ. Wiem, że to babcina rada i wiem, jak bardzo się nie ma apetytu, kiedy przeżywa się mega stres, ale na własnej skórze przekonałam się, że wyniszczony organizm naprawdę bardzo słabnie jeśli olewa się jedzenie. Tyle że żeby móc jeść, trzeba się trochę uspokoić. W fazie ostrej polecam leki - trudno, czasem trzeba, a później - wyłączanie mózgu poprzez RUCH. Wiem, jaką ma się ochotę na ruch, kiedy ledwo żyje się z osłabienia, ale kiedy uda nam się jakikolwiek wysiłek fizyczny (spacer albo basen, żadne tam broń Boże maratony), istnieje duża szansa, że się trochę uspokoimy i zgłodniejemy, a wtedy możemy wzmocnić się jedzeniem).

2. PIJ. Alkohol rzecz jasna nie służy. Oczywiście, wyłącza na chwilę mózg i to przynosi ulgę, ale po pierwsze - rozregulowuje emocje (co grozi chwyceniem za telefon i wydzwanianiem co 10 minut do psychopaty i powtarzaniem cennego komunikatu, że zniszczył nam życie), a po drugie - wyjaławia organizm z pierwiastków mineralnych. A dla zestresowanego człowieka magnez jest na wagę złota. Trzeba więc pić wodę, i to w dużych ilościach. Nafaszerowany toksynami organizm potrzebuje oczyszczenia. Najlepiej wybrać wodę zawierającą właśnie magnez - wzmocnimy serce i uspokoimy się nieco.

3. MÓDL SIĘ. W wyzwalaniu się ze szponów wampira duchowość odgrywa w moim przekonaniu kluczową rolę. Poświęcę jej wkrótce osobną notkę, teraz zaznaczę tylko, że świadome zwrócenie się o pomoc do Boga, uświadomienie sobie, że nie jest się z tym wszystkim samej, może nam bardzo dodać sił.

4. OTACZAJ SIĘ DOBRYMI LUDŹMI. Wampir zapewne skonfliktował cię z niemal wszystkimi Twoimi bliskimi. Teraz jest czas na przeproszenie ich za to, wyjaśnienie, co się z tobą działo i odnowienie ważnych dla ciebie relacji. Fajnych, dobrych, wspierających. Chrzań wszystkich, którzy mają do ciebie wiecznie pretensje, zazdroszczą ci, pozwalają sobie na złośliwości wobec ciebie bądź wiszą na tobie jak winogrona. Olej ich, teraz nie masz na to siły. Szukaj towarzystwa ludzi, którzy cię rozumieją, wspierają, z którymi dzielisz świat tych samych wartości, z którymi się śmiejesz i w towarzystwie których czujesz się dobrze i możesz być sobą. Innym powiedz, że odezwiesz się za rok, bo teraz masz trudny czas w życiu. Kochają, to poczekają ;) A ty za rok zdecydujesz, czy rzeczywiście tak ci zależy na tych znajomościach.

5. KULTURA, K...! ;) Uważam, że sztuka jest w leczeniu PBSW nieodzowna. Słuchaj pięknej muzyki (ale nie katuj się Bachem, jeśli go nie cierpisz, słuchaj tego, co lubisz i co sprawia, że czujesz się dobrze, nawet jeśli to Rage Against The Machine ;)), oglądaj filmy, jeśli lubisz, to maluj, pisz, wyszywaj albo lep z modeliny.

6. PIĘKNO. Piękno ma uzdrawiającą moc. Jeśli masz możliwość - jedź w góry, nad morze, nad jezioro, idź na spacer do lasu, otocz się pięknymi przedmiotami, ciuchami, wszystkim, czym się da. Zarówno w sensie zewnętrznym, jak i wewnętrznym. I nawet jeśli dbałość o piękno początkowo będzie polegać jedynie na pomalowaniu pazurów, bo na nic innego nie będziesz mieć siły - też dobrze. Chodzi o odzyskanie poczucia godności i szacunku do siebie, a z czasem - sił i chęci do życia. Pięknej niedzieli zatem! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz