wtorek, 5 stycznia 2016

"A jeśli to nie psychopata?"

Zainspirowana wątpliwościami jednej z Czytelniczek postanowiłam napisać noworoczną notkę o potędze złudzeń. Mechanizm, jaki stosuje psychopata, jest prosty (uwieść, wyeksploatować, porzucić), toteż i ofiara powinna dążyć do reagowania prosto, bez udziwnień, kombinacji i dzielenia włosa na czworo (sp...lać, sp...lać, sp...lać). Dlaczego tego nie robi? Ponieważ stosuje ten sam mechanizm iluzji i zaprzeczeń, co alkoholik, który nie chce rozstać się z nałogiem. Oto przykłady:

ALKOHOLIK: "Piję tylko piwo".
KOBIETA UZALEŻNIONA OD "MIŁOŚCI": "Utrzymujemy kontakt jedynie na gruncie przyjacielskim".

ALKOHOLIK: "A może ja wcale nie jestem alkoholikiem?".
KOBIETA UZALEŻNIONA OD "MIŁOŚCI": "A może ten związek wcale nie jest taki zły?".

ALKOHOLIK: "Będę pił mniej."
KOBIETA UZALEŻNIONA OD "MIŁOŚCI": "Ograniczę kontakt i zobaczymy, co będzie dalej."

ALKOHOLIK: "Każdy pije".
KOBIETA UZALEŻNIONA OD "MIŁOŚCI": "Nie ma związków idealnych".

ALKOHOLIK: "Muszę się napić, bo mam stresującą sytuację w pracy."
KOBIETA UZALEŻNIONA OD "MIŁOŚCI": "Nie mogę z nim teraz zerwać, on jest chory".

ALKOHOLIK: "Przestanę pić od poniedziałku / Nowego Roku / wejścia Turcji do Unii Europejskiej".
KOBIETA UZALEŻNIONA OD "MIŁOŚCI": "Zerwę z nim, ale muszę się najpierw wzmocnić / znaleźć mieszkanie / upewnić, że to rzeczywiście psychopata".

Przykłady można mnożyć. Zarówno alkoholik, jak i uzależniona od emocjonalnych jazd kobieta stosują cały szereg mechanizmów obronnych takich jak racjonalizacja, zaprzeczanie, odraczanie, bagatelizowanie problemu czy uogólnianie. Po co? Po to, żeby niczego tak naprawdę nie zmieniać. Zarówno alkoholizm, jak i uzależnienia behawioralne oprócz strat, przynoszą także pozorne "profity", takie jak przyjemność związana z napiciem się / hajem czy ucieczka przed bólem związanym z dojrzewaniem. To dlatego wolimy wertować czeluście internetu w poszukiwaniu "dowodów" na to, że da się wyleczyć psychopatę bądź na to, że nasz związek wcale nie jest taki najgorszy niż zmierzyć się z prawdą, iż wcale nie przeżywamy miłości, tylko tkwimy po uszy w trującym bagnie. I najprawdopodobniej będziemy robić to tak długo, aż - podobnie jak w przypadku alkoholizmu - nie osiągniemy swojego "dna". 

"Dno" może mieć różne oblicza - dla jednego będzie nim utrata pracy, dla kogoś innego dopiero bezdomność czy poważna choroba. Moim "dnem" była ciężka depresja. Nikomu nie życzę. Wiem jednak, jak trudno zrezygnować ze złudzeń i toksycznych przyzwyczajeń, jeśli ma się jeszcze siłę i zdrowie, aby je kultywować. Wybór należy do każdego z nas. Po dokonaniu wyboru powiedzenia uzależnieniu "nie", nigdy tego nie żałowałam. Żałuję jedynie, że w ogóle znalazłam się na tej równi pochyłej. Ale nie będę też kłamać, że przy wychodzeniu z uzależnienia da się uniknąć cierpienia i walki. "Cudowny moment olśnienia", kiedy zdamy sobie sprawę, że nie chcemy dłużej tkwić w g... z pewnością przyjdzie, ale niekoniecznie zostanie na zawsze. Musimy być gotowe na to, że po nim będzie jeszcze sto dwadzieścia chwil pustki, głodu, dezorientacji, poczucia, że życie zrobiło się jakieś szare, nudy, wątpliwości i pokus powrotu. Jeśli jednak je przetrwamy, czeka nas życie, którego za nic nie zamieniłybyśmy na poprzedni syf. 

Podsumowując - podstawowe pytanie, na jakie musimy znaleźć odpowiedź, nie brzmi: "Czy to jest psychopata", ale: "Czego ja właściwie szukam w tym związku i PO JAKĄ CHOLERĘ".

Hasło na Nowy Rok brzmi: WYJDŹMY Z BAGNA, IDŹMY W GÓRY!



16 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że to ja cię zainspirowałam moimi komentarzami;) fajny wpis na nowy rok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli pisałaś 3 stycznia, to tak :) Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, cieszę się, że się przydaję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny posłuchajcie....słowa pasują do wszystkich nas (a "klip" do Twojego obrazka Wadera :) ) - https://www.youtube.com/watch?v=m7GaL3fMbpk

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim dnem była sytuacja gdy siedziałam i myślałam że zaraz COŚ się MUSI wydarzyć, bo zwariuję. Bałam się, że wyskoczę przez okno lub cokolowiek innego głupiego... Pierwszy i mam nadzieję ostatni raz w życiu czułam, że jestem na granicy obłędu. Pozdrawiam - D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do wszystkich wątpiących - po roku znajomości zreyzgnowałam z pełnego etatu w jednym mieście, wypowiedziałam najem mieszkania,przeprowadziłam się do niego aby mieć, jak się wyraził, jego i przyszłość, a po 3 tygodniach już musiałam szukać nowego lokum, bo zwyczajnie mnie wyrzucił, maltretując psychicznie na maksa a i lada chwila fizycznie. I dobrze, że pozbył się mnie, bo sama bym nie odeszła. Boli to, co mówił, robił, bolą wspomnienia o nim. Rozczulam się nad dobrymi i złoszczę na złe. Zlikwidowałam kontakt na skypie, nie odpisuję na esemesy, nie odbieram, gdy dzwoni - choć ręka sama wędruje do telefonu i łapię się na myślach, że może nie było tak źle... Było... okrutnie, dołująco, bałam się własnego cienia. Paraliżował mnie strach, że wróci z pracy i coś będzie nie tak. I gdy słyszałam - mam prośbę - wiedziałam, że to początek awantury, czepiania się o byle co, wyzwisk. Mieszkam za granicą, sama w obcym mieście, jestem dojrzałą, zaradną kobietą a mimo to pozwoliłam na takie traktowanie. I gdy mam wątpliwości, że może jednak... otwieram blogi taki jak ten, Moje dwie głowy, quantumfuture.net/pl/psychopath i czytam i wiem, że to nie chwilowa kłótnia tylko stan permanentny - psychopata się nie zmieni ani ja go nie zmienię. Pozdrawiam. R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem równe dwa lata po rozstaniu z psychopata.Wyczytałam wszystkie strony w Internecie na ten temat.Zostaje "blizna" i myśl , byłam nieświadoma problemu i .....sukces ucielam kontakt Ale w śnie powraca problem

      Usuń
  8. R. - sama prawda, jeśli się "zmieni", to na gorsze - a raczej odsłoni swoje prawdziwe "ja", którego istnienie wyczuwamy z początku jedynie intuicyjnie i w które tak długo nie chcemy uwierzyć. Współczuję horroru, który przeszłaś i gratuluję konsekwencji w niekontaktowaniu się z psycholem. Wspomnienia z czasem przestaną boleć, kiedyś będziesz już tylko zachodzić w głowę, jak mogłaś w coś takiego się wpakować i będzie Ci się zapewne wydawać, że ta tragiczna historia przydarzyła się jakiejś innej kobiecie - co będzie zresztą w sumie prawdą - nowa odsłona Ciebie będzie już niepodatna na takie tanie bajery i gówna opakowane w perfumowane złotka. Pozdrawiam!

    D. - rozumiem doskonale, ja się chciałam dobrowolnie zgłosić do psychiatryka, żeby dostać coś na uspokojenie. Nie zrobiłam tego pod wpływem perswazji psychopaty kontrolującego każdy mój ruch (tzn., przepraszam najmocniej - TROSZCZĄCEGO SIĘ O MNIE :D :D :D). W końcu jednak trafiłam do lekarza i chwała Bogu, bo nie wiem, jak przetrwałabym tę jazdę bez pomocy. Każdemu w stanie ostrym - polecam. Jeśli już się nie da jeść i spać - bezwzględnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. a czemu psychopata chce utrzymywać kontakt koleżeński? Moja znajomość trwała tylko 2 miesiące ale w tym czasie było kilka rozstań z mojej incjatywy .. a potem ulegałam ostatni raz kiedy zerwałam powiedział że ma dość że akceptuje ale żebyśmy się spotykali na sex- co ja jestem rzeczą napisałam a on że nigdy nie traktował mnie jak rzecz ... że mnie całuje i życzy powodzenia - czy to już pożegnanie ?
    Numer mam zablokowany od tygodnia bo boję się że znowu się odezwie znowu te jego kłamstwa ostatnio że niby kupił mieszkanie ...i masa abstrakcyjnych bzdur. Ale od tygodnia też ryczę, on mi się śni, tęsknię i mam ochotę odblokować numer. Jak to możliwe że się w to wkręciłam wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie Ty się wkręciłaś, to on Cię wkręcił. Ja nie wiem, dlaczego oni mają taką siłę, że potrafią przyciągać. To mnie bardzo zastanawia. Może dostali taki dar od urodzenia.
      Każdy zadaje chyba sobie pytanie jak to możliwe - jakby się budził z jakiegoś snu u musiał wracać do rzeczywistości pozbawionej nadziei, którą dostał i dziwnie wyniszczony od środka.

      Usuń
  10. Kobitki, a może być tak, że to nie żaden psychopata ale wrażliwy człowiek, którego nieprzyjemne zachowania są po prostu reakcją na nasze czyny? Bo ja czasem mam wrażenie, że to ja byłam tą nienormalną, której zachowań on po prostu nie umiał wytrzymać...
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, chyba nadal jesteś pod jego wpływem... "Ja go sprowokołam" to myślenie charakterystyczne dla osoby współuzależnionej.

      Usuń
  11. Zgadzam się z tym, Wadero, ale też myślę, że warto się zastanowić nad swoim własnym zachowaniem. Nie po to, żeby rozgrzeszać kogoś, kto krzywdzi (nic nie daje nikomu prawda do krzywdzenia kogokolwiek) tylko po to, żeby dla samych siebie i swoich bliskich, z którymi żyjemy pozbyć się różnych swoich wad. Ja ich w sobie wiele odkryłam (wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że pewne moje zachowania są wadami) i teraz staram się je w sobie eliminować. Z różnym skutkiem, ale się staram ;) Nikt nie jest bez wad. I wyznaję teorię, że w toksycznych relacjach obie strony ponoszą winę za toksyczność. Nawet jeśli polega to na tym, że się pozwala komuś krzywdzić, zamiast zamknąć przed nim drzwi.....

    bi

    OdpowiedzUsuń
  12. Dokladnie czego ja szukalam w tym zwiazku I Po jaka cholere!!!! Wszystko dla haju ale haj gleboko wyniszcza

    OdpowiedzUsuń