poniedziałek, 14 marca 2016

Rok temu o tej porze...

Kiedy przypomnę sobie siebie sprzed roku, to serdecznie współczuję wszystkim ofiarom psychopatów, które dopiero co od nich uciekły / zostały porzucone. Droga do normalności oznacza krew, pot i łzy, ale ZAŚWIADCZAM, że jest możliwa do przejścia i bardzo opłacalna. 

Rok temu bez leków nie byłam w stanie jeść ani spać. Nie byłam w stanie na niczym się skupić, nie miałam żadnych marzeń ani planów, a moje życie polegało na jako - takim markowaniu jakiejkolwiek normalności, żeby wszyscy dali mi święty spokój i żebym mogła nadal sobie wegetować. O tym, że ten stan jest przejściowy, wiedziałam tylko z relacji innych ofiar. Wierzyłam im na słowo, bo sama nie byłam w stanie wyobrazić sobie, że kiedykolwiek przestanie mnie boleć dosłownie WSZYSTKO. Czułam się kompletnie pusta wewnętrznie, jakby ktoś wyciągnął odkurzaczem wszystkie moje pozytywne myśli, uczucia, doświadczenia, całą jasność i pasję życia, a zarazem totalnie wewnętrznie obolała - jakby każde włókno duszy było posiniaczone. Do psychopaty czułam obrzydzenie i wściekłość, a zarazem nie byłam w stanie nie myśleć o nim non stop - tak bardzo byłam uzależniona. 

Nie mogłam też o nim nie myśleć z przyczyn obiektywnych - śledził mnie i nagabywał, toteż musiałam przewidywać każdy jego ruch, szukać alternatywnych dróg do pracy albo "obstawy" na wyjścia z domu. Myślałam, że autentycznie zwariuję, a na dodatek nie wiedziałam, czy ten facet nie zrobi mi w akcie zemsty krzywdy fizycznej i czy nie jest wariatem. Po uwolnieniu się od niego, czekał mnie jeszcze dłuuuuuugi detoks z jego górami i dołami, powracającymi falami bólu i lęku, a później chyba jeszcze gorszego - zupełnego odrętwienia. Jednocześnie potrzebowałam innych i męczyło mnie ich towarzystwo, a przede wszystkim - czułam się jak rozkładający się trup, który przychodzi na spotkania normalnych, pogodnych ludzi i straszy ich swoim smrodem. Sorry za obrazowe porównanie :) 

Pewnie większość z tych stanów jest Wam doskonale znana i właściwie to nie na nich chciałam się w tej notce skupić, ale na tym, że WYJŚCIE JEST MOŻLIWE. Wymaga ono żelaznej konsekwencji, ogromnej cierpliwości i dyscypliny w stosowaniu się do wskazówek lekarza - którym jest w tej sytuacji nasz zdrowy rozsądek. Jak piszą wszystkie doświadczone ofiary - warunkiem rozpoczęcia procesu zdrowienia, jest całkowite zerwanie kontaktu z oprawcą (w przypadku posiadania wspólnych dzieci - ograniczenie go do niezbędnego, technicznego minimum bądź poproszenie o pośrednictwo osób trzecich), a następnie - terapia i to intensywna. Niekoniecznie w sensie czysto medycznym, choć i taką polecam.

Najskuteczniejszą formą pracy nad sobą jest dzielenie się doświadczeniami z innymi zdrowiejącymi uzależnionymi i zdobywanie w ten sposób wiedzy o sobie. To działa analogicznie, jak w przypadku grup AA bądź innych miejsc spotkań dla osób uzależnionych. Wymiana doświadczeń pomaga zrozumieć mechanizmy, jakie zaszły w naszej psychice i daje nadzieję na powrót do zdrowia. Nic jednak nie stanie się automatycznie, samo gadanie nie załatwi sprawy ;) Najważniejsza jest zmiana myślenia, wprowadzenie koniecznej dyscypliny w zastępowaniu szkodliwych nawyków - nowymi, zdrowymi. Nie jest łatwo powstrzymać lawinę myśli pt. "jestem do niczego", ale MOŻNA to zrobić. W ten sposób unikamy pojawiania się silnych, destrukcyjnych emocji idących w ślad za destrukcyjnymi myślami. To praca na długie miesiące, a nawet lata, ale to jedyna droga do wyjścia na prostą i odzyskania autonomii. Będziemy przy okazji tej nauki potykać się, wpadać w skrajności, cofać się o parę kroków itd. To normalne, nie przejmujmy się tym. Ważny jest kierunek, który wybrałyśmy, a nie prędkość, z jaką się poruszamy. A więc - wybierzmy ŻYCIE.


40 komentarzy:

  1. Wadera wspaniały artykuł jak zawsze!!! Jakbym czytała o sobie. Pewnie każda z nas powie to samo.. podziwiam konsekwencje działania. Jesteś silną kobietą :-) chciałabym tez być taka stanowcza :-) a przede wszystkim mniej emocjonalna - taka moja natura... za bardzo wrażliwa jestem i łatwowierna to mnie gubi... teraz wiem ile pracy mnie czeka... muszę walczyć.. ale mam pomoc od Was na tym blogu dziękuję:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wzajemnie - wszystkie jesteśmy sobie nawzajem potrzebne, w kupie siła! :) Konsekwencja działania nastąpiła w momencie znalezienia się na zupełnym dnie - po utraci zdrowia, pracy, przyjaciół, a na koniec - samej siebie. Także taka mądra to na pewno nie byłam :)) Też mam emocjonalną naturę i wiem, jak niełatwo z tym żyć - ale powoli przestaję z tym walczyć i uznaję, że każdy ma "coś", z czym musi się zmagać ;) Wrażliwość z kolei to wielka sprawa - pielęgnuj ją, ale i chroń, bo skunsków na świecie niestety zatrzęsienie ;) Wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
  2. Wadera nie przepraszaj za trupa :-) no szkoda, że się wtedy nie spotkałyśmy uczyłybyśmy sie razam na nowo smarować bułke na śniadanie masłem:-) ewentualnie podzieliłybyśmy się robotą;-P weeh mi się udało dobrze udawać :-) i chyba nikt nie zorientował się że coś ze mną nie tak ale równiez szukałam kąta w którym nikt mnie nie znajdzie. Pierwszą książką na którą trafiłam to "Molestowanie moralne.Perwersyjna przemoc w życiu codziennym" Marie-France Hirigoyen po nitce do kłębka, bo nikt z nas nie jest psychologiem-ubolewam-doszłam do paru innych pozycji i trafiłam na opis osobowości narcystycznej i paranoicznej: podobno to sie łączy. I wtedy mnie oswieciło. Znalazłam u siebie parę cech narcystycznych ale to chyba ten zdrowy narcyzm bo mam empatie i nie krzywdze ludzi intencjonalnie więc chyba wszystko w normie. W każdym razie gratuluję podjęcia walki o siebie:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, nie przepraszam za trupa :)) Będę go nosić dumnie na sztandarze :D Właśnie, słyszałam o tej książce, podobno bardzo dobra, muszę kupić. Ja Tobie też gratuluję i żałuję, że nie spotkałyśmy się rok temu, byłoby pewnie lżej :)) Wyobrażam sobie tę bułkę :))) Paradoks polega jednak na tym, że wtedy, kiedy najbardziej potrzebujemy ludzi, najbardziej też się ich boimy - tak nam się uwewnętrznia to zastraszenie spowodowane przez psychola. W robocie bywało, że płakałam rzewnymi łzami w kiblu, bo bałam się wykonać prosty telefon. Straszny czas, a kysz. A Ty się swoim domniemanym narcyzmem nie martw, bo gdybyś naprawdę miała taką osobowość, żaden prawdziwy narcyz nie wybrałby Cię na ofiarę ;)

      Usuń
    2. Książka Marie jest o tyle inna że dotyczy przemocy psychicznej jako takiej. Moim zdaniem powinna być lekturą obowiązkową ale obawiam się że system nie wytrzymałby skarg, a niebieska linia byłaby przeciążona. Jest ciekawa bo dotyka przemocy nie wprost, czyli tej najgorszej bo wyniszczającej po cichu i dezorientującej ofiarę. Autorka, co było w pewnym sensie przełomem(książka chyba jest dosyć stara) kładzie nacisk żeby odróżniać ofiarę od oprawcy i nie relatywizować przemocy, co niestety jest bardzo częste. U mnie w pracy psycholog pomagał agresywnemu gościowi a nie otoczeniu które czuło się przez niego sterroryzowane: w sumie może tak było ekonomiczniej:-))) lepiej wpłynąć na jednego wrzaskuna niż na 10 osób nim zmęczonych :-) ale tak niestety jest. I generalnie często do niej wracam. Modne teraz pozycje o psychopatach są dla mnie zbyt przerażające, a Marie pisze rzeczowo, mądrze i wcale nie naukowo. Przydaje się nawet w życiu bez psychopaty.

      Usuń
    3. Rocznicowo? ;) 14 lutego 2015 dostałam w twarz(na walentynki)W marcu gromadziłam już się do odejscia(jakiego,k...odejscia-mam 2 dzieci,i jestem w 4-tym msc.ciąży,nie mam zeta oszczedności)...Masakra...Pomysł:Być jeszcze lepszą!-rozwiązanie(!)...Nie,nie,nie!!
      Dziś odkryłam(wiedziałam)brzydką prawdę-on się strasznie bawi moim niepokojem!!!!Moją ucieczką z parkingu,gdy go zobaczę...Wiem,bo widziałam,że czuje sie jak Bóg,kiedy spierdalam...Dziewczyny,przepraszam za chaotyczność wypowiedzi,ale w trakcie stanu agresji,wszystkich presji,w stanie walki o każdy dzień z dziećmi-hardcore...Bo ja sama nie spierdalam!

      Usuń
    4. ja mogłabym opisać podobna historie z tym ze zaczynałaby się: 6 lat temu o tej porze...

      O.

      Usuń
  3. Wadera a za rok o tej porze życzę Ci szczęśliwej miłości, zasługujesz na to, bo fajna z Ciebie babka! :)
    Ja dzisiaj mam doła, chyba jednak odwyk jeszcze trwa i brakuje uzależnienia...
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. By Wadera za rok o tej porze spełniała swoje marzenia.I nie uzalezniała swoich marzeń od wielkiej miłości:)

      Usuń
    2. Dziękuję, Dziewczyny :)) Wam życzę tego samego, a przede wszystkim - wielkiej i mądrej (kiedy trzeba - także wymagającej) miłości i szacunku do siebie :) Wówczas nie zgodzimy się na iluzje i ochłapy w żadnej dziedzinie życia. I nie będziemy nazywać szamba perfumerią ;))

      Usuń
  4. Dziewczyny!Ja też byłam niewolnicą FB i Psychopaty.Odstawiłam pierwsze,to drugie zaczęło molestowanie w realnym świecie :)-po tym poznacie psychopatę.Raz na wozie raz pod wozem(A.-w trakcie agresji,manipulacji 500plus 8 odwrócona :)Ból,krew,myśli samobójcze,myśli o chwili oddechu w szpitalu psychiatrycznym... :/-dziś jest źle,ale jutro.Jutro bedzię inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Molestowanie potrafi doprowadzić do obłędu, jeśli jest uporczywe - w skrajnych sytuacjach: leki + psy ;) To normalne, że przechodzimy sinusoidalne zwyżki i obniżenia nastroju, czasem bardzo dramatyczne. Amplituda z miesiąca na miesiąc (pod warunkiem utrzymania odwyku) się zmniejsz,a aż z czasem nastrój w miarę się stabilizuje. Trzymam kciuki, żeby było coraz lepiej!

      Usuń
  5. ja się uzależniam chyba od wszystkiego...ale tak mi sprawia dziką satysfakcję jak go podpuszczam a potem kpię na całego.ZEMSTA za wszystko.Nienawidzę go, ale on wciąż szuka kontaktu.Wyjadę na Madagaskar bo się staczam w otchłań wolnego dnia w łóżku zapuszczona jak tajemniczy ogród!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie zemściłam chociaż złosć na człowieka była duża, i teraz się cieszę.Wiem że się ma ochotę ale lepiej chyba dać sobie spokój bo się przedłuża etap "uwalniania", Miałam jakieś dziwne przeczucie że kiedyś wszystko z nim związane będzie jedynie wspomnieniem i nie ma sensu sie odgrywać. Teraz nawet jak próbuję wzbudzić w sobie złość nic mnie nie rusza. Ok stracone 7 miesięcy życia na człowieka któremu zaufałam a nie powinnam była...

      Usuń
    2. Na psychopacie sie nie mści,Od psychopaty się ucieka.

      Usuń
    3. Nie ma takiej zemsty,która rasowego psychopatę ugodzi,choćby w stopę.

      Usuń
  6. Raz chce się śmiać a raz płakać.Dziś jest lepiej,bo zadzwoniła koleżanka i gadałyśmy ze 2 godziny ;)Jestem bliska obłędu,bo dziś walczę o:bycie dobrą mamą(Ja!*%9#!)o bycie kobietą(czuję się jak niedobity schabowy,wysmażony za bardzo),walczę o każdy dzień bez materialnych srodków...Walczę z faktami-dlaczego ja stanęłam na drodze wybitnego psychola?-druzgocącymi...Ciągle walczę o normalność!!!2 sprawy w Sądzie,1 na policji,1 komornik,zastanawiam się nad kolejną sprawą:stalking...I jak tu nie marzyć,żeby znalazł kolejną"Ofiarę"?-Jestem sparaliżowana,bo dzięki mnie naprawdę wiele osiągnął...Jest taki sprytny,nastawiony na walkę,że się boję...Bo w tym wszystkim jego manipulacje to hardcore do entej potęgi!I ten paradoks!-DLACZEGO?-dlaczego chce mnie zniszczyć,skoro jestem mamą jego dzieci???
    Bo nie chcę jego.Kara na każdym kroku...

    OdpowiedzUsuń
  7. Anita, a gdybys mu to pytanie zadała wprost? I zadawała nie raz dopóty dopóki nie uzyskałabys odpowiedzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś kolejne działania P.!Kolejny dzień pełen wrażeń...Dostałam zajebisty tel.od znajomej sprzed 10 lat!Byłej znajomej z pracy-jak bardzo doceniłam ten tel!!!!Dziewczyny!!!Jestem pod obserwacją detektywistyczną!!!!W celu zniszczenia mojej osoby...Nasz związek trwał 4 lata...Dziś uzupełniłam zeznania w sprawie o znęcanie fizyczne,psychiczne o stalking...Z moim P.nie da się rozmawiać.Czego bym nie spróbowała,to jestem atakowana...Jestem chora psychicznie,alkoholiczka,narkomanka wyłudzająca alimenty!!!

      Usuń
    2. Masakra, Anita to kiedyś minie. Jeśli sprawy są w toku to musisz to niestety przejść. Nie daj sobie nic wmówić.Nie daj się zastraszyć!!! Coś mi się wydaje że to paranoik. Najgorsza odmiana.Ja tez miałam do czynienia z takim.Ich paranoja udziela się otoczeniu i próbują otoczenie wciągnąć w swój wyimaginowany wrogi swiat.nie byłam z nim w bliskiej relacji wiec mogę się jedynie domyślać co czujesz Ty....Czyli nie przebijesz się przez fasadę nienawiści?...Ehhhh Anita bądź silna...I

      Usuń
  8. Dlaczego ZAWSZE (to już chyba 4 raz) po około 2 tygodniach od braku kontaktu z byłym mam doła i załamkę i największą chęć żeby się do niego odezwać? Mimo, że jestem świadoma z kim miałam do czynienia...:(
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może trwać tygodniami, miesiącami, latami. Tak od razu to się wymazać nie da. Niestety. Podobno ''oni tak mają''- taki magnetyzm, który przyciąga i to jest prawda, że bardzo ciężko przestać myśleć.

      Usuń
    2. R. - bo zawsze się z nim ponownie kontaktujesz ;)
      Przetrwaj kryzys detoksowy, a z czasem się uwolnisz. Fakt - długo to trwa i wraca, ale z każdym razem te ataki są coraz słabsze.

      Usuń
    3. No właśnie.. coś jest ze mną nie tak, że niby coś rozumiem, wiem co i jak a później i tak nie mogę się oprzeć żeby się nie odezwać i nawiązuję kontakt. W sumie to mi wstyd. Najpierw mówię znajomym, z jakim to dupkiem byłam, a później za nim tęsknie i nawet nie mam komu o tym powiedzieć, bo przecież przez ostatnie miesiące na niego narzekałam i płakałam przez niego...
      R.

      Usuń
    4. Kochana, każda z nas przez to przechodziła, znamy te klimaty. Mi też było wstyd, kiedy opowiadałam najpierw jaki to skurwiel, a potem ponownie dawałam się uwieść i przekonywałam zdezorientowane otoczenie, że to jednak dobry człowiek. Znam to, wiem, jak trudno nie poddać się emocjom, na których te kreatury z pełną premedytacją grają (to nie Ty jesteś jakaś dziwna, to oni stosują niegodziwe metody manipulacji). I właśnie między innymi dlatego możemy powiedzieć: nie idź tą drogą ;) Wytrwaj w "abstynencji", choćby Cię skręcało, naprawdę to W KOŃCU minie, ja już np. nie mam cienia chęci jakichś powrotów, nie chce mi się nawet o nim myśleć, bo on reprezentuje chory i zły świat, z którym nie chcę mieć już nic wspólnego. Zobaczysz, wyzdrowiejesz, tylko trzeba naprawdę sporo czasu, to jak walka z alkoholizmem czy narkomanią.

      Usuń
    5. Staram się ale zawsze jak minie te 2 tygodnie to mi jakoś coraz gorzej :(
      R.

      Usuń
  9. Te kontaktowanie się sprawia, że oprawcy robią nam mętlik w głowie swoimi "miłymi" słówkami.. mój dzwonił z okazji Dnia kobiet z życzeniami. (tzn życzenia, manipulację nooo i kłamstwa o tym jak on kocha!! ) po co? aby zamęcić... bo na drugi dzień gruchał sobie z kochanką - o czym się dowiedziałam.... teraz jak mu powiedziałam, że nie chce go widzieć już się nie odzywa.. bo po co.. przecież nie ma korzyści.. masakra!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mi nawet życzeń na dzień kobiet nie złożył :|
      R.

      Usuń
    2. Odbieranie telefonów od psychopaty to ryzykowna sprawa. Oni nigdy nie robią nic bezinteresownie. Co Ci może dać rozmowa z wcielonym złem? Tylko ponowne wejście w jego "pole magnetyczne". Wszystkie chcemy słyszeć, że ktoś nas kocha, ale w wydaniu psychopaty to NAPRAWDĘ jest sygnał alarmowy, informacja o tym, że zostało się / jest się typowanym na ofiarę. Każde ich "kocham cię" tłumaczmy sobie jako: "zabiję cię". Bo tyle to dokładnie znaczy, nawet, jeśli zabójstwo dotyczy duszy, a nie ciała.

      Usuń
  10. Jak zwykle dobrze to ujęte "wcielone zło" bo jak inaczej wytłumaczyć stan w jakim się znajduję.. drugi miesiąc detoksu.. coś strasznego! Boli ciało i bolą myśli.. nie można skupić się na czymś innym.. to pożera duszę i pali.. Za zrujnowane życie za tyle zła które zrobił nam oprawca, my ponosimy ogromne cierpienie a on świetnie w tym czasie bawi się z "nową laska".. Co to za zło!!!! Gdzie tu sens i logika??? Chciało by się głośno wołać: "sprawiedliwości gdzie jesteś????"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo z Tobą zabawa się skończyła a rozpoczęło dorosłe życie- nie wytrzymał. Jak większość facetów którzy nie znoszą procesu starzenia: wiecznie młodzi i wiecznie niedowartościowani. Sorki dziewczyny ale zaczynam generalizować. Oj ile ja znam takich historii: pojawiają się dzieci, żona już nie taka "rajcująca", i zachciewa mu się. Powinny być alimenty na żonę i to grube: właśnie za zrujnowane życie.Odszkodowanie. Pół pensji łajdaka. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
    2. Podejrzewam,że moja bliska koleżanka jest w związku z psycholem(ja to wiem),przesyłam jej sporo informacji...Macie gdzieś w pamięci te pierwsze symptomy mamienia i ogłupiania?Te fazy?To jest moja przyjaciólka z deficytem pewności siebie.Bo wiem,że trafiła na bardzo toksyczną relację.Proszę o pierwsze oznaki ogłupiania.Dzięki Wam przekazałam jej wiele informacji...Ale może jak przeczyta,jak to się nazywa od samego początku,to bedzie więcej myślała.

      Usuń
    3. Zaczęłam Ci odpisywać i wyszła mi z tego dłuższa notka, zatem miłej lektury :)

      Usuń
  11. Też prosze o pomoc-napisałam wyżej,ze jestem w trakcie niszczenia mnie!Jazda bez trzymanki!Kochający Dzieci Tatuś nie ma pieniążków,by płacić zabezpieczenie alimentów.Biedny Tatuś i jego adwokaci...Biedna agencja detektywistyczna,za którą płaci,by grzebała w moim życiu niemal od początku!(Anita z trójką dzieci,która żyje z pomocy socjalnej,podczas gdy P.stać na wyżej wymienione).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, zbieraj dowody jego podłości, staraj się mieć wszystko udokumentowane. Skontaktowałabym się z Niebieską Linią i prawnikami, niepłacenie alimentów to przestępstwo, podobnie jak stalking i przemoc psychiczna. Jeśli gość postępuje w ten sposób, jest Twoim wrogiem i tak go musisz niestety traktować. Nie dogadasz się z nim, nie "przemówisz do jego sumienia, bo go nie posiada. Postaraj się porzucić nadzieje na jego opamiętanie i w zdecydowany sposób zacznij się bronić, z wykorzystaniem wszelkich środków prawnych. Nie znam Twojego psychola, ale z pewnością jest coś, na czym mu zależy i czego nie będzie chciał stracić - z reguły jest to nienaganny wizerunek. Jeśli zobaczy, że jego manipulacje na Ciebie nie działają, że stałaś się niewzruszona i pragmatyczna oraz że nie zawahasz się przed sądową sprawą, sądzę, że po jakimś czasie przekalkuluje sobie, że jego działania mogą mu się nie opłacić. Wiem, że to trudne, ale nie okazuj mu żadnych emocji, wygadaj się nam, a przed nim - pokerowa twarz i pragmatyczne działanie na rzecz obrony własnej i dzieci. Emocjami i czyjąś krzywdą te gady się żywią i wtedy rosną. Trzymaj się!

      Usuń
    2. !!!!!!!!!!! Dzięki:D Tak czynię :) Dzięki sobie i Tobie,i dzięki garśći znajomych,którzy mnie znają.Dziękuję za uwagę-nie jestem sama!!!

      Usuń
    3. Jak wspomniałam-jazda bez trzymanki ;)Będę Wam zdradzać szczegóły.Od dwóch dni mam spokój...Po rozmowach z dzielnicowym,po zgłoszeniu spraw na policję...Po tym,jak jestem pod okiem agencji detektywistycznej ;)Ha,ha,ha!Nie jest mi do smiechu.To chyba detox?Nie...Hardcore ;)Brak emocji najsilniejszą bronią...

      Usuń
  12. Ten wstyd..ze ktos moglby mnie z nim zobaczyc powstrzymuje mnie od kontaktu.O rany, nigdy w swoim zyciu nie wstydzilam sie z kims spotykac..a tu taka mysl.Jakby wszyscy dookola wiedzieli,ze to psychol.W rzeczywistosci ludzie go chyba odbierali jako uroczego zas mnie...jak ona mogla!Nikt nie pozna psychofaga poki z nim nie pozyje lub nie zostanie oszukany.Generalnie zle mi sie patrzy teraz na plec brzydka i uwielbiam swoja samotnosc i samowystarczalnosc.Moze za jakis czas wylize rany i zatesknie

    OdpowiedzUsuń
  13. Rok temu o tej porze ... Pierwszy raz leżałam w szpitalu psychiatrycznym, silna psychoza wywołana silnym stresem ... Mój były (psychol) śledził mnie codziennie przez całe wakacje, był nawet na moim podwórku ... Choć miał już następna dziewczynę ... Rok temu o tej porze ważyłam 58 kg przy wzroście 174 ... Nic jadłam , piłam tylko kawę i paliłam papierosy ... Mówił że po żałuję jak z nim zerwę, ale musiałam zerwać , zdradził mnie. Dziś po raz drugi jestem w szpitalu psychiatrycznym i po raz drugi czytam wszystkie twoje artykuły Waderko , wciąż mi pomagają ... Nie wiem kiedy skończy się to piekło ... Psychol już ma trzecia po mnie i świetnie się bawi ... Tylko ja się rozchorowałam przez poniżanie straszenie i zdrady ... Nie wiem kiedy się podniosę ... Byłabym wdzięczna jakbyś mi odpisała ;) pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci współczuję, wiem, co przeżyłaś... Też nie jadłam, nie spałam i chorowałam na depresję. Dziękuję Ci za dobre słowa, wierzę, że wyjdziesz z tego i to na dodatek silniejsza :) Ale na to potrzeba czasu, pomalutku, przeżyłaś straszną traumę i nic dziwnego, że organizm Ci wysiadł. Bądź wobec siebie cierpliwa i doceniaj każdy, nawet drobny kroczek zrobiony we właściwym kierunku :) A psychola p....dol, że tak się kulturalnie wypowiem :D Ściskam serdecznie!

      Usuń