czwartek, 13 października 2016

Wszystkie, k..., serenady

Mam nadzieję, że kiedyś w końcu napiszę Notkę Autentycznie Totalnie Optymistyczną (NATO), ale póki co, będzie JESIENNA.

Bezwzględnie muszę coś zrobić ze swoim życiem, ale nie mam na to siły. Stan, który zapewne doskonale znacie. Pocieszam się tym, że od stanu "nie mam siły nawet przejąć się tym, że nie mam siły", to jednak oczko wyżej. Ale do rzeczy.

O co tu chodzi? Chyba o cel. I o marzenia. Napędza nas jedno i drugie. To cel sprawia, że zaciskamy zęby, pocimy się, warczymy, męczymy, wydaje nam się, że nie damy rady i zaraz wykorkujemy, a jednak idziemy na szczyt. No właśnie. Tyle że związek z psychopatą zaoferował nam jedynie szczyt cynizmu, bezwzględności, bezczelności, manipulacji etc., etc. Na dodatek, opakowany w bardzo atrakcyjne kolorki. Jak czuje się człowiek, który wypluł serce i płuca zanim zorientował się, że biega w kółko po płaściutkiej fototapecie - nie muszę mówić. 

To całe tragiczne oszustwo sprawia, że przestajemy marzyć. Bo obawiamy się wierzyć własnym zmysłom, skoro już raz nas tak bardzo oszukały. Brak marzeń to także podświadoma polisa ubezpieczeniowa - niczego nie chcesz, więc nie można Cię zmanipulować. Tyle, że... co z tego, skoro nie chce Ci się żyć. 

Czuję, że jestem bliska momentu, kiedy zrzygam się od przesytu tym stanem hibernacji i wrzasnę: "dajcie mi cokolwiek, nawet cierpienie, ale niech ja nareszcie poczuję coś innego niż szarą watę z bezbarwnym budyniem!". 

Nie wiem, czy macie podobnie, ale mi związek z psychopatą rozregulował skalę emocji. Doświadczyłam tak ekstremalnych, że wysiadł licznik, pękł termometr i nic nie działa. Może i szczęście w nieszczęściu, jak to się głupio mówi, że były to emocje głównie negatywne. Nie mam ochoty niczego wspominać i żałuję tylko tego, że się poznaliśmy. Tylko co z tego, skoro mózg automatycznie miele w kółko te stany ekstremalne w obawie przed tym, żeby się nie powtórzyły. I tu wpadamy w błędne koło, bo przecież najważniejszym pragnieniem człowieka jest miłość, a ona zakłada interakcję. A my do tej interakcji nie jesteśmy zdolne albo wręcz słowo miłość stało się dla nas synonimem manipulacji, poniżenia, kłamstwa i agresji. Bo tego niestety doświadczyłyśmy. Zupełnego rozdźwięku między słowem a jego znaczeniem.

"MIŁOŚĆ" to był glejt do łamania naszych granic, wolności ("zrozum, że tak bardzo cię kocham, że nie mogę pozwolić ci odejść"), do szantażowania ("ja cię tak kocham, że zabiję się, jeśli odejdziesz"), do agresji ("ok, zrobiłem to, ale to dlatego, że tak cię kocham, że straciłem kompletnie dla ciebie głowę i nie wiem, co się ze mną działo), zdrad ("kocham cię tak bardzo, że chciałem o tobie zapomnieć, skoro nie mogliśmy być razem") etc, etc, etc. 

Nic więc dziwnego, że kiedy Leonardo di Caprio mówi Kate Winslet: "I love you!", masz ochotę krzyczeć: "KATE!!! SPIERDALAJ!!! To oszust!!! Bier diamenty i na szalupę!!!". A skoro nagle "okazuje się", że wszystkie dzieła o miłości, cała wielka sztuka to jedna wielka ściema i sztafaż psychopaty, nic dziwnego, że nie chce nam się już nic. No bo za czym tęsknić, do czego dążyć? Do iluzji? A jeśli na dodatek, jak zakładam, większość z nas, ma naturę romantyczną, to przecież nie zadowoli nas codzienne podgrzewanie owsianki i opisywanie faktur. 

Rozwiązanie jest tylko jedno - powtarzać sobie do skutku, że jeśli zostałyśmy oszukane przez nieuczciwego pośrednika nieruchomosci, nie jest to powód, żeby resztę życia spędzić pod mostem. Trochę zapewne to potrwa, trochę pod tym mostem posiedzimy, najemy się spleśniałego chleba i pogramy w pokera ze szczurami. Ale w którymś momencie, być może, kiedy ktoś poda nam rękę, nie zwyzywamy go od najgorszych, ale pozwolimy na to, żeby pomógł nam wstać. I może to wcześniejsze dotknięcie dna sprawi, że kiedy pojawi się myśl: "a może to oszust", wzruszymy ramionami i odpowiemy sobie: "no to najwyżej stamtąd wyjdę".

58 komentarzy:

  1. Wiem, że to pewnie słabe pocieszenie ale ten kiepski nastrój to także przez jesienna aurę. Ja mam męża (super, normalnego kochającego faceta), dziecko a i tak rok temu o tej porze przez jesienną chandrę dałam się zmanipulować psychopacie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, choć mogło zupełnie inaczej. Do czego zmierzam...dziś rok po wszystkim choć jest już ok też mam jakąś jesienną chandrę, nic mi się nie chce, marzyć również. Wiem że wiosna przejdzie i wróci znów na jesień. Tak to czasem bywa z nami. Latem jest jakoś tak łatwiej ze wszystkim sobie poradzić. Niezastąpione słońce. Tego słońca życzę Tobie i wiem że w końcu to NATO wróci😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      rok temu o tej samej porze byłam w podobnej sytuacji co Ty, również mam kochanego męża i dzieci.

      Usuń
  2. Wydaje mi się ,że jesteś w stanie przejściowym pomiędzy Przeszłością a Przyszłością stąd ta dezorientacja.Ja w tej chwili jestem już w Przyszłości i dobrze mi z tym bo cała para idzie tam gdzie trzeba.Energię mamy jedną i od nas zaeży gdzie ją włożymy!Gdybym brodziła jeszcze ciągle w temacie przeszłości z P -oddałabym mu w prezencie jeszcze Przyszłość !:( a wiadomo,że nie byłoby to ani celowe,ani sensowne ,ani ja tego bym dla siebie chciała!wybór należy do Nas !Planując tą cudowną Przyszłość nie mogłabym zarzucić Jej tym śmietnikiem z Przeszłości -nic by nie było z tych planów!:( Polecam Wszystkim bo do tak oswobodzonej głowy wraca umiejętność wsłuchania się w Siebie,kreatywność i rozpoznawalność -wtedy wiemy czego chcemy!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh eh czy to nie marne pocieszenie Waderka, że wiem o czym piszesz? I tak Cię podziwiam:-)Tak sobie już myślę bo reagowałam na wiele rzeczy podobnie, że olać to. nie bać się, nie analizować, i uwierzyć w miłość. tą cenną wiedze o manipulacji schować gdzieś do pudełka i odłożyć na dół szafy. Zawsze w odpowiednim momencie można to odkopać, jak się nie daj boże znowu trafi. O i jeszcze masz/mamy tego bloga w rezerwie więc jest siła. Jeśli chodzi o jesień to mam tak:tryb jesienno/zimowy i wiosenno/letni. Najgorzej to się przestawić ;-)M. (jak zwykle fajny, lekki wpis :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak ja uwielbiam Cię czytać :)
    Z wielu powodów - rozjaśniasz niejasne to najważniejsze wiadomo-ale piszesz o tych skurwysynach z taką dozą humoru (tego specyficznego który cenię najbardziej-szyderą trochę;) ), że mimo iż opisujesz dokładnie mój stan (za fajny to nie jest bo ta hibernacja też mnie już mierzi) to uśmiecham się od ucha do ucha.

    ""KATE!!! SPIERDALAJ!!! To oszust!!! Bier diamenty i na szalupę!!!""
    koleżanki przestały ze mną oglądać komedie romantyczne bo śmieję się nie w tych miejscach co trzeba;) a raczej wyśmiewam-nie śmieję o:)

    Waderka pomyśl sobie gdzie byłyśmy zaraz po rozstaniu z tym gnojem i zobacz gdzie jesteśmy teraz ze swoimi emocjami. Weekendy nie przerażają, wyjście na miasto nie straszy, marzenia gdzieś tam są tylko jeszcze pod plandeką ze zgniłych jesiennych liści. Easy! -będzie dobrze. Ja już w to wierze. Był czas że w nic.Wiesz dobrze zresztą.
    Pół roku...a co za kilka lat? fiu fiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Dziewczyny, jak zwykle jesteście nieocenione, podnosicie mnie na duchu, otulacie ciepłem i mądrością, a przede wszystkim - rozumiecie :* Ze wszystkim się zgadzam, to czas przejściowy - jeszcze nie nowe życie, ale już nie stare bagno. I nie ma szans wejścia w stare g..., ono na szczęście już zaschło ;) Racja, stan postgnoidalny był o wiele gorszy, przecież wtedy prawie nie jadłam, nie spałam i nie wychodziłam z domu bez asysty. I non stop chodziłam jakby z chipem w mózgu, mając wrażenie, że psychol wyłazi z każdej lodówki, studzienki kanalizacyjnej i każdego kosza na śmieci. Później była ta zalewająca wrzącą lawą wściekłość, po niej - ryba w lodzie, a obecnie - nadal ryba, ale już chyba w lekkiej panierce ;) Na szczęście już nie rozpaczam tak strasznie nad tym, co gad mi zabrał. Część odbudowałam, a resztę przyjmuję na zasadzie: każdy zaliczył w życiu jakiś fakap i każdy może w nieskończoność go rozpamiętywać albo... kupić sobie nowe buty i przejść w nich resztę życia starając się więcej nie wchodzić w gówna ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Waderka ja Cie bardzo dobrze rozumie. Wiesz tak myslę, że gdyby nie ta wiedza, którą teraz poznałam dzięki Tobie i dziewczynom które tu piszą to bym już zwariowała. Wiesz, zastanawiam się co ze mną nie tak? Bo gdy mieszkałam z psychomężem to jedynym moim marzeniem było się od niego uwolnić!!!! Po 18 latach uciekłam bo było tragicznie. Stałam się przy nim złym człowiekiem - ciągle nerwowa, smutna, wybuchowa (nawet nie rozumiałam dlaczego taka się stawałam... (bo to nie moja natura)
    Po ucieczce już z nikim się nie kłócę, jestem spokojna... ale żyjąc obecnie w separacji tęsknię za psycholem chociaż wiem, że mnie krzywdzi bo ciągle stosował triangulację, manipulację itp... Do tego chyba mu zazdroszczę, że ma młoda dziewczynę a ja sama... I jak tu z tego wyjść...????? Fizyczna ucieczka dużo nie daje tu chyba o co innego chodzi... o jakąś siłę serca, które głupieje po takich związkach i nie może zaleźć swego miejsca.... Jak tu znaleźć swoje miejsce zwłaszcza po tylu latach życia w psychozwiązku???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nie tęsknisz za psycholem, tylko za fatamorganą, którą Ci raz na jakiś czas fundował. To tęsknota z ILUZJĄ. Wypisz sobie na kartce plusy i minusy tamtego związku. Już samo to, co piszesz o stawaniu się złym człowiekiem przy nim, jest baaaardzo znaczące. Rozumiem Twój smutek, że psychol z młodą laską, a Ty sama, ale przecież nie chciałabyś być w skórze tej laski, bo... za jakiś czas (18 lat?) jeśli będzie miała szczęście, to trafi na tego lub podobnego bloga i będzie zadawała te same pytania, co Ty. A larwą taką jak psychol na pewno nie chciałabyś być ani piętnastu minut. To są obce światy, one się nie przenikają, chyba tylko po to, żeby przedstawiciel tego złego świata zapolował na kogoś z "jasnej strony mocy". Ty się ciesz, że jesteś po tej stronie. Nawet obolała, tęskniąca za bliskością (a kto za nią nie tęskni i kto z jakiegoś powodu nie jest w pewnym momencie życia obolały?), ale LUDZKA i zdolna do miłości, twórczości, PRAWDZIWEGO śmiechu i PRAWDZIWYCH łez, przyjaźni, bezinteresownej ciekawości świata, radości życia, bliskości i mądrości. Psychol nie ma niczego, co czyni życie naprawdę pięknym. Bo najważniejsze sprawy dajemy i otrzymujemy ZA DARMO. A on porusza się jedynie w obrębie pytań o "opłacalność" i pływa w morzu fałszu. Także Bejbe, głowa do góry, chusteczki na stół, kot / pies / żółw na kolana i płacz, śmiej się, pij gorące kakao albo grzane wino, loguj się na portalu randkowym albo szydełkuj, na co akurat masz ochotę i ciesz się na myśl o tym, że możesz to wszystko robić bez czujnego Oka Saurona, które wiecznie wkurwione Cię obserwuje i Ci złorzeczy. Ściskam!

      Usuń
    2. Dziękuję Ci Waderka :-) jesteś wspaniałym człowiekiem :-) Słowa Twoje ogromnie cenne:-) To przez tę samotność tak w głowie się miesza.. Najpierw czuje się ogromne zło od psychomęża i pragnie się uciekać potem się tęskni... za iluzją - że może się zmieni, bo dla innej kobiety jest może dobry... Mózg płata nam figle.. Wadero masz święta rację jak zwykle! Pozdrawiam i życzę Ci z całego serca spełnienia marzeń:-)






      Usuń
  7. Najważniejsze, że dzięki takim wspaniałym dziewczynom jak Ty, takim blogom jak ten umiemy kupić takie buty, które nawet po wdepnieciu w gówno łatwo oczyścić bo mają wąski bieżnik ;)
    If you know what I mean :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Wadero!
    Tak sobie pomyślałam, że może jakoś spróbuję Cię rozweselić ;) Tzn. podzielę się swoim sposobem, z nadzieją, że na Ciebie też podziała (i na inne dziewczyny). Ja osobiście nie umiem się nie uśmiechać, gdy słucham tego pana, nawet w najsmutniejszych chwilach :)
    Znasz może o. Adama Szustaka OP? Ma całe mnóstwo konferencji w necie, a na początek polecam np. serię "SzustaRano" i tak dla przykładu jedno kilkuminutowe nagranie - https://www.youtube.com/watch?v=5jQO9run5sE
    Pozdrawiam i ściskam mocno!

    bi

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest trauma pourazowa ktora mocniejsza jest niz trauma wojenna.Trauma po psychopacie jest mocniejsza z uwagi na skierowane celowo zlo przez innego 'czlowieka' rasy ludzkiej.Trauma wojenna jest przypadkowa.Jakie sa obecnie metody leczenia traumy? Leczenie na zasadzie neuroplastycznosci mozgu, chodzi o wytworzenie nowych polaczen w mozgu.
    Metoda ta polega na spisaniu na kartce swoich najwiekszych traum przezytych z psychopata, trzeba to dobrze rozpracowac.Codziennie czytamy ta liste angazujac sie emocjonalnie.Po przeczytaniu podawany jest Propranolol lek ktory spowalnia akcje serca likwiduje stany lekowe i niepokoj.Mozg w tym czasie uczy sie tworzac inne polaczenia w mozgu na emocje zwiazane z trauma.Skutecznosc po kilku miesiacach 80% leczonych bardzo wiec wysoka.Jest w necie film na ten temat.
    Pozdrawiam i trzymajcie sie cieplo i glowa do gory.Czas goi rany, co nie zabije to wzmocni takie sa jedyne plusy bycia z psychopata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-)nie wszystko co nie zabija to wzmacnia ale w tym przypadku trzeba tak myśleć :-) osobiście nie chciałabym się znaleźć na wojnie i nie wiem czy można to porównywać ale ostatnio miałam okazję poznać żołnierza który cierpiał na taką traumę i go niesamowicie rozumiałam, wiedziałam o czym mówi( po powrocie nie mógł się odnaleźć, padło mu życie osobiste i uciekł w pracę)...co do tych metod leczenia pewnie dobre ale trzeba robić pod okiem specjalisty, samodzielnie pewnie można sobie zaszkodzić...no i ten propranolol:-) mnie by już dobił bo ja miałam ciśnienie i tętno spowolnione jak wytrawny saper. No ale jak się przebywało parę lat w okolicy niewypału to tak może być;-) mam nadzieje Stanisław że nie jesteś ofiarą, jeśli tak to fajnie że ktoś rozumie , że to nie jest zwykła żałoba po stracie ale trzeba się zmierzyć jeszcze raz na "spokojnie" ze wszystkimi sytuacjami na które nie reagowało się od razu albo nie mieliśmy okazji, możliwośći zareagować.M.

      Usuń
    2. Byłam u lekarza, stwierdził depresję i zalecił leki, ale póki jem i śpię, to nie będę ich brała, po poprzednich byłam totalnie spowolniona i zmęczona, a po ich zmianie - tak mnie bolała głowa i było mi niedobrze, że więcej ich nie wzięłam. Spróbuję z - uwaga - sportem :) To jest jedna z ostatnich rzeczy, na jakie mam ochotę, marzę oczywiście o zrolowaniu się w dywan i położeniu pod łóżkiem, ale spróbuję się zmusić. Na terapię też się wybieram, choć też mi się nie chce - ani o tym gadać, ani robić czegokolwiek, co nie jest snem / beznamiętnym scrollowaniem fejsa. Zgadzam się, że to jak trauma wojenna. Co nas nie zabije, to niekoniecznie nas wzmocni... No ale skoro nie zabiło, to może warto nauczyć się żyć na nowo i być jak taki Clint Eastwood po przejściach - silny, mądry i imponujący młodym swoim Doświadczeniem z Wietnamu (vide: Gran Torino ;)).

      Usuń
    3. Jasne,że warto-"dopóki Ziemia kręci się",kręci się także dla nas !I tego się trzymajmy,aby kiedyś nie żałować nie tylko czasu poświęconego psychopacie,ale także tego czasu PO NIM,w którym już ani jedna chwila,ani jedna myśl nie powinna dotyczyć tego kaleki emocjonalnego,bo na to nie zasługuje.Doprawdy,"szkoda czasu i atłasu".Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Fajny wpis. :) Jasne, że możemy kiedyś jeszcze wpaść na jakiegoś psychopatę czy innego toksyka. Powiem wam więcej dziewczyny - część z nas może mieć podświadomie zakodowany taki wzorzec, ja na pewno. Gdy byłam w fazie "załamania" po toksycznym związku i zaczęłam się zmuszać do poznawania nowych ludzi, to bardzo prędko spotkałam innego faceta, który wydawał się taki fajny i opiekuńczy - i wyróżniający się z otoczenia. Napakował mi komplementów i od razu chciał się umówić. Na pierwszej i drugiej randce było tyyle sygnałów alarmowych (bardzo prędko przeszedł do tematu, że marzy mu się rodzina i dzieci i wspaniała kobieta, i że czuje że to mogę być ja, odnotowałam też że jest bardzo dominujący i wrażliwy na punkcie swojego ego, bardzo dużo pytał o mnie i moje marzenia, ogólnie powtórka z pierwszej fazy związku z moim poprzednim psycho..). Zaczęłam już czuć po tych paru spotkaniach lekką "chemię" i zaciekawił mnie mimo, że przecież w tamtym czasie jeszcze przed chwilą ledwo co pozytywnego czułam. "Przetestowałam" jeszcze parę jego zachowań (kilka razy ze mnie dość niemiło zażartował) i uznałam, że coś tu jest jednak nie tak i oznajmiłam mu, że to kończę, bo "nie pasujemy do siebie". Był mocno zaskoczony, potem miałam po kilkadziesiąt telefonów i smsów dziennie, ale byłam twarda i wkrótce się odczepił. :) Jestem prawie pewna, że to był kolejny psychopata. Pocieszające jest chociaż to, że my jesteśmy w stanie dużo sprawniej ich identyfikować niż niejeden psycholog z co mniejszym doświadczeniem. A gdyby początkowe sito zawiodło, to tak jak piszesz, z tego gówna można zawsze wyjść. :) Ale teraz koncentruję się jednak na facetach dalekich od "profilu" i bez presji, że musi coś się udać, a miłość to sens życia. ;) Uda się to fajnie, nie wyjdzie - to wytrę buty i do przodu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo, Diana! :) Namierzyłaś zbója :) Taaaak, te pytania o marzenia, obwieszczenie, że jesteś "miłością jego życia", "opiekuńczość" (czytaj: kontrola), komplementy, a jednocześnie jakieś dziwne, zjadliwe uwagi co jakiś czas - wypisz wymaluj, klasik sajko ;) Te kilkadziesiąt smsów dziennie po rozstaniu - i to na takim etapie, kiedy właściwie wystarczy jedno: "rozumiem" albo ewentualnie: "szkoda, może przemyśl to jeszcze?" to kropka nad "i". Brawo za oparcie się chemii i zaufanie instynktowi samozachowawczemu! Jestem przekonana, że do zidentyfikowania psychola potrzeba albo baaaaardzo dojrzałego psychologa, kogoś z mega intuicją i wyczuciem duchowym albo - byłej ofiary. Inni się niestety nabiorą. Kiedy patrzę na początki tej nieszczęsnej znajomości, widzę, że niestety nie miałam większych szans.

      Usuń
    2. Ja też odkryłam, że kolega - pracodawca to psychol. Nic mnie z nim nie łączyło na szczęście, ale wykazywał te same cechy, które były mi tak dobrze znane (po wielkiej miłości z psychopatą) i do tego te sygnały mojej intuicji dzwoniły niesamowicie na alarm. Po 2 latach wyszłam z firmy i nie wróciłam. ZERO KONTAKTU. Niech sam zapi...a
      anka

      Usuń
  11. Każde uzależnienie jest jak wrzód na dupie. Alkoholik rzucający picie zdaje sobie sprawę, że już nigdy nie może sięgnąć po kieliszek, palacz nie powinien sięgać po fajkę bo wystarczy jeden kieliszek, jeden papieros i jest umoczony. Ta sama sytuacja dotyczy psychopatów, ale tu jest znacznie gorzej gdyż nasza przeszłość pozostaje na zawsze w naszej świadomości. W takich okresach jak jesień/zima ten kieliszek czy fajka wołają do nas ze zdwojoną siła. Dziewczyny prawda jest taka, że nie uwolnimy się od tego bo to co psychole Nam robią uaktywnia się w słabych dla Nas okresach. Czasami mamy ochotę sięgnąć po kieliszek czy papierosa, zdrowy rozsądek jednak jest silniejszy a to z kolei oznacza, że siła jest w Nas i tego należy się trzymać. Pozdrawiam Was wszystkie z Waderą na czele:)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  12. Wadera a co powiesz na wyjazd regeneracyjny????W połowie listopada wybieram się do Ustki-jest tam taki fajny hotel z basenami,saunami itp. Koszt nie jest mały( i tak są duże posezonowe zniżki)ale pora coś zrobić dla siebie :)Trzeba wypocić swoje smutki ,pospacerować brzegiem zimnego listopadowego morza,zjeść pyszną rybkę.A może ktoś jeszcze jest chętny??
    Przepraszam-nie przedstawiłam się -40 z małym +,20 lat z P,życie uratował mi blog "moje dwie głowy",reszta to schemat,jak u większości-może kiedyś to opiszę...Ogólnie(już teraz!bo wcześniej różnie bywało) sobie radzę,ale wiem,ze przyjdą gorsze dni...zawsze przychodzą...Jestem "tu" od dawna i doskonale rozumiem o czym piszecie.Nie trzeba wielu słów ,wystarczy obecność,kogoś kto rozumie i nie ocenia.Gdyby ktoś był chętny na taki wypad proszę o kontakt. Pozdrawiam Was wszystkie kobietki przez duże K :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem po 10 latach zycia z psychopatka.Niczym sie to nie rozni, moze tylko tym ze kobiety maja wiecej praw, a psychopaci potrafia to wykorzystac.
    Co do terapii ja nie wykorzystuje zadnych lekow.Ale sam zauwazylem ze jak przerabiam w swej glowie traume wielokrotnie to mnie to jakby leczy.Dobry jest tez ten blog i inne infa na temat psychopatow.Jak najwiecej wiedzy na temat tych wykolejencow.Juz samo to buduje nowe polaczenia w mozgu idac za teoria neuroplastycznosci mozgu.Mozna powiedziec ze po 5 miesiacach ktore teraz mam od rozstania czuje sie juz calkie dobrze.Oczywiscie sa nawroty ale to slabnie.
    Uwazam ze od tej traumy nie nalezy uciekac trzeba sie z nia zmierzyc i ciagle wlasnie przerabiac.Aby wyzdrowiec i wyjsc wzmocnionym na prosta.
    Psychopaci tez to nie samo zlo, polecam ksiazke p.t. 'Madrosc psychopatow' tam jest spojrzenie z drugiej strony.Bo mozna powiedziec ze bycie z psychopata to nauka sztuki przetrwania a swiat nawet bez psychopatow to i tak walka.Co wiec nie zabije to wzmocni i tak nalezy patrzec na swoje przykre i bardzo traumatyczne doswiadczenia.
    Najgorsze jest chyba to ze po takim zwiazku ciezko bedzie zaufac drugiemu czlowiekowi...a moze na swiat wlasnie tak trzeba patrzec z rezerwa, byc otwartym kochac ale zawsze zachowywac dystans, moze i tak.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychopaci to zło, i nie należy relatywizować tego zjawiska!!! Przeczytałam "Mądrość psychopatów" i uważam tę książkę za bardzo szkodliwą. Mówiąc szczerze byłam wstrząśnięta, jak ją czytałam. Już sam tytuł jest bardzo kontrowersyjny, a prezentowane tam teorie mocno trywializją rzeczywiste oblicze tej patologii. Według autora, psychopatia to taka "osobowość z opalenizną", a niektóre jej cechy mogą być nawet użyteczne dla społeczeństwa. Jeśli np. znajdujesz się w płonącym budynku, to twoim wybawcą może być właśnie psychopata, bo przecież nie czuje strachu i lubi ryzyko. To, że dla psychopaty nikt się nie liczy, i na pewno nie będzie ryzykować swojego życia dla innych, jakoś umyka uwadze autora. Książka jest pełna takich idiotycznych przykładów, są też porady jak być "psychopatą light" (sic!).

      Co do Pana Stanisława - urzekła mnie Pana historia, zwłaszcza ta o używaniu oleju lnianego do stabilizacji (???) umysłu psychopatów, i że Panu pomogła...

      Usuń
    2. Tek też uważam, że jest szkodliwa, ta książka. jeśli można być świetnym managerem, ratownikiem itd. itp. bez zaburzeń osobowości to po jaką cholerę pisać o jednostkach które czynią tyle zła że są potrzebne? Zysk ponad wszystko jest potrzebny? Nie bo zysk ponad wszystko jest zawsze robiony czyimś kosztem, czy to środowiska czy ludzi...to są jednostki aspołeczne widzące swój interes a nie innych dlatego uważam, że ta książka to jakaś bajka dla naiwnych. Jasne są decyzje strategiczne, mniejsze zło itd. itp. ale mimo wszystko wolałbym żeby podejmowali je zwykli ludzie a nie psychopaci. Co do oleju lnianego: nie atakowałbym Stanisława, niestety net funduje nam takie ciekawostki i jak człowiek w to za bardzo popłynie to potem wierzy w homeopatie i psychopatię wersja light;-)Mój najzwyklejszy w świecie brat na co dzień wykazujący się wręcz zbyt wielkim zamiłowaniem do komfortu i uleganiu partnerce :-) w wielu sytuacjach zagrożenia pomagał innym np. podczas wypadku. Łep na karku u faceta objawiający się chociażby tylko w sytuacjach zagrożenia, trochę stanowi o męskości. Stanisław: kobiety nie mają więcej praw naprawdę, jestem kobietą i nigdy nie czułam się w życiu jakoś uprzywilejowana, wręcz przeciwnie, w towarzystwie agresywnych facetów czułam się wiele słabsza jako kobieta, nawet na zaczepkę na którą facet odpowiedziałby prawym sierpowym nie mogę odpowiedzieć jak należy bo jestem kobietą i muszę po prostu odejść. Może podczas rozwodu i dzieci, prawo jest bardziej po stronie kobiety(nie wiem, domyślam się, nie chciałabym na ten temat dyskutować bo nie rozwodziłam się ), w innych przypadkach nie sądzę. M.

      Usuń
    3. zawsze uważałam, że u każdego człowieka wada pociąga jąkąś zaletę i na odwrót: np.: choleryk może być nieznośny apodyktyczny niedelikatny ale dzięki swojej energii mega pracowity i w ten sposób okazujący miłość rodzinie(mam takiego sąsiada, no istny psychopata:-)co słychać przez ścianę a jakoś żona z nim jest i kwitnie. Najładniejsza kobieta z osiedla, jak problem to każda sąsiadka do niego bo facet jak trzeba to drzwi wyważy , zjedzie wandala itd. itp. I tak bym mogła wymieniać:-) z kolei psychopata którego poznałam owszem umiał zjechać: ale zawsze słabszych od siebie. Nawet nie fizycznie: głównie chodziło o wpływy w środowisku. Nigdy nie uwierzę w te farmazony o rzekomym bohaterstwie psycholków bo nimi nie kieruje altruizm, poczucie słuszności itd. itp. , wiara w coś w jakiś system moralny jeśli miałby być to nawet zwykły regulamin. Jeśli psycholek uratowałby ludzi z płonącego wieżowca to np. po to żeby zdobyć rozgłos i uznanie. To sa podli ludzie, i niestety swiadomie podli. najlepiej zapytać ich o cos z zakoczenia, bo założenie maski zajmuje jakies pare sekund. Są do tego bardzo prymitywni nawet jeśli jedzą wykwintne dania , słuchają muzyki poważnej,i mówią ą i ę, ten prymitywizm prędzej czy później z nich wyjdzie. Najczęściej w stosunku do kobiet. U psycholków wada nie pociąga za sobą zalet no chyba że taki człowiek mógłby się zgłosić do poradni i powiedzeć: "Pani, jestem psychopatą co mam zrobić żeby przysłużyć się społeczeństwu" ;-)))

      Usuń
    4. Tak, zgadzam się. Książkę pisał zapewne psychopata, gdyż to bardzo w ich stylu widzieć siebie wyjątkowymi. A tak naprawdę są małymi ludzikami z tylko jedną zasadą: moje dobro ponad innych. Ukradną wszystko co zdołają, wszystkimi możliwymi sposobami. Jeśli pomogą to jedynie na pokaz i mając w tym swój żałosny interesik.

      Usuń
  14. Z tymi psychologami i psychiatrami tez bym uwazal.Nie wiem czy wiecie ale w srod tej grupy ludzi jest bardzo wlasnie duzo osob zaburzonych.
    Depresja ma to charakterystyczne ze najgorsze samopoczucie jest rano wieczorem sie poprawia.Jesli to depresja to MUSISZ ja leczyc psychotropami bo bedzie sie nasilac.Depresja jest zaleczalna w 80% przypadkow.Ale leczenie jest konieczne.

    Pozdrawiam i zycze powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na depresje i wszystkie problemy z psyche polecam olej lniany tloczony na zimno.W nim zawarte sa bardzo istotne dla funkcjonowania mozgu substancje glownie omega3.W pewnym tez stopniu pomaga psychopatom stabilizowac umysl mozna probowac to przy BPD czyli zaburzeniu bardzo podobny do psychopatii tak podaje literatura.Dzialanie wiec tego oleju jest wyjatkowo skuteczne.Polecam, mi bardzo pomogl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olej lniany na psychopatię, seriously, a może chleb z pajęczyną? Ktoś tu chyba udaje przyjaciela...

      Usuń
  16. Nikogo nie udaje przezylem duzo wiecej i bardziej traumatycznych chwil z psychopata niz historie tutaj opowiadane, na tyle sa to ciezkie historie ze wstyd mi o nich pisac.Ale przeciez nie bedziemy sie licytowac kto mial gorzej.
    Psychopata to tez czlowiek i nie wolno o tym zapominac.To nie jego wina ze jest zaburzony i urodzil lub rozwinal z inna konstrukcja mozgu.Psychopaci sa jak nieznosne dzieci bo im zatrzymal sie rozwoj emocjonalny na poziomie 3 lat.Empatia wyksztalca sie pozniej.
    Wiec co bedziemy sie wnerwiac na takiego duzego bachora.Tak juz jest nic sie z tym nie da zrobic.To nasza wina ze zaladowalismy sie w zwiazki z nimi.To nasza wina ze nie mielismy wiedzy o psychopatii aby moc szybko sie z tego wymiksowac.Psychopata to tez czlowiek i na psyche jemu tez pomaga to co zwyklemu czlowiekowi.Oczywiscie tego nie da sie wyleczyc ale sam obserwowalem ze mojemu psycholowi zmniejsza sie agresja i jest bardziej stabilny po lnianym oleju.Polecam tez to na traume bo to wzmacnia system nerwowy.A chleb z pajeczyna tez mozna jesli komus to pomaga ;)
    Zeby wyleczyc sie z traumy po psychopacie trzeba tez miec pozytywne nastawienie.Uwazam ze trzeba psychopacie wybaczyc bo to uleczy nas samych.Nie pomoze nam gniew ktory bedziemy na niego wylewac, sami staniemy sie gniewni a nie tedy droga do wyleczenia sie z tej ogromnej traumy ktora w sobie mamy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciwko olejowi lnianemu, ale konstatacja, że "to nasza wina, a psychopata jest niewinnym dzieckiem" to jakaś aberracja. Czy na pewno ma Pan wiedzę o tym problemie? Psychiatrzy podkreślają, że psychopata JEST ŚWIADOMY, że wyrządza krzywdę, tyle że ma to w pompie. Psychopata umie też nad sobą doskonale zapanować - jeśli tylko uzna, że mu się to opłaca. NIE JEST NIEPOCZYTALNY. Z jednym się zgadzam - tak, wybaczenie jest potrzebne, żeby nie zatruwać sobie życia nienawiścią. Wydaje mi się jednak, że mało która ofiara psychola "wylewa gniew na niego" - z tego prostego powodu, że jeśli rzeczywiście chce uciec, nie ma z psychopatą żadnego kontaktu. Gniew wylewamy najczęściej na siebie. Po co Pan broni agresorów i próbuje przerzucać winę na ofiary?

      Usuń
    2. Mam nieodparte wrażenie, że Pan Stanisław zwyczajnie kłamie. Najpierw pisze, że jest po związku z psychopatką, potem używa formy męskiej (sorry, ale nikt nie napisze o kobiecie - cytuję "obserwowałem, że mojemu PSYCHOLOWI"). Pisze o jakiś dziwnych kuracjach Propranololem. Sprawdziłam, nie ma w sieci filmu z opisem tej rzekomej kuracji, jeśli coś przeoczyłam - to proszę o link.
      Ofiara psychopaty (a na taką Pan się kreuje) nigdy nie podeszłaby do tego tematu w tak nonszlancki sposób. Nie ma sprawy, psychopata to tylko niegrzeczne dziecko, nie wie, co robi, wyrządza zło, ale to nie jego wina, bo ma inny mózg. A tak w ogóle nie ma co narzekać, bo przygoda z psychopata to taki życiowy survival.
      Mnie te wypowiedzi głęboko oburzają, i świadczą już nawet nie tyle o braku jakiejkolwiek wiedzy na temat psychopatii, ale o świadomej prowokacji.

      Usuń
    3. Być może wciąż jest pod wpływem psychopatki. Tylko to usprawiedliwiloby to dziwne szukanie usprawiedliwienia jej...innego nie znajduję. Zatem Stanisławie jak to jest? Masz z nią kontakt?

      Usuń
  17. Różnica między dzieckiem a psychopatą jest zdecydowanie spooooora ;). Jak można używać takiego porównania? Przede wszystkim psychofag jest jednostką chorą i moralnie wypaczoną. Żadne 3 letnie dziecko nie będzie perfekcyjnie i wytrwale udawać cudownego partnera, aby potem swą ofiarę wykorzystać i zniszczyć na wielu poziomach. I żadna osoba nie dałaby się nabrać. Na tej oczywistości zakończę, bo wyliczać można w nieskończoność.

    OdpowiedzUsuń
  18. To ten film:
    https://m.youtube.com/watch?v=VibCtypFGos
    Mysle ze mam duza wiedze na temat psychopatii...Oczywistym jest ze psychopata to manipulator dzialajacy na swoja korzysc nie liczac sie z nikim.
    Ale tu chodzi o to aby go zrozumiec jak dziala.On nie moze opanowac swoich instynktow i trzeba to zrozumiec ze jemu duzo duzo trudniej dzialac moralnie.Bo taka ma nature ...to tak jak zrozumiec krokodyla...jest glodny wiec zamorduje bez litosci.Psychopata nie czuje zazwyczaj empatii i dziala zazwyczaj na wlasna korzysc bo taka ma nature.Jak sie wiec mozna zloscic na krokodyla? Albo czy mozna go nauczyc aby zywil sie owocami?Oczywiscie psychopaci wyrzadzaja potezne krzywdy, ale czy faktycznie sa tego swiadomi na poziomie emocji czy nawet logiki? Sa glodni wiec jedza.Mysle ze poznanie prawdziwych mechanizmow ich prymitywnego dzialania pozwoli latwiej im wybaczyc, a to podstawowy krok do uzdrowienia siebie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mam kontaktu od 5 miesiecy.Miesiac temu zwrocilem sie o zwrot moich rzeczy smsem no i sie pochorowalem...Nigdy wiecej kontaktu! Taka maja w sobie toksyke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt. Najmniejsza wzmianka czy cień wiadomości o nim potrafi z wyżyn dobrego samopoczucia sprowadzić w otchłań na kilka dni

      Usuń
    2. I choć to głupio zabrzmi to dla mnie bardzo cenna jest obecność mężczyzny na tym blogu. Bo w morzu wątpliwości wciąż wypływa na wierzch myśl, że być może tłumaczę to porzucenie,oszustwo i wykorzystanie po prostu jako zraniona kobieta ale niekoniecznie miałam do czynienia z psycho. Takie wpisy dają mi potwierdzenie, że emocje które towarzyszą nam po porzuceniu bądź ucieczce to nie zwykłe chlip chlip w rękaw

      Usuń
    3. Ka Iks ja bym na Twoim miejscu nie przejmowałą się definicją psycho, też wielokrotnie pomyślałam że to mogło być jedno wielkie nieporozumienie, tylko relacja z tym człowiekiem a zyję już trochę i trochę widziałam ma taki specyficzny klimacik lekkiej grozy. Nawet jeśli nie było jawnej przemocy. To chyba dla normalnego człowieka jest nie do podrobienia. Oczywiście ze głosy mężczyzn są cenne i biorę też pod uwagę to , że to generalnie kobiety lepiej piszą, mówią i wyrażają myśli zwłaszcza te dotyczące emocji.

      Usuń
  20. Wylewac gniew na psychopate w znaczeniu ze ciagle pielegnujemy ten gniew do niego w sobie.Oczywiscie to on wyrzadzil krzywde.Ale wlasnie o co mi w tym wszystkim chodzi.To my musimy w sobie rozpuscic ten gniew na niego np racjonalizujac to co robi tym ze jest drapieznikiem i ma taka nature. Ze gdybysmy my byli psychopatami dzialalibysmy podobnie.Chodzi o to aby to zaakceptowac i rozpuscic w sobie gniew i zal.Ciezko mi to wyrazic slowami ale czuje ze wlasnie tu jest wielki klucz do uzdrowienia SIEBIE
    Bo w tym naszym gniewie lezy przyczyna naszej traumy, tak sadze.
    A czy psychopata jest swiadomy?
    Na poziomie poznawczym, tak!
    Wie ze krzywdzi ale na poziomie emocjonalnym nie ma swiadomosci na poziomie na takim jak my.To jest po prostu inny gatunek czlowieka a bardziej gada o ludzkim wygladzie.;)

    OdpowiedzUsuń
  21. To prawda, zbyt długie hodowanie gniewu bardzo niszczy. W pierwszym etapie gniew jest potrzebny, daje kopa, żeby zwiać. W nawiązaniu do analogii z krokodylem - różnica jest taka, że krokodyl nie udaje rycerza ;) Ja to widzę niestety bardziej w kategorii zła wcielonego, ale nie ma co roztrząsać chyba, lepiej zająć się myśleniem o własnym życiu - jeśli się tylko da.

    OdpowiedzUsuń
  22. Porównanie z krokodylem już bliższe. Ja czasem porównywałam go do hieny.
    Jednak jest to człowiek! Nie wchodzimy w relację z krokodylem. Dlatego początkowo jest w nas złośc. Całkowicie naturalna reakcja na oszustwo.
    I jej tez trzeba dać miejsce i czas na wybrzmienie/wygrzmienie. Wtedy po jakimś czasie zwyczajnie nam przejdzie. Odchorujemy, zajmiemy się sobą, wyciągniemy wnioski...
    Jeśli jednak będziemy udawać, że właściwie to się nie złoszczę, wówczas mamy szansę że ta ukryta złość w nas zostanie.
    Jeśli naprawdę zaakceptujesz gniew, to on sam przejdzie. Jeśli zaś będziesz go rozpuszczać na siłę, bez przeżycia, dania mu prawa do pojawienia się, wtedy to właśnie on w nas utknie. A my w nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja. Zauważyłam, że dużo lepiej czuję się gdy nawet teraz po prawie roku od porzucenia gdy mówię otwarcie o tym co wciąż mnie gniecie niż ukrywanie słabszych dni przed otoczeniem. Na szczęście moje przyjaciółki juz nie zloszcza się gdy po kilku tygodniach ja "wciąż o tym samym" bo zauważyły ze to mój sposób na poukładanie pewnych emocji we właściwym miejscu

      Usuń
  23. Dla mnie psychopaci stali się już mało interesujący. Interesujący są zwykli ludzie i nie mam najmniejszej ochoty zaprzeczać sobie, że nie potrzebuję faceta i stworzenia rodziny. Dla siebie żyć potrafię. A w dawaniu innym ludziom nie ma nic złego. To niektórzy mają takie skojarzenia, że jak kobieta poświęca coś dla faceta to jest złe, a jak facet coś poświęci to jest już dobre? Nie mam zamiaru tworzyć nowego porządku świata. Przeczytałam wpis jeszcze raz: uwielbiam te Twoje porównania. Ta fototapeta, ja bym to ujęła że to takie maziaje akwarelą na szybce, ty maziasz a szybka dalej zimna i przeźroczysta...smutne, nudne, frustrujące i przygnębiające. Robota zrobiona, psychol w świadomości zdechł. Trza się wziąć do działania.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ha ha maziaje, dobre!
    Smutne, nudne, frustrujące i przygnębiające. To sedno opisu psychopaty i relacji z nim...

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak ja pozytywnie zazdroszczę takiego spojrzenia na całą sprawę odnośnie związku z psychopatą. Ja po roku rozstania, (po wieloletnim związku) staram się jak mogę ale wyjść z tego nie mogę... psychiczny ze mnie wrak... psychomąż zamienił mnie na młodszy model i z tym nie mogę żyć! Teoretycznie wiem wszystko ale w praktyce to masakra! Cała sztuka w tym aby teorię wprowadzić w życie a to się nie zawsze udaje. Gratuluję tym którym się to udało i chciałabym aby i mi tak kiedyś przyszło... ale słaba psychicznie jestem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ten nowy model bedzie mial za pare chwil to samo co Ty mialas.Mozna tylko wspolczuc tej dziewczynie.Ciesz sie ze sie uwolnilas od gada.A to za czym tesknisz jest tylko Twoim wyobrazeniem ktoro stworzyl psychopata.Psychopaci nie potrafia kochac nie potrafia nic dac rzeczywistego, wszystko to tylko teatr z marnym aktorem na scenie.Zaslugujesz na kogos lepszego znajdz go! A jak nie, nie fiksuj sie aby byc z kims, zycie samemu tez ma swoje piekne barwy.Dostrzez to!

      Usuń
    2. A może wcale nie jesteś słaba - może właśnie bardzo silna. Bo gdybyś była słaba, to wymiękłabyś po roku czy dwóch życia z psychopatą. A ty, dzielna, silna kobieto, wytrzymałaś tych lat kilkanaście!
      Fakt, że jest ci trudno powrócić do siebie sprzed tego zwiazku nie dziwi: brak adrenaliny potrzebnej do przetrwania na wojnie i wyczerpane ciągłą walką baterie. Ten "nowszy model" też pewnie trochę cię gryzie, nieprawdaż? A jednak to wszystko jest do naprawienia - wiem, przechodzę już następny etap: Projekt JA ;)

      Usuń
  26. Tak. Tylko jak wrócić do siebie gdy się ma 40+ a zamąż wychodziłam gdy miałam 20 lat? Można się już tylko czuć jak po wielkiej wojnie, po której wymienią Cię na "nowy i lepszy sprzęt" bo ten już zużyty i do muzeum... ale to smutne...

    OdpowiedzUsuń
  27. Kochana, rozbawiłaś mnie, tym "wrócić do siebie sprzed 20 lat" - choć rozumiem, bo niedawno sama tak myslałam ;)
    Niestety, tak jesteśmy skonstruowani, że doswiadczenia i mądrości nabywa się z wiekiem, a nie da się na ten czas schować w formalinie i wyjść ze słoika jednocześnie z nabytą wraz z upływem lat wiedzą i nienaruszoną biologią. Ale piękno to nie tylko młodość: na to tylko łapią się właśnie psychofagi. To również spokój, harmonia, gracja, radość i wewnętrzne światło. Te rzeczy, które zupełnie nie zależą od wieku, za to mogą skutecznie tych kilka lat w metryce zamaskować, a mądry, empatyczny i PRAWDZIWIE kochający mężczyzna z pewnością to doceni - inny wszak nie jest tu nam potrzebny :) Pozdrawiam, również 40+

    OdpowiedzUsuń
  28. O rany.... Weszłam, podczytałam, z notki na notkę klucha w gardle coraz większa, ale po tej, po rozwalonych termometrach i Kate Wislet spierdalającej szalupą rozwaliło mnie na łopatki.
    Jestem 40plus, po 16 latach małżeństwa z psychopatą. Od prawie roku na wolności. Już się nie boję, już nie czuję wstrętu, już nauczyłam się płakać - pierwszy raz po ośmiu miesiącach od ucieczki, dopiero. Już mam go dawno gdzieś. Nie obchodzi mnie drań ani jego przygody. Czytam Cię i jakbym czytała swoje myśli.
    Poznałam kogoś. Okazał mi niesamowitą dobroć, coś nienormalnego dla mnie. Próbował mi pomóc, zaopiekować się mną w pewien sposób. Chciał się zbliżyć. A ja co zrobiłam?
    Po pierwsze pomyślałam że kolejny psychol już tu próbuje. Dwa razy potraktowałam jak potencjalnego potwora i uciekłam. On nie wie z kim byłam, to skąd ma rozumieć czemu mi tak odbija. Mijamy się teraz i płakać mi się chce.
    Nie umiem się przemóc.
    I boję się, że już się nie nauczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok na wolności po 16 latach więzienia to jeszcze chyba zbyt mało, żeby wyjść na prostą i pozbyć paniki. Super, że nauczyłaś się płakać, pozbyłaś strachu i wstrętu, a drań jest Ci obojętny - to bardzo dużo. A facet, którego poznałaś? Może warto z nim (jeśli jeszcze macie kontakt) lub z kolejnym mężczyzną, który Cię zainteresuje, poruszyć temat traumy, z której wynikają różne być może przeskalowane reakcje? Mądry i kochający facet z pewnością zrozumie i wesprze Cię w procesie dochodzenia do siebie. Pozdrawiam Cię serdecznie i gratuluję udanej walki o siebie! :)

      Usuń
  29. Od dwóch dni czytam bloga i jest to jak balsam na moją duszę.Jestem ucieknięta 22 dni i wierzę że tym razem ostatecznie.Tkwiłam w tych swoich urojeniach 30 lat plus 5 lat przed ślubem.Ale widocznie tyle czasu musiało to trwać abym sięgnęła swojego dna i w końcu dorosła.Mam 52 lata i świadomość właśnie czego-porażki no nie bo jednak przez to porąbane życie dowidziałam się wiele o sobie,że jestem silna, wytrwała, uparta-tak się na niego uparłam że przerobię go w anioła.W między czasie wychowałam syna, wybudowałam dom ,mam swoją firmę od 23 lat i co i dawałam całe życie wodzić się za nos psychofagowi.A przecięż już nie musiałam bo jesteśmy po rozwodzie 14 lat /orzeczonym z jego winy/Nadzieja umiera ostatnia i w końcu umarła.świadomie wchodziłam w to po raz drugi gdy psycho wrócił po latach zza granicy,oczywiście oszałamiał mnie wszystkim miłymi słowami, prezentami,wydawało mi się że jestem mocna,odporna na manipulację bo przecież zaliczyłam swoją psychoterapię teraz się nie dam a jemu fachowo pomogę.BŁĄD.Ale chciałam wiedzieć że zrobiłam absolutnie wszystko co w mojej mocy.Zrobiłam nawet więcej i dlatego od kilku dni na detoksie choruję-gorączka,kaszel tak jakby broniąca się psychika chciała go wypluć w końcu z mojego życia.Czuję się tak poturbowana jakby zawalił się na mnie wieżowiec a ja leże pod kupą gruzu nieludzko poobijana,ale na szczęście wraca jasność umysłu i mówię DOSYĆ.Wystarczy mi eksperymentów na mojej psychice.W końcu kiełkuje we mnie poczucie godności i na więcej nie pozwolę, nie będę jego zabezpieczenie na starość kiedy się totalnie wyszumi.Najgorsze to to że wykorzystywał wszystkie moje wartości dla swoich celów,nigdy dla niego nie istniałam jako człowiek tylko jako rzecz która może się przydać kiedyś tam jak coś nie pójdzie po jego myśli.
    Dobrze że jesteście bo jeszcze naście lat temu nie było takiego wsparcia w internecie i czułam się jak ufoludek,nie chciałam do końca uwierzyć terapeutce że jestem uzależniona od miłóśći tzn/chorych emocji które mi fundował psycho/Nie chcę przynudzać i idę spać bo jutro do pracy.Wybaczcie małą przejrzystość tekstu,ale to mój pierwszy post w życiu.Cud,że się odważyłam.Pozdrawiam wszystkie ucieknięte i dobrej nocy.MAJ

    PS.Teraz już wiem że oni nie zmienią się nigdy

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  31. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  33. Jestem już na wyczerpaniu , drugi raz w psychiatryku , za tydzień wychodzę i wyjeżdżam 350 km od niego i zmanipulowanych kolegów. Może w końcu coś zrozumiem. Nie wiem czy to uzależnienie , ale ciągle myślę że go kocham i straciłam miłość życia , ale chyba to była miłość tylko z mojej strony bo aż dwa razy wylądowałam w szpitalu. Dzięki za wpisy dzięki nimi jakoś zyje i rozumiem co raz więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość życia dopiero na Ciebie czeka, Jesteś bardzo mądrą i silną kobietą. Szerokiej i pięknej drogi bez psychola! Jestem pewna że wygrasz swoje życie.

      Usuń