czwartek, 3 listopada 2016

Mój przyjaciel Konkret

Kochane, nie chcę zapeszać, ale mam wrażenie, że detoks dobiega końca. Mój mózg zaczyna być powoli moim mózgiem, a nie zawirusowanym programem autodestrukcyjnym nastawionym na - nomen omen - zapętlenie. Serce też zaczyna przypominać serce, a nie drobno posiekanego tatara. 

Po czym to poznałam? Po APETYCIE. Wracając z pracy kupiłam dziś dwie książki, film i płytę, z autentyczną OCHOTĄ NA KONSUMPCJĘ, a nie tylko "w celach terapeutycznych". Apetyt na cokolwiek niezwiązanego bezpośrednio z przetrwaniem to dobry znak - znak, że w zainfekowanym mózgu zaczyna powoli powstawać miejsce na nowe treści. Oczywiście, istniało ono i wcześniej, ale jednak w inny sposób niż teraz. W pierwszym okresie po ucieczce nowe treści to abstrakcja, ponieważ jedyne, co przeżywamy, to rozpacz, strach, wstręt i szok. Później przychodzi czas na wściekłość, a następnie - na smutek. Musimy jakoś funkcjonować, więc funkcjonujemy. Chodzimy do pracy, jemy, śpimy, pierzemy, sprzątamy, rozmawiamy, kupujemy nowe ciuchy, chodzimy do fryzjera. Ale zarazem w tle, gdzieś głębiej, na innych częstotliwościach, mózg wciąż przerabia traumę. Mieli ją, tłucze, roztrząsa, w kółko i w kółko, do obłędu. Myślę, że część potwornego zmęczenia, jakie towarzyszy nam po ucieczce od psychola, wynika właśnie z tego "podwójnego życia", jakie prowadzi nasz mózg. 

W sumie jest to dosć logiczne - rozsądek i poczucie odpowiedzialności każe działać, nie poddawać się, a jednocześnie podświadomość trawi w tym czasie hektolitry trucizny, usiłując zarazem zagwarantować nam, że nic podobnego nie spotka nas już więcej w przyszłości. Skoro już wiemy, że COŚ TAKIEGO istnieje, mechanizmy obronne stają się wyczulone do granic możliwości i funkcjonują na najwyższych obrotach, koszmarnie nas przy tym wyczerpując. 

Ten stan przypomina regularne zatrucie. I chyba zresztą nim jest. Spróbujcie cierpiącego na zatrucie człowieka zaprosić do najlepszej restauracji w Wenecji na szczycie Pałacu Dożów (nie sądzę, żeby była tam restauracja, ale ZAŁÓŻMY) i zaproponujcie mu trzydaniowy wykwintny obiad z deserem, podawany na zastawie z XVII wieku. Biedny gość będzie w stanie poprosić najwyżej o XVII - wieczne wiadro, żeby się do niego wyrzygać. Podobnie z nami. W ostrym stanie zatrucia mózgu każdy bardziej skomplikowany bodziec jest dla niego perliczką w płatkach róż czy tam karmelizowanym pyłkiem z kwiatu lotosu - murowany paw. W tym stanie uratować może nas jedynie... rzyganie. I robimy to wypłakując się na rozmaitych ramionach, wyżalając, wyzwierzając, pomstując, rozpaczając i wygrażając pięścią obojętnemu niebu. A co potem? Potem czas na... suchary ;) Suchar w rozumieniu czerstwego żartu też nie jest zły, ale najważniejszy jest suchar dający energię zawartą w prostym pożywieniu. Tłumacząc na nasze - regularny tryb życia, sen, zdrowe odżywianie, spacery, ulubiona muzyka, życzliwi ludzie, przyroda, Omega 3, wątroba rekina, wyrwana żywcem z trzewi i zjedzona na surowo wątroba psychopaty. Żarcik (znaczy: suchar ;) ).

Prostota życia trochę pomaga dojść do siebie, ale wystarcza jedynie na jakiś czas. Jeśli nie włączymy do naszej "diety rekonwalescenta" bardziej urozmaiconych produktów, grozi nam frustracja z powodu poczucia wyjałowienia. Nie wiem, jak znaleźć balans pomiędzy niezmuszaniem się do wysiłku ponad siły a mobilizowaniem do walki o normalność, uczę się tego. Sądzę, że każdego dnia granica naszej wydolności będzie inna, ważne jednak, żeby nie spocząć na laurach, nie zadowolić się bylejakością, bo wtedy nasze poczucie przegranej urośnie do astronomicznych rozmiarów i zaczniemy naszą tożsamość definiować poprzez skrzywdzenie przez psychopatę. A chodzi przecież o to, żeby się od niego odbić. 

No dobra. Zaakceptowałam, że nie jestem i nie będę już tą samą osobą, ale p o w o l i zaczynam widzieć, że za niektórymi cechami sprzed wczesnego psychopatocenu... wcale nie tęsknię. Co to takiego? Ano na przykład niefrasobliwość. Każda z nas doskonale wie, jak dalece toksyczny związek potrafi tej cechy oduczyć. Tylko czy ja za nią tęsknię? Chyba średnio. Kolejna nabyta cecha to samodyscyplina. Nie osiągnęłam tu może jeszcze mistrzostwa, ale znowu - każda z nas wie, ile samokontroli wymaga odejście od psychola i konsekwencja w tej walce. Nie wiem, jak u Was, ale u mnie przełożyło się to na inne dziedziny życia i to chyba jednak jest korzystne.

Następna sprawa to właśnie tytułowy KONKRET. 
Doświadczenie kłamstwa na wielką skalę, jakim jest związek z psycholem i konieczność wykonania ogromnego wysiłku w celu ponownego złapania gruntu, uczy wyłapywania fałszywych nut. Jednocześnie, niestety, odziera nieco z wyobraźni. Moja wyobraźnia, która była w stanie nadać jakieś nadprzyrodzone cechy bardzo dziwnym kreaturom, przestała funkcjonować. Nie umiem już chyba "ulec magii chwili". "Magia" kojarzy mi się z fałszem i dopóki nie wiem, że dzieje się coś prawdziwego, a przede wszystkim - dobrego, nie wejdę w to. Mam tu oczywiście na myśli przede wszystkim relacje damsko - męskie. Trochę się obawiam, że już nigdy się nie zakocham, ale z kolei wiem, że jeśli się zakocham, to NAPRAWDĘ. 

Ze zdumieniem patrzę na tanie sztuczki bajerantów, "tajemnicze milczenie" sprawia, że się totalnie nudzę zamiast siedzieć z wypiekami na twarzy i zastanawiać się, co też ten fascynujący człowiek przede mną ukrywa. Kiedyś wyobraźnia sprawiała, że nadawałam niewspółmierne znaczenie gościom, którzy uciekali w bajer, nie mając nic ciekawego do zaproponowania. Bajeroodporność wzrosła u mnie do niebotycznych rozmiarów. Od razu się męczę, nudzę, irytuję i spadam. Z prostej przyczyny - doskonale znam koniec. A mężczyzna ma nam pokazać miejsca, w których jeszcze nie byłyśmy. I takie, które nas zachwycą, a nie poranią. 

Dlatego, choć na pewno fajnie byłoby z kimś być, to jednak czekam sobie spokojnie. Nie mam ochoty na żadne ranki - dla - randek, seks - dla - seksu, flirty - dla - flirtów. To musi być integralne. Czekam na zachwyt drugim człowiekiem, na chemię, porozumienie, szacunek, bliskość, czułość, bezpieczeństwo i radość. Nigdy więcej jedzenia ze śmietników. Jeśli nawet ma być tak, jak w pierwszej scenie Shreka: "To se jeszcze poczeka", to se jeszcze poczekam :) 


31 komentarzy:

  1. Wadero kochana, jak miło czytać że Ci lepiej i żeś głodna Życia zamiast psychofaga!
    Ja w spadku po psycho, nauczyłam się jeszcze jednej ciekawej rzeczy. Nigdy nie byłam nadmiarowo miła, raczej normalna. Uważałam, że trzeba robic swoje dobrze, byc uczciwą a otoczenia mnie doceni. Hmm, tu psycho zweryfikował moje poglądy. Wystarczy, że był bardziej miły niz przeciętnie, bardziej nadskakujący i skłonny do pochwał. Będąc jednocześnie jednostką niespecjalnie wybitną, niespecjalnie pracującą i niespecjalnie rzetelną ;).
    I co? Wyniki miał dużo lepsze w chwytaniu ludzi za serca niż ja, ze swoją mrówczą pracą. Oczywiście z niego po jakimś czasie fałsz wychodził.
    Ale ja... czy nie mogę użyć świadomie uprzejmości, postarać się bardziej niż zwykle? To dało mi trochę do myślenia. Możemy również ściągnąć z nich ich skuteczne narzędzia. Nie z premedytacji, ale aby umilić sobie życie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzejmość i serdeczność to super sprawy i zawsze umilają życie - obu stronon :) Postanowiłaś zadbać o swój PR i dobrze, bo przecież nie sprzedajesz bubla, a tylko dbasz o ładne opakowanie wartościowego prezentu :) Ja się od psychola nauczyłam niestety chamstwa i cynizmu, którego się oczywiście od dłuższego czasu oduczam. A z cennych nauk płynących z tego... niech będzie, że DOŚWIADCZENIA, wyniosłam jeszcze te dwie: 1. Otwieraj się tylko przed naprawdę życzliwymi ludźmi i nie opowiadaj wszystkim całej historii życia, zwłaszcza w pracy. 2. Jeśli stoisz na szczycie góry i z dołu słyszysz krzyk: "skacz, kochana, złapię cię!", miej pewność, że działa nie tylko te spadochron, którego używasz na co dzień, ale również ten zapasowy :) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Heh, mimo wszystko dla mnie jest trudniejsze odwrócenie tej zasady: jak Ci ktoś opowiada całą swoją historię życia a ty będąc no po prostu dobrą kobitą, powiedz mu nie. Ano dlatego, że wiesz że się zaangażujesz a dla tego człowieka to przecież będzie normalka. Słuchała mnie i pomagała bo chciała dlaczego mam się czuć zobowiązany. To powiedzenie nie do spoufalania jest dla mnie ciężkie. Co do koleżanki z grupy wsparcia powyżej:-). Ja mam niestety na odwrót. W kuńcu zaczęłam być absolutnie szczera. ponosze tego konsekwencje ale czuję, że już żaden , nie tylko psychol nie będzie chciał zawisnąć na moim ramieniu. A ja w czasie w którym poświęcałam czas ludziom, zupełnie altruistycznie bo korzyści nie miałam z tego żadnych, oprócz poczucia, że komuś pomagam??? (czy przydaję się hehe raczej to drugie) miło spędzam czas. także najważniejsze to chyba odkrywanie swoich tendencji przez które dostawało się po dupie. Nadal zastanawiam się czy nie iść do jakiegoś psychologa i powiedzieć: wie Pani, ja chyba jestem za słaba na empatię, czy mam do tego prawo? Chyba by mnie wyśmiała że w moim wieku mam takie dylematy. No ale mam bo późno się zorientowałam, że moja uczuciowość i zaangażowanie w sprawy innych ludzi: którzy obiektywnie ujmując MAJĄ W ŻYCIU LEPIEJ ODE MNIE :-) jest odrobinę poza zdrową normą. Tak stałam się wyrachowana: pochylić to się mogę nad słabszym, i cierpiącym, ale broń Cię PB nad zdrowym wielkim silnym chłopem, albo nad kobita która wiecznie utyskuje a żadnego prawdziwego nieszczęścia w życiu nie przeszła(absolutnie nie chodzi mi o ofiary psycholi). niet i kropka. pozdrawiam dziewczyny. M.

      Usuń
  2. Pozdrawiam i dziękuję Ci za każdy wpis który mogę czytać, dobrze wiedzieć ze nie jestem sama w tym co mi się przytrafiło, krokwi placek idąc za Maya i jej porownaniem;)))bardzo trafnym zresztą.Lektura Twojego bloga , komentarzy tylko mnie utwierdza w słuszności swojej decyzji chociaż jest mega ciężko , ale teraz to już będzie tylko lepiej choćby miało trwać rok czy dwa , t kwiac w tej kupie nie ma na to szans A tak jest nadzieja;)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że jest nadzieja, to oczywiście wszystko niestety bardzo długo trwa, bo to rekonwalescencja po bardzo ciężkiej chorobie, ale tak, jak piszesz - w kupie nadziei nie ma ;) Współczuję krowiego placka, ale zarazem jestem przekonana, że dojdziesz do takiego etapu, w którym pomyślisz sobie: "ależ to TYLKO krowi placek, buahahahaha" ;) Cieszę się, że blog pomaga, to dowód na to, że opisujemy tu pewien typowy SYNDROM i że nie zwariowałyśym, skoro towarzyszą nam wszystkim indentyczne stany. Niech żyje grupa wsparcia! :) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Wadero jestem dokładnie na tym samym etapie. Nie będę kolejny raz powtarzać jak bardzo ubrałaś w słowa to co jest we mnie ale ...tak jest. Dokładnie tak!
    p.s. gdybym zjadła jego wątrobę musiałabym od razu zapisać się do AA
    bez fun'u - ot tak- alkohol max :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhahahaha, oj, to nie jedz ;))) Czas na jakieś pyszne danie, które doda energii jesienną porą ;) Cieszę się, że notka Ci się przydała, miałam trochę wrażenie, że poruszyłam za wiele wątków i użyłam może nieczytelnych porówniań, ale tak to jest w procesie detoksykacji mózgu ;) Uściski!

      Usuń
    2. Kochana pisz pisz pisz. Nie masz pojęcia jak bardzo pomaga zdanie kompletnie obcej osoby która opisuje Twoje życie nazywając Twoje myśli. To jak ta piłeczka z Pomyslowego Dobromira. Ding Ding dind i juz umysł jaśniejszy i życie prostsze;)
      Bardzo się cieszę, że ukladasz się coraz bardziej. Będzie jeszcze przepięknie 💪

      Usuń
    3. Good job Wadera:-) Z dala od erotomanów, psycholi, narcyzów, napastliwych chamów, neurotyków(daję ich w jednym szeregu z innymi zupełnie świadomie), i Panów zakompleksionych. Bo oczekiwania osoby zdrowej wobec innych osób są zdrowe. U toksyków są chore. I tak dla erotomana Twoja wartość zamykać się będzie w Twojej atrakcyjności seksualnej, dla psychola największym sukcesem będzie Twój upadek i cierpienie. Dla narcyza nigdy nie będziesz wystarczająco dobra, dla chama wartość masz taką jaką ma obiad, i stos wyprasowanego przez Ciebie prania. Neurotycy: zaprzyjaźnią się z Tobą wtedy jak będą Cię potrzebować i im trochę pomatkujesz. A jak tylko staną na nogi i umocnisz ich wyfruną jak nastolatki. Pan wielki kompleks jeśli tylko jesteś silną i zaradną babką będzie Ci wbijał szpile żebyś tylko poczuła trochę tego co czuje on i nie daj boże przysłoniła jegą męskość zarabiając np. większy hajs, lub w towarzystwie wykazała się wiedzą większą niż Pan kompleks. Smutna ta moja refleksja na temat EGO-facetów. dla mnie wszyscy wyżej wymienieni to są Ego-typy. Ostatnio zrezygnowałam z fejsbunia i zauważyłam, że życie bez niego jest zdrowsze. W tzw międzyczasie zostałam jak ta woda w kibelku spuszczona przez znajomego któremu oddałam kawał swojego ducha i życiowej wiedzy. Znam chyba wszystkie bolączki jego rodziny od choroby psychicznej siostry po stan konta rodzinnej firmy , wydawało mi się że byłam dla niego całkiem miłym wsparciem: kiedyś przez rok. I tak mniej więcej to się wszystko odbywa: Tobie się wydaje: kumpel. co mi szkodzi pomóc. On patrzy na Ciebie jak właśnie na ten empatyczny kibelek do którego wyrzyga swoje smuty i jak tylko stanie na nogi spuści wodę i pójdzie w kierunku lepszego i młodszego biustu, któremu to pokaże się jako w pełni wartościowy, zdrowy i zamożny ogier. Coż życie.Sprzedaję Wam za friko dziewczyny pewną klasyfikację z życia wziętą , bo jakiegoś takiego pecha w życiu miałam że wychowywałam się, pracowałam i studiowałam głównie z facetami. Its all about EGO. My kobiety nie do końca to kumamy bo nie koncentrujemy się na EGO a na relacjach. I są jeszcze faceci którzy tez tak mają ale odnoszę wrażenie, że tych na E jest coraz, coraz to więcej. Dziękuję za wysłuchanie. Jako iż czuję się aktualnie jak woda w kiblu stąd wpis z wonią shitu (ciekawe czy psychol też się tak czuł;-))) jeszcze raz musze się pacnąć w łep: o Ty naiwna Ty myślałaś że to wszystko takie zdrowe i proste i naturalne i wzajemne. Wiesz co Wadera? fakt, że poczucia przykrości i lekkiego zaszambienia chyba w życiu się nie da uniknąć to ja mam takie wrażenie, że wstrzyknęłyśmy sobie jakiś neutralizator. I swojemu domniemanemu przyjacielowi umiem już powiedzieć bye, od początku wiedziałam, że jesteś grubo zjebany. A zachowania zjebanych Facebook podaje na tacy(psychola miałam przez długi czas pod innym imieniem i nazwiskiem, ah ta ich ciekawość!!!;-)).pozdrówki. M.

      Usuń
    4. M., masz talent do nazywania rzeczy po imieniu :))) Przykro mi z powodu szitu, ale zarazem gratuluję Ci nabytego szitowykrywacza ;) Og(ie)ry pasące się na kradzionej paszy nadają się najwyżej na salami ;) Nie dajmy się już nigdy zaprosić na przejażdżkę na grzbiecie chabety przebranej za rumaka. Poznamy ją po tym, że zamiast zadbać o bezpieczeństwo jazdy, poleruje sobie kopyta ;) Pozdrawiam Cię, M., serdecznie!

      Usuń
    5. Ka Iks - dziękuję, wzajemnie, wzajemnie! ;))

      Usuń
    6. hahahha
      M.

      Usuń
  4. http://quantumfuture.net/pl/psychopath_2.html.Pozwole sobie podzielić się znaleziskiem w necie.Byc może czytaliście juz ,ale i tak wklejam :)Dla mnie .... włos się jeży na głowie i lydgkach;) nie wiem czy normalny człowiek jest tak do końca w pełni zrozumieć stopień tego wynaturzenia i pojąć w jakim realnym niebezbieczenstwie był lub ciągle jest .Pozdrowki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, bardzo dobre. Włos się jeży i myślę, że normalny człowiek tego zjawiska nie zrozumie. Zrozumieć trzeba chyba tylko tyle, żeby się totalnie odciąć i na zawsze strzec.

      Usuń
    2. Hej;) zastanawia mnie jedno, po co psychole hoduja związki na zakładkę? Przez rok podwójne życie , zapewnienia obu o wielkiej miłości , plany na przyszłość i z jedną i z drugą ,w jakim celu, ? Macie jakiś pomysł... ja wymieniam nie rozumiem

      Usuń
    3. Z kilku powodów:

      1. Psychol nigdy nie może zostać bez "żywiciela" emocjonalnego, więc pozostając w związku zawsze ma jakieś "wyjście awaryjne" (a na ogół kilka).

      2. Psychola kręci tworzenie trójkątów, czworokątów, sześcianów i ostrosłupów. Krzywda ludzka i ewentualna rozpacz partnerki/ek tylko go podkręca, stanowiąc dowód na to, jaki jest zajebisty, skoro laski tak o niego walczą / tak z jego powodu cierpią.

      3. Psychola najbardziej kręci poczucie władzy, toteż upaja się tym, że tylko on - jako pociagający za sznurki demiurg - zna całą prawdę, a okłamywane ofiary miotają się w domysłach podczas odgrywania przewidzianych dla nich ról w reżyserowanym przez niego spektaklu.

      Usuń
    4. Perfekt odpowiedź :) Wadera, zobacz jaki to już czysty profesjonalizm. A od czego zaczynałyśmy? Od czarnej dupy i chwytania się powietrza... i minimum wiedzy. Chwała tym, które zaczęły pisać w internecie! W tym oczywiście Tobie Waderko, z Twoim cudownym stylem. Mi też udało się pomóc wielu kobietom, "dzięki" mojej przygodzie z psychofagiem. To jest plaga. Musimy sobie pomagać.

      Usuń
    5. Nie ma dość obelzywego określenia żeby nazwać to gowno .Najchętniej odcięta bym sobie głowę żeby przestać o tym myśleć. Opiekuje się dziećmi , chodzę do pracy,zero kontaktu trzeci miesiąc, biorę fluoksetyne od pół roku , a ciągle wstaje rano i pierwsze co przychodzi do głowy to flashbacki.Nie mam siły czasami .

      Usuń
    6. Tak, to prawda, że zaczyna się od chwytania powietrza, a kończy na podaniu listy objawów i stwierdzeniu - tak, to TO. Ja też jestem wdzięczna wszystkim autor(k)kom książek i blogów, bez tego można byłoby dostać świra, współczuję wszystkim z nas, które nie miały możliwości zdiagnozowania choroby :(

      Stan chęci odcięcia głowy znam bardzo dobrze i bardzo, bardzo współczuję. Nic dziwnego, że nie masz siły. Powiem Ci tylko, że to MINIE, choć niestety zapewne potrwa. Ja po roku już jestem wolna od flashbacków i stanu permanentnego alertu. Nie jest może jeszcze zupełnie ok, ale głowy już bym nie odcinała ;) Wytrzymaj jeszcze trochę, to przejdzie. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    7. Podpisuje się. Mi tez zabrało to dokładnie rok. Kobiety - cierpliwości, przejdziecie to, chociaz zdaje się to mało prawdopodobne na początkowym etapie. Ale kochane - TAK, PRZECHODZI :) DA się :)

      Usuń
    8. Dziękuję z całego serca za slowa otuchy i wsparcie , za wszystkie słowa które trzymają w pionie.Wierze ze przejdzie .Któregoś dnia dobre myśli wyprawy całkowicie ta truciznę , wierzę że tak będzie bo znacie to wszystko z własnego doświadczenia .Nie z opowiadań czy z filmów , i wasze slowa są prawdziwe od początku do końca.dzieki:)

      Usuń
  5. Czytam...czytam... i czytam. Dziękuję za wyrażenie moich własnych stanów i myśli.Bardzo trudno mierzyć się z tym samemu,a ludzie normalni nie mają pojęcia,co przeżywam☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jak to jest, nikt, kto tego nie przeżył, nie wie tak naprawdę, o co w tym chodzi i jakiego rodzaju są to cierpienia. Też bym wolała nie wiedzieć, ale skoro wiem, to się dzielę :)) Cieszę się, że pomaga - po ucieczce od psychola przez jakiś czas nie byłam w stanie czytać niemal niczego innego niż książki i blogi o tym zjawisku - mózg potrzebuje długiego czasu, żeby się "zdetoksykować". Pozdrowienia i powodzenia :))

      Usuń
    2. Nie pamietam momentu, w ktorym po raz pierwszy przeczytalam cos na ten temat. Pamietam jednak jak moja przyjaciolka powtarzala mi ,, TO SA PSYCHOPACI !!!,,...widzac co sie ze mna dzieje. Wielokrotnie !!! A ja nic...i chodzilam w kolko po pokoju powtarzajac ,, ON MNIE KOCHA,,...probowal utworzyc trojkacik z kolega stosujac procedure JAK MY O CIEBIE WALCZYMY...na to nie poszlam, bo stawiam w tym wzgledzie jasne granice !!! ...niestety bedac nieswiadoma psychopactwa wtedy dalam sie wciagnac w 3kat z kolezanka bedac zazdrosna o GOWNO??? Tak zgadza sie...BYLAM ZAZDROSNA O GOWNOOOOOOO ??? Zazdrosc minela, a chora milosc do gowna trwa !!!...JESTEM W STANIE WOJNY A TWOJ BLOG JEST MOJA BRONIA WADERKA !!! Dzieki :)))

      Usuń
  6. Wszystko co tu opisujecie dziewczyny to prawda w 100 % tego sie nie da pojac. A psychol po roku robienia ze mnie idiotki stwierdzil. Ciesz sie ze wykorzystalem cie tylko na tyle, moglem cie wykorzystac na wiecej. Robilem cie w chuja sama tego chcialas. I szyderczy smiech. W zyciu bym nie powiedziala ze za maska chlopaka w ktorym sie zakochalam krylo sie to.... nie wiem jak mozna miec pretensje do ofiar- kobiet ze pozwolily na to. Sory gdyby mnie uprzedzil na poczatku ze to tylko iluzja to bym nawet sekundy nie poswiecila. Nie pojme jak mozna udawac spotykanie sie a za plecami dziewczyny obrabiac jej tylek, wysmiewac z kumplami i oczywiscie krecic z innymi laskami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, ten totalny brak sumienia i honoru rzeczywiście jest czymś, czego nie da się pojąć. Czyste zło niestety istnieje. Trzymaj się i zdrowiej :)

      Usuń
    2. Serce to kutafon zwykły był , wykorzystał cie ?a kto mu tak powiedział ?taki Szczwany i pewny siebie gość :)))nie znam szczegółów twojej relacji ...czy poplynelas emocjonalnie czy finansowo również ,jeśli "tylko emocjonalnie to zasmialabym się mu w rylo i na bank by usłyszał ze wykorzystaliśmy się wzajemnie bo przynajmniej prze rok miał ci to komin czyścić :))bo do niczego innego to pan się nie nadajesz;))głową do góry moja droga , największy wkurw na gębę wymaluje mu się jak będziesz trzymać się prosto i piękniec z dnia na dzien

      Usuń
  7. Jak mnie poznal powiedzial ze ma mnie w sercu i wskazal palcem na nie, ja bylam tak naiwna niedoswiadczona i wstydliwa ze wpakowalam sie w ta znajomosc, wtedy myslalam ze wszyscy sa normalni w sensie tak jak ja bym nie zrobila nikomu krzywdy tak postrzegalam innych, a jemu od poczatku chodzilo zeby mnie podejsc, potem jego kolega powiedzial ze dalam sie zlapac na haczyk. Zawierzylam mu, zatracilam sie, zakochalam. Wydaje mi sie ze ja zauwazalam kiedy mnie oklamywal, sciemnial, wmawial cos ale siedzialam cicho bo nie umialam powiedziec glosno tego co mysle, czasem mowilam sle on wtedy mna manipulowal ze juz sama nie wiiedzialam co jest prawda a co klamstwem, zrobil mi pranie mozgu, uzaleznilam sie od niego. Uczynilam centrum mojego zycia. Ja zaczelam wrecz wypierac to co zle zeby moha psychika nie sfiksowala do reszty. Bylam ale tak jakby mnie nie bylo. Pozyczylam mu kase , niewielka suma i zarzek s l sie ze odda, jeszcze przy mnie wpisywal ile ma mi do oddania nawet to byla gra aktorska. Miesiacami wymowki gdy przychodzilam po kase nagle cos. Byly to tak absurdalne wymysly ze dzis niedowierzam ze przyzwalalam na to. Odkad go poznalam stalam sie gorszym czlowiekiem, znajomi sie odwrocili,stracilam prace, zatracilam wartosci jakimi sie kierowalam. A wszystko dla niego. Nawet jak poznal dziewczyne z ktora jest, nie powiedzial mi tylko przestal sie odzywac. Potem z nia sie spotykal a zabaweczke sobie wolal od czasu do czasu. On bawet wiedzac ze go kocham bawil sie mna nie wzruszalo go moje cierpienie liczylo sie tylko to co on w danej chwili potrzebowal. Tamta kobieta zalatwila mu niezla posade z nikogo stal sie kims, po co cos zalatwiac samemu jak moze ktos zalatwic. Wspolczuje jej bo tak naprawde zyje iluzja on jej pokazyw a l to co chciala widziec, wydaje mi sie ze musza miec cos wspolnego ze soba bo ja gdy sie otrzasnelam mnie jego osoba przeraza, brzydze sie a ona nawet wiedzac co mi zrobil bronila go i patrzyla jak sie ze mnie smieje. Tu nawet niw chodzi o te kase, tacy ludzie okradaja jakby czlowieka z duszy, z wartosci, godnosci. I zostajesz z tym sam, bo oni sie nie przejmuja oni ida dalej. Oni kochaja to co moga przelozyc na swoja korzysc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, kochana Twa smutna historia jest klasyką. Przeżyłam podobną i pogoniłam smroda, gdy zobaczyłam jak zaczyna kręcić. Nie było łatwo, ale udało się.
      Teraz jest bardzo dobrze, czuję się lekka i wolna, wartościowa.
      Historia z psycho to jak kawał o kozie w domu. Gdy wywalisz smroda z domu, to dopiero zaczynasz widzieć, jak piękne jest życie bez jego trucizny opakowanej w złoty papierek z napisem "serce"
      Ja też przeżywałam to, że kobiety po mnie, potrafiły mnie z nim obgadywac i mi szkodzić. "Kobieca solidarność" tylko nie w tą stronę co trzeba : (
      To wszystko było jak zły sen i cieszę się że się juz obudziłam.
      Trzymam kciuki, żebyś szybko z tego się otrząsneła. I trzymaj się ciepło!

      Usuń
  8. Na pocieszenie powiem tylko, ze potrzeba czasu zeby wrocic do trybu funkcjonowania sprzed psychola a nawet stac sie kims silniejszym, bo jednak po tym wszystkim nauczylam sie glosno mowic nie, znam swoja wartosc, mam prace ktora lubie. A znajomi.ktorzy sie ode mnie odsuneli.widocznie nie byli takimi jakimi powinni. Kazdy moze sie pogubic w zyciu,.niewazne czy ktos nas do tego doprowadzil czy samemu. Teraz wiem ze.ja jestem najwazniejsza i nie moge.zmieniac innych by mi.pasowali. moge zmieniac tylko siebie na lepsze, wiem zezasluguje na szacunek.i milosc. Tak jak kazda z was. Nie czuje juz nienawisci do niego,ktos mi kiedys powiedzial ze jak cie ktos.skrzywdzi to trzeba mu wybaczyc i zyczyc wszy at kiego.dobrego i zyc dalej. Tu chodzi o to by ta zlosc nie.zjadala. My musimy sie uwolnic od negatywnych emocji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic dodać nic ująć .To co mówisz jest prawdziwe i prawidłowe .ano o nas tu chodzi nie o psychola który i tak się poślizgnie któregoś dnia na własnym lajnie

    OdpowiedzUsuń