niedziela, 20 listopada 2016

Szklana kula na zamówienie

Na zamówienie, bo taki temat notki zasugerowała jedna z Was. "Jakim cudem obecna partnerka nie widzi jego manipulacji i pustki". Oraz: "Może to ze mną coś nie tak".

Oba te pytania są naturalne, ale świadczą one o niezakończonym jeszcze procesie wychodzenia z bagna. Kiedy go zakończymy, będziemy doskonale wiedzieć, że to nie z nami jest "coś nie tak". A o aktualnej partnerce nawet nie będziemy wiedzieć, bo w ogóle nie będziemy się już interesować jego życiem.

No ale zanim to nastąpi... 

Warto zdać sobie sprawę z kilku spraw.

"Szklana kula" to jeden z elementów psychomanipulacji. Naturalną potrzebą, zwłaszcza kobiety, jest to, żeby ktoś się nami interesował, troszczył się  o nas, otaczał opieką i adorował. Normalne, ludzkie, zdrowe i konieczne. Tyle że w karykaturze związku, jakim jest psychopatyczne uwiedzenie, naturalne potrzeby są umiejętnie wykorzystywane do tego, aby zastawić na nas sidła.  

Normalny związek to bliskość, czułość, radość, troska i wspólnota, ale zarazem różnice zdań, nieporozumienia, gorsze dni czy trudne do zaakceptowania cechy. Związek z psychopatą ma zupełnie inną dynamikę. 

 Z początku nie ma ŻADNYCH problemów. Jest idealnie, aż... zbyt idealnie. Poznajesz gościa, który okazuje się spełnieniem wszelkich marzeń. W zależności od tego, czy podobają Ci się romantyczni samotnicy, czy rockandrollowi wariaci, taki dokładnie będzie. Jeśli jesteś bieszczadzkim trampem lubiącym wschody słońca na połoninach, gość uzbroi się w gitarę i flanelę oraz nauczy się na pamięć "Siekierezady". Jeśli z kolei lubisz porządek, stabilizację i wysoki standard życia, przyjedzie po Ciebie drogą furą, w nienagannym garniaku i zabierze Cię na dach najwyższego wieżowca w mieście, gdzie przy różowym szampanie od niechcenia wspomni o perspektywach rozwoju swojej kancelarii prawnej na rynkach zagranicznych. O tym, że zarówno perspektywy, jak i sama kancelaria, istnieją jedynie w jego głowie, dowiesz się dopiero, kiedy pożyczysz mu wszystkie swoje oszczędności na "dodatkową inwestycję", która z jakichś powodów wyjątkowo wymaga przelewu z konta innego niż firmowe. 

Do czego zmierzam? Rzecz jasna do tego, że każda bez wyjątku ofiara psychopaty, otrzymuje swoją "szklaną kulę" skrojoną dokładnie według potrzeb. To dlatego na początku wydaje nam się, że NARESZCIE ktoś nas w pełni rozumie, zawsze wysłuchuje i afirmuje każdy fragment naszego jestestwa. Wydaje nam się to zbyt piękne, aby było prawdziwe i... mamy rację. Związek z "normalnym Wieśkiem / Cześkiem" to piękne chwile, ale też różnice zdań, nieporozumienia, czasem jakiś foch, czasem kłótnia o bzdurę. Początki związku z psycholem to zero kłótni, pełen zachwyt i spędzanie razem mnóstwa czasu. Nie istnieją mecze, kumple i browary, nie istnieją koleżanki, rodzina ani tipsy. Nie macie swoich osobnych światów - macie jeden, wspólny. Tyle że kompletnie nieprawdziwy. 

Wiecie doskonale, co jest dalej, bo każda z nas to przerabiała. Kiedy jesteście już uzależnione i odcięte od bliskich i najczęściej, także od własnego "ja", psychopata pokazuje prawdziwe oblicze. Kontrola, agresja, izolacja, pranie mózgu. Gdyby jednak Dr Jekyll po przemianie w Mr Hyde'a pozostał konsekwentny, ofiara prawdopodobnie w końcu by odeszła. Tu jednak wkracza na scenę inna technika manipulacji, czyli tzw. "pozytywne wzmacnianie". Mr Hyde trzyma ofiarę w piwnicy, do której co jakiś czas wkracza dawny Dr Jekyll zapewniając o miłości i obiecując ratunek ("To nie byłem ja, coś we mnie wstąpiło, wybacz mi." / "Daj mi szansę, tylko przy Tobie mogę znowu stać się dobrym człowiekiem" etc.). Ofiara jest karmiona nadzieją powrotu do okresu "miesiąca miodowego" i usilnie chce wierzyć, że prawdą była "jasna strona mocy", a to, co dzieje się obecnie, to tylko zły sen. I dopóki nie osiągnie dna i nie zawalczy o życie, będzie się starała w to wierzyć. 

Zresztą wiemy o tym wszystkie. No to teraz pozostaje zdać sobie sprawę, że ten sam mechanizm dotyczy wszystkich ofiar psychopaty, także nowej partnerki naszego exa. Przeżywa ten sam "miodowy miesiąc", słyszy te same teksty o miłości i tak samo chce w nie wierzyć. Manipulacje zobaczy dopiero po pewnym czasie, kiedy zalany endorfinami rozum zacznie się powoli wynurzać z różowej galarety i dostrzegać FAKTY. 

Analizowanie kolejnego związku swojego ex to także element stosowanej przez niego (nawet "zza grobu") triangulacji (notkę na ten temat napisałam jakiś czas temu). Psychopata po związaniu się z kolejną partnerką (następuje to na ogół jeszcze w trakcie związku z poprzednią), zadba o to, żeby było to widoczne. Będzie rozpowiadał wszystkim Waszym wspólnym znajomym o tym, jaki jest NARESZCIE szczęśliwy i jak mu dobrze z PRAWDZIWĄ miłością jego życia. Będzie epatował swoim dobrostanem między innymi właśnie po to, żebyś poczuła się jeszcze bardziej przegrana i samotna. A przede wszystkim po to, żebyś właśnie zadawała sobie w kółko pytania: "a może to ze mną jest coś nie tak, skoro oni są tacy szczęśliwi?". Jeśli zadajesz te pytania, mimo że psychol doprowadził Cię do rozstroju nerwowego, oznacza to, że tkwisz w uzależnieniu. To są pytania narkomana marzącego o kolejnej działce i szukającego argumentów przemawiających za tym, że narkotyki są jednak zdrowe.  

Interesowanie się nowym związkiem byłego, to - jak pisałam wyżej - element triangulacji. Psychopata funduje Ci ją po to, żeby się na Tobie zemścić bądź Cię osłabić. Ale fundujesz ją sobie także Ty sama, ponieważ nie chcesz zmierzyć się z własnym uzależnieniem. Uważam, że do takich zachowań należy np. pisanie listów ostrzegawczych do nowej dziewczyny byłego "po to, aby ją ostrzec". Intencje mogą być szlachetne, ale bywa, że przykrywają głębszą motywację, którą jest właśnie uzależnienie i chęć pozostawania z byłym w jakiejś formie "relacji" - choćby pośredniej, negatywnej i bolesnej. 

"Szklana kula" ma też swoje dobre strony. Kiedy NAPRAWDĘ dotrze do nas, że wszystko, co wywoływało w nas tak silne i skrajne emocje, było iluzją, całkowicie odejdzie żal i rozkminy. Nie będziemy się już zastanawiać, czy może wypuściłyśmy z rąk "miłość życia". Przeżyjemy mało przyjemny stan obudzenia się po gigantycznej imprezie, na której ktoś przyłożył nam w głowę drewnianą sztachetą. Ale kiedy już wytrzeźwiejemy, wyleczymy kaca i sprzątniemy z grubsza otaczający nas teren, ucieszymy się, że znowu żyjemy. I tego Wam, niezmiennie serdecznie - życzę :)

 

39 komentarzy:

  1. Dziękuje Ci Wadero za ten wpis :) Daje siłe i nie pozwala dopuszczac do siebie głupich mysli, że moze to jednak ze mna cos nie tak. Mam jeszcze chwile zwatpienia, a tak bardzo chcialabym byc juz od tego WOLNA, znow byc ta rozesmiana, kochajaca zycie kobieta sprzed P...

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga nic dodać nic ująć ;)
    Istotnie kusi czasem żeby zerknąć na fragment życia który teraz ma , zaslyszec coś od znajomych .W tych momentach trzeba siły żeby porzucić myśl o podglądaniu.Zaprowadzi takie podpatrzanie do kolejnego chorego pseudo świata. Ex trzyma w ten sposób swoją żonę 17 lat !!!wyobrażacie sobie.Ciagle jej leb pierze , nie muszę wam mówić że kobieta zamiast sobie życie ułożyć i przegonić gnojka łazi jak zadzumiona.Ilekroc nawracać mi taki stan ciekawości myślę że za chiny nie wyloduje tak jak ona .Dzięki za super tetst:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wadero
    Jestem blisko etapu "nic mnie nie obchodzi psychol i jego życie". A utwierdziło mnie w tym przeczuciu dzisiejsze spotkanie z nim. Od 10 miesiecy jesteśmy w separacji, po początkowym okresie walki o przeżycie, walki o zachowanie rozumu, żalu po stracie, świadomości iluzji w jakiej żyłam, aktywnego uczestnictwa w terapii dla ofiar przemocy i wspóluzależnionych, zebrałam się w sobie i zrobiłam generalny remont mojego mieszkania, w którym mieszkam po ucieczce ze swoimi dziećmi. Był to dla mnie nadludzki wysiłek (serio!), ale udało się i po 7 tygodniach mieszkania u ludzi wróciliśmy do nowego, pięknego, urządzonego tak jak chcieliśmy, mieszkanka. Pomimo ogromnego zmęczenia fizycznego i psychicznego (te wszystkie decyzje jakie musiałam podejmować, te wszystkie budowalno-remontowe terminy jakie musiałam pojąć...., te wszystkie godziny spędzone w marketach budowalnych i sklepach meblowych!!!) poczułam jak opuszcza mnie napięcie i jaka jestem z siebie dumna. Sukces. Spełnienie marzeń. Dałam radę temu co wydawało mi się kiedyś niemożliwe! Psychol przez ten cały czas próbował się wcinać, narzucać swoje zdanie, ale go odsunęłam, wycięłam . Teraz na fali odzyskanego spokoju, zadowolenia, spełnienia, oraz zupełnie niepotrzebnego, choć chyba zrozumiałego poczucia - zobacz dupku jak sobie poradziłam bez ciebie!, dałam się zwabić do jaskini. Było klasycznie - zmierzanie w kierunku miodu. Ale ja już jestem zepsuta. Doskonale czułam, że mód nie spadziowy tylko sztuczny. Dziś spotkałam go w mieście. Zobaczyłam jak parkował samochód, wysiadł z niego, stał tyłem do mnie. Obrócił się nieświadomy, że jestem za nim i zobaczyłam twarz potwora. Nadętą, marsową, pomarszczoną złością i pogardą. Sekundę trwało jak mnie dostrzegł. I....na moich oczach ta sama twarz zmieniła się w wykrzywioną sztucznym uśmiechem. Dziewczyny! Ja to normalnie zobaczyłam -jak potwór założył maskę! Żadne tam przenośnie, to się zadziało w rzeczywistości. I teraz uwaga: moje ciało zareagowało strachem, odrazą, szumem w uszach, zawrotami głowy. Kiedy usiadłam za kierownicą swojego auta, musiało minąć parę dobrych chwil, abym mogła prowadzić. Taaaaa.... Czyli co? Czyli normalna reakcja na toksynę. Zatrucie i rzyganie. Po co Wam o tym piszę? Żeby podzielić się moim spostrzeżeniem, że przecież to nie psychol się zmienił na gorsze, to ja jestem ZDROWSZA i ODTRUTA bo wystarczył mały haust toksyny, żebym poczuła się chora. Im dalej odjeżdżałam od miejsca spotkania tym lepiej się czułam. Po godzinie wrócił spokój i udało mi się uratować niedzielne popołudnie, które spędziłam z spokoju i nudzie, gotując pyszny obiad w nowej, pięknej kuchni i przewalając się z mało ambitną książką na nowej kanapie. Ufff.... Czyli to jest dobra droga. Jedyny słuszny kierunek. Zero kontaktu, uczciwa praca nad sobą, zdrowe relacje z normalsami, celebrowanie każdej zdrowo przeżytej chwili:))) Buziaki. Doris.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to widziałam, nawet parę razy. Dla mnie jednocześnie komiczne z drugiej żałosne. Chciałam nawet powiedzieć: Hej, przede mną nie musisz udawać;-)))

      Usuń
  4. Dziewczyny a popatrzcie jak wchodzę na tego bloga to bije od Was Wszystkich ciepło, odwaga, myślenie!!!, samoświadomość. Ja się pytam czy każda ludzka osoba w starciu z zimnym draniem lub niezwykle głębokim manipulanckim facetem którego głębia wychodzi po czasie bokiem bo to tylko słowa, musi zadawać sobie takie pytania? Czy to ze mną coś nie tak? Czy męskość definiuje buta i arogancja? Chamstwo i agresja. Potem lajkujesz i sama zastanawiasz się dlaczego. Zabiegasz o niego a w zamian co? Dobre słowo? Nie, możliwość podziwiania samozwańczej gwiazdy. Bo może Ci coś skapnie, bo może faceci tak mają. Bo cynizm i tzw" błyskotliwe" teksty są w modzie. Ja robie właśnie jeden wielki facepalm do komputera. Osoby które w życiu darzyłam największym szacunkiem nigdy nie szukały poklasku, można było na nie liczyć, nie wywyższały się nad innych, nie terroryzowały otoczenia, nie zwracały na siebie uwagi kabotynizmem, dziwnością, nie dystansowały się! dystans to teraz taki modny :-) Więc k...wa czy ja chcę być świtą jakiegoś aroganta, chama, uroczego Piotrusia Pana, psychopaty, narcyza nieważne jak popularny byłby w środowisko i ile lasek po mnie jeszcze zaliczy? No trochę późno się zorientowałam, że ludzie grający pod publiczkę, efekciarscy są mi obcy. Sama skazałam się na samotność biegając za czymś co mi nigdy nie smakowało. Galareta. I sieka w mózgu od internetu i zbyt dużej ilości kolorowych internetowych obrazków;-) newsów, książek psychologicznych które ratowały mnie przed całkowitym odcięciem od świata tylko dlatego, że nie spasowałam jakiemuś wynaturzonemu potworowi który pogardę, kontrolę, dążenie do władzy i dominacji miał wpisaną nie tylko w twarz ale w całą swoją sylwetkę? Którego dało się zdemaskować po 5 minutach przebywania z nim i rozmowy? cedzącego słowa tak jakby sam się w nie wsłuchiwał i jednocześnie badał Twoją reakcję na nie? Chciałabym wrócić czas i powiedzieć mu spokojnie i prosto w twarz: daj mi spokój. po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Wadero za tę notkę :)
    Mam świadomość, że toksyna jeszcze krąży w moim krwiobiegu. Zastosowanie zasady zero kontaktu to było najlepsze co mogłam dla siebie zrobić. Psychol próbował jeszcze o sobie przypominać ale nigdy nie dopuścił bym się dowiedziała o nowej lasi.
    To co wiem to efekt jego skurwynstwa i bezczelnego wtargniecia z buciorami w moje hobby. Jak się okazuje juz teraz hobby całej naszej trójki 😈
    Nie mam bladego pojęcia o ich związku bo to co wiem to jedynie strzepki które się o mnie otarly. Aby i temu zapobiec lista wspólnych znajomych zmalała do zera. I jakoś dziwnie za nimi nie tęsknię. Teraz nie ma już żadnego mostu który by nas łączył a zanim zapiszę się na jakiekolwiek zawody sprawdzam zapisanych uczestników. I wiem ze coraz bliżej mi do tego by tego nie robić a przy ewentualnej konfrontacji zignorować jak nieznajomego. Bo to co znałam to przecież i tak ułuda.
    Ale jeszcze chwila. Jeszcze ostatnia kroplowka zapuszczona przez życzenia urodzinowe krąży mi po małym palcu u stopy;)

    I taaak cudownie byłoby móc cofnąć się na początek tej znajomości i zamknąć mu drzwi przed nosem zamiast pozwolić przekroczyć próg...a potem wszystkie granice normalności

    OdpowiedzUsuń
  6. I jest jeszcze jedno co mnie trzyma w przeszłości. Nie wiem czy umiem te uczucia opisać ale po pierwszym uczuciu jakim bylo potworne poczucie krzywdy teraz nastąpił wstyd że tak się dałam Wiechowi urobić. Wstyd irracjonalny niby ale jednak jest. Bo najgorsze jest to że ten oblech wie jaką miał nade mną władzę, że otworzyłam się przed nim jak przed nikim wcześniej, że zaufałam a on to wykorzystal do cna. I to jest właśnie kolejny haczyk-wybaczyć sobie jemu? Zapomnieć o wstydzie? Jak? Mam tylko nadzieję że z czasem i te uczucia miną. Tak jak wcześniej mijały zauroczenie,uzależnienie,strach,lęki i wiele innych...
    Teraz odliczam czas i czekam aż minie wstyd i to uczucie wściekłości że on wie. On. I może z tą wiedzą zrobić wszystko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem geniuszem wspierania ludzi ale: ja jestem na etapie: no i zrobi co chce! Jak nie będzie to prawdziwa wiedza o Tobie to coś wymyśli bo dla nich to nie problem nazmyślać, wyolbrzymić, wyciągać stare brudy nawet z etapu: byłem młody, głupi i popełniłem dużo błędów. Zresztą kto nie popełnia. Myślę ze to takie typy które z anioła zrobią diabła więc ja mam to w czterech. Już.

      Usuń
    2. Popieram przedmówczynię - olej. Wiem, że oczywiście emocje robią swoje, ale one też po jakimś czasie mijają. O tym, jak poradzić sobie z "wiedzą, że on wie" pisałam kiedyś w notce o odgryzionym ogonie jaszczurki. Jaszczurka porzuca swój ogon na pożarcie napastnikowi, a w zamian za to ratuje życie. Im bardziej będziesz się starała skupiać na teraźniejszości i budować "nową, lepszą siebie", tym mniej będzie Ci żal "ogona". Niestety, czasem należą do niego także zmanipulowani przez psychola niegdysiejsi bliscy. Bywa, że przekonywanie ich, że nie jesteś wielbłądem (coś dużo zwierzęcych porównań ;) ) to strata czasu i energii. Możesz wrócić do tych znajomości po jakimś czasie rekonwalescencji, ale jeśli nie zakończysz ich na etapie zdrowienia, cały czas będziesz podświadomie czekać na jakiś akt sprawiedliwości ze strony psychopaty albo walczyć z wiatrakami biegając za ludźmi z okrzykiem: "ale ja jestem NORMALNAAAAAA!!!!!" ;) Co do wybaczenia - żeby się uwolnić, trzeba wybaczyć i sobie, i jemu, ale wtedy, kiedy sama poczujesz, że masz dość tkwienia w złości i kiedy będziesz pewna, że wybaczenie w żadnym wypadku nie będzie wiązało się z powrotem do krzywdziciela.

      Usuń
  7. Dzieki Wadera jak nie wiem co!

    Przy wychodzeniu z psychopatycznego zwiazku jest wiecej pytan niz odpowiedzi. Twoje posty to kopalnioa wiedzy niezbednej do zrozumienia tego chaosu ktory ma sie w glowie.
    Ja nadal nie ogarniam wszystkiego, ale decyzja o rozwodzie zapadla! Nie odstapie od niej na krok - ale no latwo to mi nie jest...jestem takze na etapie czucia "irracjonalnego wstydu", oszukania, krzywdy, potornego wykorzystania, uczucia zmarnowanych kilku lat mojego zycia.
    Do niektorych negatywnych uczuc nadal sie dokopuje i je odkrywam (wczesniej skrywane przed swiatem i sama soba)...
    No i wiem, ze szybko z gorki nie bedzie, ale jestem pewna obranego kierunku! Idzie powoli, ale idzie..

    Dziekuje Wadera!
    Wielkie usciski.
    Magda.

    OdpowiedzUsuń
  8. ...Wadera, uwielbiam Twoj styl pisania.

    Magda, raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Magda, pozdrawiam Cię serdecznie :) Doskonale wiem, jak to jest mieć w głowie zamiast mózgu zburzone miasto z szyderczym neonem: "no i co teraz, frajerzyco?!". Ja już naprawdę nie wierzyłam, że kiedyś cokolwiek w życiu będzie mi jeszcze sprawiało radość. A jednak. Dlatego Ty też wierz i walcz. Uczucia, o których piszesz, są w przypadku doznania krzywdy zupełnie normalne i pewnie jeszcze trochę potrwają. Dla mnie najtrudniejsze było chyba poczucie zmarnowanego czasu. Związek z psychopatą to chyba jedyny rodzaj relacji, który nie wnosi do życia zupełnie NIC, a za to prawie wszystko wynosi. To coś zupełnie innego niż "trudny związek" albo "złożona osobowość". Osobowość prosta jak cep, złożona jest tu tylko siatka kłamstw i krzywych luster. Ale zapewniam - z tego labiryntu da się wyjść. A Minotaur to ch... ;) Uściski!

      Usuń
    2. Dokładnie! Wkurwia mnie niemiłosiernie że ten czas jakby ktoś gumką wymazal mi kilka miesięcy. Miałam przed nim wiele różnych związków z których jednak zawsze wynioslam jakieś mile wspomnienia. Z tego najdłuższego po którym mnie dopadł nawet dwójkę wspaniałych dzieci. A po nim? Zero miłych wspomnień, obity tyłek i mnóstwo "klamliwych " kompleksów. Na szczęście z nich można błyskawicznie się wyleczyć. Pod warunkiem , że częściej do mózgu dociera rzeczywistość a nie prane na jego użytek stlamszone zwoje

      Usuń
  9. Ile trzeba czasu żeby pozbyć się tej goryczy , wstydu ze było się za tak naiwnym. Czasem jest dobrze a czasem tak jak dziś mam ochotę wrzeszczec . Czuje się fatalnie , brzydka i nie chciana przez nikogo , tak jakby żaden facet nie chciał już nigdy pokochać kogoś tak napietnowanego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minie, na pewno minie, im bardziej przerobione, nie ukrywane przed samą sobą, monie. Ja jestem czekaj...8 mcy od ostatniego spotkania mniej więcej. W międzyczasie kilka razy dawał jeszcze o sobie znać ale zasada zero kontaktu była bardzo przeze mnie respektowana. Nie dałam jemu satysfakcji, a sobie nie robiłam kuku. I jeszcze 2 miesiące temu myślałam dokładnie to samo. Że ja już tylko do tarcia chrzanu się nadaję bo jestem tak przeorana przez psychola, że nie umiem normalnie funkcjonować. A w ciągu ostatnich 2 tygodni zauważyłam że umiem rozmawiać z mężczyzną nie złoszcząc się na próbę flirtu, że nie uciekam gdy ktoś powie komplement, nie doszukuję się w każdym słowie fałszu i podstępu. Jednocześnie radar działa idealnie i jedno co sobie obiecałam NIGDY PRZENIGDY NIE POZWOLĘ JUŻ SOBIE ZAGŁUSZYĆ INTUICJI.
      Także kochana minie i to myślenie i ten stan. Czas naprawdę czyni cuda. Cuda! :)

      Usuń
    2. Popieram Ka Iks, dłuuuuuuugo to trwa, ale mija. Jest tylko jeden warunek - musisz o siebie dbać. A to oznacza oczywiście przede wszystkim zero kontaktu z psycholem, także na płaszczyźnie mentalnej. Staraj się nie odtwarzać w głowie jego kłamstw - bo stan, w jakim się znajdujesz, zapewne został przez niego "wyprodukowany". Obniżanie czyjegoś poczucia własnej wartości to jedna z podstawowych technik psychola. Pamiętaj, że nie robi tego nikt, kto rzeczywiście jest Ci życzliwy. Staraj się uciekać od ludzi, którzy podcinają Ci skrzydła, a świadomie szukać takich, którzy Cię wspierają, rozumieją i budują wewnętrznie. Na pewnym etapie sama sobie nie dasz raczej wsparcia, dlatego warto poszukać go na zewnątrz. Ściskam serdecznie!

      Usuń
  10. Droga Wadero! To wszystko, o czym piszesz, jest bardzo ważne i potrzebne. Ale chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną zasadniczą sprawę, o której nie można zapominać...

    Pamiętam takie jedno zdanie skierowane do mężczyzn, które gdzieś kiedyś usłyszałam: "Krzyknąłeś na kobietę - straciłeś kobietę". Dość mocno mnie to zdanie poruszyło, bo nijak się miało do mnie samej - ja pozwalałam swojemu lubemu na siebie krzyczeć. A prawda jest taka, że zdrowa kobieta może zostać skrzywdzona przez mężczyznę tylko raz. Bo od niego po czymś takim po prostu odejdzie. No, powiedzmy, że można dać facetowi jedną szansę.... Zależnie od sytuacji. Ale nie więcej!!! Dziewczyny! Szanujmy się!!! Nie traćmy wiary w swoją wartość, w poczucie swojej godności!!!
    I tak, psychole i inni zaburzeni faceci krzywdzą i nic ich nie usprawiedliwia, ale my same im na to pozwalamy!!!!!!! A potem cierpimy........
    Bardzo dużo dało mi do myślenia przeczytanie poniższych publikacji:

    http://www.kobieceserca.pl/wp-content/uploads/2015/05/NALOGOWA_MILOSC_Eugenia_Herzyk_wyd_2.pdf

    http://kobieceserca.pl/wp-content/uploads/2015/05/Uzaleznienie_od_milosci.pdf

    http://kobieceserca.pl/wp-content/uploads/2015/05/Jak_sie_uwolnic_z_krzywdzacego_zwiazku1.pdf

    Pochodzą one ze strony internetowej Fundacji Kobiece Serca.
    Mi osobiście bardzo pomogło przeczytanie tego wszystkiego i uświadomienie sobie pewnych prawd o sobie samej... Tak, jest to bolesne. Ale warto się z tym zmierzyć. Przede wszystkim dlatego, żeby nie zapominać, iż jesteśmy wartościowymi i cudownymi kobietami! Nie zapominajmy o tym!!! I nie pozwalajmy facetom na krzywdzenie nas w imię ułudy miłości.... Bo "przecież tak go kocham".... Czasem kochać kogoś, to zamknąć przed tym kimś drzwi.

    Pozdrawiam Was ciepło :)
    A tak całkiem prywatnie dodam, że dużo ukojenia daje mi Psalm 37 :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi Księga Izajasza :) Serio. No i oczywiście Pieśń nad Pieśniami :)

      Dzięki za linki, masz absolutną rację, że nie ma czegoś takiego, jak pozwalanie na krzywdę "w imię miłości". To nie jest miłość - ani do siebie, ani do tego faceta. Aktem miłości wobec niego będzie postawienie tamy wyrządzanemu przez niego złu. Też pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
  11. Dziewczyny pomocy!
    Uciekłam rok temu od psychopaty, nie chciałam do niego wrócić...ale ostatnio niestety spotkałam się z nim. Chłopak ma ogromne problemy ( także finansowe), mogłabym pomóc, ale przecież nie muszę i nawet nie powinnam. Sęk w tym, że współczuje mu, wiem, ze jest oszustem, ale wpadł w kolejne duże tarapaty, niedługo pewnie wyląduje na bruku. Z drugiej strony pisząc to sama się sobie dziwie. To przecież on świadomie się w to wszystko pakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli naprawdę chcesz mu pomóc, to pozwól mu doświadczyć konsekwencji jego zachowania. Inaczej wpadniesz w schemat współuzależnienia. Jeśli facet rzeczywiście jest psychopatą, nie wyciągnie żadnych wniosków, tylko poszuka innej ofiary. Po co masz być nią po raz kolejny? Przy każdej następnej próbie ucieczki ma się coraz mniej sił, także nie radziłabym. Poza tym - jak wyżej - jeśli nagradzasz zło, to je pomnażasz... Pozdrawiam Cię serdecznie i jeśli mogę coś radzić - rozważ terapię dla osób współuzależnionych, jeśli masz taką możliwość.

      Usuń
  12. A ja nie wiem co mam w krwioobiegu.Psychol mnie kompletnie nie interesuje.Zmienilo sie powietrze w miescie w ktorym mieszkam, odkad sie wyprowadzil.Minal rok od jego swinstw..czasem mnie dopada zal..bo to kolejna rocznica tego szajsu, tamtego itp.Jestem wolna i generalnie szczesliwa.Mysle tylko ..ladna,starala sie,zaangazowna,nieglupia, lubi sex i..wciaz sama..bo albo dupki,albo psychol i o co kaman?zadnyvh juz szans?ile mozna czekac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy, na co ;) Na oparte na miłości i szacunku partnerstwo ciał i dusz warto poczekać. I chyba tylko na to. Na "jakikolwiek związek" - a po co, dla samego statusu, że z kimś jesteś? Rok to niezbyt długo, myślę wręcz, że to minimum na dojście do siebie po takiej traumie. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i mam nadzieję, że ten stan będzie się pogłębiał ;)

      Usuń
  13. Chciałam się podzielić z Wami pewnym spostrzeżenie m , z nadzieją Wadero ze mądrze jak zawsze napiszesz o co chodzi ;) Otóż po pół rocznym detoksie , próbach wpływania na mnie pośrednio z braku innych możliwości (pajac jest poblokowany wszedzie) mogę powiedzieć że coraz mniej myślę o tym co się stało. Nachodzą mię jeszcze gorsze dni ale coraz rzadziej . Mam nadzieje ze wysiłek włożony w samouzdrawianie przynosi efekty nareszcie.Problem jest taki mianowicie,otóż po pierwszym odruchu łapania jakiegokolwiek faceta żeby sobie udowodnić że wszystkie te chamskie teksty pod moim adresem były tylko próba dowalenia mi ,pojawił się ktoś normalny , przynajmniej na takiego wygląda tzn nie zalewa miłością po kilku spodniach , nie oświadcza się a znajomość się rozwija w boozzzee normalnym tempie.Musze zaznaczyć że gdyby próby zbyt szybkiego zbliżenia się do mojej osoby miały miejsce delikwent zostałby wykopany bez gadania . Taki mam uraz niestety.Problem z tym urazem właśnie , otóż jak mówiłam człowiek wygląda na sympatycznego i normalnego tyle ze że mną coś chyba nie tak , albo uraz po psyho jeszcze we mnie drzemie. Cokolwiek powie czy napisze , albo nie napisze natyciast uruchamia się w mojej głowie podejzliwosc , w sensie a może mnie kłamie ?może ukrywa cztery byle żony i tuzin dzieci ? Problem z ufnością w ludzkie słowa . Dla przykładu , nie odzywał się cały dzień , zero wiadomości , a ze napastliwa nie jestem więc też nie zaczepialam człowieka , wieczorem pomyślałam no tak pewnie zona obok i nie ma jak zadzwonić albo napisać , chore?ano chore . Okazało się ze matka zleciła ze schodów cały boży dzień próbował ogarnąć ten nieszczęsny wypadek i w głowie mu nie było dzień dobry ani jak się masz .Normalne? Ano normalne , tylko pytanie brzmi czy chore podejzliw e myśli rodem z piekła juz zawsze będą pierwszymi w mojej biednej umeczonej głowie? Całe szczęście ze należę do powsciagliwych ludzi o dobrych manierach i nie wyskoczyła z czymś głupim bo pewnie nie dość że zrobiła bym z siebie wariatke to jeszcze pewnie zrazilabym człowieka do siebie.
    Macie podobnie ? Czy tylko ze mną coś nie halo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzliwość i brak sympatii do facetów wręcz takie fee przeszło mi najpóźniej ze wszystkich negatywnych uczuć:-) chyba człowiek wewnętrznie nadal się boi spotkania klona. Dlatego nie poszłam do psychologa bo z tym akurat wiedziałam, że musze się uporać sama. No i niewiara w ludzkie słowa: to akurat dobre bo złotoustych ściemniaczy na świecie pełno.nawet zweryfikowałam pare znajomości pod katem: co mówi/ co robi i wyszło dosyć zabawnie: im wyżej człowiek w hierarchii hehe społecznej tym więcej ściem i pięknych acz pustych słów. wydaje mi się ze trzeba to kontrolować(tak jak to robisz:-) i ucichnie. Nie wiem czy przejdzie do końca ale mysle ze ucichnie:-)

      Usuń
    2. He he, mamy podobnie. Pilna obserwacj nie zaszkodzi ;)

      Usuń
    3. A co w tym dziwnego, że po przejechaniu przez walec, uważasz na drodze? ;) Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że z gościem, z którym się spotykasz, będzie wszystko w porządku :)

      Usuń
  14. Witam serdecznie. Na bloga trafiłam przypadkiem. Wiele opisywanych tu historii jest mi znanych niestety z doświadczenia. Dziesięć lat takiego życia za mną... I przeszłam wszystkie opisywane tu etapy. Etap zdrowienia nie jest łatwiejszy. Od euforii po depresję, żal, strach, lęk, potem znowu euforii i tak w koło przez wiele miesięcy. Na wszystko trzeba dać sobie czas bo wyjść z takiego związku mentalnie nie jest łatwe. A wiem co mówię bo przeszłam wszystko. Od totalnego zauroczenia, po poniżanie, odbieranie poczucia wartości, szantaże, wyzwiska, notoryczne zdrady i przemoc fizyczną włącznie. Dlaczego Cię uderzyłem? Bo wyprowadzasz mnie z równowagi. Ja Cię ciągle krytykuję? To nie krytyka to prawda, zmień się kobieto. A to wszystko poprzetykane etapami miodowych chwil, z biegiem czasu zanikających. Dziś nie wiem jak to wszystko zniosłam, jak mogłam w tym żyć, jakoś funkcjonować. Żeby się z tego wyrwać też przeszłam walkę jakich mało, tak ciężką, że w ogóle nie chcę do tego wracać. I chociaż to już za mną, to i tak czasami boję się, że gdzieś tam szykowana jest na mnie zemsta, w końcu zniszczyłam czyjś idealny wizerunek. Tak, tak. Człowiek z rysem psychopatycznym na zewnątrz jawi się jako ideał, a w domu urządza piekło. A potem... Ciekawa reakcja psychologiczna. Każdy mężczyzna po zakończeniu takiej relacji jawi się jakoś tak blado, jest nudny po prostu. A to dlatego, że w naszej pamięci tkwi ten ideał z samego początku, swoje robi też uzależnienie od adrenaliny, która buzowała w nas często latami. Dlatego nie radzę wiązać się z kimś od razu. Trzeba poczekać, uśpić emocję, zacząć patrzeć na świat inaczej. A i tak uważam, że po latach prania mózgu już nigdy nie wrócimy do siebie z początku. Pewna doza nieufności zostanie już na zawsze. Tak jak pytanie jak to możliwe, że są ludzie, którzy krzywdzą innych i nie zdają sobie nawet z tego sprawy? Bo psychopata nie rozumie, że krzywdzi, obca jest mu empatia. Uczucia to dla niego tylko definicje, nauczył się ich jak wierszyka na pamięć,ale nie pojmuje ich tak jak inni. Co więcej, on powie, że cię kochał i rzeczywiście tak myśli. To nie choroba. To charakter, trwały i nieusuwalny brak uczuć więc rozmowa o nich z psychopata jest jak mówienie do ślepego o kolorach. Straszne i dla większości niezrozumiałe, ale nie ma co się nad tym zastanawiać. Trzeba po prostu przyjąć, że tak jest. A im szybciej ucieknie się z takiego związku tym lepiej. Mniej ran i blizn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć, sama prawda. Może nie zgodziłabym się tylko ze zdaniem, że psychopata nie rozumie, że krzywdzi. Pozdrawiam Cię serdecznie i gratuluję wiedzy i samoświadomości :) A życzę dużo radości! :)

      Usuń
    2. Droga Wadero, dużo bym oddała, żeby tej wiedzy i doświadczenia nie mieć. Natomiast swoje przekonanie, że krzywdzą w jakiś sposób o tym nie wiedząc czerpię z literatury i rozmów z psychiatrami i psychologami. Przy czym mówię to o ludziach z rysem psychopatycznym, a nie typowych psychopatach,bo tych ostatnich jest jednak mniejszość. Taki zaburzony człowiek (psychopatia jest kwalifikowana jako zaburzenie osobowości)nie ma punktu odniesienia. Jeśli np.rzuci w stronę żony/męża stek wulgaryzmów to dla niego nie jest to poniżenie, zdeptanie z ziemią, ale zwykłe zdenerwowanie sytuacją i nie rozumie jak to można brać do siebie. No nawrzeszczał się i tyle, dał upust emocjom może trochę zbyt mocno. I z uśmiechem na ustach powie ci, że jeśli masz w sobie poczucie wartości to nie powinnaś brać tego do siebie, a skoro bierzesz to zniszczyli ci je inni, rodzice głównie. To, że to właśnie on to poczucie wartości ci odbiera już do niego nie dochodzi. Takie rozumienie świata nie zwalnia ich oczywiście z odpowiedzialności (tej karnej również), bo dysponują rozumem i powinni się stosować do ogólnospołecznym norm. Ale tekstem "krzywdzisz mnie" do nich się nie dotrze bo taki typ w ogóle tego nie łapie. Krzywda to może wybicie żonie zębów (choć bywa, że dla niektórych nie), ale wyzwanie ją od najgorszych już nie. Dlatego to się nie poddaje jakiemukolwiek leczeniu i jakiejkolwiek zmianie. I jest po prostu przerażające. No bo jak funkcjonować z kimś kto nic nie czuje, nie ma w sobie lęku i niczego się nie boi?. Wiać, jak najdalej.

      Usuń
    3. E to zwykły choleryk który potrafi komus nabluzgać byłby z rysem psychopatycznym:-) a nie jest bo po prostu ma w sobie za dużo energii i musi się wyładować. Nawet nie na kimś tylko ot tak po prostu jak kobieta w czasie PMS. (to o mnie:-) ale w sumie racja taka że po co rozkminiać czy wie czy nie wie. Jak nie chce się zmienić, zaradzić temu to nie ma sensu rozmawiać i próbować. Zresztą komu by się chciało zmieniać, może kobiecie której baaardzo zależy na takim człowieku. Może być zwykłym chamem i tez nie dotrzesz:-)

      Usuń
  15. Dobre określenie , nie dość ze mnie walec przejechał to jeszcze sama wlazlam pod niego;)a pie....niety kierowca tej wolnopedzoncej maszyny zapuszczal wsteczny i jedynkę co rusz :))pozdrawiam życząc nam wszystkim drogie Lady s spokoju serca i myśli , należy nam się podwujnie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziewczyny!! Jak byc konsekwentna w zasadzie zero kontaktu? Przez dwa tygodnie był spokój, ale on znów się odezwał słodko i od jednego miłego słówka do drugiego znów o nim myślę (czy aby się nie zmieni, czy aby jego postawa nie była żartem i wyskoczy zza ściany ten dobry którego zawsze udawał i powie to byl tylko zly sen). Było już dobrze, wszytsko co piszesz Wadero i Wy dziewczyny w komentarzach o "Waszych" p. powtarzało się i u "mojego" p. Byłam przez 2 tygodnie racjonalna a kilka jego słów miłych wystarczyło żebym znowu zapadala się w ta mielizne. Jak trzymac się zasady zero kontaktu i przestać być ch.... uprzejmym nawet dla oprawcy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gia po to własnie jest zasada zero kontaktu. Zero kontaktu polega na nie kontaktowaniu się z psycholem ale też na zrobieniu wszystkiego by i jemu ten kontakt uniemożliwić. Każdy najmniejszy sms, telefon, mail, cokolwiek prowadzi do ponownego wtłoczenia toksyny i o walce o siebie od nowa. Zablokuj telefon, maile do spamu przekieruj, wszelkie komunikatory out of...
      Tylko tak się uwolnisz
      Ale... musisz tego chcieć. Jeżeli wciąż "masz nadzieję", że on się zmieni to to będzie tylko oszukiwanie siebie do sztachnięcia się trucizną za tydzień, miesiąc , rok..
      Powodzenia!

      Ka Iks

      Usuń
    2. Raz Dwa Trzy idź swoją drogą , posłuchaj i sama siebie przytul i pokochaj a jak już to zrobisz zobaczysz że to ty jesteś najważniejsza dla siebie

      Usuń
    3. Trudno brać na słowo. Często trzeba spróbować i zaryć nosem w beton, żeby postanowienie braku kontaktu było bardziej umotywowane ;).
      Ja tez próbowałam, przekonałam sie i obecnie mam pewność, że nie mam ochoty wracać do tej paranoi. A właściwie do "tego paranoja" :D

      Usuń
  17. Dzięki za Wasze słowa dziewczyny:) Będę próbować dalej (również "wchodzić w romans ze soba";)(a w chwilach zwątpienia czytać Twojego bloga Wadera:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem kilka m-cy po .... Po czym , sama jeszcze nie wiem...Czytam co się da , wchodzę , gdzie się da i nadal nie mam pewności , czy mój jeszcze mąż , to psychopata... Niektóre rzeczy się zgadzają , niektóre nie...Niektóre nawet mogę przypisać sobie... To może ja jestem psychopatką???? Wiedziałam , że tkwię w ,,g-wnie'' , jednak bałam się to zakończyć , nauczyłam się w nim ,,ślizgać'', by samej przeżyć i ograniczyć krzywdę dzieci. Czara się przelała , gdy przyłapałam ,,mojego'' na zdradzie... W końcu zwiezrzyłam się dwóm osobom , które niezależnie od siebie kazały mi wyrzucić ,,mojego'' z domu oznajmiając , że jestem ofiarą przemocy domowej...Po dosłownym praniu mojego mózgu prze te osoby, w końcu zebrałam się na odwagę i wywaliłam ,,mojego'' z domu. Miałam niezły atut w rękach ( czytajcie; ,,coś , czym mogłam go szantażować''), dlatego odbyło się to w miarę szybko...Wyprowadził się do mamusi , a od jakiegoś czasu zaczął mnie znowu osaczać... Zdrada to był ,,tylko'' kryzys wieku średniego , znajomość zakończył i chce wrócić...Niby się zmienił , a nawet ciągnie mnie na terapię małżeńską....Może to jednak nie jest psychopata???

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeśli zastanawiasz się, czy to czasem nie Ty jesteś psychopatką, to najprawdopodobniej zostałaś mocno zmanipulowana i trudno Ci jasno ocenić rzeczywistość. Jeśli jednak osoby Ci bliskie i życzliwe widzą, że dzieje się coś niedobrego i nawet określają to mianem przemocy emocjonalnej, to warto się nad tym zastanowić. Już sama zdrada świadczy przecież o tym, że facet Cię nie szanuje. A że chce wrócić? No a dziwisz się? Nie każdy dorosły facet chce mieszkać z mamusią. Z terapii na pewno warto skorzystać, ale po to, żeby uporządkować priorytety i w ogóle mieć szansę rozpoznać własne potrzeby. Absolutnie nie zgadzaj się na ponowne wprowadzenie się eksa tylko dlatego, że "obiecał się leczyć". Jeśli po rocznej terapii oboje nadal będziecie zdania, że chcecie odbudować Waszą relację, możesz to rozważyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuje Ci Waderko za ten wpis , własnie jestem chyba uzależniona , a nowa koleżanka mojego byłego ciągle wstawia zdj w jego ubraniach , przez co czuje się osłabiona , przegrana. Dzięki temu zrozumiałam , że pokazując ciągle zdj jego koleżanki w jego ubraniach może być oznaką zemsty po tym jak go zostawiłam lub chce mnie osłabić mimo że i tak czuję się jak flaki. Dzięki bardzo

    OdpowiedzUsuń