piątek, 17 lutego 2017

Walka duchowa

Pierwsza notka w tym roku i chyba jedna z ostatnich na blogu. Myślę o przeniesieniu się "do cywila", czyli o kontynuowaniu pisania "o życiu i jego przejawach", ale już nie w kontekście relacji z psychopatami. Wydaje mi się, że na ten temat napisałam już wszystko, co mogłam i czas zakończyć proces terapii. 

Myślę, że taka decyzja jest w pewnym momencie konieczna. Bez niej można wpaść w pułapkę uzależnienia od przeżywania bólu, straty, żałoby, złości etc. A to przecież także jakaś z form pozostawania w toksycznej relacji - może nie tyle z psycholem, co z naszymi uczuciami przez niego wywołanymi. 

U każdego proces wychodzenia z bagna ma indywidualną dynamikę i nie da się chyba określić tutaj "norm". Orientacyjnie powiedziałabym, że jeśli po dwóch latach od CAŁKOWITEGO zaprzestania JAKIEJKOLWIEK relacji z psychopatą, nadal mocno ją przeżywamy, to znaczy, że coś chyba robimy nie tak i - świadomie bądź nie - podsycamy ją. Albo utknęłyśmy w depresji, której nie pokonamy bez fachowego leczenia.

Ostatni wątek, jaki chciałabym poruszyć, dotyczy spraw duchowych. Blog jest dla wszystkich ofiar psychopatów, niezależnie od ich poglądów, wiary bądź jej braku, toteż nie pisałam zbyt wiele o swoich doświadczeniach duchowych w kontekście psychola, ograniczając się do opisywania sfery psychologicznej. Wiele z nas doświadczyło jednak w kontekście psychopatycznej relacji walki duchowej bądź zjawisk wykraczających poza sferę racjonalną, toteż myślę, że warto zatrzymać się także na tej sferze rzeczywistości. 

Jedna z Was napisała do mnie jakiś czas temu maila. Wklejam go w całości, oczywiście z upoważnienia Czytelniczki:

Dzień dobry,
Od jakiegoś czasu zaglądam na Pani blog "Szczury i wadery", za który dziękuję, bo też mi pomógł. Postanowiłam napisać, by może zechciała Pani poruszyć w swoich wpisach jedną kwestię - możliwych duchowych/demonicznych przyczyn zachowań psychopatów. Może Pani opublikować moją notkę, którą zamieszczam poniżej, choć wiem, że nie publikuje Pani raczej historii czytelniczek, tylko pisze autorskie teksty, więc proszę przynajmniej ją przeczytać i kiedyś może napisać coś na ten temat.
pozdrawiam serdecznie
Joanna


***

Po moim rozstaniu się z tym bardzo trudnym człowiekiem, przeczytałam sporą część blogów, for i artykułów na ten temat. Tylko w jednym miejscu natknęłam się na poruszenie tego tematu z uwzględnieniem sfery duchowej. Wszyscy raczej skupiają się wyłącznie na poziomie psychologicznym tego "zjawiska".

Swojego p. (40+) poznałam na jednym z portali internetowych, ale uwaga: nie tych zwykłych, tylko... "religijnym". Dziś z perspektywy kilku lat mogę powiedzieć, że chyba nic, co wtedy napisał w swoim profilu o swoich cechach czy rzekomo wyznawanych wartościach, nie znalazło potwierdzenia w
rzeczywistości. A wręcz było na odwrót. 

Okazało się, że każdej poprzedniej wmawiał jakieś nieprawdy. Mnie na początku też okłamał w kilku ważnych sprawach, niepotrzebnie i nawet nie pytany, np. powiedział mi, że jest abstynentem (tylko dlatego, bo wiedział, że jest to dla mnie ważne, choć sama go o to nie pytałam), a niedługo potem okazało się, że nie tylko pije, ale najprawdopodobniej ma już z tym spory problem. O innych kłamstwach nie wspomnę, było ich tyle, że spokojnie można uznać to już za chorobliwą patologię. Nie chcę się też rozpisywać ani o tym jakim stałam się w czasie tego związku zalęknionym i znerwicowanym strzępkiem człowieka, ani o poniżających odzywkach, wmawianiu mi, że jestem zerem, manipulacjach, pogardzie, czasem zimnym bezwzględnym zachowaniu wobec czyjegoś cierpienia, nienawiści, uważaniu wszystkich za popieprzonych, cynicznym obgadywaniu nawet własnych przyjaciół, dniach i tygodniach karzącego milczenia, obrażania się i wybuchania agresją gdy tylko miałam inne zdanie na jakiś temat, ciągłej zmiany planów nawet w ważnych kwestiach, wmawianiu mi choroby psychicznej itd. Szkoda czasu na opisywanie tego powtarzalnego prawie w każdej tego typu historii schematu. Cały czas jest mi wstyd, że się z kimś takim związałam i przeżyłam kilka lat...

No, ale właśnie... na początku wydawał się taki idealny, dobry, pomocny, miły, mówił o sobie w samych superlatywach, i jaki to jest wierzący i praktykujący. Dałam się złapać na haczyk, po pierwsze dlatego, że byłam niedługo po ciężkich przeżyciach, a po drugie - miałam głupią nadzieję, że w serwisie chrześcijańskim jest większy odsiew i nie trafi się na jakieś złe jednostki, dlatego długo wierzyłam, w to co mi wmawiał, że to we mnie jest problem, nie w nim. 

Wydawało mi się, że jeśli ktoś uważa się za człowieka wierzącego, ma w sobie podwójny powód do traktowania innych dobrze, bo nie tylko obowiązują go normy i nakazy społeczne i etyczne, ale też religijne (jak np. miłość bliźniego). Rzeczywistość okazała się jednak inna. Do tego stopnia, że dziś myślę, że "mój" p. miał nie tylko problem na poziomie psychicznym, ale i duchowym, choć regularnie chodził do kościoła, brał udział w różnych religijnych praktykach i wydarzeniach, udawał wokół niezwykle wierzącego, tylko jakoś wcielanie w życie tych wartości mu nie wychodziło...


"W sferze duchowej jesteśmy nieustannie w stanie wojny między dwoma światami - światem światłości i ciemności."

W jednym z wykładów egzorcysta ks. Piotr Glas opowiadał o tym jak dziś d. niszczy człowieka, jaka jest jego strategia - udaje anioła światłości, czyli dobrego, działa poprzez kłamstwo (sama Biblia nazywa diabła "ojcem kłamstwa" i oskarżycielem), wzbudzanie strachu, odizolowanie od innych ludzi, odrzucenie, wmawianie, że człowiek się do niczego nie nadaje. Czy czegoś to nie przypomina? No właśnie... Niemal identycznie psychofag traktuje swoją ofiarę.

Na pewno każdy z nich ma problem natury psychicznej, ale myślę (wnioskując też na podstawie objawów, które miał mój p., zresztą sam mówił, że coś go czasem nawiedza), że u części z nich przyczyna takich zachowań jest także natury duchowej. (polecam na youtube konferencję "Duchowe zerwanie z przeszłością").

Żeby lepiej zrozumieć działanie złego, może warto sięgnąć do samego początku - upadku rajskiego Adamy i Ewy. Diabeł nie mógł znieść szczęścia ludzi. Udając przyjaciela, poprzez kłamstwo zwiódł Ewę i namówił do zerwania owocu z drzewa poznania dobra i zła. A wszystko to diabeł robi po to, by zniszczyć człowieka i zabrać mu szczęście, do jakiego został stworzony. I tak działa od wieków. Jak napisał św. Piotr: "Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć."

Poniżej dwa krótkie filmiki, o niezdrowych więzach duszy i opętaniu miłosnym:
https://www.youtube.com/watch?v=xCBYzT9aC7g
https://www.youtube.com/watch?v=HI1YaCOFTHw

Nie twierdzę, że każdy psychopata jest opętany. Nie. Ale możliwe, że jakaś część z nich jest zniewolona. Zły ma wpływ na człowieka poprzez trzy stopnie: pierwszym jest pokusa (której nieraz doświadcza każdy człowiek), drugim - zniewolenie ("Nie jest to jeszcze opętanie, ale oddziaływanie z zewnątrz i pewnego rodzaju skrępowanie, ograniczenie władz człowieka, wprowadzenie tam anomalii i wielkiego cierpienia oraz osłabienie różnych dobrych cech. Objawy są tu tak podobne do nerwic i psychoz, że nie łatwo rozpoznać ich rzeczywistą przyczynę. Dalej stany agresji, nienawiści, buntów bez wyraźnej przyczyny. Takie oddziaływanie szatana na psychikę i system nerwowy obserwujemy dziś w wielkim nasileniu."), a dopiero trzecim, najcięższym - opętanie (zamieszkanie złego w ciele człowieka).
http://egzorcyzmy.katolik.pl/rzeczywistosc-ducha-zego/3/

Może niepotrzebnie się rozpisałam, ale brakowało mi wszędzie bardziej całościowego spojrzenia na możliwe przyczyny zachowań osób o rysie psychopatycznym. Zatrzymywanie się jedynie na poziomie psychologicznym może spowodować, że jeśli trafimy nie na "zwykłego" a na zniewolonego psychofaga, wówczas samo odcięcie się od niego i ewentualna psychoterapia nie pomogą tak dobrze jak trzeba, po prostu nie wystarczą.

Realności walki duchowej doświadczyłam w trakcie związku z psycholem bardzo mocno, jednak nie określiłabym go jako osoby opętanej. Opętani cierpią z powodu swojego stanu, psychopaci niestety nie. Opętani nie są często w stanie przekroczyć progu kościoła, parzy ich woda święcona i symbole religijne, psychopata potrafi cały obwiesić się różańcami i leżeć krzyżem przed świętymi obrazami udając ekstazy religijne. 

Opętanie to ingerencja złej istoty duchowej w zdrowe ciało, zmysły i uczucia, psychol natomiast wydaje się nie mieć tej zdrowej osobowości, z której należałoby wypędzić zło. On jest jakby złem wcielonym, które nie chce przestać być złe. Przykro mi to pisać, osąd zostawiam Panu Bogu, być może się mylę. Nie chodzi jednak o to, żeby kogoś potępić, ale o to, żeby się przed nim STRZEC. I nie łudzić się, że cokolwiek go zmieni. Nie zmieni, a nas zniszczy. Z równym powodzeniem możemy próbować nawracać diabła.

Sporo z nas doświadczyło w trakcie związku z psychopatami rozmaitych zjawisk paranormalnych, dziwnych stanów, uczuć, snów etc. Czasem, paradoksalnie, doświadczenie silnej obecności zła, może nas w konsekwencji doprowadzić do dobra - do Boga, wiary, pokory, prawdy, docenienia prawdziwej przyjaźni i miłości, odkrycia własnej, niepowtarzalnej ścieżli rozwoju duchowego. Zapraszam Was do wymiany doświadczeń związanych z tą sferą życia, jestem przekonana, że będzie ich sporo. Mnie osobiście całe to bagno nauczyło poważnego traktowania biblijnej zasady:

              "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła".




31 komentarzy:

  1. W co wierzę to w telepatię bo ostatnio widziałam film "próba sił" z Kim Basinger. I post wprost dla mnie:-) coś w tym jest ale ja chyba to rozpatruję w kategoriach moralnych niż duchowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze - Waderko nie dziwi mnie Twoja decyzja o zakończeniu pisania na blogu, moim zdaniem to naturalne w procesie wychodzenia z szamba. Obiecaj mi/nam jednak, że nie przestaniesz pisać w realu i dasz nam jakoś znać jak wydasz swoją książke, że to TY :)
    Co do duchowości i psychola. Duchowość psychola jest tak samo teatralna i nie odczuwana jak inne uczucia. Wielokrotnie doświadczałam histerycznych prawie reakcji mojego męza, po dobrym kazaniu naszgo naprawdę wyjatkowo mądrego księdza. Psychol analizował usłyszane słowa, ekscytował się, perorował, udawadniając wszyskim, że ona własnie tak też myśli i postępuje, co mu w niczym nie przeszkodziło być szują i szczerzują wobec ludzi od niego zależnych.
    Do dzisiaj spotykam go w "naszym" kościele. Chodzi tam po coś, już teraz na pewno nie po to aby mnie spotkać. Wielokrotnie zastanawiałam się i wręcz pytałam Pana jak to jest mozliwe, że słowo Boże do niego nie dociera. No nie dociera, bo przecież istotą psychopatów jest to, że oni naginaja cały świat do swoich potrzeb i "standardów". Tak więc jak taki psycho słucha ewangelii lub kazania jego mózdżek tak to wszystko przeprcowuje, że na koniec wychodzi mu , że takich wspaniałych ludzi jak on to nie ma wielu na świecie.
    Im bardziej zdrowa jestem tym bardziej mi szkoda psychopatów. Umrą i nigdy nie zrozumieją ile złego zrobili i ile dobrego starcili lub nie doświadczyli. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. A już z typowo psychologicznego mięcha moim zdaniem to identyfikacja projekcyjna . Dzięki Ci wujku google:-) Nie wiem jak oni to robią!!! ale pewnie każda z Was doświadczyła tego w relacji przede wszystkim z narcyzem, a nawet ze zwykłymi ludźmi. Ktoś, kto będzie Cię doprowadzał do ostateczności wmawianiem jakiś intencji w końcu zobaczy kompletne zero po drugiej stronie. No i pewnie mamy wtedy poczucie, że coś nami zawładnęło. Swoją drogą trzeba mieć niezwykła siłę w sobie żeby się takiemu "łamaniu" przeciwstawić:-) No a nawiązując do tematu: duchowo tak właśnie może działać zło. Jak najbardziej. Przykład z najniższej półki: kiedy kobieta jest sympatyczna wobec faceta a ktoś twierdzi że go podrywa. No niekoniecznie. Może być po prostu miła. Półka najwyzsza to wmawianie chęci morderstwa co ja jak i autorka doświadczyłyśmy na własnej skórze: czy nie masz ochoty w takim momencie naprawdę komuś dać w twarz? Albo sprawić żeby zniknął (najlepiej wychodząc i opuszczając pomieszczenie:-)? może te przykłady nie są najlepsze ale zło ma niezwykłą moc. Nazywanie kobiety kurwą i dziwką. Nawet wtedy kiedy jest wierna, siedzi w domu i głównie pracuje. Dla mnie to szczyt wszystkiego i realizacja marzeń psychola o takiej właśnie dziwce, gorzej jak kobieta w to uwierzy i będzie się bać odezwać do jakiegokolwiek faceta...w sumie jakby to wziąć za taką próbę sił to relacja z toksykiem to ciężka próba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Identyfikacja projekcyjna - zdecydowanie tak. Psychol "znajdzie" w nas tyle samo złych cech, ile sam posiada. To się na dodatek nakłada na nasze obniżone poczucie własnej wartości - często zresztą wywołane właśnie toksycznym związkiem. Jeśli same w siebie nie wierzymy, łatwiej uwierzymy w słowa psychola o tym, że jesteśmy złe, egoistyczne i rozwiązłe. Zaczniemy się w naszych naturalnych zachowaniach doszukiwać ukrytych, podłych motywacji. Będzie to dodatkowo wzmocnione przeżywaniem rzeczywistych silnych i negatywnych emocji - bo jakie emocje może wyzwalać toksyczna relacja? Jeśli dodamy te wszystkie elementy do siebie, otrzymamy mieszankę wybuchową skutkującą poczuciem, że rzeczywiście jesteśmy podłe i zasługujemy zatem na podłe traktowanie. To chyba jeden z mechanizmów sprawiających, że tak trudno zerwać więź z psychopatą i uwierzyć na nowo, że zasługujemy na to, co dobre.

      Usuń
  4. Wadero, choć przykro czytać Twe słowa ze juz Cię tu nie przeczytamy, to jest to zupełnie zrozumiale:) zrobiłaś kawał dobrej roboty otwierając oczy na zlo/manipulacje/toksyke jakie nas spotykają a które często opakowane mogą być w papier w serduszka, misie i buziaczki, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Punkt widzenia istotny. Choć ja akurat, spotkałam się z wieloma informacjami w sieci, traktującymi naturę psychopatów w sposób demoniczny. Niektórzy uważają, że nie posiadają duszy, zjadają duszę lub chcą ja zwieść, zniszczyć.
    Wiele z nas ma takie przeczucie, sny, skojarzenia. W początkowej fazie są one tłumione poprzez zamroczenie, iluzję, upojenie wywołane przez psycho. Potem gdy ono znika, pozostają głównie negatywne, złe emocje. Znika radość, lekkość duszy, piękno życia. Trzeba stoczyć prawdziwą walkę aby się temu nie dać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Waderko kochana, to dobry znak. Bardzo dobry. Ale będzie Cię brak. Napisz czasem jednak post, co u Ciebie :)
    I dziękuję za Twoją obecność i pracę przez ten cały czas!
    Wierna czytelniczka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam bardzo za miłe słowa :) Tak łatwo się z Wami nie rozstanę :))) Pewnie, że będę wpadać i dawać znać, co u mnie, Wy też dawajcie! Chętnie też odpowiem na ew. pytania. Ja też bardzo Wam dziękuję za wspólnotę, jaką udało nam się wspólnie stworzyć i dzięki której umiałyśmy wzajemnie się wesprzeć. Jeżeli chodzi o bloga, to mam po prostu wrażenie, że temat został wyczerpany, a wieko trumny nad wampirem Nosferatu się zamknęło ;) Ale jest mnóstwo innych spraw, o których można pisać :)) Ściskam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana Wadero, czekam na bloga pod tytułem, noooo na przykład "Poznaj szczęśliwą waderę" z opowieściami o dobrym, spełnionym życiu. 100 lat miłości w najróżniejszych jej przejawach - uściski, Beata:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha, dziękuję Ci serdecznie i Tobie wzajemnie - szczęścia i miłości, ostrych kłów i mocnych skrzydeł! ;)

      Usuń
  9. Kochana Wadero i ja także chcę Ci podziękować :) zaglądałam tu przez rok i dalej to robię... dużo złego doznałam od męża. Nie rozumiałam tego dopóki mi tego nie przybliżyłaś. WSZYSTKO o czym pisałaś przeżyłam... nadal walczę i jest mi ciężko ale chyba tak długo trzeba skoro żyłam w bagnie ponad 20 lat... nie wiem czy z tego wyjdę ale przynajmniej rozumie co się działo w moim życiu i potrafię to zjawisko nazwać. Chciałabym wyjść z tego kiedyś i podzielić się tym z innymi dając nadzieję że nawet po tylu latach można odzyskać radość. Póki co mam wrażenie że toczę ciężką walkę duchową z wcielonym złem. Pozdrawiam Cię i życzę wszelkiego dobra:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również chciałam podziękować za ten blog,który pomógł mi zerwać z psychopatycznym mężem , z którym byłam przez 36 lat.Dzięki temu blogowi zobaczyłam-po tylu latach!- że człowiek, z którym jestem, nie jest normalny i że nigdy nie zbuduję z nim więzi , bo on tego nie potrafi i nie chce.Zrozumiałam,że nigdy nie da mi miłości,bo nie wie,co to jest miłość.To on podjął decyzję o rozstaniu, ale zrobił to chyba już 50-ty raz,licząc pewnie na to,że znowu będę go błagała,aby wrócił.Ja już wiedziałam,z kim mam do czynienia,więc złożyłam pozew o rozwód i od miesiąca jestem wolna.Nie mogę powiedzieć,że jest łatwo,ale na pewno jest łatwiej niż z nim.Dziękuję,że znalazłam tutaj grupę wsparcia, którą zalecają terapeuci.Któż inny mógłby zrozumieć to,co się działo w moim życiu?

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzieki Wadera poniekad uratowalas mi zycie.Dzieki zrozumieniu, co mnie spotkalo i to ze nie tylko mnie,jestem teraz wolnym i ponownie szczesliwym czlowiekiem..z kotem zamiast psycholka 😊 Zycze Ci wszystkiego naj i pisz prosze o czymkolwiek,bo masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  12. Waderko bardzo bardzo dziękuję. Za wszystko. Powodzenia! I będzie mi po stokroć miło jeżeli dasz znać od czasu do czasu co u Ciebie:*
    Jesteś wielka!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale mi miło, dziękuję za te słowa, to naprawdę ogromna radość móc się komuś przydać :) Choć zarazem bardzo mi przykro, że się tyle nacierpiałyście, bo wiem doskonale, jak bardzo niszczycielskie jest to cierpienie. Ogromnie mnie cieszy, jak piszecie, że udało Wam się odzyskać wolność, że zaczynacie cieszyć się życiem i patrzeć pozytywnie na siebie i na świat. Będę dawać znać, co u mnie i mi też będzie miło przeczytać, co u Was :) Na razie chcę zaświadczyć, że wyjście z traumy po psycholu jest możliwe :) Dwa lata temu nie jadłam, nie spałam, nie umiałam skupić się nawet na przeczytaniu gazety, a zrobienie prania bywało miarą tygodniowego sukcesu. Dziś robię pranie regularnie, jem z apetytem, śpię dobrze, dużo czytam, chętnie chodzę do kina, wyjeżdżam w góry, mam niezłą pracę i dobre relacje z ludźmi, a psychol jest coraz bardziej mglistym wspomnieniem, trochę jak z innej sfery rzeczywistości. Życzę Wam tego samego i mooooocno trzymam za Was kciuki! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!

      Usuń
    2. Kochana Wadero.
      Podpisuję się pod każdym zdaniem poprzedniczek.Poza tym,osobiście dziękuję za robotę,którą Ty wykonałaś zbierając tu informacje bezcenne-dałaś mi więcej niż wszystko-niż instytucje zobligowane do pomocy,niż nieświadomi znajomi,niż ja sama-opisałaś problem,który nadal w sieci puzzlami trzeba układać,Ty wszystko zgromadziłaś na swoim blogu.Dziękuję z całego serca.I chociaż nie widać końca mojej walki z "niszczeniem" przez psychola,to wszystko nabrało dla mnie znośny kształt.Dzięki Tobie,dzięki garstce życzliwych i dzięki mnie.Jak moje poprzedniczki,chciałabym czuć gdzieś Twojego czuwającego Ducha...Życzę Ci wszystkiego Najlepszego. Anita

      Usuń
    3. :-) I jak u mnie już wszystkie emocje z tym związane dawno wygasły nie byłoby to możliwe bez tego bloga. Szkoda, że nie będzie z tego małej różowej książeczki bo mogłaby ona pomóc wielu osobom.

      Usuń
  14. Też tutaj często zaglądałam i pomimo, że upłynął już rok wracałam. Czasami właśnie pisałam i zadawałam Tobie pytania w aspekcie ''duchowym''. Chciałam Ci podziękować za to, że byłaś kiedy ja znikałam przez ból z normalnego funkcjonowania. Życzę Ci szczęści i niech dobro, które dałaś pomagając innym, wróci do Ciebie - bo pomogłaś nie jedne osobie i uratowałaś nie jedną duszę.

    OdpowiedzUsuń
  15. https://www.youtube.com/watch?v=_5mNeRmMSMg

    OdpowiedzUsuń
  16. Wadero, byłam twoją czytelniczką przez ponad 1.5 roku i choć mi smutno, że powoli się tu żegnasz z nami i z blogiem, to bardzo się cieszę, że odzyskałaś swoje życie. Jeśli czujesz, że to właściwy moment żeby iść dalej, to na pewno jest właściwy, nie ma lepszej miary. :)

    Ja sama jestem na innym etapie, właśnie wróciłam po przerwie do pisania mojego bloga o toksycznych związkach. Z jednej strony już dawno "uciekłam" i zerwałam kontakt, ale z drugiej jeszcze chyba nie w pełni przetrawiłam gniew z powodu wszystkich traumatycznych doświadczeń i złość, że takie osoby chadzają bezkarnie po świecie, i ciągle czuję potrzebę pisania.

    Życzę Ci na koniec wszystkiego dobrego i dziękuję za wspaniałego, inspirującego bloga. Uważam, że masz talent do pisania, bo Twoje notki czytało mi się bardzo lekko, były dla mnie ciekawe i napisane z humorem, nawet gdy poruszały ciężkie tematy. Może jakoś go wykorzystasz? Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diano, dziękuję za miłe słowa, ja Tobie też życzę wszystkiego dobrego, uwolnienia się od zła, gniewu i zrobienia miejsca na to, co w życiu piękne i słoneczne! :) Bardzo lubię pisać i chętnie "zrobiłabym coś z tym", choć z pisania trudno "wyżyć" :P Póki co, pozdrawiam jako korpo-bicz ;))

      Usuń
  17. Psycho mówił czasem rzeczy które mocno mnie przerażały. W fazie idealizacji mówił o zapachu mojej duszy... i że chciałby się nią zachwycać. Wnioski wyciągnijcie same.

    Dzięki za bloga Wadero :) Zrobiłaś kawał dobrej roboty. Bardzo często wracam do czytania. Szkoda że nie będziesz już pisać bo masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  18. No i spóźniłam się może ktoś tu jeszcze zagląda może...roztalam się z psycholem ale to nie pierwszy raz i boję się ze to wszystko zacznie się od Nowa...jestem w matni..myślałam że sama sobie poradzę ale on zawładnal mna miłość która ma dodawać skrzydeł mi zostały wyrwane i spadam coraz nizej...

    OdpowiedzUsuń
  19. Zagląda, bo to kopalnia wiedzy i mądrości. Osobiście zgadzam się z ostatnim postem, że jest to problem natury psychicznej jak również duchowej. Nawet po dłuższym czasie od rozstania bywają momenty trudne, pełne zwątpienia, ale nie można się poddać....

    OdpowiedzUsuń
  20. Niestety dotarlam tutaj dopiero wczoraj, a szkoda, bo wynika z tego, ze ,,walke,, toczymy akurat w tym samym czasie tylko, ze ja zorientowalam sie dopiero kilka miesiecy temu z kim mam do czynienia...z ciekawoscia przeczytam bloga :) Pozdrawiam Waderko i wpadaj tutaj mimo wszystko !!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Mój psychopata był bardzo wierzący, ale miał za sobą przeszłość okultystyczną (wpadł w to głównie przez narcyzm, on jest najlepszy i może więcej nic inni). Skończyło się co najmniej dręczeniem (oczywiście on nigdy sam mi tego nie opowiedział) i wizytami u egzorcysty...

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja właśnie pogoniłam psychopatę swojego...po prostu napisałam mu ,że to koniec. Rozchodziliśmy się 3 razy, dostał 3 szanse ,zadnej nie wykorzystał. Wiecie co?nie żałuje tego ,że tyle razy mu wybaczałam. Pamiętam po 1 razie umierałam za nim(to ja zostawiałam go 3 razy ) bardzo mi go brakowało no i tak po miesiacu do siebie wracaliśmy a ja wierzyłam,ze może to właśnie tym razem będzie inaczej?nie było. Było jak zwykle.Za każdym razem odsuwał mnie od siebie daleko a tym razem to już zaaa dalekooo. Nie odczuwam juz takiej potrzeby jak wcześniej ,że chcę ,muszę ,pragnę go zobaczyć,zajebiście wypełniam swój czas bez niego i nabrałam bardzo pewności siebie, dobrze mi bez niego a wczesniej było mi strasznie jak go nie było. Ja myślę ,że on mnie uodpornił juz na takie sytuacje . Wiecie ja sie zastanawiam czy mój był tym psycholem w końcu czy nie. Na pewno miał wiele cech tej osobowości. Na 100 procent był zakochanym w sobie narcyzem a to tez jest straszne ,do tego uzależnionym od marihuany i swojej własnej matki. W życiu nie znałam faceta po 30 ,który tak bardzo słucha mamusi i ktorego mamusia kieruje życiem. To był taki dosrosły chłopiec. Po cichu mi go zal. Oczywiście wszędzie zawsze sprawiał wrażenie super faceta :D Dziś zastanawiam się jak mogłam w ogóle z kimś takim dzielić łóżko ? :D Powodzenia dziewczyny .

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam, jestem na etapie zdrowienia po krótkim ale bardzo intensywnym i wyniszczającym psychicznie incydencie (no bo związkiem tego nie można nazwać)z psychofagiem. Czlowiek z którym się spotykałam to typowy wręcz książkowy przykład psychopaty-narcyz. Piszę tu bo poruszył a może bardziej zaintrygował mnie wątek dotyczący wpływu złego na takich ludzi a raczej działania złego poprzez właśnie takich ludzi. Temat ten jest też poruszany w książce p.t. ,,Zakochane w psychopatach''. I coś tu jest na rzeczy. Analizując moją relację z zaburzonym człowiekiem pamiętam jak mówił że od kościoła trzyma się z daleka ale zdarza mu się pójść jak musi i wtedy jakoś mu lżej. Pamiętam jak mówił o swojej byłej która była wdową i wręcz hołubił to że była znowu czysta-tak mówił. Gość ten spotykał sie jednocześnie z wieloma kobietami jak sie później dowiedziałam a o sobie mówil ,,Pawelek diabełek''.Jego napady agresjii, dziwny wzrok-taki pusty...ponadto egoizm, egocentryzm, zakłamanie..Zastanawiało mnie to nieraz dlaczego na swoje ofiary psychopaci wybierają dobre, empatyczne i wrażliwe kobiety..? Moim zdaniem dlatego że to właśnie to zło które w nich siedzi chce zniszczyć poprzez ich działanie właśnie takiego dobrego człowieka a kobiety są łakomym kąskiem bo są wrażliwe i delikatne i łatwo je skrzywdzić i zranić. Zły nienawidzi człowieka, brzydzi się dobrem.A ile kobiet po takich toksycznych związkach popada w depresję, ma mysli samobójcze, nie chce im się zyć? Sama tak miałam. Złu własnie o to chodzi, o łowienie kolejnych, niewinnych dusz...i czyni to poprzez takich psycholi którzy rujnują zdrowie i zycie kobiet wpędzając je w depresję która nieleczona prowadzi tylko do jednego. Takie to moje przemyslenia....Zgadzam się też ze stwierdzeniem że w relacji z takim człowiekiem doświadcza się dziwnych odczuć jakby z poziomu innego świata, innego wymiaru...ma się dziwne przeczucia pomimo tego że jeszcze człowiek nie jest świadomy z kim ma do czynienia i nie zna pojęcia psychopatia...czuje sie dziwną łączność/bliskość z taką osobą..nawet gdy jej przy nas nie ma,nawet długi okres po rozstaniu..mogłabym jeszcze wiele o tym napisać czego doświadczyłam z tym kimś na kształt człowieka bo człowiek to nie był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobne doświadczenia i przemyślenia, jeśli chcesz, napisz na adres: trampolina.bak@gmail.com, pogadamy o tym.

      Usuń
  24. Związek z psychopatą to realne doświadczenie zła, coś jak spojrzenie w otchłań. Prawdą jest, że kontakt z taką osobą, nawet już na etapie idealizacji, powoduje dziwne dolegliwości fizyczne i psychiczne. Sama bardzo szybko doświadczyłam epizodów depresyjnych, ataków paniki, uczucia przygniatania w klatce piersiowej. Im dłużej trwała ta znajomość, tym było gorzej. Na pewno też nic i nikt nie zmieni takiej osoby. Myślisz, że to człowiek, bo widzisz, że ma ludzkie odruchy. Pogłaszcze psa, uśmiechnie się do dziecka, ofiaruje pomóc w każdej chwili. Tymczasem to monstrum, zło w postaci czystej.

    OdpowiedzUsuń