środa, 21 czerwca 2017

Korposzczury i wadery

Tak nie piszę, nie piszę i nie piszę, a Wy pewnie myślicie, że jestem szczęśliwa, spełniona, mam męża i siedmioro dzieci. Nic z tego :) Choć z psycholem nie łączy mnie kompletnie nic, nie widziałam go od dwóch lat, nie tęsknię broń Boże, nie wspominam w kontekście innym niż ton kroniki kryminalnej, to jednak z pewnością nie jestem tą samą osobą, którą byłam PRZED.

I chyba już nie będę. Najbardziej doskwiera mi nieumiejętność wyłączenia czujności - niby chroni przed popadnięciem w niektóre nieszczęścia, ale zarazem odbiera beztroskę i potwornie męczy. Nie potrafię też ulegać złudzeniom. To niby kolejna pozytywna cecha, ale nie wiem, czy nie wyklucza ona czasem zakochania :) Czuję się jak skaner albo tomograf, po wstępnej analizie "obiektu", z maszyny wyskakuje wydruk z napisem: "wynik: negatywny". Zamiast marzeń, złudzeń i śmiałych porywów, są zadania, plany i siła woli. A na dodatek nikt mi się nie podoba. Albo nie ma chemii fizycznej, albo jest nuda, przewidywalność i brak wspólnej fali, albo ze skanera wyskakuje wydruk dymaniki (literówka, ale zostawiam :) ) relacji: "zauroczenie -> rollercoaster -> odejście z godnością / paniczna ucieczka i kolejne siwe włosy". Jeśli na wstępie widzę, że nic z tego nie będzie, nie umiem "ulec chwili". Nie mam na to już po prostu rezerw emocjonalnych. Kolejnego zderzenia Titanica z górą lodową już bym na pewno nie przeżyła.

Kolejnym polem braku romantyzmu jest w moim życiu praca. Z klimatu "idealizm za marną kasę" wpadłam w korpobiurwizm i etat. Niby fajnie, bo STABILIZACJA, a zarazem męczę się jak potępieniec, bo klimaty w rodzaju deadline'y, karty projektów, innowacje, akceleracje i wdrażanie dedykowanych zarządzeń menedżmentu to jakiś absurd i horror. Może i dobrze móc się trochę odczłowieczyć po okresie nadmiernego "uczłowieczenia" aż po końcówki nerwów i naczyń włosowatych, ale bez przesady.

Tak więc prowadzę fascynujące życie zarówno gruncie uczuciowym, jak i zawodowym :) Ratują mnie krótkie "przystanki" przyrodnicze w rodzaju jezior, gór i mórz, ale generalnie to nie jest życie, jakie chciałam zawsze prowadzić. Problem w tym, że nie wiem, czy już mam siłę na inne.

Tak więc żyję trochę w zawieszeniu - pomiędzy sukcesem ucieczki z toksycznej relacji a pustką nowego życia bez tychże. Jak coś mądrego wymyślę, to Wam o tym napiszę :) A póki co - radosnego lata!

35 komentarzy:

  1. Pozdrawiam również. R.

    OdpowiedzUsuń
  2. No bo szczescie nalezy szukac w sobie i tylko w sobie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh ja zaczęłam swoją "karierę" w korporacji od poznania jakże wspaniałego, empatycznego, przystojnego, czarującego, sprawiedliwego, pracowitego, przykładnego męża i ojca więc moją karierę szybko zakończyłam bo wszystkie wymienione cechy to powłoczka bańki, kreacji i fasady służąca jednemu celowi: władzy i pieniądzom rzeczonego jegomościa. Jakże pasująca do korporacji. już nie doszukuję się w nim psychopatii bo to jakoby mogłoby mu schlebiać. Zwykły oblech z manią kontroli przekonany o swojej wyjątkowości pasujący bardziej na podwórkowego przywódcę dresiarzy. Ale Wadera, uodporniłam się trochę na takich. Wiadomo są sytuacje które przekreślają robienie sobie z tego jaj: dzieci, małżeństwo, praca ale wiem już że mam emocjonalną pancerną szybę. Po prostu nie daję się uwieść. Nie wchodzę w żadną zależność emocjonalną nie w stylu kat ofiara ale właśnie słaba kobieta-silny mezczyzna, bo to jest dla mnie pułapką: sama to opisywałaś w którymś wątku. No wiadomo że życie smutniejsze bo chciałybyśmy się dać jakiemuś porwać, chciałybyśmy mieć troskliwych partnerów no ale cóż, pozamiatane. Facet to dla mnie partner i nie daję mu przyzwolenia przekraczania moich granic z tłumaczeniem on chce dla mnie dobrze musze być grzeczna. Żeby nie zagmatwać: jestem silna na tyle na ile mogę być silna sama i na takie rzeczy się też porywam :-)I dokładnie zamiast marzyć o szalonej podróży dookoła świata zadowalam się rowerem dookoła dzielnicy. W sumie to zawsze byłam racjonalna i praktyczna ale jednocześnie miałam spontaniczną emocjonalność: tak tego drugiego już nie ma:-( cóż począć? Radosnego i z pozytywnymi przygodami:-) M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Stanisław, chyba nie do końca. Człowiek szczęśliwy sam ze sobą ma prędzej czy później potrzebę dzielenia szczęścia z kimś innym. Pomagania, wspierania lub zwykłego przeżywania codzienności. W młodym wieku wspólnego budowania przyszłości, realizacji marzeń itp. Psychopaci, lub jak gdzieś to wyczytałam: zwykłe polskie buce niecierpiące zadowolenia u innych a zwłaszcza szczęśliwych, samorealizujących się kobiet bardzo skutecznie odwracają to co w naszych kobiecych głowach było dobre, oczywiste, naturalne, spontaniczne na złe, zawoalowane, sztuczne, wyrachowane sprowadzając nas kobiety do... Ale zgadzam się, ze zacząć trzeba od siebie:-) i to jest podstawa. Przy czym wiadomo jak z tym szczęściem w dzisiejszych czasach;-) 5 dni harówy, 2 dni szczęścia hihi

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy może mi ktoś odpowiedzieć... Mam dość tematu mojego związku z psycholem. Wsciekam się jak ktoś wchodzi na ten temat... Po rostu nim żyłam. Czy to oznacza że już to przetrawiłam i chcę iść dalej??? Czy może właśnie odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem to dobry znak :) związek z psycholem do szit, więc odrzut jest pożądaną reakcją ;) Chyba że jest to mechanizm wyparcia spowodowany tym, że ten temat jest wciąż bardzo bolesny - wtedy jednak trzeba do tego wrócić i uwolnić oraz nazwać przeżywane emocje. o dojściu do siebie świadczy moim zdaniem osiągnięcie czegoś w rodzaju "obojętnej irytacji" ;) jakkolwiek dziwnie to brzmi.

      Usuń
  6. Niestety ja też odczuwam efekty kastracji emocjonalnej po związku z psycho. Mam spokój, normalność, żyję w prawdzie, szanuję samą siebie, stawiam granice, odpoczywam, ale.....nie jestem szczęśliwa. Bywają momenty olśnienia życiem, spowodowane muzyką,przyrodą, rysowaniem, dumą z dzieci, ale....pustawa jestem w środku na codzień. Przeradzam się w psycho??? :)To żarcik taki, ale na serio, straciłam power, tak jak Wadera żyję z planem, mam cele, ale....nie czuję się sobą w pełni. Może to kiedyś minie? Oby. Pozdrowienia. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się wydaje,niestety,że to nie minie.
    W moim przypadku nie pomaga ani praca, ani hobby, ani dzieci.Potrzeba dzielenia z kimś codzienności jest coraz większa(do tego stopnia, że zaczęłam podejrzewać, że w gruncie rzeczy nie jestem nowoczesną kobietą, tylko najbardziej chcę być z kimś.To mi się wydaje i śmieszne, i straszne).
    Zostało już mało czasu i narasta we mnie panika, że nigdy już nie poczuję, jak to jest, gdy ktoś naprawdę cię kocha, bo mnie nie kochał nikt.
    I to jest strasznie smutne , odbiera mi chęć do życia i coraz częściej spycha na dno-a myślałam, że już tam nie wrócę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jednym z najgorszych uczuc jest tęsknota: za tym co bylo piękne i utracilismy, za tym co chcialybysmy zeby było piekne a nauczone doswiadczeniem wiemy ze jest trudno osiagalne. Tej tesknoty niestety nie wolno pielegnowac bo prowadzi do rozpaczy. Co nie znaczy żeby nie dawac sobie szansy na nowe :-)

      Usuń
    2. Anonimowy z 25lipca 03:34...Bo tu chodzi o to żebyś sama siebie pokochała najbardziej-miłością własną!Żadna inna jej nie zastąpi,nie wypełni miejsca przeznaczonego na miłość.Tego się trzeba nauczyć i można!Wiem bo już osiągnęłam ten stan i jest najwspanialej na Świecie!Musisz "iść w stronę Słońca"!:)

      Usuń
  8. Jakie macie odczucia gdy psychol ma następna kobiete?wierzycie ze dla niej jest lepszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychol to psychol i nigdy dla nikogo nie będzie lepszy, bo on jest dobry tylko dla siebie.Mój przyznał się bez najmniejszego zażenowania, że nie lubi nikogo, tylko siebie.Nie jest miło, gdy ktoś, komu tyle byłyśmy w stanie wybaczyć, ostatecznie nas lekceważy i porzuca jak stare buty, z których się wyrosło. Ja od siedmiu miesięcy jestem po rozwodzie,ale Jużniemąż nie wiąże się z żadną kobietą. On po prostu chce stwarzać wrażenie, że chciałby mieć każdą. Tak było zawsze i było to bardzo przykre i upokarzające. Teraz jest wiceburmistrzem i wszyscy mogą oglądać w lokalnym portalu informacyjnym jego uśmiechniętą psycholską maskę, zwłaszcza, gdy w pobliżu są jakieś atrakcyjne kobiety, ba! dziewczyny. A przeważnie są nawet dają się złapać na lep, bo pojawiają się raptem na kolejnych imprezach, chociaż wcześniej się nie udzielały(np.jakieś panienki radne). Ale on już wtedy czaruje inną panienkę, która pojawi się na następnej imprezie...Nie jest to tylko moja opinia. Żadna kobieta nie chciałaby widzieć nawet byłego już męża, jak świetnie się bawi , jaki jest szczęśliwy. On, który nienawidził wszelkich wyjść i imprez! Nawet na weselach córek nie tańczył,a tu proszę, jaki towarzyski starszy pan się z niego zrobił.Ale może to dlatego, że nie chodziliśmy na żadne festyny i imprezy typu rzucanie laczkiem, drewnianym grzybem czy kapustą. Okazuje się, że właśnie to lubi, a nie tam jakieś koncerty. Żenada,żenada,żenada. Więc naprawdę nie ma o co być zazdrosną. My wiemy najlepiej, kto kryje się za tą maską, a raczej co-czarna bezdenna pustka.

      Usuń
    2. I samouwielbienie. I nic więcej.

      Usuń
    3. Pewnie,że dla niej jest lepszy-przecież z każdym zdobytym doświadczeniem (każdą ofiarą),potrafi więcej udawać...Rozumiem dylemat,jak nasza większość-ja np.ostatnio dziwnie się poczułam,kiedy on spuścił z tonu.Cham jak zawsze,ale nie tracił energii,żeby mi ubliżać.Albo kogoś ma ( świeć Panie nad jej duszą),albo knuje...Jeszcze jakiś czas temu bym się zamartwiała,ale teraz mam to w pompie poniekąd (wspólne dzieci).Taki człowiek się nie zmienia.Czekam niecierpliwie aż zostanę poinformowana,że jest ta lepsza,cudowniejsza,wspanialsza i piękniejsza.Ale nie przyjdzie mi wtedy do głowy myśl,że w kolejnym jego układzie jest coś lepszego.Jak się dostaje po buzi za własne (słuszne) zdanie,pomiędzy innymi czasem gorszymi sytuacjami,to przechodzi zainteresowanie jego życiem.2 lata na rzęsach stałam dla psychola,w końcu wszystkie straciłam.Byłam u kresu wytrzymałości.Depresja,załamanie nerwowe,całe zycie przed oczami,analizy psychola i własnej osobowości...Jestem inną osobą.Nie wiem,czy tak wypaloną jak Wadera,ale uzyskałam taką pewność siebie,jakiej nie miałam zanim go poznałam.Ten jad,ten wkład wysiłku i pieniędzy,żeby mnie "zniszczyć",te pokłady knucia-no raczej,nie bez powodu :) Psychol będzie dobry dla następnej kobiety.Pod warunkiem,że ona ulegnie mu w każdej dziedzinie życia.I nie będzie pytać.I będzie tak pięknie,dopóki P nie wykorzysta jej do cna.

      Usuń
    4. Nie jest!Nie ma takiej możliwości żeby osoba która nad sobą nie pracuje odmieniła się i dała komuś innemu coś lepszego!:( Na 100%!

      Usuń
    5. No właśnie, mój były powtarzał i pewnie wciąż powtarza, że on nie chce się zmienić, bo jest mu dobrze. Żadnej refleksji nad tym, co się zdarzyło.Nad rozbitą rodziną, spalonymi mostami. Żadnego poczucia winy, choćby odrobiny żalu- w końcu 36 lat to niezły kawał życia.Na koniec ujawnił swoją filozofię życiową i jest ona przerażająca. Przez całe życie robił to, co musiał, a teraz robi to, co chce.Tak powiedział facet z 60-tką na karku i na odpowiedzialnym stanowisku w miasteczku.

      Usuń
  9. Mam podobnie do Anonimowej z 03:34
    Niektóre dziewczyny w moim wieku zaczynają zakładać rodzinę, a ja mam 2 dzieci, jestem samodzielna, ale właśnie bardzo brakuje tej drugiej osoby, która zwyczajnie jest, wpiera, uśmiechnie się, przytuli gdy źle.
    I mam uczucie, że tak będzie już zawsze. Bo ja już nie wierzę, że relacja z drugim człowiekiem może być zdrowa. Wokół same "dziwne" związki, współuzależnione, rozwody, kłótnie, niezadowolenie.


    OdpowiedzUsuń
  10. A co do następnej ofiary psychopaty to oczywiście,, że czułam, że jest lepsza, z nią będzie inny, z nią w końcu się zmieni i zacznie żyć normalnie. Obawiam się jednak że już nie są razem więc...

    OdpowiedzUsuń
  11. Wadero,Kochana...Mam podobne do Twoich odczucia...Psycho pogrzebany.Ale te analizy,rozkłady,skany - paranoja poniekąd...Ja już przeskanowałam każdego człowieka,którego w zyciu spotkałam.Mam jednak argumenty na ciepło,bo mam dzieci.I mam niepsycho-faceta...Jestem inna.Odważna.Częsciej się smieję,a życiowe trudności obśmiewam i ogarniam.Mój skaner nie ma wyłącznika.Wystarczy sama życiowa postawa,by plew od ziaren odsiać.-mam nadzieję.... Jesteś Ikoną. anita

    OdpowiedzUsuń
  12. Wadero,Czytelnicy-czy ktoś z Was wie,dlaczego nie można znaleźć bloga Roz Drapanej?

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie potrafiłam dokładnie nazwać tego co teraz już po czuję ale Ty zrobiłaś to za mnie. Czułam to dokładnie jak powoli delektowałam sie tekstem.....kronika kryminalna...skaner..wydruk...kolejnego bym nie przeżyła. Ciesze sie spokojem bo długo na niego pracowałam...ale cz ma może ktoś szklaną kulę :-) ....Czy to nie ma przypadkiem coś wspólnego z zespołem stresu pourazowego?....jest na sali lekarz :-)?
    Ps. A czy może nie wiesz co sie zadziało z blogiem a zwłaszcza forum Roz-aż mnie telepie z głodu. Pytam bo tam byłaś cytowana

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonim 25lipca

    Uczucia to mamy wariackie ...ale w fachowej literaturze jest napisane w ktorej aktualnie fazie owa nowa żywicielka sie znajduje. Są trzy. I zapewna ta pierwsza nas wku...., druga -a niemówiłam a trzecia dobrze jej tak. Tak to jakos leci jak sie miało z czubkiem do czynieniaPoczytaj o tym a będzie Ci lżej. On tak musi bo gdyby na poczatku pokazał wachlarz swoich możliwości to dostał by kopa w zad. A poza tym tobie musi pokazac jaka byłaś do bani a on przecież taki Romeo. Uważaj na latające małpy (wpisz w google)bo własnie przez nie możesz stracić szanse pozbycia sie takich myśli.Ja rolmalnie wziełam nożyce I se wyciełam przestrzeń aby wyzdrowieć.pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie mam żadnych odczuć... nie interesuję mnie to, czy ma następną kobietę, czy nie...najważniejsze, że ja jestem uwoloniona (po walce prawie, że na śmierć i życie) od niego... nie wierzę, że dla niej jest lepszy, zastosuje na pewno ten sam schemat działania. A odnośnie wpisu, też wydaje mi się, że już nigdy nie będę tą samą osobą, co PRZED... też nadmiernie badam grunt, żeby znów się nie utopić. Poza tym wolę być sama, niż z kimś takim, z kim byłam. Minął rok, cieszę się z życia, czasami wraca jak bumerang horror z nim związany, jak przyjdzie mi na wspominki... dostaję telepki. Dochodzenie do siebie zajęło mi pół roku po rozstaniu, ale wiem, że z tym bywa różnie. ważne mieć przy sobie kogoś bliskiego, kto zrozumie, ja na szczęście miałam i mam taką osobę, chociaż psychol skutecznie odcinał mnie od otoczenia.
    Naiwna 9do dziś tak siebie nazywam)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tez nie mam pojęcia co się stało z blogiem forum i profilem na fb Rozdrapanej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ona się obraziła, bo pojawił się wpis, że jej blog zaczyna być nudny...Ale może to było inaczej?

      Usuń
    2. Dio Anonima 16 wrzesień 2017 9:32
      Że niby nudny???...dżizus...nadal mnie telepie jak narkomana na głodzie I Ciebie Ka Iks pewnież:-).pozdrawiam Fatma

      Usuń
    3. Fatma dobrze Cię widzieć :)
      No bardzo mnie zniknięcie Roz bez słowa zaniepokoilo :/
      Obraziła się? Eeeee nie wierzę...
      Waderko ściskam nieustająco i pomysł z 2 częścią Biblii Mai jak najbardziej popieram :)
      Zresztą nie pierwszy raz Ci to proponujemy jak pamiętasz :*

      Usuń
  17. Ka Iks
    Jak żyć.... Nie zdazylam przeczytac wszystkich postów na Roz blogu a wadery znam na pamięc-nie masz może ich gdzies tak nielegalnie skopiowanych? :-)

    Wadera-jak znosisz aurę jesienną? Nawet ja (Ka Iks pewnie pamiętasz że ponuractwa we mnie raczej mało)czasem musze łyknąć hydroksyzyny aby spać. No I jakie jest Twe zdanie na 2 części..przemknęła ci choć taka myśl w głowie...my chetnie Cie wesprzemy,podbudujemy bo przecież empatii u nas w ch...po kokardę. Daj znak że zamieniasz tlen w CO2 :-)

    Ps. Medal dla tego kto rozwiąže zagadkę pt."kto nam sprzątnął Roz?"-dziwne jednoczesnie fejs I blog-jakis psychol informatyk?
    Fa...

    OdpowiedzUsuń
  18. naszlo mnie tu zajrzec i ..obuch w łeb. "Zamiast marzeń, złudzeń i śmiałych porywów, są zadania, plany i siła woli. A na dodatek nikt mi się nie podoba."... to o mnie...zycie w szklanej kuli.Wylewanie miłości na dwa koty(te to mają high life skurczybyki)2 prace, szkola, kurs....minimum wolnego czasu.Od czego ja uciekam? Od niewiary, że kiedys, ktoś, cos...że ja kogos, coś? Zostalam wykastrowana przez psychola...autentycznie.Zostal jakiś cynizm,brak zludzen, że kiedys mi coś sie przydazy..bo jak? przeciez nic nie czuje.O! czulam przez chwile,fizyczno romantyczny pociag do faceta, ktory okazal się gejem.Jakby moja podswiadomosc wybierala wylacznie bezpiecznie, niedostepne obiekty.2 lata na pustynie w zakonie czy cokolwiek sobie wymyslicie albo dopowiecie.2lata i te przekonanie,ze nic się nie zmieni.Nawet na fizyczny kontakt nie mam checi.Zyje w trumnie emocjonalnej szukajc zastepczych tematow, ktore zajmuja mi serce.To nie choroba,ktora mija.To jak rak, po ktorym czlowiek nie jest ten sam i zyje z piętnem nawrotu.

    OdpowiedzUsuń
  19. I couldn't refrain from commenting. Exceptionally well written!

    OdpowiedzUsuń
  20. Youu arre so awesome! I don't suppose I've read a single thing like thiis before.

    So great to find somebody with some original thoughts on this subject
    matter. Seriously.. many thanks for starting this up. This website
    is one thing thqt is required on the web, someone with a little originality!

    OdpowiedzUsuń
  21. Yes! Finally someone writes about visit now.

    OdpowiedzUsuń
  22. Hey! I realize this is sort of off-topic but I haad to ask.
    Does building a well-established blog such as yours take a massive amount work?
    I am completely new to blgging however I do write iin my journal daily.
    I'd like to start a blokg soo I can easily share my experience and feelings online.
    Please let me knoww if you have any kind of recommendations or tips for brand new aspiring bloggers.
    Appreciate it!

    OdpowiedzUsuń
  23. I every timje emailed this web ite post page to all my friends,
    for tthe reason that if like to read it next my contacs will too.

    OdpowiedzUsuń