sobota, 2 kwietnia 2016

Czego spodziewać się po odejściu od psychola?

Drogie Dziewczyny, wiele z Was pyta o to, czego można spodziewać się po odejściu od psychopaty. Podzieliłabym to zagadnienie na kilka podpunktów: kłopot z podjęciem decyzji, reakcje własne, reakcje cudze. No to zaczynamy.

1. Kłopot z podjęciem decyzji. Doświadczeniem chyba wszystkich kobiet związanych z psychopatami jest potężny kłopot z podjęciem decyzji o ucieczce. Celowo nie piszę: "o zakończeniu związku". To nie jest żadne "zakończenie związku". To zresztą w ogóle nie jest związek. Chyba, że d... z batem ;) O godnym zakończeniu relacji możemy mówić tylko wtedy, kiedy obie zaangażowane w nią osoby szanują siebie nawzajem, postępują etycznie i posiadają zdolności honorowe. U psychopaty nie znajdziemy ani szacunku, ani sumienia, ani honoru. I dopiero wtedy, kiedy sobie to uświadomimy, mamy szansę się uwolnić. Musimy zrozumieć, że mamy do czynienia z WROGIEM i to ŚMIERTELNYM, a nie ze "zwykłym" pofyrtańcem (fajne słowo). Jest czymś zupełnie naturalnym, że mierzymy innych ludzi swoją miarą i szukamy u nich tego, co posiadamy sami. Jeśli więc mamy sumienie, empatię, wrażliwość i dobre serce, szukamy tego samego w każdym człowieku, nawet... w kreaturze reprezentującej sferę ciemności. Efekt jest jednak taki, że to ta ciemność nas powoli pochłania, a nie taki, że w czarnej dziurze zapala się światełko - choćbyśmy bardzo się o to starały. Czarną dziurę trzeba zostawić samej sobie, nie pomożemy jej, a ona może nas zwyczajnie zabić. 

No dobra. Zdecydowałyśmy odejść. Chcemy zakomunikować o tym w sposób kulturalny, grzeczny i pełen szacunku. Wznosimy się na wyżyny empatii i chociaż to my byłyśmy kochające, wierne, wrażliwe i wyrozumiałe, a nasz "miś" nas okłamywał, zdradzał i używał przemocy, chcemy zapamiętać tylko "to, co dobre" (jeszcze nie wiemy, że w związku z psychopatą dobro jest tylko po naszej stronie, a WSZYSTKO po jego stronie jest kłamstwem), więc rozkładamy "winę" za rozstanie na dwoje, mówimy, że nie wyszło "nam", przebaczamy, dziękujemy i chcemy iść dalej swoją drogą. NO FUCKING WAY. Psychopata na wieść o tym, że chcemy odejść, wykorzysta wszystkie swoje sztuczki, żeby do tego nie dopuścić. Nie będzie go interesowało to, co my czujemy, a jedynie to, czego on CHCE. Zostaniemy tak "zbombardowane miłością", że najprawdopodobniej ulegniemy i "damy mu jeszcze jedną szansę". Jeśli już nie w nadziei na zmianę, to ze zmęczenia. Na dodatek psychomanipulacje, którym jesteśmy poddawane przez cały okres trwania związku, doprowadzają nas do stanu, w którym same już nie wiemy, co myślimy i czujemy, a co wmówił nam psychol. Wzbudzone przez niego poczucie winy trzyma nas na potężnej i grubej smyczy, z której trudno nam się zerwać. Żeby nie zwariować i nie żyć w stałym dysonansie poznawczym, zaczynamy sobie racjonalizować jego zachowanie: "a może on nie jest taki zły?" / "inni nie są wcale lepsi" / "ja też byłam nieznośna" etc. 

I trwamy tak - aż do kolejnego kryzysu, który nieuchronnie nadejdzie. Wtedy znów podejmujemy decyzję o rozstaniu, jednak jest nam wówczas o wiele trudniej wcielić ją w życie, bo przecież pamiętamy jazdę, którą psychol urządził nam po pierwszej próbie uwolnienia się. Zaczynamy się bać jego reakcji i zwyczajnie nie mamy siły na ponowną ucieczkę. Podejmujemy co jakiś czas desperackie próby - w emocjach i histerii, w efekcie tylko jeszcze bardziej się raniąc i wykrwawiając, niczym sarny złapane we wnyki.  Jeśli zrywamy w afekcie i w szale rodem z wenezuelskiej telenoweli, jest nam trudno traktować poważnie same siebie - widzimy wrzeszczącą, płaczącą i przeklinającą kobietę oraz stojącego obok spokojnego, zatroskanego i zdziwionego misia (psychopata uwielbia doprowadzić kogoś do takiego stanu, a potem cynicznie przyglądać się jego upadkowi). Po pewnym czasie zaczynamy bardziej wierzyć temu "spokojnemu misiowi", zapominając o tym, że to on trzyma w rękach sznurki do pociągania za nasze emocje. Uzyskawszy wcześniej do nich swobodny dostęp dzięki naszemu zaufaniu. 

Jak zatem zrywać? TO NIE MA ZNACZENIA. Byle się uwolnić. Nie ma znaczenia, czy napiszesz do psychopaty list na wołowej skórze, czerpanym papierze, złotą stalówką, gęsim piórem, czy własną krwią. On i tak tym listem się podetrze i ruszy uskuteczniać swój psychopatyczny atak. Nieważne, czy na do widzenia zaprosisz go na elegancką kolację, ostatni spacer, czy na pożegnanie się z nim prześpisz. Jego będzie interesował jedynie CEL. A jest nim, owszem, zerwanie z Tobą, ale dopiero wówczas, kiedy to ON o tym zdecyduje, znajdzie "na zakładkę" nową ofiarę, a wcześniej wyeksploatuje Cię do cna. Dla pana i władcy nie do pomyślenia jest, żeby ktoś SAMODZIELNIE zdecydował o końcu znajomości z nim. To on ma rozdawać karty, w każdych okolicznościach. Nie ma zatem dobrego sposobu na zerwanie. Wypróbowałam empatyczne listy, spokojne rozmowy, zapewnienia o życzliwości i niechowaniu urazy, o zachowaniu kontaktu na płaszczyźnie przyjacielskiej / zawodowej, "ostatnie rozmowy", spotkania w celu "udzielenia odpowiedzi na tylko jedną, ogromnie go nurtującą kwestię", pomoc w stanie "zagrożenia życia", wszystko. Na bogato. Efekt? Żaden. Zawsze to samo, pretekst dowolny, tylko po to, żeby przedłużyć kontakt i rozmyć kwestię odejścia. 

Kiedy ktoś stale forsuje Twoje granice, masz dwa wyjścia - ulec albo całkowicie się odciąć. Po wypróbowaniu pierwszego jakieś sto razy, warto jednak zachować konsekwencję w drugim. Powtarzam zatem: NIE MA ZNACZENIA METODA ZERWANIA. Nie łudźcie się, że jeśli będziecie odpowiednio miłe i kulturalne, cokolwiek to zmieni. Kiedy toniemy, nie ma znaczenia, jaką mamy fryzurę i czy nie wyglądamy głupio wrzeszcząc i prosząc o pomoc. Nie ma znaczenia, czy nie złamie nam się przypadkiem paznokieć, kiedy będziemy wspinać się na szalupę ratunkową. Negocjacje z morzem o "delikatne uspokojenie fal i lekkie podniesienie temperatury wody" też możemy sobie darować.

2. No dobra, decyzja podjęta, już wiemy, że po pierwsze psychopaci się nie zmieniają i lepiej nie będzie, a po drugie, że negocjacje z nimi przypominają pertraktowanie z terrorystą, który zrobi nie to, co będzie dobre "dla nas obojga", ale to, poskutkuje realizacją jego CELU. Po podjęciu decyzji kolej na zmierzenie się z własnymi emocjami i zapanowanie nad nimi. 

Po pierwsze musimy sobie zdać sprawę, że przeżywana przez nas burza jest NORMALNA. To normalna reakcja na nienormalną sytuację. Zostałyśmy wykorzystane, zmanipulowane i poddane praniu mózgu. Trudno, żebyśmy czuły się fantastycznie i myślały w pełni logicznie. Mamy w głowie sałatkę z poszatkowanego własnego mózgu, w klatce piersiowej - to samo, tylko że z poszatkowanego serca, jesteśmy zrozpaczone, wyczerpane, przerażone, a tu jeszcze nie można sobie pozwolić na spokojne przeżycie żałoby, tylko trzeba walczyć. No niestety, na żałobę przyjdzie czas później, w momencie ratowania życia trzeba skupić się na jednym, podstawowym celu - ucieczce. Jesteśmy rozbitkami dryfującymi w zimnym oceanie i nasz jedyny cel, to szalupa ratunkowa. Szalupą jest świadomość, że za wszelką cenę musimy się wydostać ze związku z psycholem i skoncentrowanie na tym wszelkich naszych wysiłków - niezależnie od tego, co w danym momencie czujemy, myślimy, czy wierzymy w szczęśliwy finał walki, czy nie - PŁYNIEMY. I nie spuszczamy celu z oczu. A będą nami targały rozmaite rozkminki i sprzeczne uczucia - wściekłość, tęsknota, strach, smutek, rozpacz, ale i poczucie ulgi, wolności i nadzieja. To wszystko jest na tym etapie normalne, ważne, żeby trzymać się konsekwentnie celu i przyjąć raz na zawsze, że jeśli nie jesteśmy szczęśliwe i jeśli intuicja mówi nam "wiać", to należy jej nareszcie uwierzyć i przestać nazywać szambo perfumerią. Będzie nam trudno, ale damy radę. Nie wolno nam oskarżać się o te trudności, one nie są naszą winą, a my nie jesteśmy beznadziejne, tylko wspaniałe i odważne - zdecydowałyśmy się zawalczyć o wolność i godność, a taka walka zawsze ma wielki sens. Nie pozwólmy nikomu - także samym sobie - na podcinanie nam skrzydeł.

3. No właśnie. Psychopata, czyli mistrz podcinania skrzydeł i wbijania w poczucie winy. Na tym będzie bazował próbując nas skłonić do powrotu. Co jest ważne? Skoncentrowanie się na tym, czego MY potrzebujemy i co NAS uszczęśliwia, a nie na tym, czego chce od nas psychol. On nas chce jedynie wykorzystać i nie różni się w swoich kwiecistych gadkach od akwizytora usiłującego skłonić nas za wszelką cenę do sprzedaży wszystkiego, co mamy i kupienia za te pieniądze plastikowego gówna opakowanego w pudełko z napisem: "kiedy mnie otworzysz, spełnię wszystkie twoje marzenia". Gówno po otwarciu pudełka i zobaczeniu naszej zrozpaczonej twarzy, będzie się jeszcze głośno śmiało, po czym rzuci: "no co się gapisz? nie widzisz, że jestem gównem? Twoja wina, trzeba było mnie nie kupować, hy hy hy hy". Brrrr. Po takim doświadczeniu spokojnie zamykamy pudełko i wynosimy je do kosza. NIE PODEJMUJEMY DIALOGU Z GÓWNEM. Przepraszam, jeśli kogoś urażę, nie wnikam, co się dzieje na dnie duszy takiego osobnika (o ile ma duszę, bo DNO to na pewno ma, a nawet nim jest), opisuję stosowane przez nich metody i jedyny skuteczny sposób reakcji - czyli całkowite odcięcie. Wywoła ono oczywiście wielką furię. Będziemy skłaniane do powrotu na rozmaite sposoby. 

W arsenale znajdują się:

- wiadra łez
- kosze kwiatów 
- setki telefonów i smsów (umieram / schnę / ostatnia szansa / ty niegodziwa dziewczyno / nikt nie był tak okrutny / zrozumiałem swój błąd / wybacz! / nikt nie ma prawa odmówić drugiemu człowiekowi wybaczenia / po tym, ile razem przeszliśmy, tak mnie potraktowałaś?! / taka z Ciebie chrześcijanka? / tego Twoim zdaniem nauczał św. Jan Paweł II? / byłaś moją drogą do Boga, bez Ciebie zginę / moje życie nieodwołalnie straciło sens / nie wytrzymam tej pustki bez Ciebie / poświęć mi chociaż 5 minut / chciałbym się tylko godnie pożegnać / odchodzę... żegnaj... zawsze będę Cię kochał).
- wystawanie pod domem
- wystawanie pod pracą
- nagabywanie znajomych
- przesyłki pocztowe
- prezenty zostawiane na wycieraczce
- listy i inscenizacje samobójcze
- inscenizacje pt. "Zawał", "Zawał powraca", "Zawał II - ostatnie starcie"
- i wiele innych.

Co to jest? To jest ŁAMANIE PRAWA. Paragraf 190a Kodeksu Karnego, czyli stalking. Nie miłość, nie choroba, tylko przestępstwo. I według tych kategorii należy o tym wszystkim myśleć. Przestać zastanawiać się, co jeszcze mogłyśmy zrobić, czy to na pewno psychopata, czy może z nami coś nie tak. Z nami wszystko ok, a zastanawianie się nad tym, jak pomóc "misiowi" to syndrom sztokholmski, z którego dobrze się jak najszybciej wyzwolić. Psychopatę interesuje jedynie to, co mu się OPŁACI i jeśli zrozumie, że nie ma już u nas czego szukać, że jesteśmy w innym wymiarze rzeczywistości, że wybrałyśmy dobro, radość, światło, spokój, miłość, życzliwość, uczciwość i inne obce mu wartości, że chcemy to nie tylko dawać, ale i otrzymywać, że nie pozwolimy więcej na emocjonalne złodziejstwo i gwałt, po pewnym czasie odejdzie. 

Odejdzie zapewne szybciej, jeśli nie będziemy mu okazywać żadnych emocji (my wrzeszczące i rozdygotane to także dla niego nagroda - czuje się ważny, że wrzeszczymy z jego powodu) i kiedy zobaczy, że żarty się skończyły, traktujemy sprawę poważnie i nie zawahamy się o siebie walczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Jeśli facetowi zależy na opinii i pozycji społecznej (a u wielu psychopatów pozytywny wizerunek zewnętrzny to coś, w co bardzo inwestują) i zrozumie, że ujawnienie prawdy o nim może mu zaszkodzić, jest szansa, że da nam spokój. Ważne, żebyśmy były w tym konsekwentne i nie oglądały się za siebie. Naprawdę nie ma za czym. A przed nami - wiosna :)


100 komentarzy:

  1. Przy czytaniu zdania o zawałach - roześmiałam się na głos :D
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D A ja pisząc uśmiechałam się pod WĄSEM ;))

      Usuń
    2. ja tez przy tym tekscie prawie nie umarlam ze smiechu...waderka jestes boska :))) ...dzieki, nie pamietam juz kiedy sie tak usmialam ostatnio...tego Nam potrzeba...tak trzeba o tym pisac i mowic !!!

      Usuń
    3. Dzięki, cieszę się bardzo :))) Powodzenia na nowej drodze życia po Jasnej Stronie Mocy! ;)

      Usuń
    4. I niech Jasna Strona Mocy bedzie z Nami !!! Howgh :)))

      Usuń
    5. Ja też :) u mnie też tak bylo...

      Usuń
  2. To na żółtym tle - pod tekstem przeraża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chodzi tylko o świadomość, że nie wszystko złoto, co się świeci i że niestety - tak, jak w przypadku psychopatów - zło lubi ukrywać się pod pozorami czegoś dobrego. A nawet LEPSZEGO niż "dobro zwyczajne". Na szczęście jest też na świeci mnóstwo PRAWDZIWEGO dobra i "ludzi dobrej woli jest więcej" ;)

      Usuń
    2. dlatego dbaj o siebie samodzielnie

      Usuń
  3. A ja nie miałam sił sama odejść. Dałam się na tacy wykorzystać i opuścić. I teraz choć czuję i ulgę i tęsknotę i miłość i nienawiść to jednak jakoś mi też głupio, że on nie próbuje mnie znów uwieść...czy jestem gorsza? To pewnie i dla mnie lepiej że nie mam żadnego z nim kontaktu od tygodnia, ale to głupie uczucia bycia opuszczonym czasem mnie zalewa i jakiś taki żal, że nawet nie postara się znowu...
    KP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, tydzień to jeszcze nic nie znaczy i OBAWIAM SIĘ, że gość się odezwie, bo psychole nie lubią tracić wpływów, nawet jeśli już z kimś nie są, lubią wiedzieć, że ten ktoś o nich nadal myśli i nie układa sobie życia z kim innym. Uczucie bycia opuszczonym jest bolesne, a nie głupie, to naturalne, że choć wiesz, że to drań, to jednak trudno Ci znieść porzucenie. Nie da się w pięć minut przestać łudzić i pogodzić z faktem wykorzystania, porzucić złudzenia i zacząć nowe życie. To wszystko musi przyjść z czasem, pustka po psychopacie przestaje boleć dopiero wtedy, kiedy zostaje wypełniona czymś wartościowym, a to wymaga czasu. Trzymaj się, pozdrowienia!

      Usuń
    2. Gdyby pscyhopaci zostawiali nas i po prostu odchodzili to cały proces wychodzenia z tego niby związku byłby o niebo lżejszy. Ja zostawiłam swojego psychola ponad 5 miesięcy,po dziś dzień co jakiś czas musi dać znać o sobie w moim życiu,żebym czasem nie pomyślala,że zapomnial. Na początku było ciężko i dziś też trochę jest(bo jest wspólne dziecko i kontakt nieunikniony) ale z czasem czlowiek uczy się dystansu. Przy psychopacie trzeba umieć wpuszczać jednym uchem a drugim wypuszczać,bo w innym przypadku nie życzę tego Wam kobitki ale można nieźle popaść w rutynowe myślenie"może jednak się zmienił" "może jednak zrozumiał" kurcze może jednak stworzylibyśmy udaną parę". On karmi tym naszą podświadomość i marzenia o tej jedynej wielkiej miłości,która jest czystą fikcją.
      A.

      Usuń
  4. Bardzo lubię Twojego bloga :) To rzadka umiejętność umieć pisać o grzebaniu patykiem w gównie w tak lekki i przyjemny sposób.
    Mój świr miał jeszcze jeden element ,,drama-show" a mianowicie jak już wiedział że przegiął po całości, rzucał się na mnie - ale nie po to żeby mnie zbić - tylko żeby mnie przytulić. Tak dosłownie padał w moje ramiona, przyjmując pozycję bezbronnego niemowlaka.
    A jak to nie podziałało, to zapadał w długie niezdiagnozowane choroby, które wpędzały go do łóżka na całe dnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, cieszę się, że lubisz tego bloga, pozytywny odbiór to wielka zachęta do pisania :)
      "Drama show" - wyobrażam sobie :)) Mój ex też lubił odgrywać niewinne, słodkie dzieciątko (100 kilo, metr dziewięćdziesiąt), ale najlepszy spektakl wykonał przed Świętami, kiedy po rekolekcjach postanowił mnie odwiedzić (wbrew mojej woli) i porównał się do... Matki Bożej odwiedzającej św. Elżbietę. To zarazem totalna profanacja i wielka bezczelność, jak i TOTALNA GROTESKA :))))

      Usuń
    2. Agnieszka
      No ja pier....e! Przepraszam Wadera, ale nie wytrzymałam. Co to za scierwa swietoszkowate są, to sie w głowie nie miesci. Moj, gdy jeszcze był zonaty, to z zona do ksiedza na rozmowy chodzil. Rozkminiali jak ratowac malzenstwo, bo sie nie układa i on taki zatroskany "co robic?" Może gdyby wspomniał, ze bzyka wszystko co się rusza i to już od okresu narzeczenstwa-ksiądz może by zaradzil;))
      Droga KR, rozumiem jak się czujesz. Ja też kiedyś, nawet całkiem niedawno mówiłam wszystkim gdy zafundował mi któreś z kolejnych zerwan, ze nie chce bo znać, a w głębi duszy czekałam aż zacznie biegać za mną i w końcu pogodzimy się. Stuprocentowy przykład UZALEZNIENIA. Az do ostatniego razu. Nagle mgla opadła i zobaczyłam co dzialo się w moim zyciu i kim jest ten czlowiek. Zobaczyłam wyraźnie, az oczy bolały. Teraz skóra mi cierpnie na wspomnienie swojej głupoty i próżności. Bardzo się wstydzę trwania tyle lat w tym oszukanczym ukladzie (bo związkiem nazwać tego nie mozna)i mam nadzieję, ze sobie kiedyś wybacze. Na razie ni cholery ...Sieczka w głowie, sieczka w sercu
      Detoksykuje się :)) 81 dni(brawo ja!-bo kazda z was wie jakie to trudne) i istnieje realna szansa na przezycie:))))

      Usuń
    3. :)Uwielbiam czytać Twoj blog.Proszę o radę,najlepiej do jutra do południa.Bo piękny dzień za mną,piękny tydzień-cisza całkowita z jego strony.Ani jednego smsa z zapytaniem o stan zdrowia dzieci,ani jednej wiadomości ubliżającej mi,zero interwencji policji od tej w Święta,zero stalkingu,detektywów też nie namierzyłam...Knuje,prawda?To kolejna gra?Tak sie boję,bo dziś odżyłam!A na wieczór dostałam smsa-"kiedy bede mógł zobaczyć dzieci?".Odpowiedziałam sucho-"jutro,i jutro podam miejsce i godzinę".Zero odp.ten typ chyba wywąchał moją pogodę ducha.Dziś nawet po wielu miesiącach inaczej wygladałam dla siebie w lustrze...Knuje,prawda?Anita

      Usuń
    4. Knuje :) Oni nie cierpią naszego dobrego samopoczucia, ładnego wyglądu ani niczego, co mogłoby świadczyć o tym, że nie mają nad nami WŁADZY. Kiedyś myślałam, że dziwne i nie bardzo adekwatne dla kochającej osoby reakcje na moje szczęście i spokój, jakie widziałam u psychola, to tylko moja wyobraźnia. Dziś wiem, że nic mi się nie wydawało, jego ten spokój i szczęście wk...wił jak nic innego, sto razy bardziej był zadowolony, kiedy płakałam codziennie, rezygnowałam z wszelkich aktywności i kiedy nie chciało mi się żyć. Wtedy miał mnie w garści. Dlatego sądzę, Anita, że gad wyczuł, tak jak piszesz, Twoje dobre samopoczucie (z którego się MEEEEEEGA cieszę!!! :))) i będzie chciał zburzyć Ci to, co zbudowałaś. Masz już tę świadomość, więc staraj się na niego patrzeć okiem widza w teatrze, a mentalnie być w swoim odbudowywanym powoli, spokojnym i bezpiecznym świecie. Wiem, że to b. trudne, ale może uda Ci się to wyćwiczyć. Sucha i konkretna odpowiedź to b. dobry trop, może postaraj się, żeby w momencie, kiedy będzie odbierał dzieci, była u Ciebie jakaś koleżanka (odporna na psychomanipulacje) czy ktokolwiek, przy kim psychol będzie się wstydził robić jazdy? Trzymaj się i bądź silna, dasz radę :)

      Usuń
    5. Agnieszka - wooooow, brawo Ty!!! :))) Jeszcze 9 dni i będzie medżik 90 - czyli przewidziany ustawowo czas, w którym rozum powinien wrócić na swoje miejsce i zobaczyć ALL THAT... SHIT. Z tego, co piszesz, zobaczyłaś prawdę już wcześniej i nic dziwnego, że zrobiło Ci się od tego niedobrze. Wściekłość trochę pewnie potrwa, ale pamiętaj, że wina nie rozkłada się po obu stronach, że zostałaś ZAATAKOWANA, zmanipulowana, zostały wykorzystane wszelkie Twoje słabe punkty (które ma KAŻDY z nas, tyle że normalne otoczenie raczej je omija, a nie uporczywie na nie oddziałuje, aż do złamania psychiki), nie działałaś w normalnych warunkach i nie podejmowałaś suwerennych decyzji. Z doświadczenia wiem, że im więcej wysiłku włożyć w zbudowanie nowego, niezależnego od psychopaty świata, tym szybciej minie Ci złość - ona jest związana z poczuciem straty, a "nowa Ty" pozwoli Ci tę stratę sobie odpuścić, a skoncentrować się na nowym życiu i budowaniu coraz lepszej wersji siebie. To jest możliwe! I fajne :)

      Usuń
    6. , ja na poczatku znajomosci zlapalam sie na mysleniu:jak taki ideal sie uchowal ale jednoczesnie cos mnie mdlilo jakbym zjadala 50 landrynke...wiadomo ze landrynki to puste kalorie:-))) M.

      Usuń
    7. Blog Wadery byl dla mnie troche na dobicie wiadomo jak to jest ze 100 razy zaslyszanym utworem. Jak sie 100 razy poczyta podobne historie to sie trzezwieje. Uwazam ze zostalam skutecznie dobita(ta czesc mnie ktora jak Wy chciala im wierzyc itd itp) tego mi trzrba bylo.M.

      Usuń
    8. Mój, w środkowej czasowo fazie związku, gdy ostro przegiął, rzucał się na mnie niemal i... rozpaczliwie przytulał, niczym stęskniony romantyczny kochanek, który każdy milimetr swej białogłowy pragnie z tej owej rozpaczy całować... Tak rozpaczliwie, jakby kochał ją całym sercem swym i ponad życie swoje... i który nigdy więcej już zobaczyć jej nie miał w życiu swem, bo oto ostatnie spotkanie...
      Do dziś mam mdłości w okolicy żołądka, gdy o tym myślę... I odruch wymiotny...
      Potrafił robić tak tuż po obelżywych słowach, agresywnych zachowaniach, ot tak po prostu, na pstryknięcie palcem, gdy ja byłam już doprowadzona do ostateczności i gotowa zostawić gnoja, chociażby po jego trupie.
      I wtedy taka sytuacja...

      Nigdy nie zapomnę mojej dezorientacji wtedy, śmieszności tej sytuacji, świadomości namacalnego uczestnictwa w teatrzyku psychola, który z moim udziałem odgrywa jakąś scenkę prosto z melodramatu z którejś minionej epoki... I tysiąc skrajnych uczuć we mnie: ja pier... lę, co to za ŻEN?? W obydwu oczach pulsujące WTF?!!! niczym u Kaczora Donalda dolary... I śmiać mi się chciało histerycznie z tego, co się dzieje... I wkur...na byłam, że obraża tym moją inteligencję myśląc, że nie widzę sztuczności tego, co robi, i że może przypuszczać, że się na to nabiorę... I obrażona byłam, że po taką tandetę poniżej pasa wyświechtaną sięga... Ze się do czegoś takiego posuwa! I nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę... I wstyd mi gdzieś było, że taka to jakaś dziecinada naiwna..
      Jedna wielka emocjonalna rzeź w przeciągu kilku minut. No i co...?
      I tak mnie zdezorientował, takiego karpia przyjęłam, tak mnie obezwładnił brakiem sensu, logiki, i czegokolwiek w tym wszystkim... tak mnie zaskoczył tym... Tak wprawił w osłupienie...
      że i tak postawił na swoim.

      - Lecz takie metody były tylko przez chwilę.

      A później to już tylko czyste znęcanie się. Bo mój misio smutny był tylko na początku. Później pojawił się miś sadysta. Który, gdy krzywdzi, bardzo starannie drzwi i okna zamyka, by przypadkiem nikt nie usłyszał, jaki jest naprawdę...

      Zastanawiam się często...
      Jaka kara, gdyby można zdecydować, byłaby adekwatna, by zadośćuczynić podniesionym krzywdom, nasycić żądzę zemsty i dać nauczkę do końca życia takiemu ludzkiemu ścierwu...
      - Strzał w genitalia??? Obcięcie języka? Drzazgi za paznokcie? Łamanie kołem? Koc na łeb i porządny wpier...ol bejdbolem od trzech nareszcie SILNIEJSZYCH od niego łysych panów w dresie w ciemnym zaułku ulicznym?

      Oczywiście, nigdy nie zdobyłabym się na takie metody, ale myśl o tym, że tym razem to on sra ze strachu, przynosi mi ulgę...

      L-K

      Usuń
  5. Mój niewierzący,antyklerykalny Eks po moim odejściu zmanipulował i zaangażował księdza z mojej parafii,żeby ten podczas mszy,na której P wiedział,że będę,wygłosił kazanie na temat rozwodu,rodziny,miłości,powodów rozstania itp.itd.-najlepsze jest to,że była to msza dla dzieci...Najlepsze jest to,że nie mamy kościelnego ślubu.Najgorsze jest to,że dostało mi się za to w środowisku.Mi,jak mi...Moje dzieci są na końcu łancucha psychopatycznego...Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba tylko o to mu niestety chodziło. O zemstę na Tobie, nawet kosztem dzieci. Psychole się niesamowici w bezczelności i uderzaniu w najpotężniejsze (nomen omen) dzwony. Mój eks twierdził, że tylko ja jestem jego "drogą do Boga", a beze mnie czeka go piekło. Nawet na rekolekcje w milczeniu pojechał. Nie wnikam, czy rzeczywiście tam był (choć obszernie relacjonował ich przebieg i treść konferencji, ale mógł ściągnąć sobie materiały z netu, a sam siedzieć na Seszelach w basenie z czterema prostytutkami, oni są zdolni do wszystkiego). PS. To już wiem, kto był pomysłodawcą Synodu o rodzinie ;))

      Usuń
    2. Jacy oni są schematyczni. Wyobraźcie sobie, że z kolei ja nie wyznaję żadnej religii, więc mój psychopata twierdził, że to takie szczęście, że go spotkałam, bo on nie tylko to szanuje, ale sam myśli tak samo i sam jest niewierzący, więc rozumiemy się doskonale i tak bardzo do siebie pasujemy. A gdy pod koniec znajomości ja byłam na wykończeniu, a on znalazł sobie nowy obiekt, dziewczynę która z kolei była wierząca, to potrafił opowiedzieć jej nagle o Bogu i przeznaczeniu i że mu się dziś przyśniła pośród światłości i to chyba znak od opatrzności. Co więcej, mówił jej to wszystko bezczelnie przy mnie, gdy przyszła mu pomóc w wyprowadzce ode mnie. Oni chyba nie mają granic.

      Usuń
    3. Dziękuję za szybką odp. :)

      Usuń
    4. Haha - A mój wojował ze wszystkimi. Z kościołem też do czasu kiedy jego własna córka nie poszła do II klasy i komunii. Wtedy się nawrócił - na chwilę na szczęście i targał nas wszystkich do kościoła. Zasiadał rzecz jasna zaraz na przedzie, śpiewał rzewne pieśni i napawał się mistyczną atmosferą. Jego fascynacja minęła z chwilą kiedy kategorycznie odmówiłam dalszych wizyt w kościele - jak się okazuje jego wiara była równie płytka jak jego życie - bo jak tylko się wymiksowałam z niedzielnych wypraw on również zrezygnował. Chodziło oczywiście o pokazanie się z rodziną, by ludzie widzieli jaki jest BOSKI. To że 2h po zakończeniu mszy wyzywał mnie od szmat i idiotek się nie liczy :)

      Usuń
  6. Od kilku dni mam kolejna zalamke :( kiedy to minie:(
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czas nie leczy ran - on przyzwyczaja do bólu R. Mogą być w każdej chwili jak tylko coś nie tak będzie się działo z naszą odpornością. A obniżyć tę odporność może wszytko... a wtedy wszytko - nawet to, co już wydawałoby się uśpione znów się odzywa.

      Usuń
    2. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to naprawdę mija. Tylko czasem potrzeba sporo czasu i długiego odwyku. Mi bardzo pomogła terapia i nie tłumienie tych "załamek", tylko pozwolenie sobie na przeżywanie ich, i uświadamianie sobie co w tym momencie naprawdę się we mnie dzieje. Powodzenia, a jeśli jesteś krótko po rozstaniu z psychopatą to jak najbardziej masz prawo się teraz posmucić, i już! To zupełnie normalne. Pozdrawiam cieplutko, J.

      Usuń
    3. Zgadzam się z J., to mija. Nie mija jednak samo, wymaga nie tylko pracy, ale zrozumienia, co się z nami działo, odkrycia przyczyn, skutków i zmiany mechanizmów, które doprowadziły do katastrofy. To jak wychodzenie z alkoholizmu, długo trwa, przychodzą gorsze momenty, a wyjście na prostą wymaga nie tylko samodyscypliny, ale i przebudowania swojego wnętrza. Bez tego zamienimy "chlanie" na "myślenie o chlaniu". Postaram się napisać o tym niebawem notkę. Nie zgadzam się z tym, że czas jedynie przyzwyczaja do bólu - po przeżytym bólu, złości, rozpaczy, smutku i odrętwieniu naprawdę mamy szansę na NORMALNE ŻYCIE. A po dogłębnym zrozumieniu, z jakim syfem miałyśmy do czynienia, nie mamy ochoty tam wracać, za nic. Zaświadczam o tym osobiście, zwiałam rok temu i nie mam już żadnych momentów tęsknoty za psychopatą, czuję się, jakbym żyła w innym wymiarze niż on i nie mam ochoty mieć nic wspólnego z reprezentowanym przez niego światem. A poza wszystkim - oni są tak nudni w swojej przewidywalności... (vide: BRODA ;). Nie łam się, R., to nie za nim tęsknisz, tylko czujesz pustkę w sobie. A to są dwie różne rzeczy. Pozdrowienia!

      Usuń
    4. BRODA? Chyba nie uważałam, ale o co chodzi?

      Usuń
    5. Ja się coraz częściej spotykam z twierdzeniem, że czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bólu. Może to też zależy od osobowości danej osoby i od intensywności przeżywania emocji. Nie wiem. Niektórzy kogoś poznają i od razu się udaje. A niektórzy trafiają na samym ''dziwnych'' i wtedy ta trauma jest coraz to większa. Bo ile można cierpieć i próbować. I to już wtedy - chyba - inaczej odciska się na ''duszy człowieka''. Jest już taka blizna - która pobolewa od czasu do czasu, ale musimy z tym żyć - takie właśnie ''przyzwyczajenie''.

      Usuń
    6. Waderka dodam jeszcze ze zachowajcie ostroznosc prawie wszyscy z nich sa baaaardzo msciwi. Moga i jest to wielce prawdopodobne ze beda chcieli Was zniszczyc. Takze uciecie kontaktu to tez forma obrony przed zniszczeniem. Doswiadczylam w bardzo lagodnej formie ale intuicja mnie nie zawiodla i sie zabezpieczylam:-) wtedy tylko przeczuwalam ze gosciu jest z lekka chory na kontrole.brrr...moze nawet nie z lekka;-) jak sie ciesze ze tej oblesnej facjaty nie musze juz widywac!!!

      Usuń
    7. Ale kiedy mija? U mnie sie cala sytuacja ciagnie juz od listopada. No ludzie, ile mozna :(
      w dodatku od niego ciagle dostaje sprzeczne komunikaty, najpierw pisze w wiadomosci, ze z ta panna zerwie kontakt, ze mnie kocha i chce pogadac, ze przyjedzie wieczorem, a pozniej zadnego przyjazdu i cisza. No kur... co to za gierki maja byc.
      R.

      Usuń
    8. R. - będę brutalna: jeśli nadal się z nim kontaktujesz, to nie minie nigdy. Jeśli wciąż analizujesz jego zachowanie i jeśli jego słowa są przez Ciebie w jakikolwiek sposób rozważane zamiast trafiać do kosza / nigdy nie zostać odczytane (ja zmieniłam numer telefonu, zablokowałam go na fejsie, nie otwierałam listów etc.), Twoja "walka" przypomina walkę o trzeźwość alkoholika, który z wódki przerzucił się na piwo. Nie dziw się więc, że nie jest Ci lepiej, jeśli nadal tkwisz w uzależnieniu.

      Usuń
    9. Co do mściwości - oczywiście tak. Nie chcę już nawet wracać do poczynionych przez tego gada strat w moim życiu emocjonalnym, towarzyskim, rodzinnym i zawodowym. Ten horror przełożył się na wszystko, łącznie ze zdrowiem i finansami. Właściwie całe niemal życie musiałam zacząć od początku.

      Usuń
    10. A co do BRODY - zgadałyśmy się kiedyś z R., że jej eks - podobnie jak mój - też zapuszczał brodę, kiedy chciał zademonstrować ogrom swojego cierpienia po rozstaniu ;)

      Usuń
    11. W pełni podpisuję się pod słowami Wadery. U ciebie co prawda "od listopada" minęło już 5 miesięcy, ale jeśli nadal się z nim kontaktujesz to praktycznie tak, jakbyś wciąż była w punkcie zero. Ja w swojej karierze (około 10 lat związku z psychopatą) też miałam jeden "pseudoodwyk", gdy nie byliśmy parą i dość rzadko kontaktowałam się z nim przez rok. Niby byliśmy osobno, niby raz na miesiąc jakiś neutralny sms, ale tak naprawdę cały czas byłam w jego sidłach i cały czas przeżywałam wszystko na nowo. Po roku i tak mnie znów zmanipulował i namówił mnie na powrót. Prawdziwy odwyk polega niestety na tym, że zrywa się kontakt całkowicie. Nie wystarczy ograniczyć kontakt do raz na miesiąc, ani też nie do spotkań przy znajomych, nic też nie da ograniczenie się do smsów. To jest ucieczka w ratowaniu życia i czasem jest to trudne (np. ja musiałam przy okazji zerwać kontakt również z paroma wspólnymi znajomymi), ale niestety pełne wyleczenie zapewnia tylko całkowite i bezwarunkowe odcięcie wszystkich form kontaktu. W moim przypadku nawet ten pełny, od momentu podjęcia decyzji, i zmiany numeru telefonu, usunięcia go na Facebooku, oraz zmianie miejsca zamieszkania, zajął gdzieś około roku. Dopiero (a może - już?) po roku osiągnęłam moment, gdy wreszcie mogłam powiedzieć że "nareszcie już mi przeszło". Najgorsze były pierwsze 2 miesiące, wtedy dołek był totalny. Później widać było już stopniową poprawę z cyklicznymi nawrotami. Wyjście na prostą wymaga pracy (najtrudniejsza dla mnie była ta decyzja o całkowitym odcięciu się), ale da się to zrobić i zdecydowanie warto. :) J.

      Usuń
    12. Nie kontaktuje sie, nie odpisuje ale mysle caly czas :( R.

      Usuń
    13. Droga R., kontaktowanie się to nie tylko odpisywanie, ale i czytanie tego, co gad pisze. Samo czytanie to wystarczająco silny bodziec, który trzyma Cię w niewidzialnej sferze jego wpływu, jakby w jego "polu magnetycznym". W efekcie nie odbudowujesz swojego świata po "jasnej stronie mocy", tylko nadal mentalnie tkwisz w stworzonej przez niego ciemności. CUT IT! :)

      Usuń
    14. PS. Podpisuję się pod słowami J. - zdrowienie zaczyna się po całkowitym odcięciu kontaktu. Wydaje się to totalnym skokiem w przepaść, ale kiedy już to zrobimy, okazuje się, że z przepaści to my właśnie wyskoczyłyśmy. I gwarantuję - nie będziesz miała ochoty tam wracać. Choć teraz wydaje Ci się zapewne, że nie będziesz potrafiła bez tego żyć. To "tylko" złudzenie silnie uzależnionego umysłu.

      Usuń
    15. Dzieki J. i Wadera.
      Na odpisywanie sie uodpornilam, poza tym on wyjezdza za granice wiec bedzie zyl pieniedzmi i wycieczkami. Nie moge sie uwolnic od podgladania go na fejsie. Dodatkowo, ostatnio zmienilam sobie fotke na fejsie na usmiechnieta i wesola, koledzy mi komentowali i uwaga jego brat (ktorego nie mialam w znajomych, ale widac musial mnie caly czas podgladac) na drugi dzien zablokowal mnie! Wiec chcac niechac jakies sygnaly do mnie dochodza i zostalam ukarana zablokowaniem za to ze jestem usmiechnieta i mam wziecie u facetow.
      R.

      Usuń
  7. Co jeżeli jest dziecko?
    [Też dużo rozmyślałem po tym jak dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak zaburzenia osobowości. Czy psychopatia to opętanie? Czy psychopata jak uświadomi swoją odmienność może żyć nie krzywdząc innych ludzi? Dlaczego oni nie wiążą się z takimi samymi osobami jak oni? Dlaczego kobiety tak łatwo dają się nabierać psychopatom?]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziecku z psychopatą można przeczytać tutaj: http://mirrormirrorlittlestar.blogspot.com/2016/04/psychopata-dziecko.html Na pozostałe pytania postaram się odpowiedzieć jeszcze dziś, ale nieco później.

      Usuń
    2. No właśnie ja czytałam o opętaniach perfekcyjnych. W ogóle niektórzy mówią, że czują się jak zahipnotyzowani. O tym ''zjawisku'' ciężko poszukać. Jedynie ezoteryka mówi o nich wampiry, demony. Ale niestety nie znalazłam wiarygodnego źródła i powiązań. Dziwne jest to, że w takich ludziach właśnie przeważa chęć niszczenia innych i sprawiania im przykrości - i właśnie to wartościowe osoby padają łupami nie te złe. Oni mają zdolność wychwytywania tych dobrych. Niektórzy próbują podejmować te tematy i łączyć ich ze sferą duchową ale jest to kropla w morzu i nie ma żadnych opracowań. Człowiek zły potrafi mieć nawet empatię i czuć a tutaj mamy jakby człowieka bez duszy. I to jest dziwne, że ono własnie nie łączą się z tymi samymi osobami a przecież powinni - bo jeżeli ktoś ma te same ''złe wartości'' to powinien się dogadywać. A tu jest precedens.

      Usuń
    3. Uczucia "zahipnotyzowania" też doświadczyłam, miałam wrażenie utraty władzy nad sobą, jak kobra, która tańczy tak, jak jest zaklinacz zagra. Jestem przekonana, że mamy tu do czynienia ze zjawiskiem natury duchowej, nie tylko psychologicznej. Człowiek opętany może żyć normalnie po wypędzeniu z niego demona, a po wypędzeniu demona z psychopaty nie zostałoby chyba nic :-/ Źli ludzie przyciągają się tylko wtedy, kiedy mają wspólne, niszczycielskie cele. Generalnie zło nienawidzi dobra i chce je zniszczyć, diabeł właśnie tak działa, więc wszystko się zgadza. Myślę, że nie ma sensu za mocno się na tym zastanawiać, wystarczy konkluzja: JAK NAJDALEJ!

      Usuń
    4. Miałam przykład w życiu, że dwoje takich osobników dobrze się dogadało. Jedno się zorientowało, że to sobowtór, drugie nie i próbowało romansować:)
      W sumie śmiesznie wyszło, bo to dwa lenie patentowane i gołodupce szukające sponsorów.

      Usuń
    5. Mnie to naprawdę zastanawia Wadero. Ktoś kto nie ma emocji powinien być tak na logikę po prostu neutralny i znudzony. A tymczasem oni naprawdę nienawidzą dobra, chcą je niszczyć, sprawia im ogromną radość gdy ktoś cierpi, gdy kogoś oszukają, a już szczególnie jeśli nastawią jednego przeciw drugiemu. Czy oni w ogóle są ludźmi?

      Usuń
    6. Czyli tak jak myślałem najlepiej jakoś przekonać taką osobę, żeby zrzekła się praw rodzicielskich.

      Usuń
    7. Co do pytania o to, czy to ludzie - nie podejmuję się oceniać, ale fakt - też zadawałam sobie to pytanie. Szczerze mówiąc, poza ludzkim wyglądem i fizjologią, nie znajduję w tych kreaturach NIC ludzkiego.

      Usuń
  8. Właśnie - ta hipnoza, która każe myśleć jakby tylko o tej osobie. Może czasami istnieje takie silne powiązanie duchowe jak dwoje ludzie czuje podobnie. Ale tu się właśnie spotyka to typowe zło nastawione na niszczenie z reguły dobrą, zagubioną... mającą jakieś wartości osobę.
    Jeden z egzorcystów - powiedział, że nie mamy unikać złych ludzi, ale mamy unikać bratania z nimi swoich dusz. To znaczy nie mamy tworzyć z nimi więzów duchowych.
    Mało osób interesuje się zagadnieniem psychopatii a dopiero co łącząc ją jeszcze ze światem duchowym.

    Tutaj powyżej też osoba pyta czy to opętanie... czyli tak, jakby niektóre osoby czuły, że to inne zło. I to właśnie zastanawia.
    Jeden egzorcysta cytował słowa wypowiadane przez szatana - mówił on, że szatan podczas egzorcyzmu mówił, że ''mają ludzi na najwyższych stanowiskach''. I tutaj pytanie - jak mogą mieć - to złe duchy wprowadzają opętanie czy są pod postacią i to nie ludzie. Bo to są słowa autentyczne. Przerażające. Ogólnie temat opętań istnieje. Nie jest prosty. Nie wiadomo, czy można to wiązać czy nie z tym, co pisze się tutaj. Jeżeli kogoś interesuje zgłębienie tego to polecam filmy na You Tubie, ciekawe wykłady prowadzone przez ks. egzorcystę Piotra Glas. Piszę to dlatego, że jedna osoba tutaj też się pytała o opętanie. Ogólnie podobno część chorób psychicznych to nie jest sprawa dla psychiatrów. Przeraża i zastanawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni nie są opętani, oni są zupełnie świadomi czynionego zła. A że zło im się podoba? Przykład wyczerpania partnera. no chyba każda normalna osoba jakby widziała jak partner w ich towarzystwie "znika" denerwuje się ogólnie marnieje czułaby się źle i zastanawiała nad tym co może zmienić jeśli nic: po prostu by odeszła. A oni ROSNĄ. Oczywiscie mówię o dorosłych osobach.A co najzabawniejsze w takiej sytuacji porafią jeszcze odwrócić kota ogonem i zwalić winę na ofiarę. MISTRZOSTWO. Zresztą co tu dużo gadać, połowa z nich była pewnie bezkrytycznie hołubiona przez mamusię bo mamusia miała w tym jakiś interes. Jak tak patrzę na takich zakochanych w sobie facetów zawsze widzę że mają oddane mamusie. Ale ok. nie jestem psychologiem więc więcej nie pisze ale nie doszukiwałabym się w psychopacie opętańca. Może być tak że człowiek ten był przez kogoś manipulowany długooo i tak się nauczył funkcjonować. Dla mnie to dziwne istoty pochłaniające całą naszą dobrą energię. A jak już jej nie mamy obracają sie przeciwko nam. Może myślą że jesteśmy perpetum mobile? :-))) W sumie mam to w dupie i wierzę w to że już nie dam się nabrać:-) M.

      Usuń
    2. Oglądałam wykłady Ojca Piotra Glasa, bardzo dobre. O tym, że psychopata nosi w sobie potężne zło, jest przekonana chyba każda ofiara. Co do ew. opętania - sprawa jest skomplikowana, bo osoba opętana ma wstręt do Najświętszego Sakramentu, krzyża czy wody święconej. A psychopata niestety nie. Z moim eksem byłam nawet na Mszy z modlitwą o uwolnienie celebrowanej przez egzorcystę. Nie ruszyło go, był taki sam, jak zawsze. Wkurzył się tylko, bo na modlitwie wstawienniczej ksiądz, który widział mnie pierwszy raz w życiu na oczy i nie wiedział, że z kimś jestem, natychmiast po rozpoczęciu modlitwy powiedział: "Panie, wyzwól ją z tej relacji, która ją niszczy".

      Usuń
    3. Bóg czuwa, zawsze.

      Usuń
    4. Ja pisząc opętanie miałam na myśli takie częściowe. Z tymi takimi typowymi to już inna bajka.
      I to co piszesz Wadero ''panie, wyzwól ją z tej relacji, którą ją niszczy''. Przecież Bóg kocha każdego człowieka, chce go przemieniać, wybacza. A tutaj te słowa zastanawiają.
      Przeszłaś dużo, skoro usłyszałaś takie słowa. Życzę Ci dużo radości, bo pomagasz innym. Ratujesz ich.

      Usuń
    5. Dziękuję :* I nawzajem!

      Usuń
    6. Co do opętania jeszcze, no w sumie może i tak mocno ze zatracić własną tożsamość...I nie czują nic obcego i szalonego w sobie. Może i tak. Ze to juz sam diabeł jest.:-))) fajny temat dziewczyny zapodalyscie. Na bezrobocie akurat:-) potem jak mnie pytają na rozmowie kwalifikacyjnej o czytane książki wymieniam ciurkiem psychiatria itd itp...teraz dołożę coś o egzorcyzmach i na pewno pracę znajdę :-) znowu z panem psycho ale tym razem jako terapeutka hahaha. No nic ks.Glas mądry człowiek, a zaraz się odwazę na egzorcyzmy Emily Rose aaaaaaaaaaaaaaa:-)))M.

      Usuń
  9. Czytałyście?
    http://www.pudelek.pl/artykul/91128/mama_meza_figury_wyznaje_kai_jest_niebezpiecznym_psychopata_mi_tez_grozil_smiercia/

    Niestety kiedy są dzieci sprawa staje się bardziej skomplikowana, nie da się odciąć bo postanowienia sądu, bo widzenia z ojcem....a ten manipuluje, węszy, kręci dalej te swoje intrygi.

    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eks Figury wygląda strasznie, zapraszamy Kasię do nas! :) A co do dzieci - niestety, z tego, co pisze choćby Anita - potężne pole do "popisu" dla psycholi, którzy szkalują matki swoich dzieci i jeszcze wycierają sobie gęby "dobrem" swoich pociech.

      Usuń
    2. Tak.Tatuś na 5 minut.Na 15,do zdjęć:)Ok,na dłużej,kiedy odejdziesz on bardzo kocha dzieci,tęskni i musi je mieć przy sobie(bo sprawa o alimenty-kto ile czasu dzieciom poswięca).Ćpam,piję,zostawiam dzieci samopas,krzywdzę tatusia,bo dzieci izoluję,krzywdzę dzieci...Sprowadzam kochanków.Szczególnie w czasie trwania połogu.A czasem w ciągu dnia sms-"Anita,co Ty zrobiłaś dzieciom?"A jeszcze niedawno pisał słodki list-kocha,szanuje,przeprasza... o tym,że wie,że potrzebuje pomocy psychologicznej...Fakt psychola docieram,nie mogę się pogodzić z faktem mamy psychola...Całej rodziny-tzn.-z tak wielką siłą manipulacji...Ale jak kiedyś wyżej wspomniałam-byłam środkiem,a nie celem dla rodziny P.anita

      Usuń
    3. Anita, czytam Twoje komentarze i jakbym...czytała o sobie. Dokładnie ten sam schemat manipulacji dzieckiem, rodziną, całym otoczeniem. Jestem ponad 2 lata po ucieczce i dziś mogę powiedzieć, że jestem już na to odporna, ale bywało naprawdę ciężko. Życzę Ci dużo siły, wytrwałości i konsekwencji w wyznaczaniu granic, to jedyna skuteczna na NICH metoda. Pozdrawiam K.

      Usuń
    4. Razem raźniej ;)Czuję w sobie siłę,siłę asertywności,ale jestem w pełni świadoma 24-godzinnych dzialań psychola.Ten gość nic nie robi.Nic poza knuciem.Docierają do mnie do chwili obecnej informacje(których sama nie szukam,bo się odcięłam)-jak bardzo ten osobnik o wygladzie człowieka grzebie w moim srodowisku.Właśnie zostałam dyskretnie poinformowana,że chce szkody dla bliskiej mi koleżanki.To jest jazda bez trzymanki...Pozdrawiam,anita

      Usuń
  10. Nie dałam się!Zadnej manipulacji,żadnej sciemie nagrywanej przez p.całodobowo...:) I chociaz pojawił się grubo spóźniony,to chyba czuł,że nie jestem sama ;)Poddał się na chwile!-swoje zrobił(pobawił się z dziećmi)-w miejscu i prawie czasie,który ja wyznaczyłam...(dokonałam zdrowej manipulacji!Nikogo nie musiałam oszukiwać,a radochę dzieci potraktowałam za swój cel tego(trudnego z P.)dnia.Miewam światełko w tunelu,ale całe TO DOBRO z doświadczenia traktuję jak oddech przed kolejnym atakiem...Boję się cieszyć,bo zaraz moją radość przytłoczy Psychol albo cała rzeczywistość z nim zwiazana...Mam wrażenie,że albo kogos poznał(znał),kto dodaje mu otuchy dziś,albo domyśla się,że założyłam sprawę na policji(trwa 2 miesiące,a on jeszcze nie został poinformowany).Dziękuję Wadera ;)anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łouuuuu! :))) A-NI-TA! A-NI-TA! Brawo :)) Nie daj się, bądź dzielna i konsekwentna. A psychol na pewno kogoś poznał, oni nigdy nie zostają długo bez ofiary. Tyle że nie oznacza to, że da Ci spokój, psychole lubią ciągnąć kilka srok za ogon. Nie bądź zatem sroką, bądź orłem i dumnie odleć ;) A jak będzie podskakiwał, to dziobem go! ;)

      Usuń
    2. I tak się właśnie czuję! ;)Od Świąt nabieram mocy.I robię wszystko,by nie myśleć o tym,czy znów coś knuje.Bo jak wszystkie wiemy,nie o nich nam chodzi tylko o nas ;)I nie chcę przyciągać złych emocji myślami.Wadera,jesteś kochana :)

      Usuń
    3. Agnieszka
      Anita, jesteśmy z Tobą :)) Teraz kiedy adrenalina działa, będziemy potem jak przyjdą doły. Nie damy się, bo jak wiadomo 'w kupie siła":))
      Ja idę dziś do jubilera sprzedać pierścionek zaręczynowy (sama go sobie musiałam wybrać i to do określonej, niedużej kwoty) i kupię sobie za tą kasę MEEEGA buty, żeby w nich odejść jak najdalej.
      Jak czytam co oni z Wami wyrabiali i wyrabiają, to włos jeży mi się na głowie. Mój były psychol przez prawie 10 lat niewiele razy podniósł na mnie głos(oczywiście to ja byłam powodem jego zdenerwowania) i tylko raz szturchnął. Pomijając seks (dość obcesowy i egoistyczny)rzadko kiedy w ogóle mnie dotykał, przytulenia ja wymuszałam. Zapytałam nawet czy się mną brzydzi? Oczywiście usłyszałam, że jestem PRZEWRAŻLIWIONA. Może nie stosował wobec mnie przemocy stricte fizycznej, ale jego gierki, manipulacje, trywializowanie, upokarzanie, dokuczanie mi("tylko się z Tobą droczę,nie masz do siebie w ogóle dystansu") doprowadziły mnie na skraj obłędu. Uczę się siebie od nowa(SERIO, bo czuję, że zatraciłam swoją tożsamość)i zdaję sobie teraz bardzo wyraźnie sprawę z tego jaką moc ma moja wyobraźnia. Wyobrażałam sobie wszystko czego nie było w moim "związku" i tak to przedstawiałam otoczeniu. Nie chciałam być gorsza, udawałam, że jest pięknie. Takie zaklinanie rzeczywistości. Maja na blogu też poruszała tą kwestię.A to było WIELKIE GÓWNO I dlatego droga R.ogarnij się kobito, bo Ci z dziewczynami "przetrzepiemy " tyłek :))). Wiem, ze czujesz się BARDZO nie halo, ale nie chciej być tak "przeczołgana" przez psychopatę jak my.
      Pozdrawiam cieplutko z poziomu 85(dni hehehe).

      Usuń
    4. Tu Agnieszka ponownie.
      Ciekawi mnie bardzo czy miałyście sny związane z psychopatą. Symboliczne, prorocze, dziwne... Bo ja miałam i je lekceważyłam.
      Jeden z ostatnich pokazał mi całą prawdę i to była ta kropla, która przelała czarę.
      Chętnie podzielę się swoimi, a Wy ?
      Waderko droga, a może notka? ;))

      Usuń
    5. Agnieszka - nieźle, bo właśnie myślałam ostatnio o tym, żeby napisać o snach i przeczuciach :))) /tak a' propos intuicji i telepatii ;)/. Będzie notka :) Co do słowa "przewrażliwiona" to mam na nie równą alergię, jak na słowo "nadinterpretacja" :))) Pewnie zresztą tak samo, jak każda z Was. Zaklinanie rzeczywistości wynika nie tylko z chęci, żeby nie być gorszą. To też zwyczajny mechanizm obronny przed życiem w stałym dysonansie poznawczym, od którego dostaje się regularnego świra. Moment poznania prawdy jest zarazem straszny, jak i niosący niebywałą ulgę - przynajmniej ja tak miałam. Czułam się jak saper, który chodzi z wariującym czujnikiem po polu minowym i przez rok nie może namierzyć ładunku. Czasem zaczyna mu się wydawać, że czujnik się popsuł i żadnej bomby nie ma. Sprawdza więc następnym, i jeszcze jednym - efekt ten sam. Kiedy w końcu bomba wybucha saperowi w twarz, przez urwaną głowę przebiega mu pełna ulgi myśl: "NARESZCIE" ;)

      Usuń
    6. Hmmm sny nie ale odruch "odrzucania" od samego początku a wierz mi Agnieszka ze nawet od bezdomnego smierdzacego piwem mnie tak bardzo nie odrzuca. Ja nie uważam się za jakiegos superdobrego człowieka więc dziwiło mnie to.Co do snów i bomb tydzień wcześniej siły mi się zamachy bombowe na dworcu kolejowym tydzień przed bruksela więc ja też z tych "sensie nawiedzanych;-)"M.

      Usuń
    7. A też bralyscie wszystko do siebie? Nawet jeśli nie bralyscie ale Panu i władcy się wydawało bo chciałby żebyście brały? Tez wpedzalyscie w poczucie winy odpowiadając krytycznie na pytanie dajmy na to: jak Ci się coś podoba. Uwielbiam jak ludzie wiedzą za mnie co czuję i insynuuja intencje których nie mam a jedyną jest szczerość:-)tez przez chwilę wydawało mi się że jestem przewrazliwionyna ale chlasnelam się w twarz,otrzepalam i stwierdzilam: nie dam sobie nic wmówić a od mojej wrażliwości wara bo zarezerwowana dla mojego ukochanego schorowanego psa:-)na pewno nie dla zdrowego sytuowanego obcego chlopa:-)

      Usuń
    8. A też bralyscie wszystko do siebie? Nawet jeśli nie bralyscie ale Panu i władcy się wydawało bo chciałby żebyście brały? Tez wpedzalyscie w poczucie winy odpowiadając krytycznie na pytanie dajmy na to: jak Ci się coś podoba. Uwielbiam jak ludzie wiedzą za mnie co czuję i insynuuja intencje których nie mam a jedyną jest szczerość:-)tez przez chwilę wydawało mi się że jestem przewrazliwionyna ale chlasnelam się w twarz,otrzepalam i stwierdzilam: nie dam sobie nic wmówić a od mojej wrażliwości wara bo zarezerwowana dla mojego ukochanego schorowanego psa:-)na pewno nie dla zdrowego sytuowanego obcego chlopa:-)

      Usuń
    9. Tak,miałyśmy...Dołaczę się do dyskusji,chociaż już wspomniałam,że śniłam,że goli mi głowę.

      Usuń
    10. Kochane Towarzyszki,nie będzie Was jak przyjdą doły,ja to wszystko mam za sobą.Ja czuję życie.Nie doły mnie czekają,ale oczernianie...Jestem w trakcie kulminacji niszczenia(cieszyłam się ze spokoju z lekką nutką dekadencji-oczywiście uzasadnioną...),to jest tak załosne,że aż wzywa o pomstę...Ale cóż.Psycholog z NFZ-dziękuję bardzo...Cieszę się mam Was,mam moje przyjaciółki kumate...Cisza traci knuciem.

      Usuń
    11. Anita, też się cieszymy, że Cię mamy! :) Obawiam się, że na oczernianie nic nie poradzisz, taka ich gadzia natura, że jeśli tracą wpływ na nas, chcą nas zdyskredytować, żeby nikt nam nie uwierzył. Pamiętaj jednak, że nie wszyscy patrzą na psychola oczami zakochanej nastolatki, a po pewnym czasie kumaty człowiek wyciągnie wnioski z FAKTÓW, a nie słów. I skuma, że jeśli dziesiąta kobieta ląduje przez gada na prochach, to może nie do końca jest on biednym, pokrzywdzonym przez los misiaczkiem. Mądre otoczenie wyciągnie wnioski, na głupie - szkoda czasu ;) Generalnie dążyłabym do tego, żeby - w miarę możliwości - nie utrzymywać żadnych kontaktów nie tylko z psycholem, ale i z ludźmi znajdującymi się pod jego wpływem. Psycholog na NFZ bywa ok, ja chodziłam i sobie chwalę, psychiatrę na NFZ tak samo. Ale wiem, że bywa różnie. Trzymaj się, Anita!

      Usuń
    12. Anita jesteś silna bestia. Co z tego ze w biedronce:-) ja po rozstaniu z moim uroczym psycho - szefunciem tez jestem skazana na biedronke bo przez pierwsze pół roku jak szłam na rozmowę o pracę czułam totalny brak zaufania do rozmówcy i na czole miałam wypisane: człowieku chcesz mi wcisnąć kit?. Tak naprawdę powinnam nie chodzić...ale luz od paru miesiecy juz mi lepiej i w końcu mogę normalnie zająć się swoją przyszłością i myślę że jak będzie mi dane spotkać następnego to już nie zrobi na mnie żadnego wrażenia.Takze biedronka i promo rządzi. W kryzysie trzeba sobie jakoś radzić a widzę ze sobie radzisz swietnie!!!! :-) pozdrowka. M.

      Usuń
    13. Komentarz miał być poniżej ale jest tu:-) heh:-)

      Usuń
    14. Odpowiadając Koleżance-brałam wszystko do siebie.Nawet sprawy,których nie rozumiałam-za wszystko obwiniałam siebie w ten głupi,naiwny,manipulancki sposób.Właściwie,to każdą sprawę konfliktową rozkładałam na nas dwoje,wszystko w głupi swój sposób racjonalizując(bo moglam tak,bo gdybym zrobiła tak,gdybym nie była wścibska,gdybym nie była wrażliwa,bo powinnam to czy tamto)-cytując Waderę:Spier...,spier...,spier!!!S...doliłam.W tej relacji tylko ja czułam i tylko ja rozumiałam.

      Usuń
    15. Do M. Nie mam i nie miałam nigdy nic do dyskontów;)Zawsze korzystałam i bedę korzystać.Jestem ofiarą psychola.Manipulanta i kłamcy.Zarabiającego w dokumentach 20tyś.miesięcznie.Zyję z dziećmi psychola z pomocą mopsu.I przyjaciół.Jak trudno by nie było-nie jestem sama-mam dzieci,mam przyjaciół.Mam LUZ NA BANI,bo nie ma Pjego...Dziękuję za słowa wsparcia ;)

      Usuń
    16. Brawo Anita, tak trzymaj! A jak nabierzesz więcej siły, to wytocz sprawę o alimenty. Zarabia 20 tysi i nie płaci?!

      Usuń
    17. Hahahahaha, cytując Sokratesa: "Dusza powinna być wolna". Cytując Waderę: "Spier...., spier..., spier..." :D Ale z grubsza chodzi o to samo :))))

      Usuń
    18. Weeeh Anita, no wiec wlasnie o to chodzi ze czasem "ta biedronka" lepsza niz hardcore z "milym panem" wykorzystujacym Twoja zaleznosc. Nie mam zadnych watpliwosci teraz majac tyle lat ile mam ze zdrowie psychiczne wazniejsze. A alimenty bedziesz pewnie miala: wiec jeszcze raz napisze ze jak stoczysz boj to wszystko predzej czy pozniej sie u Ciebie ustabilizuje:-)za co trzymam kciuki. M.

      Usuń
    19. Do Koleżanki :-) tak też mi się wydaje ze to my rozkminiamy co my zrobiliśmy zle itd itp...ja po pierwszej takiej rozkminie doszłam do wniosku ze nic nie zrobiłam zle i jakbym się nie starała nie znajdę w sobie winy. Tylko sama rozkmina zajęła mi sporo czasu i dlatego zaczęłam na typa uważać. W ostatnim stadium jego wrogości wobec mnie myślę, że jakbym podrapala się po glowie wymyśliłby bajkę ze pokazałam w jego strone jakiś gest. Paranoik. Dzielilas winę na dwoje bo pewnie chciałaś dojść do porozumienia i załagodzić sytuację a to tym typkom daje satysfakcje i często niestety właśnie o to chodzi.No ja miałam tego pecha ze typowy perwers nie dopuszcza do rozmowy i woli twierdzić niż pytać i nawet nie dane było mi się ustosunkować do insynuacji. Wspominałam o tekście ze chce go zamordować. Jaka wielka szkoda ze nawet nie miałam ochoty na niego patrzeć a co dopiero inicjowanie jakiekolwiek działania wobec niego. Eh niektórzy mają w głowie nasrane i nawet nie wiem czy chciałoby mi się tłumaczyć z czyichś urojen. Wadera spierdalaj brzmi bardziej Życiowo :-)

      Usuń
  11. Agnieszka jeszcze raz :)))
    A co do tego pierścionka, długo trwało zanim zdjęłam go palca, choć od dawna nic przecież nie znaczył.
    Bardzo, bardzo trudno jest rozstać się ze złudzeniami :(((
    I pogodzić się z faktem, że za szczere uczucie dostało się draństwem i kurewstwem w twarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz!-niedawno to zrobiłam-pozbyłam się tego przekleństwa(ostatniej rzeczy wartościowej,jaką miałam,bez sentymentu)Mój był wiele wart...Przeżyłam cały miesiąc z trójką dzieci,popłaciłam część zaległych rachunków,urządziłam dzieciom Święta,spłaciłam część długów,kupiłam sobie trampki w biedronce(cóż,nie planowałam,same mi wpadły w rece-i ch..,że z biedronki ;) )I tak sporo straciłam na sprzedaży,ale mam to w de.Zyskałam dużo więcej.Anita

      Usuń
  12. Jakie mialyscie te sny prorocze?
    R.

    OdpowiedzUsuń
  13. Agnieszko dzieki za slowa wsparcia :) R.

    OdpowiedzUsuń
  14. Waderka...Od wielu msc.mam zasądzone zabezpieczenie alimentów.Płaci 1/3 ...Ja walczę na raz ze wszystkim!Miliony spraw...Głowa pęka.

    OdpowiedzUsuń
  15. jedną z większych konsekwencji byłego związku z psycholem jest zaszufladkowanie większości osobników płci męskiej w kartotekę P-Psyc.Uraz,którego doznałam i doznaję przekłada się na zatruwanie zycia niemal od poczęcia(nie chcę,ale ciągle analizuję całe życie)...Trucizna koszmarna.Kto był,kto może być,dlaczego,po co...Trucizna straszna.I chociaż pracuję nad sobą,to wiem,że nigdy nie powrócę do siebie.Zawsze będę szukać drugiego dna,manipulacji i podstępów.Nawet,kiedy listonosz do drzwi puka,jestem nastawiona na walkę.Jestem skrzywiona emocjonalnie.Ja wyczuwam manipulacje,kiedy coś dzieje się w sposób naturalny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Byłam w zwiazku z psychopatą wiele lat . Kłamstwa , zdrady , manipulacje - całe zło ciemnej strony - przeżyłam i wtedy mój psychopata nieudolnie się oświadczył - odmówiłam, ale nie potrafiłam odejść , więc nadal były kłamstwa , zdrady itp. gdy już byłam u kresu zapytałam samej siebie - dlaczego nie mogę sie od niego uwolnić? Wtedy w nocy miałam dwa wyraziste sny . Pierwszy - jadę wozem [prawdziwym , drabiniastym] , na którym pełno moich rzeczy , ubrań itp , w jednej ręce trzymam lejce ., bo wóz ciagnie konik , drugą ręką trzymam graty na wozie , żeby nie pospadały , a obok mnie siedzi mój psychopata nie robi nic , nie pomaga , przytula sie jak do mamuśki , która o wszystko zadba . Drugi sen - mój psychol leży na kanapie i ogląda tv jak zwykle , wchodzę do domu , widzę , że się leni , na oknie na parapecie leży miska , pochylam się , żeby zobaczyc co tam jest . A tam - jest gówno! Tak mi podświadomość wytłumaczyła , co może mi ten człowiek dać i jakie bedę z nim miała życie .
    Trzymam za was kciuki dziewczyny - zadbajcie o siebie !

    OdpowiedzUsuń
  17. I every time used to study paragraph in news papers
    but now as I am a user of net so from now I am using
    net for articles or reviews, thanks to web.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam, świeża sprawa, odkryłam zdradę męża, po 15 letnim związku nie wiem jak to możliwe ze nigdy wcześniej nic nie zauważyłam, wciąż zapewniał ze nigdy nie zdradzi i ze bardzo sobie ceni mnie i w ogóle.... sprawa wyglada tak ze chce teraz odejść, muszę jednak ze względu na dwójkę dźwięki poczekać do końca szkoły do wakacji. Mąż oczywiście do niczego się nie przyznaje, na pewno jak wróci będzie albo klamal albo już utorował sobie ścieżkę do kolejnej ofiary. Prawdopodobnie tak bo jest 15 lat od niego młodsza. Proszę o jakieś porady, jak wyprowadzić się z dwójka dzieci? Najchętniej zostalibyśmy tutaj.... jeśli on się wyprowadzi to będzie łatwiej ale nie mam pewności czy to zrobi.... pomóżcie, powiedzcie jak postępować z psycholem, jak opanować uczucia i emocje, chce uratować moje dzieci przed chorym ojcem który nimi również manipuluje okropnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Moja relacja z psycholem trwała około rok, wszystko co tu opisałaś, o trójkątach itd to prawda. Jak pierwszy raz próbowałam odejść dławił się łzami mówiąc jak mnie kocha, wysyłał mi kwiaty, kupił bilety do lobdynu i zostawił je u mnie w pracy, wiedział, że o tym marzyłam. Po 2 tygodniach stwierdziłam, że chyba jednak kocha? Wróciłam. Ostatecznie rozstałam się z nim jak jego była dziewczyna (przedstawiana mi jako psycholka) wysyłała do mnie wiadomości, które do niej pisał, jak za nią tęskni. Napisała, bo zobaczyła, że poznałam jego mamę w rodzinnym mieście, a jej mówił, że nic nie znaczę. Nagabywał mnie, wydzwaniał, groził, stal pod domem. Wybawił mnie z mieszkania za pośrednictwem swojej siostry, rzekomo miał mi oddać moje rzeczy. Był wściekły. Nakazywał mi abym poszła z nim porozmawiać do mojego mieszkania. Nie chciałam. Wyszłam z klatki, przywarł mnie do ściany bloku i nalegał na wejście do mieszkania. Gdy nie chciałam i od niego odchodziłam, zaczął szarpać mnie za rękę, gdy to nie skutkowało, ukradł mi telefon. Uciekłam w drugą stronę, ukryłam się w restauracji i zadzwoniłam na policję. Po 2 tygodniach wysłała mi pieknie zapakowane rzeczy z ulubiona puszka pepsi z 16 stronnicowym listem, że mnie poniosło, a on jest przecież dobrym człowiekiem i mnie kocha. Nikt tak naprawdę nie wie jaki on jest, oprócz kobiet, które dały się na jego sztuczki. Świetnie potrafi grać wspaniałego człowieka. Od tego czasu minęło 9 miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja właśnie mam do czynienia z psycholem... kolejnym w moim życiu.
    Jestem łatwym kąskiem, bo od dziecka nie mam poczucia własnej wartości. Jestem wychowana w przekonaniu że jestem zerem, i że nie zasługuje na dobre traktowanie. Od dziecka mam super intuicję, ale nie słuchałam jej bo inni mi mówili że tylko mi się "wydaje". Dałam sobie wmówić że zdanie innych jest ważniejsze. Miałam w swoim życiu kilku stalkerów. Psychole wyczuwają takich ludzi jak ja, jak rekin krew. Mam 36 lat i jestem wrakiem człowieka. Nie wiem czy jeszcze się podniosę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podniesiesz, ja mam 39 :D A znam babki, które zaczęły żyć pełnią życia grubo po pięćdziesiątce! Masz wskazówkę - skoro rozpoznajesz u siebie dobrą intuicję, odważ się jej słuchać i stawiać granice. Rozumiem Cię, brak poczucia własnej wartości jest kluczem do uwikłania się w związek z psycholem / stalkerem lub innym agresorem. Ale nie jest za późno na zmianę! Tylko potrzeba do tego sporo wiedzy (tę już zapewne posiadasz albo jesteś w trakcie jej nabywania) i wsparcia innych osób - terapii, warsztatów 12-krokowych (polecam!), życzliwych i wspierających przyjaciół... A przede wszystkim zaprzyjaźnienia się z samą sobą. Zobacz, skoro my tutaj chyba się wzajemnie lubimy i wspieramy w notkach i komentarzach, to znaczy, że się potrzebujemy i możemy sobie coś wzajemnie dać. Nie jesteś sama, jest nas bardzo wiele i zobacz, jakie z nas fajne kobiety :) W grupie siła, uszy do góry!

      Usuń
  21. Trafiłam przez przypadek... Szukając poraz setny potwierdzenia "czy aby napewno on jest psycholem.... Czy to ja jestem złą parnerką? ". Trafiłam na drugiego psychola po rozwodzie z pierwszym... Ten pierwszy psychol to był microPsychol w porównaniu do tego obecnego. Od zawsze miałam niskie poczucie wartości, pewnie dlatego że jestem z rodziny dysfunkcyjnej. Przez pierwszy rok dawał mi to czego chciałam... Kochał mnie dbał o mnie wspierał. Teraz mam mija 7 rok "razem". Sto tysięcy razy odchodziłam po zdradach za każdym razem mnie odzyskiwał. A ja zawsze wybaczałam i chciałam mu dawać miłość "bo jest taki biedny i miał ciężkie dzieciństwo"... I generalnie teraz jestem w du*ie i zaczynam się w niej urządzać. Jestem zaszczuta, otyła, odcięta od bliskich i przyjaciół. Doprowadził mnie do psychiatry i od tygodnia biorę jakieś leki... A i jeszcze wczoraj powiedział "no nie kocham cie już ale nie mam z tym problemu i możemy dalej mieszkać razem". Czeka mnie długi proces. Mówię sobie ze ludzie nie z takich uzależnień wychodzili.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dlatego kochać siebie należy bardziej, niż psychopatę. Kończąc tą relacje nie wolno nigdy wracać. Na świecie jest wiele zdrowych, dobrych, normalnych mężczyzn. Z 7 miliardów ludzi można sobie kogoś wybrać :) Kończąc relacje z myślą o znajomości z psychopatą, jak o motywacji do zmian siebie, swojego życia, pokonywaniu własnych kompleksów. Kończyć to piekło, dążąc do kompensacji rozwojowej :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Teraz ja moje panie, ja z tzw wyzszych kregow. W mackach okurwienca 20 lat, cierpienia opisane przez was powyzej. Madra jestem, wszak lekarka. Dusza upodlona do cna. Rozw9d dwa lata temu, bestia nowa ofiare upatrzyl i stara wygnal precz z dnia na dzien. Dzieci dwojka, 18 letnia pannica i synus adoptowany razem, lat 8. Dwa lata kuracji lazac po lesie, odbudowane poczucie godnosci. I nadzieja na spokoj. Nagle: obuchem w twarz: trzy miesiace temu oskarzyl mnie o sejsualne molestowanie dzieci. Jego czar jest powakajacy a klamstwa tak wspaniale, ze uwiodl okplo setki durniow. Powoli przedzieram sie przez pieklo, komunokacja wylacznie przez adwokata. Walczcie, walczmy - razem!

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za bloga, za komentarze. Czytam i utwierdzam się w przekonaniu że dobrze robię. Króciutko 22 lata w związku. Dwoje dorosłych już dzieci i psychol, który ciągle jest w moim życiu. Od czerwca chodzę na terapię i huśtawka po każdym z nim kontakcie w górę i w dół. Był tak pewny swego że wszystko - dom z kredytem frankowym, inwestycje, samochody - wszystko na mnie i mamy rozdzielność majątkową. Teraz gdy chcę by się wyprowadził łamie prawo Boskie i moralne. Co ciekawe w jednej wiadomości chce mi pomagać i wysyła mnie do psychiatry i egzorcysty. Dowiedziałam się również, że dzieci nie są jego rodziną, bo to ze mną się wiązał. Strasznie się szarpię, aby go usunąć z domu z życia. Nieprzespane noce i wątpliwości. W uszach i w głowie jego słowa, że jestem złym i podłym człowiekiem bez sumienia. Nie zdawałam sobie sprawy jak jestem uzależniona i że mnie już nie ma. Mam 51 lat i czuję się zupełnie pusta w środku. Pracuję od dwóch lat. Gdzie może mnie oczernia. Nie wiem czy kiedyś to się skończy. Dzieci i rodzina bardzo mi pomagają, ale nie zawsze rozumieją. Teraz walczę głównie ze sobą, aby nie zbaczać z wyznaczonej drogi i nie dać się złapać na słówka w stylu "nie wyobrażam sobie samotnego życia" "Chcę ratować nasz związek" albo dzieci wyfruną z domu i "może się okazać, że moje towarzystwo będzie ci potrzebne". Dobrze że jesteście.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziękuję za bloga! Mi zapaliła sie czerwona lampka więc mnie nie uwiódł chociaż od 1,5 roku się stara, mam nadzieję, że sobie daruje i odpuści. Ale faktycznie, było "jesteś moim marzeniem", "wreszcie zrozumiałaś, że jesteśmy dla siebie stworzeni", "jesteśmy sobie przeznczeni i czujesz to", jednym uchem wpuszczałam, drugim wypuszczałam, intuicja broniła mi w to wierzyć. Jest czuły, troskliwy, męski, opiekuńczy, zaczęłam się zastanawiać "Boże, jak taki ideał się uchował?" jednak coś mnie blokowało przed zrobieniem kolejnego kroku, uciekłam, musiłam uciec, bo nie było to dla mnie prawdziwe, "nie czytałam" go. Wasze historie, ktorymi się podzieliłyście, utwierdziły mnie jdynie w przekonaniu, że zrobiłam właściwie. Jeszcze nie jestem silna, staram się być i wierzę, że będę by nie dać się omamić, wierzę, że czas da mi czas przed kolejnym "atakiem" bym zebrała się w sobie i nabrała hardości, bo to tylko gówno zawinięte w piękny papierek i gdzieś podświadomie to czuję i wiem.

    OdpowiedzUsuń