sobota, 16 kwietnia 2016

Jak skrócić czas cierpienia?

Dziś notka o powrocie do normalnego życia. Kilka pomysłów na to, w jaki sposób skrócić sobie czas cierpienia po rozstaniu z psychopatą. 

Cierpienie to jest wielorakiego rodzaju i dotyczy właściwie wszystkich sfer życia. Musimy zmierzyć się z bólem porzucenia / utraty złudzeń / poczuciem utraty tożsamości, strachem przed jego zemstą, przed niepewną przyszłością, z problemami zdrowotnymi, finansowymi i zawodowymi. Często dotyka nas także niezrozumienie otoczenia i ranią nas teksty w rodzaju: "weź się w garść, po prostu o nim zapomnij". W efekcie izolujemy się jeszcze bardziej, a tym samym - osłabiamy. 

Nie da się ofierze tsunami powiedzieć: "daj spokój, po prostu o tym zapomnij, nie roztrząsaj już tego, co to da". I chociaż doceniamy życzliwość dobrze nam radzących osób, to jednak czujemy się mniej więcej tak, jak Ryszard Ochódzki w poniższej scenie:


Jedno trzeba przyznać - radę Wujka pt. "udawajcie, że nic nie słyszycie", bezwzględnie należy wcielić w życie :) /Tomkiem Mazurem jest w tym przypadku, rzecz jasna, psychofaży gad ;)/.

No dobra. A co poza tym? Załóżmy, że przestrzegamy wszelkich zasad BHP - nie kontaktujemy się z gadem, dbamy o siebie, zdrowo odżywiamy i nawiązujemy zdrowe przyjaźnie, a i tak czujemy się źle. Gdzie mogą tkwić ukryte przyczyny takiego stanu?

1. Brak prawdziwego odcięcia. Brak kontaktu oznacza CAŁKOWITY brak kontaktu. Jeśli "co jakiś czas" czytamy przysyłane nam gadzie farmazony bądź pilnie śledzimy jego profil na fejsie / pytamy o niego wspólnych znajomych, de facto wciąż jesteśmy w jego polu rażenia. Czym innym jest odcięcie się od niego połączone ze zgłębianiem wiedzy na temat samego ZJAWISKA (to akurat uważam za konieczne w procesie dochodzenia do siebie), czym innym - dostarczanie sobie stale nowych bodźców do analizowania tego konkretnego przypadku. To nas trzyma mentalnie w wytworzonym przez niego trującym sosie. Korzysta na tym tylko on. To tak, jakby podłączyć się dobrowolnie do agregatu zasilającego działkę sąsiada. Ty zapitalasz na rowerku aż Ci oczy wychodzą z orbit, a on dzięki temu cieszy się ślicznym oświetleniem swojej altanki, w której bajeruje już nową koleżankę. Zatem - złaź z roweru! :D

2. Ucieczka przed prawdą. Prawda o psychopatach jest tak przerażająca, że nic dziwnego, iż podejmujemy ileś prób ucieczki przed nią bądź przyswajamy ją na raty. To proces - bolesny, ale konieczny. Jeśli nie przyjmiemy prawdy, w jej miejsce pojawi się iluzja. Będzie ona zapewne ubrana w ładniejsze szatki niż prawda i przyjemniej będzie za nią iść. Problem jednak w tym, że nie doprowadzi nas ona do zdrowia, ale - okrężną drogą - do tego samego punktu, z którego wyszłyśmy, fundując nam sporo frustracji z powodu straconego czasu. Prawda nie będzie odziana w falbanki. Przysiądzie sobie koło nas na pieńku w lesie przybrawszy postać zgarbionej staruszki. Poznamy ją jednak po oczach - dobrych, jasnych i bardzo nam życzliwych. Jak to przełożyć na praktykę? Trzeba wrócić do własnej intuicji, odszukać głos wewnętrzny i nauczyć się wybierać to, co dla nas DOBRE, a nie to, co może przynieść chwilową ulgę, ale później doprowadzić do rozpaczy. Jak to odróżnić? To, co dobre, nie zmienia się i nie mamy po tym kaca. Ważne jest, aby wybrać dobro całym sercem, a nie tylko jakąś jego częścią. Jeśli wciąż łudzimy się, że możemy zachować cokolwiek pozytywnego ze związku z psycholem bądź usilnie szukamy jego dobrych cech, będziemy długo męczyć się w kołowrotku niemożności, ciągle de facto z nim związane jakąś częścią siebie. Przeczytałam kiedyś mądre zdanie - niezależnie od tego, czy ptak jest przywiązany do drzewa żelaznym łańcuchem, czy też jedwabną niteczką, efekt jest ten sam - nie może latać. 

Związki z normalnymi ludźmi są inne niż psychorelacje. Po normalnym związku zostają dobre wspomnienia, życzliwość, czasem jakiś sentyment. Wiemy, co nam przeszkadzało, a co było fajne i zachowujemy wzajemny szacunek. Związek z psycholem to niestety jedno wielkie kłamstwo. Zachowywanie życzliwości wobec kogoś, kto nas z premedytacją wybrał na ofiarę, zmanipulował i oszukał, to samobójstwo. Nie możemy tego robić, bo stracimy szacunek do siebie. Niestety, to tak jak z nowotworem złośliwym - jeśli nie zgodzimy się na operację i wycięcie także marginesu zdrowej tkanki, a zamiast tego będziemy mówić: "niemożliwe, żeby on naprawdę chciał mnie wykończyć" lub "tyle lat przeżyliśmy razem...", szanse na dojście do zdrowia są raczej minimalne. 

3. "Udowodnię mu!". To inna odmiana "zależy mi na nim". Zupełnie naturalna reakcja w początkowym okresie i nie mam nic przeciwko niej, pod warunkiem, że oznacza ona NASZ rozwój i że na złość psycholowi odważymy się na to, na co miałyśmy ochotę już dawno - na samodzielność i realizowanie marzeń. Nie ma sensu natomiast budowanie jakiegoś sztucznego wizerunku po to, żeby gad zobaczył, jakie jesteśmy zajebiste i zapłakał nad tym, co stracił. A zatem - zmiana fryzury, stylu ubierania się / pracy / miejsca / wystroju mieszkania, kurs paralotniarski, opłynięcie kajakiem kuli ziemskiej - TAK (o ile rzeczywiście mamy na to wszystko ochotę), męczenie się w ciuchach rodem z sex shopu i wrzucanie "na złość" psycholowi tego typu fot na fejsa, podczas gdy tak naprawdę kochamy Norwida i długie, nadmorskie zachody słońca - NIE :)

4. Brak wybaczenia sobie. Złość, jaka ogarnia nas po związku z psycholem, dotyczy zarówno jego, jak i nas samych. Oba jej wymiary są naturalne, oba trzeba przeżyć i z obydwoma trzeba skończyć. Na dodatek na drodze samodyscypliny, to się nie stanie automatycznie. W pewnym momencie, kiedy poczujemy, że energia wyzwolona przez złość, konieczna do podjęcia ucieczki, zaczyna nas zjadać - porzućmy ją. Łatwe to nie będzie, bo porzucenie złości oznacza wejście w nieprzyjemne uczucie smutku (też naturalne, konieczne i do przejścia, a potem - do porzucenia na rzecz spokoju i radości ;)). Wolimy być wk...one niż smutne. Jeśli jednak nie damy sobie spokoju ze złością, zamienimy sobie jednego psychopatę na innego - tyle że ten drugi będzie już naszym psycholem wewnętrznym. Jeśli oddamy złości ster naszego życia, nie będziemy podejmować decyzji prowadzących nas do szczęścia, ale niepostrzeżenie zamienimy się w baby, które robią wszystko "na wkur...ie" ;) Można tak zrobić karierę zawodową, cztery operacje plastyczne, zbudować dwa domy i objechać pół świata. Tyle, że jeśli zrobimy to ze złości, nigdy nie przyniesie nam to szczęścia. A na dodatek wykończymy przy tym swoje otoczenie. Mało na świecie wkurzonych, zaciętych wewnętrznie kobiet - pracoholiczek, "kobiet sukcesu"? ;) Zachęcam zatem do tego, żeby złość dała nam jedynie "kopa na rozruch", a następnie, żebyśmy jej podziękowały za towarzystwo i wejrzały w siebie głębiej i na spokojnie, zadając sobie pytanie, czego tak naprawdę chcemy i co nas tak naprawdę uszczęśliwi? I nie wstydźmy się, jeśli odpowiedź będzie bardzo prosta i nie wyrafinowana, bez przepłynięcia Atlantyku też można żyć. A ktoś musi przecież robić na szydełku ;)

Wybaczenie sobie oznacza odpieprzenie się od siebie. Nie zadajemy już sobie pytań: "ale jak ja mogłam być taka durna, ale dlaczego nie połapałam się wcześniej" i nie wmawiamy sobie, że coś było z nami nie tak, skoro padłyśmy ofiarą psychola. Czy jeśli komuś ukradną samochód, twierdzimy, że coś z tym autem było nie tak i że musiało być naprawdę beznadziejne, że ktoś się na nie połasił? 

5. "Nie jestem wielbłądem". Doświadczenie potężnej niesprawiedliwości związanej z obrabianiem nam d... przez psychopatę i robieniem z nas wariatek, jest trudne do zniesienia. Oburza nas to, chcemy jakoś zareagować, zapobiec temu, zawalczyć o dobre imię. Jest to naturalne, ale niestety - nieopłacalne. Związane z tym niebezpieczeństwo to przede wszystkim stałe tkwienie w orbicie psychola. Nawet jeśli nie mamy kontaktu z nim samym, nadal usiłujemy gasić wzniecone przez niego pożary. To nas z nim niestety wiąże - chcemy tego, czy nie. Na dodatek, rozmiar sk...ństwa, jakiego te gady są w stanie sie dopuścić, przekracza wyobrażenie normalnego człowieka. I nie ma siły, żeby nie wywołał w nas w którymś momencie gwałtownej reakcji. Co wtedy zrobi psychol? Zapali reflektor i rzuci snop światła na nas, stojące bezradnie i wrzeszczące: "nieprawda!!!". A potem ze stoickim spokojem zwróci się w kierunku widowni mówiąc: "biedna... kompletnie oszalała. Chciałem jej pomóc, ale cóż... Sami widzicie". A zatem - jeśli już musimy się zemścić i pokazać całemu otoczeniu, że rację mamy my, a nie psychol, zróbmy to z klasą ;) Żadnych chaotycznych działań, pełna dyscyplina. 

Spokój możemy osiągnąć tylko przez całkowite odcięcie od gada, a kiedy już to zrobimy, inwestujmy w siebie, ile się da. Może to potrwać długo, ale zaręczam, że jedyny rodzaj zemsty, który warto wcielić w życie, to wzruszenie ramionami odzianymi w śliczną bluzeczkę skrywającą wypielęgnowaną i lśniącą drobinkami złota delikatną skórę :) Zaręczam też, że po dojściu do tego etapu, nie będziemy mieć nawet ochoty na unoszenie ramion, bo psychopatę będziemy mieć w zupełnie innej części ciała. Podsumowując - szkoda energii na przekonywanie otoczenia, że to nie my byłyśmy agresorami. Zróbmy krok w bok, zmieńmy na jakiś czas środowisko, a mądre otoczenie samo zrozumie, co tutaj miało miejsce. Może też zdarzyć się tak, że nowe środowisko wciągnie nas na tyle, że nie będziemy miały ochoty wracać do starego i znów komuś czegoś udowadniać. Życie nie polega na udowadnianiu, tylko na cieszeniu się nim. Stwórzmy sobie do tego zatem jak najwięcej okazji, bo nie jest to wcale proste :)

6. Brak cierpliwości. Chciałybyśmy, żeby ta wielka niesprawiedliwość, jaka nas dotknęła, została nam wynagrodzona jak najszybciej i bez naszego wysiłku. A tymczasem, nagroda, jaką możemy się cieszyć po włożeniu w coś dużej pracy i osiągnięciu czegoś samemu, smakuje zupełnie inaczej niż coś, co nam się po prostu "przydarzyło". Czekajmy zatem na dobre zdarzenia, ale nie biernie - szukajmy, rozmawiajmy, pracujmy nad sobą, stawiajmy sobie wyzwania, a przy tym - obudźmy w sobie na nowo ciekawość świata. Świat nie jest tym wstrętnym, ciemnym tunelem, do którego nas zwabił psychopata. Bywa miejscami taki, ale jest w nim też niesamowicie wiele dobra, mądrych ludzi, oryginalnych pasji i niezliczonych pól do rozwoju.

7. Fiksacja pt. "FACEEEEEET!!!!". Po utracie relacji z psycholem, nie rzucajmy się na oślep w pogoń za Prawdziwą Miłością Naszego Życia. Umysł mamy wówczas w takim stanie, że grozi nam ponowne popadnięcie w ten sam syf. Grozi nam także drugi biegun, któremu na imię "Facet to złoooo". Oba są szkodliwe i nieprawdziwe. Gorąco namawiam do jednego - dania sobie sporo czasu na dojście do siebie i osiągnięcie stanu, w którym naprawdę mocno poczujemy, że facet to... facet. Że super być z kimś, kogo kochamy, kto kocha nas, z kim budujemy na co dzień coś fajnego, radosnego, rozwijającego, z kim lubimy rozmawiać, śmiać się albo gapić się w dal i nie gadać nic, na kogo możemy liczyć i kto może liczyć na nas, kto nam się podoba i komu podobamy się my, ALE żeby do tego dojść, trzeba... luzu i zrozumienia, że z samego faktu bycia z "facetem", jeszcze nic nie wynika. 

Facet bowiem facetowi nierówny ;) I jeśli szukamy kogoś bliskiego w panicznej ucieczce przed samotnością bądź chęci podniesienia sobie poczucia własnej wartości poprzez zakomunikowanie sobie i innym: "MAM FACETA", to nie mamy wielkich szans na zbudowanie fajnego związku. Warto raczej zastanowić się nad tym, czego MY tak naprawdę chcemy i rozpocząć poszukiwanie faceta pod tym właśnie kątem. Jeśli interesuje nas długoterminowy związek, rodzina, bliskość i zaufanie, to warto porzucić złudzenia, że poznany na sex-czacie gościu tak się w nas nagle zakocha, że z lateksowej odzieży (bleeee!) płynnie przeskoczy w ciepłe kapcie. 

Im mniej będzie w nas miejsca na tworzenie w głowie nierealnych scenariuszy i frustrowania się tym, że ZNOWU nie udało nam się zrealizować ich w życiu, tym większa szansa na szczęście, a przynajmniej - spokój. Jeśli jednak to my podświadomie nie chcemy stabilizacji, bo nie chce nam się znosić jej ograniczeń, czasem nudy, nie mamy ochoty na wzięcie długoterminowej odpowiedzialności za siebie i innych - przynajmniej uczciwie to sobie powiedzmy. 

Reasumując - warto zastanowić się, co tak naprawdę kryje się w naszej głowie pod hasłem: "FACET" - jakie rodzaju głód i pragnienie. Czy chodzi o doznania, adorację, chęć przeżycia przygody? A może o poczucie bezpieczeństwa, stworzenie bariery między sobą a "złym światem"? O spełnienie oczekiwań rodzinno - społecznych, podniesienie poczucia własnej wartości? Wszystko to są nasze POTRZEBY. Ważne, ale zarazem takie, których nie zaspokoi na stałe żaden związek. I wydaje mi się, że dopóki nie zmierzymy się z nimi same i nie postaramy się części z nich zaradzić, a z częścią - pogodzić, zawsze będziemy mieć neurotyczne podejście do związków, nadawać im zbyt wielkie znaczenie i w efekcie - godzić się na zbyt wiele, żeby je utrzymać.  

Recepta? Osiągnięcie takiego stanu pogodzenia ze sobą, że faceta będziemy szukać po to, żeby razem stworzyć coś jeszcze fajniejszego niż w pojedynkę, żeby podzielić się z nim bezinteresownie (ale nigdy kosztem siebie) tym, co mamy i żeby otrzymać od niego to, co z kolei on chce nam dać. Warto poczekać na kogoś wyjątkowego, z samego faktu zmiany statusu na fejsie na "w związku", jeszcze niewiele wynika ;)

A miłość to niekoniecznie piorun. Bywa, że...




95 komentarzy:

  1. Wadera, najlepszy wpis ever!!! Drukuję i na lodówkę by codziennie czytać, mogę?
    KP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz dużą lodówkę? Bo wpis dość długi :) Ale za to prosto z serca, jak wszystkie zresztą. Cieszę się, że się przyda :)

      Usuń
  2. Wadero bardzo mi miło, że mogłam Cię poznać w tych trudnych warunkach. Dziękuję
    K
    P.s. ta K z maila :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dziękuję, wspieramy się przecież wzajemnie :) Uściski!

      Usuń
  3. Mistrzyni zjadła szczura.Przetrawiła na wszelkie sposoby:)Dziękuję znów za to,że nie jestem sama.Od dawna nie mam złudzeń nie tylko wobec psychola ale głownie wobec siebie...O to chodzi-trzeba wiedzieć,czego się pragnie w życiu(ja pragnęłam normalnej rodziny).Dziś wiem,że nie pragnę normalnej rodziny.Pragnę w końcu zrobić coś dla siebie.Jak to zrobię,bedę miała normalną rodzinę ;) No,prawie...Jakby nie było-smutno,ciężko,SAMOTNIE,trudno,źle i przykro-wygrałam.Wygrałam,bo spierdoliłam.Jestem za to kosmicznie karana,ale podejmuje swoje decyzje.Nie muszę skupiać się na nim(po tylu latach skupiania się)czuję się wolna.Bywa bardzo źle.Ale to minie,bo psychol kiedyś odpusci,a ja się pozbieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się pozbierasz, wiele ograniczeń tkwi w naszej głowie i choć te akurat zmienić najtrudniej, to zarazem to jedyne, na co mamy realny wpływ - pierwszy, najważniejszy krok, to uwierzenie, że MOŻNA. Wolność to pierwszy warunek szczęścia, a Ty go już osiągnęłaś. Cenę zawsze się za to jakąś płaci, ale lepiej być kowbojem (choćby czasem chwilowo samotnym), niż niewolnikiem, któremu WYDAJE SIĘ, że nie jest sam, bo ma swojego WŁAŚCICIELA. Trzymaj kurs, będzie dobrze! :)

      Usuń
    2. Dobry, bardzo dobry wpis...chociaż ja czasami się zastanawiam czy jest jakiś sens dalej to rozkminiać, analizować co to było, co nas trafiło, ja tez teraz jestem karana za to że się odważyłam odejść, no ale są dzieci, więc za karę psychol realizuje spotkania...którymi jak obserwuję nie jest zainteresowany,nie łudzę się, chociaż czasami jak go widzę mam taką potrzebę powiedzenia mu co u nas słychać, żeby pochwalił, ale ja wiem że to wcale nie są pochwały, to wgrana w ten pusty łeb postawa, boże ile to jeszcze będzie trwać :(

      Dziś piękna pogoda, idę na długi spacer! miłej niedzieli!

      O.

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że to naturalnie, że chciałabyś jakiegoś docenienia własnych wysiłków na rzecz wychowania WSPÓLNYCH przecież dzieci. Tyle że u psychola wszystko jest niestety grą, toteż jeśli nawet usłyszysz pochwałę, to niestety komunikat, że gad czegoś od Ciebie chce. Chęć na rozkminy przechodzi chyba w momencie uporania się ze skutkami tornada, a to wymaga sporo czasu, u każdego zapewne przebiega to trochę inaczej. Najważniejsze jest ponowne nabranie umiejętności cieszenia się życiem, niezależnie od gadzich akcji bądź ich braku :) Też idę na spacer, niech żyje wiosna ;)

      Usuń
    4. Z nami - matkami dzieci psycholi, jest zasadniczy problem. Nie ma kwarantanny:(. Nagle tatuś który zasadniczo nie interesował się dzieckiem, właściwie na żadnym poziomie: ani ekonomicznym, ani opiekuńczym, po wyprowadzce życzy sobie jak najczęstszych spotkań. Kolejna forma kontroli, można bezkarnie słać SMS, przyjeżdżać, wszystko pod przykrywką dbania o los dziecka. Można wmawiać nawet,że powinniśmy się przyjaźnić w imię dobra dziecka. Taki nowy rodzaj kary za niesubordynację: muszę na niego patrzeć i tolerować obecność. Nie mam niestety do gada cierpliwości, więc te spotkania napięte dość są...

      Usuń
  4. W ramach kowboji i westernu lece na tydzien do Rzymu.Sama 😊i jestem przeszczesliwa jak nigdy dotad.Nie dal rady mnie stlamsic.Znow jestem soba i robie to co lubie.Tylko bez paniki..sila wyzsza czuwa ☺Wadera jesli ciebie wybral psychol to jestem "zaszczycona",ze mnie tez.Moglabym cie jesc lyzkami.Wpis genialny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Psychole wybierają fajne laski - co można oczywiście zrozumieć - ale fajne laski mają to do siebie, że po jakimś czasie zaczynają rozumieć, co tu było grane ;) A za tym już psychole nie przepadają. Rzym - ekstra! :) Zazdroszczę! Chyba sobie obejrzę "Rzymskie wakacje" dzisiaj ;)

      Usuń
    2. Wadera! Witaj!Twój blog ratuje mi życie. Cieszę się, że go prowadzisz. jestem już jakiś czas po rozstaniu z psycholem , teraz po 4 miesiącach od rozstania przyszedł opisany przez ciebie tzk "KAC'. Mam czasę ochotę sięgnąć po toskynę, ale wiem że muszę byc najslilniejsza!!!
      Pozdrowienia G.

      Usuń
    3. G., żadnej toksyny! Wytrzymałaś już tyle, że teraz szkoda to zmarnować, najgorsze za Tobą. Idź za ciosem i walcz dalej, powrót do toksyny nie wnosi NICZEGO nowego ani dobrego, to stary, obleśny syf. Daj sobie jeszcze ze 3 miechy, a już nawet nie będziesz miała takich pomysłów :) Trzymaj się!

      Usuń
    4. Dzięki za kopnkretną odpowiedź. Tak, głupi pomysł, najgłupszy.

      Usuń
    5. To nie tyle pomysł, co pokusa. Najnormalniejsza w świecie w trakcie walki z uzależnieniem :) Nie przejmuj się, nie katuj ani nie oskarżaj. Przetrzymaj, przetrwaj, a potem uciesz się zwycięstwem :)

      Usuń
    6. Do O.-a.W tej relacji nie ma normalności.Również tego pragnęłam przez ponad pół roku.Dawałam się nabijać w butelkę za pośrednictwem dzieci.Dla dobra relacji z dziećmi zapraszałam go nawet,żeby zjadł z nami obiad.Masz innego psychola,bo mój swoją historie z dziećmi tworzył bardzo długo(doświadczony był,dla manipulacji raj)...Pytasz,po co dalej rozkminiać,co było-Ty rozkminiaj dla siebie.Dokonaj szczegółowej analizy tego typu osobowości,żeby nie wejść w gówno 2 razy.Ja weszłam,jak się okazało 2 razy w ciągu dekady.Wszystko,co analizujesz u Wadery i na temat psycholi pozwoli Ci oszczędzić sobie syfu na przyszłość.Przepraszam,że powtórzę-nie ma sentymentu,nie ma ZDROWEJ relacji dla dzieci.Ten typ tak ma.Zapytaj Marię,mamę syna z pierwszego związku mojego p... ;)Taki żarcik-prawie 5 lat nie znając kobiety(człowieka!)myślałam o niej negatywnie.Dopóki nie stałam się Marią potęgi entej,bo P.skanował mnie dłużej...Dziecko Marii nr 1-strasznie pokrzywdzone.Dzieci Marii nr 2 pokrzywdzone badziej...Maria spotkała Marie,stąd wiedza.Naucz się,DLACZEGO Ty i jak wyeliminować potencjalnych psycholi ze swojego życia.Bierz z tego siłę.

      Usuń
    7. I ja do G.,-w poczuciu bezsilności,zatracenia,braku środków na i chęci do życia...Samotna,wycieńczona...Skorzystałam z toksyny...Dostało mi się tak,że aż wstyd pisać...Nie daj się!Bo później będzie gorzej.

      Usuń
    8. Dzięki, ja mniej więcej już wiem o co kaman i dlaczego ja, boję się o dzieci :(

      pozdrawiam Was drogie kobitki :)

      O.

      Usuń
  5. Zgadzam się z przedmówczynią - ten wpis jest jednym z najlepszych na Twoim forum. Może dlatego, że rozkłada na czynniki pierwsze, każdą osobę, która spotkała się z psychopatą? Ten wpis rozłożył mnie na łopatki, bo czytałam o sobie. Nie tyle o psycholu, o jego dziwnych nawykach, manipulacjach, tylko o SOBIE.

    Przechodziłam/przechodzę przez każdy z etapów, który opisałaś.
    Śledzenie na fejsie, odpisywanie na wiadomości, odczytywanie wiadomości, odpisywanie już po raz ostatni na wiadomość, ostatnie spotkanie, ostatnie zerknięcie na fejsa... dodanie nowej fotki na fejsa (choć to mi sprawiło wielką radość). Przerabiałam to. Wstyd do siebie - tak bardzo mi wstyd, za to co tutaj wypisywałam czasem i do ciebie Wadera na maila;) ja, poukładana, na dobrym stanowisku, wykształcona i inteligentna, zachowywałam się jak nastolatka po utracie wielkiej miłości. Na szczęście jest to wstyd połączony z nutką humoru i uśmiechu. Przyznam szczerze, że nie wierzyłam w to co wszyscy tutaj pisali - zrób sobie całkowity odwyk, a tęsknota będzie wracała coraz rzadziej i o coraz mniejszym nasileniu. Ale zaczynam wierzyć coraz bardziej, bo droga, którą przechodzę jest coraz bardziej wyrazista i coraz bardziej w tyle zostawiam psychola. Tyle, że tą drogę trzeba przejść samodzielnie. Nie przesadzę jednak, kiedy powiem, że ten blog i kilka przyjaznych dusz, prawdopodobnie uratowało mi życie i własną tożsamość.

    Taki główny wniosek wypłynął po przeczytaniu posta: ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ!!!
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. R., niczego takiego strasznego nie wypisywałaś :) A przede mną na pewno nie musisz się wstydzić, wiem, do jakiego stanu jest w stanie doprowadzić psychol, ja zachowywałam się jak z praskiej kroniki kryminalnej - jak KONKUBINA, która chce uczynić z KONKUBENTA -> DENATA :)Ten poziom i ten styl, tragedia :) Cieszę się bardzo, że wychodzisz na prostą. Podzielę się myślą, która przyszła mi do głowy w trakcie ucieczki, kiedy dzień w dzień byłam bombardowana kolejnymi psychoakcjami i mocno tym wykończona. Pomyślałam sobie, że skoro nie ma na razie szans na spokój, to potraktuję to, co się dzieje, jak trening odporności kształtujący takie "mięśnie" duszy i charakteru, o których istnieniu nie miałam pojęcia albo których nie chciało mi się ćwiczyć na co dzień. I choć nadal wolałabym nigdy tego gada nie spotkać na swojej drodze, to jednak pewną naukę z tego wyniosłam. I nie jest to tylko nauka pt. "ludzie są źli, a mężczyźni to nawet nie ludzie" ;)

      Usuń
    2. R. To jest właśnie charakterystyczne. Uwiedzenie. Wciągnie w tunel. Zasysanie. Zwał jak zwał. Czulas się omamiona? Oni mają do takiego oddziaływania talent wybitny.Lubia wywierać wpływ tylko często ze szkodą dla drugiej osoby a z korzyścią dla siebie. R. My to doskonale rozumiemy :-) dobrze ze jak nastolatka a nie jak marionetka:-) pozdrawiam M.
      Uwodzenie,zwodzenie, zawodzenie to ich domena.

      Usuń
  6. Ps mnie czasem kusi zeby jednak naslac na niego "ruskiego" w celu odzyskania pieniedzy (oszczednosci zycia), ktore wyludzil.Wiem, ze nigdy ich nie odda, ale przynajmniej choc raz mu morde obija,bo on wciaz niszczy kolejne kobiety,jedna chciala nawet popelnic samobojstwo...a on nadal bezkarny i leci dalej "z koksem".Zero sprawiedliwosci na tym swiecie dla tych oprawcow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ruski mi proponowali naprawę p.Po co sobie robić problemy?

      Usuń
  7. Mam prośbę aby ktoś mi pomógł zrozumieć co się stało z moim p. Zdradzał mnie od zawsze... manipulował, oszukiwał a gdy mu to wyrzucałam, to robił ze mnie głupka, że mam zwidy, nooo i oczywiście kłótnie po których miałam tak wszystkiego dość, że dawałam spokój- bo byłam psychicznie wykończona. W głowie miałam niesamowity mętlik ...chociaż na sto procent wiedziałam o zdradzie bo widziałam na własne oczy lub słyszałam od znajomych, to przez atak tak wszystko okręcił, że to ja zostawałam głupkiem... ale teraz zaszła ZMIANA bo sie przestał kryć.... nie da sie już ukryć, że spotyka z kochanką i co robi itp.. ale po spotkaniach z nią do mnie wydzwania. Gdy nie odbieram to wymyśla np jakąś sprawę zawodową i pisze smsa abym odebrała tel. Proszę powiedzcie czy on to robi po to aby wyczuć moje emocje??? Wyczuwa, że jestem zazdrosna i to go bawi??? Chce słyszeć, że jestem zdenerwowana?? roztrzęsiona??? Emocjonalnie przybita?? Proszę odpowiedzcie jak myślicie dlaczego?? kiedyś próbował się z tym kryć a teraz zdradza i natrętnie dzwoni... czy traktuje tę nową dziewczynę tak jak mnie?? Myślałam, że jest w niej zakochany bo ją wychwala jaka ona wspaniała... ale po co do mnie dzwoni skoro kocha inną ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dziecko które dzwoni do mamy z koloni. Wydaje mi się że sprawy poszły u Was za daleko a gość jest dupkiem totalnym.

      Usuń
    2. A po co odbierasz i tego sluchasz? Bawi sie toba a ty mu w tym pomagasz. Odetnij sie, naprawde warto. Bylam w podobnej sytuacji 3 miesiace temu i w koncu sie odcielam i nie zaluje. Musisz tylko sie na to zdecydowac. R.

      Usuń
  8. Bo sie zabawia.Tak,kreca go Twoje emocje.Poczytaj o triagulacji.To dupek
    Odetnij sie na maksa..no chyba,ze lubisz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile czasu musi upłynąć,aby stwierdzić,że to nie my powinniśmy cierpieć,tylko on ?Że tak naprawdę ,to powinnyśmy się cieszyć,że zrzucił maskę i pokazał,jak straszną pustkę pod nią ukrywa ?
    Wiem,bardzo,bardzo dużo i na pewno już nigdy nie będziemy takie same jak wówczas,zanim go poznałyśmy.Okradł nas,okaleczył,ale teraz,gdy już to wiemy,powinnyśmy jak najprędzej odejść,nie oglądając się za siebie.My też mamy tylko jedno życie i nie możemy pozwolić ,by zniszczył nam je ktoś,kto nie dorasta nam do pięt,kto nie zna takich wartości,jak miłość,przywiązanie,przyjaźń,lojalność!
    W ogóle chyba powinnyśmy się starać przestać myśleć o tym kimś ,bo przecież człowiek żyje tak długo,jak długo żyje w ludzkiej pamięci...
    Tylko jak to zrobić ?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pisałam już wcześniej o moim mężu p.. ale mam dziewczyny pytanie czy któraś z was brała rozwód z orzekaniem o winie? Jestem po 25 latach małżeństwa (w tym prawie 6 lat mieszkam osobno bo uciekłam, gdy jego zdrady i życie z nim stało się nie do wytrzymania) Nie brałam rozwodu bo myślałam, że może się zmieni. A tu okazuje się że chodzi z młoda dziewczyną od wielu lat i równocześnie do mnie przyjeżdżał...3 miesiące temu zrozumiałam z kim żyłam i od tej pory unikam z nim kontaktu. Przychodzi mi myśl aby rozwieść się. Wszystko robił w twz "białych rękawiczkach" i nie mam zbytnio dowodów poza bilingami, które udało mi się zdobyć. To chyba za mało... jego czyny były wiele gorsze oprócz zdrad, nie dokładał sie finansowo żył za moje pieniądze, wracał po nocach, zero dbałości o dom itp. Ale jak to udowodnić....? może ktoś wie?? Zastanawiam się czy warto tracić znów nerwy i przeżywać wiele rozpraw.. czy może lepiej bez orzekania o winie na pierwszej rozprawie i to zakończyć? Będę wdzięczna za podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż,ja też myślę o rozwodzie-po 36 latach małżeństwa.Mimo że to on jest winien-zburzył wszystko,co zbudowałam przez te lata,skłócił rodzinę i wciąż niczym się nie przejmuje,robi,co chce,nie dba i nigdy nie dbał o dom.Porzucił mnie po raz kolejny 4 miesiące temu,więc teraz mój ruch.Zamierzam złożyć pozew rozwodowy,ale bez orzekania o winie.Nie chcę się grzebać w jego brudach,zaprzątać sobie nim głowy,nie warto.Chcę mieć po prostu spokój i pewność,że to się już skończyło i zacząć nowe życie.A po 3 miesiącach wrócę do swojego nazwiska,aby nie pracować na jego dobre imię.

      Usuń
    2. A-zrobisz rozwód bez orzekania o winie,on zacznie go przetwarzać przeciw Tobie.Masz przyjaciółki,masz wyciągi z kota,masz jego związek i podchody do Ciebie...Z psycholem nie da się dogadać.Chyba,że on chce rozwodu-to zazdroszczę.Nie masz na papierze,ale masz w głowie,znajdz sposób,żeby to przedstawić przed sądem,choćby w głupich notatkach z kalendarza...
      Jeśli masz psychola,to nie zakończy się na 1 sprawie.Nie bądz zdziwiona,kiedy zechcesz polubownie wszystko skończyć,a p.da Ci na to kolejne lata ;/

      Usuń
    3. Temat rozwodu wałkuję już od pół roku(w sensie rozpoznawania).Dziewczyny,moje wszelkie poszukiwania,gmerania,googlania na wszelakich forach,na stronach,konsultacje z ludźmi,doświadczenie innych ludźi...Jak masz twarde dowody,nie proś łaskawie o porozumienie stron(dla swojego spokoju)...No,chyba,że Twój facet bardzo chce się rozejść i masz TEGO PEŁNĄ ŚWIADOMOŚĆ.Inaczej,pomimo,że Ty chcesz się"dogadać",to możesz zostać gównem obrzucona.

      Usuń
  11. I mam nadzieję,że wystarczy jedna rozprawa.

    OdpowiedzUsuń
  12. I będzie to najszczęśliwszy dzień w moim życiu!

    OdpowiedzUsuń
  13. "Wadera,Wadera-znalazłam Cię na plaży,Słoneczna kropelka,kropelka złotych marzeń(..) ;)
    Pasuje,prawda?Nie dam za wygraną i będę drążyć temat"ogłupiania".Tego nie mogę sobie i Wam wybaczyć ;)Jak to się stało,że on garściami z życia korzystał,a ja z telefonu nokia o dużej klawiaturze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nokie są ok ;) Życie też jest ok ;) On nie tyle z niego korzystał, co WYKORZYSTYWAŁ z premedytacją ludzi, sytuacje i inne dobra niesione przez codzienność. Tpfy! Złodziej i już. A ogłupianie? Myślę, że bardzo niepotrzebnie MY się za to oskarżamy. To pośmiertne zwycięstwo wampira przebitego osinowym kołkiem ;) Nawet w języku prawniczym istnieje wpisane do umów "zobowiązanie Stron do działania w dobrej wierze". Psychole łamią to na starcie. Gdyby można było wytoczyć im za to proces, płaciliby nam grube miliony. To nie my jesteśmy głupie, to oni są skończonymi skurwysynami. Howgh.

      Usuń
    2. Jesteś Wielka,Wadero!;)

      Usuń
  14. Też tak mam. On z życia korzysta ma maksa, świetnie się bawi z młodą zdobyczą i jest szczęśliwy a ja siedzę w domu i mam strasznego doła, że od zmysłów można odejść... Po takich wielkich świństwach co mi robił w życiu jeszcze otrzymuje nagrodę... a może zero sprawiedliwości powoduje w nas zazdrość...???? To jest okropne!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Może Wadera mnie zbanuje:-)ale ja uważam, że co najmniej połowa facetów jest gówna warta. Oczywiście nie chodzi mi o drobne meskie przywary tylko o takie historie jak czytam tutaj. może dlatego jestem starą panna:-)z drugiej strony Ci dobrzy nie rzucają się w oczy i nie są tematem żadnego forum:-) dlaczego nas nikt nie uczył korzystania z życia eh!!! Chyba zadanie przed nami wychowania córek na niezależne kobiety...I jak czytam bzdety w stylu ze mężczyźni lubią słabość u kobiet bo lubią mieć poczucie kontroli.i to napisane ot tak w zwykłym artykule. zygac się chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niby dlaczego miałabym Cię zbanować? :) Ja się z Tobą zgadzam :))) Też jestem starą panną, a na dodatek mam kota :D Piątek wieczorem, a ja zamiast szaleć po mieście, siedzę przebrana w dresik i wpier....lam deser czekoladowy Satino Gold (polecam :D). I w dodatku wcale się tego nie wstydzę i wołami by mnie nikt teraz nie wyciągnął z domu. Z facetami mam problem taki, że większość z nich mnie strasznie nudzi. A jak się już trafi ktoś interesujący, to albo jest pieprznięty, albo chleje jak smok, albo nie podoba mi się fizycznie. A na pieprzniętych już nie mam zdrowia, nie chce mi się nikogo zmieniać, naprawiać, docierać do jego głęboko ukrytych pokładów dobra ani udawać słodkiej idiotki, żeby facet poczuł się przy mnie silni i męski. Pier...lę ;) Albo jakimś cudem trafię na kogoś, kto mnie autentycznie zainteresuje, albo NIE. I nie będzie to koniec świata. Koniec świata już przeżyłam i dosssskonale wiem, że z niewłaściwym facetem jest dużo gorzej niż bez żadnego. Chyba kolejna notka będzie o tym :)

      Usuń
    2. Zazdroszcze możliwości całkowitego odcięcia...Fajnie,że niektóre z Was mogą z czystą kartą życie toczyć...Tak bym chciała(i nie).Dzieci z p.nigdy nie dadza mi takiego komfortu.Ale wiem,czego chcę,a czego nie chcę.Moje myśli o facetach?-takie płytkie...I chociaż jestem w trakcie rozwodu,matka...-jestem kobietą.Ani nie mogę się odchamić,ani poszukiwać(bo w dupie mam)...Moje zakończenie dnia-ulubiony film i mrożona pizza po tuningu(akurat gotować kocham,ale kocham zjeść to,czego sama nie MUSZE gotować)...Po 4 latach służby i manipulacji,wiecznego standby-u-jestem kosmicznie zmęczona.

      Usuń
    3. Kochana a ja znam historie kobiety która odeszła od nieciekawego iluzjonisty. Parę lat poświęciła na studia i po czterdziestce rozpoczęła karierę zawodową i idzie jej świetnie. Facetów ma gdzieś bo nauczyła radzić sobie sama i jak sama twierdzi lepiej naprawia samochód od nich. Dzieci były jej całym światem do tańca i do różańca. Wiec miała ciężko, bardzo ciężko ale wszystkie straty nadrobila, wcześniej była kobietą domową . Zresztą sama mówi ze z nastoletnimi dziećmi można robić ciekawsze rzeczy niż z niejednym facetem😀 my to mamy właśnie tak że zapominamy w związku o sobie i potem bach! Nie ma go więc co tu robić? Koleżanki w parach wiec jakoś głupio tak namawiać na babskie wypady i odciągnąć od rodzin.i budzimy się z ręką w nocniku bo już nawet zapomnialysmy co lubimy i co nam sprawiało dziką radość nawet jeśli to są tylko babskie ploty. Ehhhh konserwatywna wladza tez podobno najchętniej widzialaby kobiety w domu, przy mężu wiec jeśli o zmianę mentalności chodzi jesteśmy znowu krok w tył. Ja się cieszę że jestem tego świadoma, co do namacalne ch zmian jeszcze musze poczekać na efekty bo nic od razu...:-)

      Usuń
    4. A z tą czysta karta hmmm wiesz ze stare panny często narzekaja nie na brak faceta tylko na brak potomstwa? Także posiadanie dzieci o ile masz, będziesz miała zabezpieczenie finansowe to moim zdaniem ogromny ZYSK i SZCZĘŚCIE. Ja mam tyle lat ze za niedlugo juz będę musiała urodzić i naprawdę nie interesuje mnie czy facet będzie przy mnie czy nie ważne żeby dzieci były zabezpieczone finansowo i z jego i z mojej strony.Wiem o co poniekąd chodzi: o taką late rozwodki z dzieckiem której nikt już nie chce, i że to porażka życiowa itd itp....ale spróbuj odwrócić to na pozytywnie: ze prędzej czy później te dzieci i tak chciałabyś mieć, a już masz:-)

      Usuń
    5. W domu to najchętniej widziałby nas bardzo skądinąd liberalny obyczajowo bawidamek - psychopata ;) Im dłuższy zasięg jego romansowej aktywności, tym krótsza nasza smycz ;) Myślę, że jeśli faceta szukamy dlatego, że same sobie nie radzimy, ryzyko wpadnięcia do szamba jest o wiele większe niż wówczas, gdy radzimy sobie świetnie, ale z facetem nam w życiu weselej :) Tyle że tak dużo wokół dzieciaków / świrów / naciągaczy / agresorów bądź nudziarzy, że nic dziwnego, że po długim czasie emocjonalnej posuchy, ulegamy czasem kombinacji czyjegoś bajeru i własnej wyobraźni. A jak już sobie DOROBIMY TEORIĘ do iluzji, w której tkwimy, znajdziemy jakiś miliard dowodów na jej prawdziwość. Dlaczego? Bo rzeczywistość jest trudna, a my się wychowałyśmy na schemacie Bridget Jones (leżę, płaczę i jem chipsy, a potem nagle wychodzę w dresie po wino i wpadam prosto w ramiona Miłości Mojego Życia). Brnięcie w iluzję to znieczulająca pigułka ochraniająca przed konstatacją, że JEST JAK JEST. I że o partnera intelektualno - emocjonalnego, z którym dzielimy te same wartości, który nas pokocha i o nas zadba, jest niezwykle trudno. Tyle że zmierzenie się z rzeczywistością przynajmniej stwarza nam jakieś szanse na prawdziwe spotkanie. Próby lukrowania iluzji przypominają natomiast malowanie na zielono zeschłej trawy. I do podobnej doprowadzają frustracji.

      Usuń
    6. Wadera,Wadera!Znalazlam Cię na plaży ;)

      Usuń
    7. ;) Plaża, dzika plaża... ;) Co do dzieci / staropanieństwa / etykiety "rozwódki" - kluczowe jest to, jak my same siebie postrzegamy, etykietom przecież nie ma końca. Mężatka też może otrzymać etykietę "kury domowej". Nic nie poradzimy, haters' gonna hate ;) Co do chęci POSIADANIA dziecka - wydaje mi się, że podejście typu: "muszę MIEĆ dziecko" wiąże się z ryzykiem zawłaszczania go w późniejszym życiu bądź kształtowania go na swój obraz i podobieństwo (albo "niepodobieństwo", żeby >>miało lepiej, niż my<<). To może dziecko unieszczęśliwić, to przecież autonomiczny człowiek, któremu my mamy pomagać rozwijać JEGO niepowtarzalną osobowość. Żadne "zabezpieczenie finansowe" nie zagwarantuje dziecku prawidłowego rozwoju, także JEST istotne, czy i jakiego dziecko ma ojca. Dziecko przecież naśladuje więź bądź brak więzi między rodzicami i w oparciu o ten model tworzy swoje późniejsze związki. Rozumiem, że nie zawsze można zapewnić dziecku pełną i szczęśliwą rodzinę, ale podejście na starcie "nie interesuje mnie, czy będę z jego ojcem, czy nie" znacznie zwiększa prawdopodobieństwo, że mały człowiek, gdy dorośnie, będzie dużo mniej odporny na krzywdzenie i wyląduje za ileś lat na czyimś blogu podobnym do tego.

      Usuń
    8. Nie interesuje mnie to czy będę z ojcem dziecka czy nie. Po prostu. Ojciec ma chcieć opiekować się rodzina i tyle ja o to walczyć nie będę. Musieć urodzić dziecko - no cóż biologia. Ja MUSZĘ, choć z chęcią poczekałabym jeszcze z pięć lat. Niestety nie skaze dzieci na starą matkę.Ani siebie na ryzyko ciąży. Ojciec? Jak będzie chciał zostanie, jak będzie chciał przychodzić na gotowe-pozegnamy się.

      Usuń
    9. po prostu odnoszę wrażenie i nie tylko z bloga ale także z historii rozwodowych znajomych ze to głównie kobiety walczą o związki, chcą dobrze ciepło i miło. Ile energii na to poświęcają, poswiecaly eh...szkoda dziewczyn. Jednym się udało inne odetchnely z ulgą po rozwodzie i kwitną:-) i to proste rzeczy zdrady lub brak jakiejkolwiek pomocy przy opiece nad dziećmi. Psychopaci to ekstremum bardzo dobitnie ekstremum skupiające jak soczewka. No i taka postawa dzięki nim Wam u mnie się wykształciła. Miło by było aby ojciec okazał się wspaniały i odpowiedzialny ale jeśli taki nie będzie: nie mam zamiaru walczyć jak lwica.Oj ile z nich zaciągnelo mężusia na terapię, eh szkoda gadać. ..no ale do tematu. Podziwiam Was wszystkie które nie brnelyscie w związkową fikcje! Dla mnie jesteście mądre i silne, i nie Samotna matka a samodzielna matka;-) o!😊

      Usuń
    10. Zabezpieczenie finansowe nie, ale ja jako matka mu zagwarantuje oszczędzając czas i energię na wszelkiej maści psycho podobnych. ☺Oczywiście ojciec dla dziecka to niesamowicie ważna postać ale jak chuj to co tu się rozpisywać i tłumaczyć: lepiej żeby go nie było.:-) No mi zostały ok.dwa lata na urodzenie dzieci i perspektywa zmieniona o 180 stopni. Parę lat temu myślałam podobnie do Ciebie Waderko no ale niestety life is life. Poza tym góralska z krwi i kości z domieszką slazaczki a takie te baby w moim otoczeniu juz są:-) dumne twarde i stanowcze:-)i dobrze gotuja:-)

      Usuń
  16. Witaj Wadero!Czytam Twojego bloga od lutego bo wtedy uciekłam od psychola.Szkoda tylko,że ten post nie pojawił się wcześniej.Uniknęłabym może jednego błędu a mianowicie ucieczki w związek z kimś przypadkowym.Teraz tego żałuję.Wtedy właśnie chciałam udowodnić sobie i temu durniowi,że sobie poradzę,że mogę się komuś podobać,że mogę być szczęśliwa.Czułam się fajnie przez 2 tyg.Po tym jak nie wypaliło przyszedł moralny kac,wstręt do siebie i w ogóle stan...beznadziejności.Myślę,że znalazłam się na etapie gdzie nie ważne było kto,byle ktoś przy mnie był(gościu wizualnie w ogóle mi się nie podobał,co do zachowania też jest specyficzny).Uległam namowom znajomych no i mam-kolejną rozkminę pt."Po co mi to było?!"A w między czasie dalej atakuje psychol wysyłając kwiaty kurierem do mojej pracy,nakręca naszych wspólnych znajomych aby namówili mnie do powrotu-to jest jakiś koszmar! Jestem tym potwornie zmęczona.Do czego ten "gad"mnie doprowadził?!😞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję ucieczki! Współczuję stalkowania, doskonale wiem, jakie to wykańczające. Znajomych poinformuj jednoznacznie, że game over i żeby Cię nawet nie informowali o jego jazdach. Kwiaty odeślij kurierem na cmentarz (na pewno będą wyglądały ładnie na jakimś opuszczonym grobie), na jego koszt. A co do "klinowania" - nie miej o to do siebie żalu, w stanie totalnej rozwałki psychofizycznej po przeżyciu ataku gada, nie funkcjonuje się normalnie ani nie podejmuje racjonalnych decyzji. Poczucie własnej wartości jest wtedy tak niskie, a potrzeba miłości tak ogromna, że nietrudno niestety wpaść w jakąś iluzję i narobić głupot. Zawsze lepszy nieudany romans, niż zabójstwo w afekcie ;) Trzymaj się, uszy do góry!

      Usuń
    2. u mnie podobnie-lecz na gada trafiłam po wyjściu z innego narcystycznego związku

      Wychodzi na to że psychole /każdego rodzaju/ wykorzystują chwilową słabość zajebistych,silnych kobiet.
      Jest wskazówka prawda? ;)

      K.

      Usuń
    3. Oczywiście. Działają podobnie jak sekty - wyławiają atrakcyjne "obiekty" na życiowym zakręcie przyciągając pakietem nigdy nie realizowanych obietnic, adoracją, uwagą i pozornym wsparciem. A potem już tylko na przemian - dojenie i gnojenie. Oraz - kluczowe - PRANIE MÓZGU. To dlatego tak trudno się uwolnić, to jest ucieczka z sekty, a nie "tylko" zerwanie.

      Usuń
    4. Ucieczka z sekty-potwierdzam...W moim wypadku(dziś)wynajem detektywów,żeby grzebali w moim życiu na 10lat wstecz,zanim poznałam psychola!-jak tu mnie zniszczyć?W mojej fajności?!Trzeba poznać kogokolwiek,kto może COŚ ZŁEGO NA MÓJ TEMAT powiedzieć!!!P.znalazł.Krótka droga,bo sięgnął moich traumatycznych przeżyć...Mam nadzieję,ze moje sprawy,m.in.o stalking są nadal w toku...Jak hardcorowo by nie było,mój mózg prano w programie-szybki,15 min...Wadera,kochasz Bieszczady,Góry...Ja Cię zaproszę na spacer nad morzem-pokaże Ci wyżyny na płaskim terenie(dosłownie) Pozdrawiam z fazy msciwości i walki o psychopaty wizerunek...

      Usuń
    5. Znam ten program, mój mózg prano podobnie - z wirowaniem. I wszystkie kolory razem, tak, żebym już ich później nawet nie odróżniała. Brrrr. Detektyw z umiejętnością przenoszenia się w czasie to spory wydatek, nie powinien czasem psychol tej kasy przeznaczyć na alimenty? ;) A tak poważnie, to współczuję, faza mściwości jest okropna, wtedy widzi się całą obrzydliwość gada, co skutkuje niestety nabraniem obrzydzenia także do siebie - za to, że miało się cokolwiek wspólnego z taką kreaturą. Morze jest cudowne, nic tak nie koi nerwów, w fazie podejmowania desperackich prób ucieczki kilka razy lądowałam na Helu :) I zawsze mi mózg wtedy wracał na swoje miejsce.

      Usuń
    6. Dziewczyny u mnie pranie bylo: welna dwie godziny bez wirowania w chłodnej wodzie. Bez ekscesow ale po wyjściu z pralki nadal mdlilo.eh podpis M. A i płyn do płukania na zmiękczanie, tez mdlilo.eh. I to zadawanie pytań o przeszłość normalnie to samo.

      Usuń
    7. Wadero, a co jeśli etap mściwości trwa od 2,5 roku? Na przemian z fałszywym przymilaniem, manipulacją dzieckiem i całym otoczeniem? Mimo, że wydaje mi się, że jestem już uodporniona, to czasami zaboli jeszcze tak strasznie mocno... Czy oni kiedyś odpuszczają???

      Usuń
  17. Dzięki Wadera! Tu człowiek czuje się "swojsko".Nie wyśmiejesz,nie potępisz a zawsze napiszesz coś budującego.Musisz być człowiekiem o bardzo dużej wrażliwości.Gdyby nie Twój blog i Rozdrapanej dalej nie wiedziałabym co mnie tak naprawdę spotkało. Popełniam błędy,ale dzięki Wam i dziewczynom które piszą swoje historie wiem, że nie jestem sama,że po tych psychopatycznych torturach potrzeba mega dużo czasu aby stanąć na nogi.Pisz Wadero jak najwięcej!Zaglądam tu codziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Postaram się napisać kolejną notkę jutro albo pojutrze. Cieszę się, że mogę się przydać i sama doskonale wiem, jak bardzo potrzebne jest po ucieczce wsparcie od innych ofiar, którym udało się odzyskać wolność. Super, że czujesz się tu swojsko, to ma być miejsce, w którym możemy być sobą i leczyć rany po spotkaniu z terminatorem. Od wyśmiewania i potępiania to już znamy specjalistów, tutaj czeka ciepły koc, herbata i chusteczki. ...albo ostra siekiera, dla potrzebujących wsparcia ;)

      Usuń
  18. To jeszcze nie odpowiedziałam Tobie,z 2,5-letnim stażem msciwości??Przykro mi,ze tak Ci odpowiem,a jednocześnie cieszę się,że może to pomoże Tobie.Otóż,mój p mąż,przez cały czas gnębił matkę swojego pierwszego dziecka...4 lata byłam świadkiem jej poniżania i gnębienia(tylko,że toczyło się to w rodzinie P)Takie rodzinkowe dywagacje...Przez 2 z 4 lat wierzyłam,żę mój P.trafił na tę złą kobietę.Pozniej wszystko zaczęło zalatywać smrodem.Dziś wiem.Wyjeb gościa z emocji.Nie znajdziesz też złotego środka dla dobra dzieci.Ty bedziesz wszystko dla ich dobra,a on pobawi się z synem czy córą 15 min...Przez kolejne 30 będzie Ci ubliżał i gnoił w miedzyczasie.a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tego się właśnie obawiam, że to się nigdy nie skończy. Nowa ofiara wręcz wtóruje P i idealnie wpasowuje sie w jego manipulacje swiatem i opinia publiczna. Moze tez kiedyś przejrzy na oczy tak jak Ty... Ja staram sie byc ponad to i wierze, ze prawda sie kiedys sama obroni. Czasami jednak ciezko.... Dziekuje Ci za odpowiedz :) byle do przodu

      Usuń
    2. Dokładnie tak powiedziałam mojej "kochanej"teściowej-że prawda się obroni.Dziś w fazie gnojenia,oczerniania mnie,ładuję baterie,gdzie tylko mogę.Wiele energii czerpię z faktu,że była miłość mojego P.ode mnie dowiedziała się kilku spraw,które domniemam(czuję i wiem),uwolniły ją...I Ty-ładuj baterie nie ze zniszczenia,ale z czyjejś radości.Mi jest czasami tak ciężko,że mam ochotę oddać wszystko psycholowi-weź dzieci,które wychowuję,naćpana,pijana,z kochankami w tle...Zapłacę ci te 500 zł.alimentów.A z dziećmi będę się spotykać wypoczęta,uśmiechnieta.Ile to będzie trwało?Miesiąc,dwa?I wszystko dlatego,że psychol jest nieudacznikiem,a ja jestem empatyczna,fajna,oddana,zależna finansowo od psychola... ;)Czy któraś z kobiet z dziećmi jest w stanie poświęcić dzieci,żeby udowodnić,że nie o nie psycholowi chodzi???Właśnie....Na tym zerują...

      Usuń
    3. Heh, jak ja Cie dobrze rozumiem, tez w chwilach slabosci tak mysle...oddam mu dziecko i niech wychowuje pseudosupertatus!!! Ale to sa tylko chwile....ale tak bardzo chcialoby sie wszystkim udowodnic, ze to nie o DZIECKO chodzi tylko o gnebienie matki psycholki, ladacznicy i pijaczki... ehhh prawda sie musi kiedys obronic :)

      Usuń
    4. A ostatnio wyczytałam , nowy projekt Kukiz 15 że to niby kobiety żerują na alimentach. hhahhaha. anita masz rację! to oni żerują na usidlonej empatycznej matce. Siedzi z dziećmi, zależy jej, nie ma tyle kasy co on to mogę traktować ją jak...no właśne jak? niańkę? kucharke? niewolnicę od seksu? Ale to kobiety żerują na alimentach...smiechu warte! niejedna z tych kobiet poswięciła karierę dla dzieci, albo zdecydowała sie je posiadać bo mąż zarabiał więcej od niej i było ich RAZEM na to stać. Pozdro Anita i trzymaj się.

      Usuń
  19. Ad1 dziecko...mam dziecko akurat na szczescie nie z psycholem ,ale porzadnym czlowiekiem,ktory umarl 12 lat temu.Dziecko jest tylko gosciem w naszym zyciu. NAPRAWDE i to mija...potem jestes przyjacielem,bankomatem, znajoma...no roznie bywa😉
    Ad2 ile razy juz blokowalam i odblokowalam kontakt w komorce whatsupie gmailu itp..na szczescie bez konsekwencji...bo akurat w tym monencie pinokio milczal.To takie picie piwa ....bezalkoholowego.
    Wkurza mnnie to,bo jeszcze przychodza momenty poczucia kompletnej niesprawiedliwosci z potrzeba "bycia milym" ,bo co mi szkodzi.Ja na ogol jestem milym czlowiekiem.....ale gdzies ta moja intuicja mowi..spieprzaj...jesli szuka kontaktu,znaczy znowu chce ci dopierdolic lub udowodnic, ze odezwiesz sie kiedy sobie ON sobie zazyczy.
    Przyklad....zapewnial mnie..z jesli mam problemy zdrowotne,bedzie przy mnie w szpitalu....potem jakas kolejna cizia-ofiara zaczepia mnie na fejsie i pisze jaka ja jestem wariatka,zlodziejka i jak bardzo skrzywdzilam "misia" pozbawiajac go wszystkiego.sic!(sam se poszedl na wlasne zyczenie zostawiajac mnie z dlugami,ale komu to tlumaczyc).
    Ad3 to najgorsze....ja sie boje nawet wziasc kota,bo dla niego nie pojade na urlop i bede rozpiestczac do nieprzytomnosci.W tym swoim zakutym lbie wciaz stawiam potrzeby osob na ktorych mi zalezy nad swoimi.
    Moj kumpel mi mowi...pierdol to...ale tak na serio....staram sie.Bycie suka to nie moja bajka choc sie oplaca.
    Ad4 satin deser...nie znam mhhhhmm
    Ad5 chcialabym schudnac..ale moje psychiczme potrzeby chwilowo mi nie pozwalaja.Bylam wiele lat chuda....i przerazliwie samotna...teraz mam przynajmniej jakas przyjemnosc w zyciu.Moze to jakas forma samoobrony?
    Ad6 Bogu dieki,ze istnieje ten blog.Wciaz czuje sie bardzo zagubiona przez to "gowno" choc udaje twardzielke.Moze ta zima w koncu minie?....choc czasem i w kwietniu pada snieg...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie musisz udawać twardzielki, tu jest koc, kot i herbata. Nie chodzi o to, żeby być suką, ale żeby nauczyć się nie rzucać pereł przed wieprze. Perły zostawmy dla prawdziwych, dzielnych, nieustraszonych poławiaczy, a wieprzom zostawmy KORYTO. Bycie suką wcale nie uszczęśliwia, przecież to maska. Wystarczy zachowywać się ADEKWATNIE - otwierać serce przed dobrymi ludźmi, a złych w miarę możliwości unikać. W odniesieniu do psychola - kumpel ma rację ;)
      Mądrzy ludzie uczą, że nie należy odstawiać wszystkich nałogów na raz. Toksyczny związek to nałóg, objadanie się - podobnie. W obecnym stanie najważniejsze jest porzucenie związku z psycholem, na resztę przyjdzie czas później. Jeśli dasz radę, staraj się tylko dbać o ruch - poczujesz się lepiej.
      Kota można rozpieszczać bezkarnie, od tego są koty ;)) Fajnego faceta też można rozpieszczać, a zjeba należy odstawić do zjebowni ;)

      Usuń
    2. Dziekuje Wadera 😚

      Usuń
    3. Heh nawet reakcje kumpli są te same: pierdol to też słyszałam...tylko jak kiedy potrzeba zrozumienia co mi się przytrafiło ciągle jest na 1 miejscu i nie mogę tak po prostu tego pierdolic bo to by oznaczało obojętność. Tego nie można tak potraktować. Nie w początkowej fazie.


      K.

      Usuń
  20. Ja jeszcze propo wpisu...Mam taki filmik w komputerze...wciąż mi trudno go usunąć.Filmik, który zaczął cały film.Wiecie takie romansidło z tych wszystkich Bridget Jones w samych majtach w padającym śniegu całującą się z Colinem Firthem czy Love Actuality czy inne bzdety.Jedziemy gdzieś wypożyczonym autem w góry.Ja wiem,że on inaczej się nazywa jak mi powiedział i że to wszystko śmierdzi...i go wciąż tłumaczę.Tak bardzo rozpaczliwie chcę tej krótkiej bajki po tylu latach samotności i spotykania się ze zwyczajnymi dupkami, co szukają tylko seksu na boku.I nagle ten facet obok, prowadzi auto i mówi do kamery kocham Cię, widzę przepiękne góry dookoła, a obok siebie przepiękną kobietę....a w radiu leci Diamonds Rihanny.Ta bajka została mi w głowie na długo, bo każda z nas chce choć trochę "filmu" w życiu.Fakt...główny bohater był tyko statystą odgrywający dobrze swoją rolę.JA kupiłam wszystko jak widz w kinie, który zapomina na chwilę, że to kino i że będzie trzeba wyjść, wsiąść w tramwaj i złożyć jak co roku PIT. Lubie różnego rodzaju ucieczki od szarej rzeczywistości, koncerty, kino i inne używki.Aktor mnie oszukał, że teraz będzie i żyli długo i szczęśliwie.Ja wychodziłam ze skóry, żeby nic nie spieprzyć...nawet milczałam, że wiem, że ma inaczej na nazwisko.( oczywiście mi to wszystko skrupulatnie wytłumaczył, czemu się ukrywa) Jak durny pantofelek, jak pierwotna forma życia łykałam wszystko, dążąc do realizacji filmu w prawdziwym życiu.Och te piękne wspólne zdjęcia, żeby wszyscy wiedzieli jaka jestem szczęśliwa....a teraz...teraz zostały mi blogi o psychopatach i czyszczenie historii facebooka ze swojej porażki i kłamstw uchwyconych przez oko aparatu. A chciałam tylko żeby kochać i być kochaną.. tak po prostu.To cała moja wina i głupota, co pozbawiła mnie instynktu samozachowawczego....Shine bright like a diamond..You and I, you and I
    We’re like diamonds in the sky...I knew that we’d become one right away
    Oh, right away
    At first sight I felt the energy of sun rays
    I saw the life inside your eyes.....zwykły kamień przywiązany do szyi ciągnący na dno...a nie diament.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, diamentem masz szansę stać się bez "pomocy" psychopaty, a raczej robiąc dokładnie odwrotnie niż on by sobie tego życzył. Chciałby, żebyś była zalękniona, zahukana, przerażona, żebyś w siebie nie wierzyła, nie rozwijała swoich talentów? Rób odwrotnie :) Pomalutku, najpierw czerwona szminka i piękna bielizna ;) "Filmy" to coś, w czym psychole się specjalizują - budują iluzję, która udaje spełnienie naszych marzeń i w której odnajdujemy "lepszą wersję samych siebie". Kiedy okazuje się, że to kłamstwo, myślimy, że "lepsza wersja nas samych" nie istnieje. A to nie tak. Ona na nas czeka, ale nie w bajkach, tylko w rzeczywistości. Z właściwą osobą przy boku będziemy najszczęśliwsze na świecie choćby w Koninie. Z iluzjonistą - nie zaznamy prawdziwego szczęścia nawet w Saint Tropez - gdziekolwiek to jest ;)

      Usuń
    2. Kur..a bylam z nim w Saint Tropez Cannes, Monaco i Nicei..nic nie pomoglo.W kazdym z tych przepieknych miejsc robil mi jazdy..raz chcial wybic szybe w moim aucie.No coz...gad nadal regularnie co jakis czas szuka kontaktu i sledzi moje zycie..gdzie np wyjezdzam ma urlop.I niech go szlag trafia.Podobno mu obrzydzilam wszystkie kobiety na swiecie ha ha..och zeby to byla prawda czulabym sie jak supermanka co uratowala kilkanascie ludzkich istnien.Dziekuje Wadera jeszcze raz..bo mimo animowosci wiesz,ze czytam i komentuje regulanie.Kocio przywioze z PL w czerwcu. 🐱

      Usuń
    3. PIT najlepszy! :-))) Czy psychopaci wypełniają PIT????;-) stawiam, że ostatniego dnia i jak im mama przypomni :-)

      Usuń
    4. Kocio the best, super :))) Jeśli mu obrzydziłaś wszystkie kobiety, to rzeczywiście należy Ci się order i to za odwagę w boju! Gad szuka kontaktu, bo się o Ciebie troszczy, a Ty tego nie doceniasz, niewdzięcznico ;) A szybę chciał wybić, żebyś miała lepsze widoki i świeże powietrze. Jak to ludzie nic nie rozumieją... :D Uściski, trzymaj się dzielnie!

      Usuń
  21. Wiecie jak tak czytam i pod każdym wpisem praktycznie zastanawiam się która z Was jest byłą ofiarą nie-mojego juz p to naprawdę mam ochotę stworzyć stronę gdzie będzie można bezkarnie wpisać ich imię i nazwisko oraz zdjęcie (bo jak widać wyżej nawet imiona potrafią niechcący przekręcić).
    Ja się plączę teraz w fazie "złość niedowierzanie czytozemnącośnietak" i tak kurewsko bardzo mocno chcę wierzyć, że ten świat nie jest stworzony z samych takich pojebańców!

    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K. ja też tak mam, faceci mi zbrzydli, po prostu. I nigdy nie wiadomo kiedy pokażą tą swoją ciemną twarz, jestem na etapie planowania dzieci i boję się nawet, że mój partner który widać lubi sobie porządzić( nie jest psycholem) zmieni się po ślubie. Do tej pory byłam zatwardziałą starą panną i było mi z tym wspaniale ale zegar biologiczny odezwał się jak budzik. I to są te paskudne konsekwencje napatoczenia się na typ P. OSTROŻNOŚĆ, może i nadmierna, i zupełny brak zaufania do nowo poznanych mężczyzn. M.

      Usuń
    2. Nie jest, nie jest. Ale jedno starcie z pojebańcem skutkuje traumą uruchamiającą później system alarmowy przy byle okazji. Tak bardzo nie chcemy ponownie takiego koszmaru. Przejdzie, tylko trzeba czasu. Pozdrawiam z fazy "zemnąwszystkowporządkunapohybelskurwysynom" ;)

      Usuń
    3. K. lepiej tak nie myśleć. Mi się teraz też wydaje że "facet to świnia" ale coraz częściej przekonuję się że nie!!! a to za sprawą starych znajomych, rodziny. Lepiej skupić się na pozytywnych, normalnych osobach:-) ja jak czytam niektóre z tych wpisów, to najchętniej wziełabym i dała tym wszystkim gościom plaskacza w twarz nawet jakbym miała przejechać się z południa na północ;-) tak mnie te historie wk....:-) K. niedowierzanie przejdzie to na 100 procent. Długo czekałam na efekty chyba z 4 miesiące żeby się "otrząsnąć" w międzyczasie pochorowała się moja mama , babcia, i pies więc mam za sobą jedno z najgorszych półroczy w moim życiu!!! i chyba o to jestem zła najbardziej że takie gówienko wykończyło mnie w momencie w którym byłam najbardziej potrzebna ludziom których kocham. Za to dałabym mu w pysk. I tyle. Także K. wierz że da się!!!. Mam już dzisiaj dokłanie rocznicę nie widzenia facjaty"Pana totalnie bez Klasy kimkolwiek by nie był),wewnętrzny spokój, zdrową mamę, wypełniony PIT :-) i zadowoloną psią mordę obok kolana. M.

      Usuń
    4. A i może w końcu odblokuję wszystko na kompie, zgadnijcie dlaczego poblokowałam? i odpowiadam na niektóre watki dwa razy bo coś mi nie działa heh...PARANOJA po PARANOIKU, bo to niestety się przenosi;-P

      Usuń
  22. Jestem za stroną...tylko wiecie moje drogie jak to jest....zaraz się znajdzie masa obrończyń, co są właśnie w fazie miesiąca miodowego z psycholem.My jak zwykle wyjdziemy na wariatki, do czasu kiedy do nas i one dołączą.Mój psychol jak się okazało już w więzieniu został zdiagnozowany jako jednostka aspołeczna i coś tam coś tam.No ale wiecie jak to jest z psychologami i lekarzami...mogli się mylić...bo misio taki słodki i niewinny jest.Gówno wypływa niestety zawsze po czasie, a i "korzeń" mocno pracuje nad tematem wybijania bzdurnych posądzeń z głowy choćby z nietypowej strony :-).

    OdpowiedzUsuń
  23. Moim zdaniem najlepsza forma obrony to edukacja - im więcej wiemy na temat tego zjawiska i im więcej wie o nim społeczeństwo, tym bardziej ograniczone pole działania dla psychopatów. Strona i "ewidencja" to moim zdaniem samobójstwo :) To mentalne tkwienie w tamtym chorym świecie, a na dodatek wpisywanie się w rolę przewidzianą dla nas przez psycholi, którzy z lubością pokażą naszą "ewidencję" wszystkim zainteresowanym okraszając ten gest uśmiechem pełnym troski i politowania. "Się porobiło... Biedna kobieta, żal mi jej, próbowałem pomóc, ale chyba nic już nie mogę zrobić...". Niewielu ludzi dostępuje "zaszczytu" poznania prawdziwej twarzy psychopaty, większość styka się jedynie z ich fałszywym i skrzętnie pilnowanym wizerunkiem. Wiedzę o tym, jak jest naprawdę, mają jedynie inne ofiary. Ale one uwierzą nam bez korzystania z "listy psycholi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety,ja właśnie dzisiaj miałam okazję przekonać się o tym,jak bardzo taki psychol potrafi zrobić wodę z mózgu nawet najbliższej rodzinie jego ofiary.mój wciąż jeszcze mąż wyjechał sobie na weekend,nawet nie wiem gdzie,nie zapytał nawet,jakie ja mam plany.Chciał jak zwykle sobie "umilić czas",bo przecież JEMU się należy wypoczynek(ja również pracuję).Nie byłam sama,bo zaprosiła mnie do siebie córka z zięciem.Wróciłam z nieco innym spojrzeniem na sytuację-z dystansu TO wygląda na mniej ważne,no i miałam świadomość,że kogoś obchodzi to,abym nie była sama.Ale najpierw odwiedziłam moją mamę,która zaatakowała mnie słowami,że nie dorosłam do roli żony wiceburmistrza(bo p.właśnie nim jest).A to dlatego,że powiedziałam,iż zamierzam się z nim rozejść,bo dłużej nie mogę wytrzymać jego niemal 5-miesięcznego ignorowania mnie,pogardliwego milczenia przeplatanego zapewnieniami,że już mnie nie chce,bo na niego nie zasłużyłam-taka niedoskonała jestem.Zapytałam,jak mama może stać po jego stronie,przecież bardzo mnie skrzywdził."Nie wiem,czy on tak naprawdę cię skrzywdził"-odpowiedziała moja mama,która nie wiedziała WSZYSTKIEGO o nim,ale wiedziała tyle,że powinno to wystarczyć,aby takie słowa nie padły.Ale padły.Jedyne,z czego jestem dumna,to to,że nie wdałam się w jakieś płacze i dyskusje,po prostu wyszłam.A swoją drogą,skoro nie dorosłam do tej wielkiej roli ,to tym bardziej muszę się z nim rozejść,prawda ?

      Usuń
  24. Otóż to...dlatego to szemrane towarzystwo tak dobrze się ma. Dopóki nie zostanie skrzywdzona kolejna i kolejna i kolejna żadna nie uwierzy.
    Bo jak ma wierzyć skoro mi jest nawet ciężko w to wierzyć po przeżyciu tej manipulacji. I tkwię w tych poplatanych myślach, psychol nawet pewnie już zapomniał o moim istnieniu a ja przeżuwam i mielę jak głupia krowa wrrr
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze to przezywam (dwa lata po rozstaniu), ze on okazal sie podlym psychopata, a ja tego wczesniej nie zauwazylam..
      Moj na pewno zapomnial o moim istnieniu, zajety nieustannym polowaniem za nowymi zdobyczami. A ja jeszcze "przeżuwam i mielę jak głupia krowa".
      Swoja droga, bardzo trafne okreslenie, pozwolilam sobie pozyczyc!

      Usuń
    2. 2 lata...jak długo byliście ze sobą?

      p.s. proszę bardzo:)

      K.

      Usuń
  25. No wlasnie wadera...dlatego nie edukuje kolejnych ofiar co znajduja mnie na fejsie.Moge im tylko dac linka do bloga i pozyczyc Bon Voyage.jöJa do tej pory gdybym nie pisala w komentach o pewnych sytuacjach,nie czytala tego pirdylion razy...nie wierzylabym,ze at tak i ze Fajbusiewicz moze sie schowac.Ludzka pamiec sprytnie wszystko wypiera...a ja chce pamietac,zebym przypadkiem nie chciala zapomniec i wybaczyc.Nie ogarniam ale tym lepiej...musze pamietac DLACZEGO..bo szmata ludzka jest tylko szmata.Pracuje nad tym wzruszeniem ramionami ozloconymi sloncem i smutnym ojejku ..nad kolejna "tragedia" psychola.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuję Ci Wadero za to że piszesz :)
    Ty, autorka efektu lustra i moje dwie głowy uratowałyście mi życie i mnie, moją osobowość, bo ja już się czułam jak wariatka.
    Po 1,5 roku związku uwolniłam się 9 miesięcy temu. Tylko jedno mi nie daje spokoju. Dlaczego mimo całkowitego braku kontaktu ja ciągle o nim myślę?! To się dzieje mimowolnie, jakby ktoś naciskał jakiś przycisk w mojej głowie i mimo że próbuję się skupić na czymś całkowicie innym to nie potrafię się uwolnić.Mam takie dni, czasami godziny... Głupio to zabrzmi, ale w tych momentach to się zastanawiam, czy on mnie jakoś nie przyciąga....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję uwolnienia się :)) A czy gad Cię nękał? Jeśli tak, to nic dziwnego, że o nim myślisz, to jeden z syndromów zespołu stresu pourazowego. Być może to także kwestia silnych przeżyć - a takie funduje każdy psychopata. Uwalnianie się od nich trwa długo. Te gady oddziałują silnie na naszą podświadomość i zanim ona się wyrwie spod ich wpływu, mija naprawdę sporo czasu, także myślę, że Twoje odczucia są typowe dla tego rodzaju związku. Trzymaj się, wszystko z Tobą wporzo :))

      Usuń
    2. PST to ja na pewno miałam :) Pisze dzisiaj z uśmiechem, ale dalej skutki odczuwam.
      Nękania dość szybko zaprzestał, bo brat jest policjantem i spuścił mu łomot bardzo szybko. Przyznam, ze mi ulżyło trochę, bo ciągle ostatnio zastanawiałam się co ze mną nie tak... Bo jak to jednocześnie brzydzić się kimś i o nim myśleć?! Ja już nawet nie chce tego wszystkiego roztrząsać co mi zafundował i jak bardzo zniszczył moją wiarę we wszystko na tym świecie. Jestem tylko potwornie zmęczona tym wszystkim... Ale lepszy ten etap niż pierwsze kilka miesięcy :)

      Usuń
    3. :-) A w końcu przyjdzie dzień ze juz nie będziesz miała siły tego rozkminiac. Jakieś pół roku temu czułam się ekspertem od tego typu osobowosci tez łapał am się na tym ze zaczynam myśleć w najbardziej nieodpowiednim momencie tracę czas, siebie tracę życie! na rozkmine dlaczego gość mną tak próbował manipulować i tak kłamał. Ten cud, gość który przedstawił mi się jako cud. Dzisiaj nadal przypominam sobie ale nie robi to na mnie wrażenia. I nawet za bardzo nie mam ochoty roztrzasac jego w tym celu. Nie spełniłam wymogów na idealną gejsze to popadłam w nielaske jakie to proste. Przecież kobiety nie mogą mieć osobowosci, wlasnych celow, ambicji, nie moga bronic swojego ego no!!! I tyle. Mają być ładne, mile, i padać oślepione blaskiem pana i władcy. przyjęłam do wiadomości, że takie fanfarony tez chodzą po tym świecie, wcześniej tego nie wiedziałam. Tez błagalabym Wadere żeby wzięła to coś z mojej głowy ale wiedziałam że jak ja nie potrafię to jedynie jakieś elektrowstrzasy a nikt inny tego nie wyjmie. Wyjmie czas...wyjmie tym szybciej im bardziej będziesz sobą. Im częściej będziesz myśleć o sobie dobrze,troszczyć się o siebie i rozmawiać z ludźmi. Waderze przy okazji dziękuję za jej kawał dobrej roboty na tym blogu:-))) dzięki. I życzę jej wesołego faceta z wadami ale takimi do zaakceptowania:-))) R. Tez dużo prawdziwej miłości albo przynajmniej fajnego seksu :-) wrrrr. ...:-) Anitce poczucia bezpieczeństwa i małej stabilizacji z dziećmi bez lęku przed msciwa kreatura. Ja pewnie nieraz poczytam jeszcze jak tam rozwój sytuacji u Was....M.

      Usuń
  27. Proszę niech mi ktoś pomoże uwolnić się od tych cholernych myśli. To co się wydarzyło jest dla mojej psychiki i mojego pojmowania życia po prostu nie do przyjęcia. Nie di uwierzenia. Nie akceptowalne. Jestem rozbita. Nie potrafię tego objąć rozumem. Przez kilka miesięcy z nim przewrocilo się całe moje życie. Mój światopogląd. Tak jakby wytarl mnie gumką myszką i zostawił totalnie pustą w środku formę człowieka. Mam 37lat a życie dla mnie nie ma celu. Nie mam przyjemności żadnych. Czuję się pusta i głupia. Stara i brzydka. Nikomu niepotrzebna. Dzieci już duże. Mają swój świat. Proszę pomóżcie mi znowu zacząć żyć a nie egzystować. Ze smutkiem na twarzy :(
    K.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wadero, gdzie nowy wpis? :)

    To co piszecie w komentarzach, to prawda, aż nie chce się wierzyć, że aż tyle spraw się potwierdza u przypadkowych osób. Też mam uraz do facetów, byle co potrafi wzbudzić mój brak zaufania i spowodować podejrzenia. Ale wiecie co, chyba potrafię rozpoznawać psycholi! Ostatnio poznałam gościa co na wstępie byłam dla niego skarbem i w ogóle już ślub by planował. Od takich z daleka ;) dla kontrastu powiem, że spotykam się z gościem, który RAZ w ciągu 4 miesięcy powiedział mi, że mu zależy. O uczuciach nie mówi wcale lub robi to tak niezdarnie, że aż śmieszne. Ale to jest SZCZERE. Nie mówi, ale ROBI, POKAZUJE, STARA SIĘ. Nie opowiada bajeczek i dyrdymałów, jak psychol. Fakt, my kobiety jesteśmy tak skonstruowane, że takich bajeczek chętnie słuchamy i w nie wierzymy, czasem mi ich brakuje;)

    I jeszcze jedna sprawa, Wadera pamiętam, jak pisałaś, że seks z psycholem i w ogóle jakieś elementy dotykania to jeden wielki teatr. Nie wierzyłam w to. Bo przecież psychol potrafił być taki czuły, robił wszystko z wyczuciem, pragnął mnie i w ogóle. Ale zaczynam Ci w to wierzyć, Wadero:) widzę w oczach i zachowaniu gościa, z którym się widuje zupełnie coś innego, wręcz po prostu takie męskie pożądanie czasem. W porównaniu z zachowaniem psychola jest to wiarygodne i prawdziwe. Kurde, nie sądziłam, że nawet w sprawach łóżkowych oni udają:/ na razie jesteśmy na stopie przyjacielskiej, z nowym gościem, do niczego nie dochodzi, ja czekam i on czeka na rozwój sytuacji. Nawet jeśli nam się nie uda, to już widzę, że nie będę rozpaczać tak jak po psycholu. Będzie mi smutno, żal, ale nie będę taką wariatką, jak przez ostatnie miesiące;) bo nie uzależnił mnie od siebie, ani emocjonalnie ani fizycznie. Relacja jest spokojna. I to jest zdrowe, że zanim emocjonalnie się w coś zaangażujemy, należy sprawdzić, czy w ogóle ta osoba jest tego warta. Polecam takie rozwiązania;)

    I do wszystkich, które teraz są w fazie porzucenia, zastanawiania się, czy może jednak dać by psycholowi szansę. Dajcie sobie spokój, dajcie sobie czas, TO MIJA, powoli ale mija, naprawdę :)

    Pozdrawiam R.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wadera czy to możliwe, że im piękniejsza pogoda tym można się gorzej czuć? Wszędzie widać zakochane pary, same imprezy a ja nawet nie mam z kim wyjść. Koleżanek dużo ale wszystkie mają poukładane życie aby nie ja ... wszystko do niczego. Teraz mój mąż się bawi w najlepsze a ja siedzę przy komputerze i czytam jak napisać pozew rozwodowy... i tylko płacz zostaje i pytanie dlaczego mi to zrobił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie niestety. Polecam siłownię, fitness, rower, cokolwiek co zmusza do wyjścia i wyłączenia myślenia.
      R.

      Usuń
  30. Doskonaly wpis jak wszystkie!

    Dziekuje Wadera duzo mi pomoglas!

    OdpowiedzUsuń
  31. Tyle piszecie o tym ze psychole nękają po rostaniu , piszą , dzwonią
    Mój ani teraz ani nigdy tego nie robił ... i sama już nie wiem czy źle go ocenilam czy jakiś inny model mam ?
    Wiem jedno tak nie wygląda zdrowy związek
    Czuje się zmanipulowana , oszukana pod każdym względem i do tego ponizona do granic możliwości
    Po ostatnim wybuchu słownej agresji i wyzwaniu mnie od najgorszych ( w dodatku bez powodu , znaczy on miał powód bo przecież jemu po raz kolejny wydawało się że wie co ja niby chciałam powiedzieć ) kazałam mu spakować rzeczy i wyjść ... wyszedł bez słowa i cisza jak zawsze
    Ta cisza to pnie po raz kolejny wpedzanie mnie w poczucie winy i chora tęsknotę aż w końcu się ją złamie i napisze lub zadzwonię
    Ale nie juz nie tym.razem ... granice zostały przekroczone

    OdpowiedzUsuń