czwartek, 15 października 2015

Biedny mały miś z wielką, ostrą siekierą

Okłamał Cię, zdradził, zmanipulował, a Tobie nadal jest go szkoda? W związku z psychopatą - normalka. Przyjrzyjmy się kilku najczęściej stosowanym przez niego technikom wzbudzania poczucia winy.

1. "To z miłości!"
Technika stosowana chyba najczęściej i najbardziej dezorientująca odbiorcę. Psychopata tłumaczy swoje skandaliczne zachowania... ogromem uczucia, które do Ciebie żywi. "Mój" P. tłumaczył w ten sposób np. stalking - listy samobójcze, nachodzenie w domu, także nocą, setki smsów, telefonów, nagabywanie znajomych, kiedy nie reagowałam na próby kontaktu. "Nie mogę bez ciebie żyć, nie rozumiesz tego?!"

2. "Ja nie rozumiałem, o co chodzi w życiu, aż tu nagle... TY!"
Technika tyleż zgrana, co zgrabna. Facet jednym ruchem zwalnia się od odpowiedzialności za dawne (i bądź pewna, że przyszłe też) błędy. W jednym zdaniu komunikuje Ci, że on sam z siebie nie ma żadnej wewnętrznej busoli, że dopiero Ty masz się nią stać (zatem nie można go za nic winić, bo jest jak dziecko we mgle), jak i wbija Cię w poczucie odpowiedzialności za jego życie i postępowanie (co ma zwiększyć Twoją i tak już nieźle rozbudzoną uważność na niego). Od tej pory w Poczuciu Misji latasz jak kot z pęcherzem usiłując otworzyć mu oczy na rozmaite aspekty jego niegodziwego postępowania. Bo skoro "tylko Ty" masz dostęp do jego serca, tylko Ty zatem będziesz odpowiedzialna za to, że miś zszedł na złą drogę. A miś? Jak to miś, żongluje sobie tym, jak chce - raz Cię zdradzi, raz oszuka, ileś razy zachowa się agresywnie. No ale przecież on to zrobił tylko dlatego, że był w takiej strasznej rozpaczy i lęku, że być może odejdziesz. Bo tak cię kocha :)

3. "No popatrz na siebie. Czy tak się zachowuje normalny człowiek?!"
Ta technika wzbudzania poczucia winy działa dwutorowo, obniżając także Twoje poczucie własnej wartości. "Technicznie" nie jest trudna do zastosowania, z powodów moralnych natomiast nikt normalny nie będzie się nią posługiwał. Psychopata działa jednak według prostej zasady - "moralne jest to, czego JA w danym momencie CHCĘ". Jego zachowanie, mimo pozorów szaleństwa, jest pragmatyczne do bólu, posłuży się każdą niegodziwą techniką, która pomoże mu osiągnąć cel - zdezorientowanie ofiary w celu całkowitego podporządkowania jej sobie. Przykład? Będzie Cię długo okłamywał, zwodził, szantażował i zastraszał, a kiedy w końcu bliska utraty zmysłów zaczniesz wrzeszczeć, że go nienawidzisz, i żeby wynosił się z twojego życia, zmieni ton z dramatycznie zakochanego na lodowaty i powie: "no, coraz lepiej" - patrząc na Ciebie z obrzydzeniem. Może jeszcze dodać: "czy tak Twoim zdaniem należy traktować kogoś bliskiego, na dodatek tak bardzo cię kochającego?". A Ty pomyślisz, że w taki sposób nie należy traktować nikogo, że nie poznajesz siebie w tej wrzeszczącej, zapłakanej kreaturze i że chyba rzeczywiście coś musi być z Tobą nie tak. I... zaczniesz go przepraszać. A wtedy psychopata zapewni Cię, że kocha nawet wtedy, kiedy tak bardzo go ranisz. Da Ci też o zrozumienia, że TYLKO on będzie kochał taką wariatkę, jak Ty. I przez chwilę mu uwierzysz.

Stany, do których doprowadza związek z psychopatą graniczą nie tylko z groźbą utraty zmysłów, ale i życia. Normalny człowiek poddawany długim i wyrafinowanym torturom emocjonalnym, zaczyna się zachowywać w sposób dla siebie samego nieakceptowalny. Tyle że TO NIE JEST TWOJA WINA. To normalna reakcja na nienormalną sytuację. Im szybciej uświadomisz sobie, że w związku, w którym pojawia się przemoc nie obowiązują zasady w rodzaju "wina zawsze leży po obu stronach", tym szybciej zaczniesz zdrowieć i wychodzić na prostą.

4. Łzy. Wiadra, cysterny, hektolitry łez.
To jest dla mnie zagadką do tej pory. Nie mam pojęcia, w jaki sposób można aż tyle płakać i to na zawołanie. Na początku kupiłam bajkę o tym, że skoro mężczyzna (zwłaszcza taki "twardziel" jak on) aż tak rozpacza, to znaczy, że przeżywany przez niego dramat musi być naprawdę olbrzymi. Dramat z początku polegał na tym, że oto żonaty facet za późno poznał "Miłość Swojego Życia" (kiedy przestanę mieć alergię na to wyrażenie?) i nie może z nią być. Ale z czasem "dramatem" stawało się wszystko to, co było odmową realizacji jakiegokolwiek jego planu bądź zachcianki. Wymagał stałej uwagi i stałego okazywania uczuć. Kiedyś uznał, że jestem zbyt wycofana i nie odnoszę się do niego z należytym entuzjazmem - a chciałam naonczas zająć się swoją zaniedbywaną, a konieczną do wykonania robotą. Zaczął więc... płakać. Przeczołgana uprzednio przez wiele podobnych rozmów i tyleż łez stosowanych jako środek wywołujący z początku współczucie, a później wygodną dla niego dezorientację, nie wyrobiłam i powiedziałam: "wiesz co, daruj, ale na mnie te twoje łzy już nie działają". I co na to biedny, poczciwy misio? Łzy - stop, stal w oczach - start. I nagła zmiana tonu: "Pewnie, pierdol to."
Skorzystałam z jego rady :) Co i innym ofiarom manipulatorów serdecznie polecam.


12 komentarzy:

  1. Podobne zdarzenia opisałem u siebie na blogu. Dotyczyły kobiety, z jaką żyłem. Co więcej, po rozpadzie związku nawiązałem kontakt z jej byłymi, którzy byli rzekomo takimi potworami (ja też teraz potworem jestem u jej znajomych). To normalni ludzie. Także padli ofiarą manipulacji i wzbudzania ogromnego poczucia winy. To kwestia braków emocjonalnych z dzieciństwa u takich osób, prowadzi do takiej psychozy i męczenia innych. Relacje z matką, ojcem, etc. Powodzenia życzę w szukaniu normalności. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję, chętnie przeczytam Pańskiego bloga, wymiana doświadczeń to jeden z najważniejszych elementów zdrowienia. Proszę nie przejmować się opiniami psychopatki na Pana temat, kłamstwa i manipulacje stanowią przecież chleb powszedni takich jednostek, ale mądre otoczenie umie dostrzec, gdzie leży prawda. Najważniejsze, że jest Pan nareszcie wolnym człowiekiem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwne, że nawiązał Pan kontakt z osobami, które były w kręgu tej kobiety. Jeśli taka straszna, to najlepiej wiać jak najdalej. Wtedy łatwiej o normalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie doczytała Pani dokładnie mojej wypowiedzi...

      Usuń
    2. Tak? A co ma Pan dokładnie na myśli? Chętnie bym poczytała Pana bloga. To osobliwy przypadek nękania mężczyzny przez kobietę. To może jednak warto tu podać jakiś link??? Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Tak? A co ma Pan dokładnie na myśli? Chętnie bym poczytała Pana bloga. To osobliwy przypadek nękania mężczyzny przez kobietę. To może jednak warto tu podać jakiś link??? Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. "Dziwne, że nawiązał Pan kontakt z osobami, które były w kręgu tej kobiety." - gdzie ja napisałem, że nawiązałem kontakt z osobami z jej kręgu? Napisałem, że nawiązałem kontakt z jej byłymi, a oni dawno nie mają z nią nic wspólnego. Interesowała mnie prawda, której w końcu się dopiero wtedy dowiedziałem. Więc to żaden jej krąg.
      To, że jestem potworem u jej znajomych, to dotarło do mnie bez mojej ingerencji. Poinformowano mnie. Uprzedzając Pani podejrzenia.
      Dlaczego osobliwy przypadek? Ma Pani dziwną manierę podważania moich słów. Tak jakby przemoc psychiczna była tylko udziałem mężczyzn. Już nie mówię o emocjonalnej niestabilności, psychozach, które są udziałem wielu kobiet.
      Pod tym linkiem był raport (sporządzony przez lekarzy, kobiety), który mówił, że to kobiety są w większej części sprawcą przemocy domowej. http://www.ipin.edu.pl/ppn/archiwum/2005/3/t14n3_6.pdf Niestety widzę, że link już nie działa. Przemoc ma bowiem oblicze nie tylko fizyczne, o czym się przekonała i autorka tego bloga. To także przemoc seksualna (nadmierna zazdrość, ograniczanie kontaktu z innymi osobami), przemoc ekonomiczna oraz inne aspekty, które po zgłoszeniu, są ścigane prawnie. Kobiety to także uskuteczniają, tak jak mężczyźni. Pani podważanie moich słów i jednostronne nastawienie, jest co najmniej nie na miejscu. Proszę się najpierw rozejrzeć po świecie, to przestanie Pani pisać "to osobliwy przypadek nękania mężczyzny". Czy to mężczyzna, czy dziecko, czy kobieta, niestety każdy może stać się obiektem "uczuć" osób z zaburzeniami. Przypadków takich jest wiele. To choćby ograniczanie przez matkę kontaktu dziecka z ojcem. Takich przypadków jest bardzo wiele. To także nie jest normalne. Czy gnębienie dziecka czy to przez kobietę, czy przez mężczyznę. To wszystko jest przemocą.

      Usuń
    5. Drogi Pani, nie podważam Pańskiej wypowiedzi, pisząc "osobliwy", miałam na myśli, ze dotąd osobiści nie znałam takiego przypadku i tyle. Niepotrzebne te uzasadnienia. Myślałam, że ma Pan ochotę podzielić się czymś konkretnym ze swojego podwórka, dlatego poprosiłam o link do Pańskiego bloga... Mówiąc o kręgu znajomych miałam na myśli właśnie tych byłych jej facetów, z którymi Pan się kontaktował. Oj, chyba ktoś tu rzeczywiście jest nadwrażliwy. Nie miałam zamiaru Pana urazić, czy dotknąć w jakikolwiek sposób. Maniera? Lekka przesada, po jednej wymianie zdania nie nabywa się maniery... Mam tylko przeczucia, intuicję, ale to zupełnie inna sprawa. Dobranoc

      Usuń
    6. Wylatuje skowronkiem, wraca wołem. Wie Pani o czym mowa?
      "Oj, chyba ktoś tu rzeczywiście jest nadwrażliwy." - rozmowa z Panią do konstruktywnych na pewno nie należy...

      Usuń
    7. Za to z Panem wiele wyjaśnia...

      Usuń
  4. Megi
    Witam.
    Ja do końca nie umiem nazwać jeszcze tego co mnie spotkało z moim "misiem", ale czuje się "ucieknięta"na tyle , ze myślę już w miarę logicznie;-)
    Mój miś na szczęście mnie olał, bo pomimo wielkiej miłości do mnie, jak tylko poczuł, że fikam i stawiam się, pomimo rozmemłania, na moje szczęście znalazł inną pocieszycielkę-ofiarę, dręczył mnie z 6 miesiecy, bo mialam z nim kontak fizyczny, ale od lipa tego roku udało mi się ten kontakt całkowicie ograniczyć do zera, na smsy nie odpisuje, numer skasowany, adres pocztowy też...i zdrowieje z każdym dniem..miałam podobnie jak Ty, poczucie winy, on tak kocha, a ja jestem przerażona, lęki, zaciśnięte pięści, ogromny ból głowy w jego towarzystwie,myślałam ze zwariowałam. Miałam wyrzuty sumienia, że nie rozumiem takiej miłości, która jednego dnia bombarduje mnie słodkimi wyznaniami, przytulaniem a następnego traktuje zimno,z dystansem i taka złością i bierną agresją, musiałam skorzystać z grupy wsparcia dla KKZB z kobiecych serc,dużo mi dało, bo to ja czułam się jako jakiś psychopata, nie on, on taki biedny, dobry,pokrzywdzony przez zły los. Oczy otwarłem jak przy mnie nakręcał i nawijał moja koleżankę na swoje czary, łącznie z ocieraniem sie o nią, nio pękło mi serce wówczas, mówił że mi się wydaje błahahaha.Ja z zazdrości myślałam ze oszaleje, czasem czuje ogromna niechęć do tej dziewczyny, nazywam ją "cycorra", ale wiem że niedługo co prawda w myślach ale jej podziękuje:-) Bo mój organizm obronny i kobieca broń- złość mi bardzo pomogły. No i modlitwa.
    Pozdrawiam
    Te blogi też mi tyłek uratowały:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Megi :) Tak, złość jest, jak nauczają Zaawansowane w Uciekaniu, konieczna. Po pierwsze to oznaka, że odzyskało się kontakt z bazą, a po drugie - porządna wściekłość daje siły konieczne do przetrwania w stanie totalnego wymęczenia, depresji, rozpaczy i dezorientacji. Oczywiście dobrze, jeśli złość z czasem minie i przerodzi się w obojętność, bo na pewno długie karmienie się nią nam nie służy, ale na początku ona także - obok WIEDZY, grup wsparcia, modlitwy i zdrowego rozsądku (połączenia wcale nie paradoksalne, ale współgrające ze sobą) - ratuje nam tyłki :)

    OdpowiedzUsuń