niedziela, 4 października 2015

Gaslighting

Gaslighting - ogromnie ważny termin, chyba nie przetłumaczony do tej pory na język polski. Najkrócej mówiąc, polega na doprowadzeniu ofiary do utraty wiary we własne zmysły. To jedna z podstawowych technik prania mózgu stosowana przez psychopatów, przywódców sekt, etc. 

Według strony Psychopathfree.com, "gaslighting jest formą manipulacji często używaną przez psychopatów, której skutkiem jest zakwestionowanie przez ofiarę postrzegania rzeczywistości. Psychopaci osiągają to na wiele różnych sposobów. Zostawiłaś kluczyki na stole, tylko po to, aby wrócić po pięciu minutach i znaleźć je w biurku pomiędzy stosami papierów? Psychopata mówi coś skrajnie oburzającego, a godzinę później twierdzi, że nic takiego nie padło? Wmawia Ci, że to, czego byłaś świadkiem, nie jest prawdą, ale iż sobie to wszystko wymyśliłaś? To jest właśnie gaslighting, technika stosowana po to, abyś zaczęła w siebie wątpić. Byś zwątpiła w swój wewnętrzny głos, który ostrzega Cię, że w tym związku coś jest nie tak. Żebyś uwierzyła, iż jesteś w stanie wyobrażać sobie nieistniejące rzeczy i uważać je za rzeczywistość. Abyś przestała wierzyć w słuszność swoich ocen. Żebyś była niezdolna do podejmowania decyzji. Gaslighting jest formą ukrytej przemocy emocjonalnej mającej na celu wywołanie Twojej dezorientacji i utraty przez Ciebie poczucia własnej wartości. W ten sposób psychopata może przejąć kontrolę nad Tobą przedstawiając Cię jako wariatkę, a siebie jako rozsądnego człowieka, który musi podejmować za Ciebie decyzje, ponieważ Ty nie jesteś do tego zdolna."

Wypisz wymaluj. Teraz widzę to jaskrawo, ale kiedy z nim byłam, żyłam na ciągłej karuzeli, od której kręciło mi się w głowie nawet fizycznie. Intuicja już nie ostrzegała, ale NAPIER....LAŁA, świecąc mi w oczy potężnymi halogenami z napisem: "WIEJ!!!". 

Tyle że jeszcze potężniejszymi halogenami świecił mi w oczy psychopata - dzień i noc, dzień za dniem, 24/7. Kiedy tylko zdobywałam się na wykonanie skoku, żeby na chwilę od niego uciec (a nie było to proste, z powodów zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych), odzyskiwałam rozum. Łatwiejsze to było w początkowej fazie związku, później mózg był coraz bardziej sprany i coraz mniej wiedziałam, co zostało mi wmówione, a co rzeczywiście jest moje. A z czasem już nie kompletnie nie miałam siły na samoobronę. 

Wiałam, ale dokądkolwiek uciekłam, chwilę potem pojawiał on. W drodze do pracy, pod domem, na ulicy... Dziesiątki telefonów i smsów. Zawsze pękałam. I kiedy już z powrotem byłam w zasięgu oddziaływania jego Maszyny Mózgopiorącej, przepadałam. On podłączał mi elektrody prosto do serca i grał koncerty na organach (węwnętrznych). Wiedział doskonale, jakie słowo / mina / łza poruszą czułą strunę w emocjach i rozbroją w ten sposób umysł. 

Do tego doszedł jeszcze jeden ważny element, który zapewne gubi wszystkie bez wyjątku ofiary psychopatów, a mianowicie sądzenie innych po sobie. Normalnemu człowiekowi nie mieści się oczywiście w pale, że ktoś może posługiwać się słowami mówiącymi o wartościach i stanach ostatecznych, w pełni cynicznie i wyłącznie dla rozrywki. Myśli więc, że facet "widocznie jednak tak bardzo kocha i rzeczywiście wariuje". A zatem: "trudno, odłożę na bok wątpliwości i urazy, teraz trzeba ratować człowieka, przecież nie mówiłby, że chce się zabić, gdyby rzeczywiście nie był w skrajnym stanie". Niestety - mówiłby. Ten brak sumienia umożliwia także celowe doprowadzanie do obłędu. To też normalnemu człowiekowi nie mieści się w głowie. Kiedy jednak po pewnym (i to długim) czasie niekontaktowania się z psychopatą, jestem w stanie spojrzeć na FAKTY, a każdego mojego neuronu nie zalewają już emocje kipiące jak gorący spiritus, przypominam sobie stosowanie gaslightingu bardzo wyraźnie.

Pamiętam, kiedy po mojej kolejnej (i, na szczęście), już niemal ostatniej, próbie ucieczki, zadzwoniła wspólna koleżanka moja i psychopaty. Pytała, co się ze mną dzieje, bo "on się tak strasznie o mnie martwi". Odpowiedziałam jej z głębi zdrowej części mojego jestestwa, że nic się nie dzieje, zwyczajnie nie chcę mieć z tym facetem nic wspólnego i radzę jej, żeby nie dawała się wykorzystywać do żadnego pośredniczenia między nami. Kumpela zdziwiła się i powiedziała: "wiesz co, po rozmowie z nim sądziłam, że postradałaś zmysły, że nagle od czapy zerwałaś kontakt i że dzieje się z tobą coś bardzo złego. Twierdził, że jest jedyną osobą, która może ci pomóc. A ja tu do ciebie dzwonię i rozmawiam z totalnie trzeźwo myślącą, wkurzoną laską, która ma racjonalne argumenty, żeby się od tego gościa całkowicie odciąć".  

Tym, co mówił na mój temat innym, staram się nie przejmować, choć nie jest to łatwe. Gorsze było jednak, to, co zafundował mi samej. Zaawansowane pranie mózgu i szarpanie emocji. Bombardowanie miłością na gruncie słów przy jednoczesnym jej zaprzeczeniu w sferze czynów. Teraz wydaje mi się to wręcz śmieszne - że byłam w stanie uwierzyć, że rzucanie przedmiotami, krzyk, a nawet uderzenie mnie miały świadczyć o tym, jak wielkie jest to uczucie i jak dalece gość jest zdeterminowany, żeby o nie walczyć. No i stąd rzecz jasna, ta agresja - z tej ogromnej bezbronności wobec miłości. :))))))))))) buahahahahahaa, co za groteska. 

Z klasycznego gaslightingu pamiętam np. wmawianie mi, że damska gumka do włosów (z wkręconymi w nią długimi włosami), którą psychopata wyjął kiedyś przypadkowo z kieszeni, NIE ISTNIAŁA. Co ciekawe, ja "w pewnym sensie" - jeśli w ogóle można tak powiedzieć - mu uwierzyłam. Tak, jakby można było "uwierzyć emocjonalnie" i jednak w ostatecznym rachunku to "kupić", mimo że sam suchy intelekt w życiu by się na taką bzdurę nie nabrał. I stąd płyną dwa wnioski - TRZEŹWOŚĆ (nie tylko w sensie absytencji od alkoholu, ale przede wszystkim rozumiana jako wolność od zalewających mózg emocji) jest niezbędna. Drugi wniosek - psychopata o tym doskonale wie. I dlatego zrobi wszystko, żeby złamać kod dostępu do emocji. Bo świetnie zdaje sobie sprawę, że z mózgiem nie wygra. 

Powodzenie metody gaslightingu wynika m.in. z tego, iż jest ona stosowana STOPNIOWO, ale BARDZO REGULARNIE. O jej skuteczności decyduje jednak coś jeszcze ważniejszego, a ogromnie bolesnego - jeśli wkręcone, zakochane, pozbawione życia w świecie poza psychopatą przyjmiemy do wiadomości, że on nas zwyczajnie ROBI W BOLA, rozpacz i wściekłość moją nas zabić. Dlatego zapewne nasza podświadomość wybiera wersję: "to nie moja ręka", "ta gumka NIE ISTNIEJE", "to nie moje nagie ciało, a tej kobiety tu w ogóle nie ma i nigdy nie było". Do tego dochodzi stosowane przez nas uparcie założenie, że "przecież człowiek, który tak mnie kocha, nie byłby zdolny do czegoś takiego" no i mamy gotową piękną i głęboką MOGIŁĘ. Ja byłam o krok od uwierzenia w słowa: "WYDAWAŁO JEJ SIĘ, że ze mną spała". A później w hitowe: "Może i z nią spałem, pewnie tak było, ale ja tego NIE PAMIĘTAM, więc nie mogę tego potwierdzić". Byłam o krok od uwierzenia, bo ból przyjęcia prawdy wydawał się nie do zniesienia. I rzeczywiście na początku taki był. Nieporównywalny z żadnym innym bólem, którego doświadczyłam wcześniej. Tyle że gdybym się na jego przyjęcie nie zdecydowała i nie UWIERZYŁA NA SŁOWO (Bogu, bliskim, a przede wszystkim - innym ofiarom przemocy, które były wcześniej w tym samym miejscu), ŻE TO MINIE - już by mnie nie było. W sensie dosłownym. 

Zmaganie z psychopatą to walka na śmierć i życie. Jej wygranie jest jednak nie tylko możliwe, ale wręcz obowiązkowe :). Wymaga ono kolosalnego wysiłku i pomocy innych ludzi.  Ból owszem, trwa długo, ale W KOŃCU JEDNAK POWOLI MIJA, a wewnątrz stopniowo pojawia się coraz więcej słońca :)

5 komentarzy:

  1. Ha,ha!Ja też miałam taką gumkę z włosami...DOSŁOWNIE!Najpierw nie zajarzyłam w ogóle...Za chwilę oburzenie,które przeszło(???!!!!).Awantura następnego dnia.P:"To córki.W ogóle nie wiem skąd","Sama podrzuciłaś tą gumkę"...W chwilach trzeźwości docierało...Ja:Durne podpytywanie bogu ducha winnych dzieci...P:Ostatecznie oświadczył w swojej zmanipulowanej rodzinie,że znalazłam gumkę,i się o to gniewam,a on nie wie skąd!Bo dzieci przyniosły/zostawiły.Nie,nie jestem przewrażliwiona,tylko jestem ofiarą manipulacji.Poza gumką były jeszcze inne fakty,m.in.taki,że P.zniknął z powierzchni ziemi na noc.A następnego dnia usiłował wmawiać mi,moim bliskim i swojej rodzinie,że ja spędzam czas nie z moją ciocią tylko z obcymi mężczyznami.On nie widział,że to wujostwo,bo zajrzał tylko przez furtkę...Świetnie się bawiłam...I co-skupiłam się na tym,że mój"kochający"miał prawo do swoich ocen sytuacji.Skupiłam się na tym,że mógł zobaczyć przez krzewy w płocie tylko postury ludzi,a nie ich twarze.Gaslighting?Miało to miejsce 3 tyg.po urodzeniu naszego dziecka...Zajmowałam się 2 małych dzieci,i noworodkiem!Byłam w trakcie połogu i krwawiłam...Inny przykład? Byłam świeżym kierowcą...Psychol na prostej drodze zaciągał mi ręczny,bo w korku staczałam się o 3 cm w dół...Chwytał CB radio i przepraszał za dziwne"akcje"uzasadniając,że ja się uczę!!Oczywiście gromkie brawa dla mnie,uczennicy-gapci ;)(Nie mógł znieść faktu,że zdałam za pierwszym,po reformach,a on przed reformami za 5 razem...)O,tak,też usłyszałam od wspólnych znajomych,że on uważa,że zapłaciłam za swoje prawko chyba!Zapieranie się-podczas mojego przejscia obok,żebym natrafiła na opór...Zahaczanie nogą o drzwi,żebym w najlepszym wypadku dostała nimi po głowie...A jeśli dostałam drzwiami,P:"Kochanie,jak mogłaś być tak nieuważna?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, wypisz wymaluj gaslighting pełną gębą! Ta technika tak zaburza ogląd rzeczywistości, że naprawdę psychol w efekcie staje się jedynym łącznikiem między nami a światem - a wtedy ma nas całkowicie w garści. To dlatego tak bardzo nie chce, żebyśmy miały kontakt z innymi ludźmi, zwłaszcza kumatymi. Mam nadzieję, że masz już ten koszmar poza sobą. Ja na szczęście mam i nawet wraca mi już radość życia :) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ja to wlasnie przeżywam zostawił mnie dwa miesiace temu doprowadzil do obłedu ja silna ambitna z dziecmi a on malymi kroczkami do celu nic nie miał nawet auta wlasnego to ja go wozilam klamal nawet z praca zaczął od wmawiac pierwsze ze jest czysto a niebylo póżniej coraz czesciej i z powarzniejszymi sprawami nawet kobietami doprowadzil mnie do depresji do raka aż twarz mu sie smiała schudłam 20 kg jak bylam na dnie odszedl jeszcze mi chce dzieci zabrac

      Usuń
  2. Skurwy...two nie inaczej tych ludzi nazwać .Powinien być na takie kures..wa paragraf .Brak mi słów .Nie spluneła bym na takiego hu...a

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też tego dostrzegłem

    OdpowiedzUsuń